Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Jingle_Bells

Zamieszcza historie od: 26 czerwca 2014 - 11:22
Ostatnio: 1 lutego 2015 - 17:55
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 1609
  • Komentarzy: 81
  • Punktów za komentarze: 340
 
zarchiwizowany

#61892

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Uprzedzam będzie to nic innego jak wylew żółci z ostatnich kilku tygodni( w większości).

Jakoś bez większego żalu stwierdzam, że zostałam zapatrzoną w siebie egocentryczką. Nie obchodzi mnie już nikt i nic, oprócz mnie samej.
Brzmi to narcystycznie i egoistycznie, ale moja cierpliwość w końcu się wyczerpała.
Dodam jeszcze, że zostałam wychowana w myśl zasady współistnienia z innymi ludźmi czyli: jeśli ktoś upadnie, trzeba pomóc wstać, jeśli rozwiąże mi się but trzeba stanąć z boku, aby nikomu nie przeszkadzać, jeśli wsiada do autobusu staruszek/pani z wózkiem trzeba ustąpić miejsca/pomóc z wózkiem, mówi się przepraszam, gdy się kogoś potrąci niechcący lub chce przejść. A tym bardziej nie zachowywać się jak pępek świata.
To nie są piekielne bardzo sytuacje, ale to patologiczne sytuacje. Kiedyś wierzyłam, że tylko tak w moim mieście. Ale tak jest wszędzie (a przynajmniej w 11 województwach) Bez względu czy miasto ma 25 tysięcy mieszkańców, 625 tysięcy czy 2 miliony.


Sytuacja I: Sklep, sobota pare minut po siódmej rano. Pracownicy rozkładają towar z palet, przez co szeroka ścieżka zmniejsza się dwukrotnie. Na środku ścieżki stoi starsza kobiecinka tak koło 70-80tki z koszyczkiem. Ja z wielkim wózkiem w tej wyjątkowej sytuacji nie mam jak wymanewrować, aby ją ominąć, więc grzecznie pytam, czy mogę panią przeprosić, bo chcę przejechać z wózkiem? Co słyszę odpowiedzi: ty zdzir…o pierd…, ty kur…, zaraz ci zaje…parasolką ty zdzir…o...Wyj…bie ci tak, że się wyje…biesz. Milutko, prawda?
Sytuacja II: Wiadomo jak jest w pociągach. Sytuacja nagła, jechać trzeba natychmiast i to na noc (bezpośrednie połączenie). Rozumiem, że ludzie śpią. Ale wiedząc, że przedział jest zajęty 6/6 czy 8/8 rozpychać się „bo mie nie wygudnie” kłaść się na innych i stękać „ o Jezusie, o boże, nie można nawet spać wygodnie”.
Rekordzistką była baba, która położyła nogi swojego 13-o letniego bachora na moich udach, żeby Maciusiowi było wygodnie.
Sytuacja III: Przyjaciółka zasłabła w autobusie. Otwieramy okna, zrobiło się luźniej wokół koleżanki, by mogła oddychać, do przystanku jakieś 800 m. Nagle ktoś zamyka wszystkie okna w pobliżu. Ktoś poprosił pana, aby je otworzyć, bo dziewczyna zemdlała, odpowiedź: „NIE! Bo MNIE zimno! Chory będę!” zrozumiałabym gdyby to była zima albo jesień. Ale nie w najcieplejszy dzień roku, podczas gdy termometr wskazywał 38 stopni.
Sytuacja IV: Ograniczenie do 80 km/h, jedziemy niespełna 70 km/h, bo warunki trudniejsze i niebezpieczniejsze zakręty. Zbliżamy się do wyjazdu zza zakrętu. Hamujemy. Mocno. Jak z czeluści wyłoniła się kobieta z siatkami pełnych skarbów natury (zapewne z działeczki) z chustą na głowie zakrywającą całe pole widoczności po bokach. Bez żadnego rozglądania się, wkroczyła na jezdnie przechodząc sobie spacerkiem przez kilka pasów w miejscu całkowicie niedozwolonym. A gdybyśmy jednak jechali tą 80tką, kierowca miałby dłuższy staż za kołkiem niż paru miesięcy i czułby się pewniej w takich warunkach jakie panowały wtedy?
Sytuacja V: Tory. Rogatki opuszczone, słychać jadący pociąg, ba…już nawet go widać. Kiedy jest już dość blisko, rogatkę omija kobieta z dzieckiem. Jakiś mężczyzna wrzasnął na nią i pociągnął oboje w tył. Reakcja kobiety na to, że mogła zabić i siebie i dziecko? „Bo JA nie będę czekać! On się powinien PRZEDE MNĄ zatrzymać!”
Sytuacja VI: Muzyka. Każdy lubi posłuchać muzyki głośniej czy ciszej, nie o to chodzi. Masz urodziny/imieniny/jest piątek? Masz gości? Wspaniale. Gratulacje. Ale to nie znaczy, że całe osiedle ma słyszeć dudnienie pół nocy i odgłosy pijackiej libacji. Jak reaguje gospodarz na widok policji? „ Bo JA CHCIAŁEM aby wszyscy się dobrze bawili”. Intencja fantastyczna. Gospodarz na 5+. Gorzej, ze nie spytał sąsiadów.
Sytuacja VII: Zniszczenie krzewu, który należał do części mojej posesji. Był to duży krzew, który zasłaniał jedno z moich okien sypialni. Wyjechaliśmy na urlop, wracamy – krzew zniszczony o połowę. Sąsiad się przyznał. Tłumaczenie: Bo JA chciałem, aby Pani okna nie zasłaniało. Pani powinna być mi WDZIĘCZNA”.
Faktycznie, będę wdzięczna za zniszczenie czegoś co hodowałam kilka lat by właśnie rosło tak jak rosnąć powinno.
Sytuacja VIII: Znowu market. Państwo kupują proszki. Jedno ogląda proszki, drugie stoi przy drugim regale i bawi się telefonem, wózek państwa skośnie ustawiony, nie ma jak minąć. Po uprzejmym odczekaniu kilku sekund aż może państwo domyślą się, że chcemy przejść, z uśmiechem, mówię „przepraszam” w odpowiedzi słyszę warknięcie „zaraz. Chyba kupuję, nie?!” No jasne, a ja przyszłam tylko popatrzeć.
Sytuacja IX: Ścieżki rowerowe. Całe rodzinki spacerują sobie po ścieżkach rowerowych. Kiedy przeprosisz, lub użyjesz dzwonka, pozostają głusi. Gdy zwrócisz uwagę? Święte oburzenie, że jak ktoś śmie zakłócać TOBIE spacer.
Sytuacja X: Wracam obładowana zakupami tak, że ledwie widzę cokolwiek przed sobą. Zjawia się mamuśka z ok. 2 letnim brzdącem. Omijam jak to tylko możliwe dziecko, mamusia ani myśli pozwolić mi ją minąć po ludzku. Omijam powoli, dzieciak znowu jakimś cudem pod moimi nogami. Co słyszę w komentarzu mamusi: to ty masz uważać na MOJE dziecko. MOJE dziecko miało PIERWSZEŃSTWO. A w imię czego? Tego, że jest twoje? Czy dlatego, ze to jest dziecko? To twój obowiązek go pilnować, a nie mój. To ty masz na nie uważać, zwłaszcza jak ono ledwo nauczyło się stawiać kroczki.
Już pomijam sytuacje z karmieniem dzieci czy ich przewijaniem na oczach innych. Tak dziecko musi zjeść i musi być przewinięte. Ale czy trzeba to robić w miejscu publicznym na widoku kilkudziesięciu innych osób?
Palisz? Ok, pal. To Twoje zdrowie. Ale dlaczego stoisz wśród osób które nie palą, zamiast odejść kilka metrów dalej, czy stanąć „z wiatrem” by nie dmuchać dymem na innych?
Przyszedł sms, czy dzwoni telefon, albo prowadzisz innego typu rozmowę? Prowadź do woli. Ale nie zmuszaj innych by jej słuchali.
Kochasz muzykę? Super! Ale nie każ słuchać prymitywnego rapu albo modnego popu wszystkim wokół. Użyj słuchawek. Od tego są.
Nie pozwalaj dziecku wrzeszczeć i piszczeć w pociągu. Niech się bawi. Niech z tobą rozmawia, niech poznaje świat to ekscytująca przygoda dla młodego umysłu. Ale nie musi wkurzać pasażerów przez kilka godzin. To TWOJE dziecko. A nie świata. Nie wszyscy muszą uważać to za normalne, fajne, słodkie czy przyjemne.

Ludzie szanujmy się nawzajem. Bierzmy pod uwagę drugiego człowieka, myślmy o tym, by nie utrudniać komuś czegokolwiek i nagle okaże się, że jednak ludzie są mili.

Polandia

Skomentuj (79) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 257 (535)

#61064

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znacie skecz "Rezerwacja Telefoniczna" Kabaretu Moralnego Niepokoju?
Jeśli nie, to zachęcam do jego zapoznania, bo ja w zeszłym tygodniu miałam sytuację, która przypomniała mi ów kabarecik.

Kupowałam (a raczej chciałam kupić) bilet do domu ze stacji Gdańsk Wrzeszcz na zeszły piątek.
Po odstaniu 20 minut w kasie zbliżam się dziarsko do okienka.
Ja: Dzień dobry, chciałabym zakupić bilet studencki IC na jutro na godz. 00:00 z Gdańsk Wrzeszcz do XXX.
Pani z Okienka (PZO): Numer pociągu proszę.
(Chwila konsternacji z mojej strony.)
Ja: Nie znam numeru pociągu.
PZO: To jak mam pani sprzedać bilet? Musi pani mi podać numer pociągu.
Ja: Ale to chyba pani ma znać numer pociągu. Podałam trasę, podałam godzinę, podałam datę i nawet ulgę biletu, to co za problem?
PZO: Nie sprzedam bez numeru pociągu! Proszę iść do domu i sprawdzić w internecie.
Ja: Ale po co? Proszę wpisać w komputer trasę, godzinę i na pewno pojawi się numer pociągu.
POZ: Ja MUSZĘ znać numer pociągu, proszę iść do domu, na spokojnie z internetu spisać numer pociągu i wtedy przyjść, albo zadzwonić
Ja: Nie mogę iść do domu, i nie mogę sprawdzić w internecie.
PZO: Dlaczego?
Ja: Bo nie jestem z Gdańska?
PZO: No to co? To proszę pojechać do domu i sprawdzić w internecie.
Ja: Jak mam pojechać do domu, skoro mieszkam w XXX (drugi koniec Polski), a pani mi nie chce sprzedać biletu, bo nie znam numeru pociągu? Jego PESEL też mam podać?
PZO: Pociąg nie ma peselu (serio?! No co ty!) Ma tylko numer. I muszę go znać. Gdzie pani mieszka?
Ja: w XXX.
PZO (myśli): To proszę zadzwonić do jakiegoś domownika, niech on pani sprawdzi.
Ja: Pani chyba żartuje.
PZO: Nie.
Ja: Nie ma mowy, równie dobrze mogę mieszkać sama, albo domownicy mogą być poza domem.
PZO: Blokuje pani kolejkę! Albo pani poda mi numer pociągu, albo proszę iść do kafejki! Albo do koleżanki obok, do okienka, ona ma internet to pani sprawdzi.

Podeszłam do kasy obok. Już na słowa, że pociąg jedzie z YYY do XXX pani wklepała numer pociągu i internet nie był mi do niczego potrzebny. Wyszłam z tego dworca wkurzona jak cholera, a że mam wredny charakter, to na pewno nie zakończę tego w ten sposób.
Zazwyczaj staram się szanować wszelkie osoby bez względu na wykonywany zawód, ale ta baba powinna znać numery pociągów i ich trasy, bo ona jest od tego jak przysłowiowa dupa od srania, ja ze swojej pracy za coś takiego wyleciałabym z hukiem. I będę starała się bardzo, aby i ta baba wyleciała.

Gdańsk

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 687 (801)

#60479

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie lubię telemarketerów, jak większość z Was zapewne. Staram się nie być chamska, ale po 20 telefonach w ciągu dnia, jakoś mniej cierpliwa jestem. Przyjęłam jednak nieco... "niekonwencjonalną metodę" jak określiła to moja przyjaciółka.
Ja jej za taką nie uważam, ale ocenę pozostawię Wam. Może nie jest bardzo piekielna, ale i tak uznałam, że warto się nią podzielić :)

Legenda: Ja - Ja PT - Pani Telemarketerka

PT - DzieńdobrynazywamsięJuliaRzeżączka* i pragnę pani pogratulować bardzo bardzo serdecznie! Otóż dziękujemy za udział w naszym konkursie (?) i pragnę poinformować panią, że została pani wybrana i wylosowała pani GŁÓWNĄ NAGRODĘ. Jest to cudowny, latający i znikający długopis i ROBOT KUCHENNY jakiego używają największe SŁAWY w świecie kulinarnym! W takim razie zapraszam panią po odbiór tych fantastycznych nagród w dniu XX.XX.XXXX i o godz 9 rano w hotelu XXXXX, w którym miejsce już zarezerwowałam dla Państwa i teraz wyślę do Pani zaproszenie.Czy w takim wypadku, może pani potwierdzić kod pocztowy, który jest 00-000?

Ja - To nie jest mój kod pocztowy
PT: Jak to? Ale jest podobny?
Ja: Nie jest.
PT: Ale jak to? Ja tu mam napisane, że to pani kod pocztowy. TO KIM PANI JEST?!
Ja: Nie wiem kim jestem.
PT: Jak to?!
Ja: No, nie wiem kim jestem. To Pani do mnie dzwoni i opowiada mi, że wygrałam super hiper samonaprowadzający się na miskę robot kuchenny i długopis, który lata i znika w ciemności. To chyba w takim wypadku powinna pani wiedzieć do kogo się dodzwoniła.
PT: No, to widocznie zaszła pomyłka. A jest pani Piekielnego Miasta lub okolic? (:D)
Ja: Nie.
PT: To skąd pani jest?
Ja: Już pani powiedziałam. Nie wiem kim jestem, ani nie wiem skąd jestem. Pani powinna wiedzieć do kogo pani dzwoni z informacją o konkursie i wygranej nagrodzie.
PT: To przepraszam, widocznie zaszła pomyłka. To gdzie ja mam wysłać to zaproszenie? Zmarnuje się.
Ja: Niech pani szuka dalej właściciela numeru.
PT: No, ale to główna nagroda! I ona PRZEPADNIE.
Ja: To proszę ją odebrać. Jak ten robot jest taki fajowy, to na pewno się pani przyda.

Pani rzuciła słuchawką. Imię i nazwisko oczywiście zmienione, ale nazwisko które usłyszałam bardzo, bardzo zbliżone do określenia pewnej choroby W.

Gdzieś w dystopijnej utopii :)

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 436 (502)

1