Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

onede

Zamieszcza historie od: 3 maja 2013 - 16:38
Ostatnio: 30 sierpnia 2015 - 11:26
  • Historii na głównej: 1 z 5
  • Punktów za historie: 1170
  • Komentarzy: 1
  • Punktów za komentarze: 4
 
zarchiwizowany

#68235

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Studiuję już drugi rok w jednym z miast wojewódzkich. Z racji tego, że jestem "pozamiejscowa" a mieszkanie w akademiku nie bardzo mi się widzi postanowiłam znaleźć jakieś mieszkanie. Rok temu udało się mi oraz moim dwóm koleżankom znaleźć coś bez problemu, jednak po roku razem i różnicy zdań (coś na inną historię) każda poszła w swoją stronę. W tym roku szukam mieszkania razem z 2 kuzynkami. Oto kilka ciekawych historii:

Sytuacja 1: Mieszkanie w pełni umeblowane, właściciel przyjazny studentom, niewielka cena, spokojna ulica, no jedyny minus to ok. 5min pieszo na przystanek. Na miejscu okazuje się, że mieszkanie nie takie do końca umeblowane. W jednym pokoju łózko w drugim biurko a w trzecim segment.
Sytuacja 2: Wiele było takich co odwoływało spotkanie bo mieszkanie było już zajęte, ok, no trudno, zawsze dzwonimy dzień przed aby się upewnić że nic nadal aktualne. Razem z kuzynkami wybrałyśmy się na umówioną godzinę na obejrzenie spotkania. Na miejscu dzwonimy na domofon... zero nikogo nie ma, myślimy jeszcze jedzie, 15 min dzwonię, rozmowa wygląda tak:
-Dzień dobry byłyśmy umówione na 11 na obejrzenie mieszkania na ulicy Pszczółeczki999.
-Witam, niestety nie aktualne, była rodzina o 9 i podpisała umowę.
Na moje pytanie czemu nie zadzwoniła rozłączyła się.

Sytuacja 3: mieszkanie 10 min pieszo do centrum słabe połączenie autobusowe, w ogłoszeniu 800 zł i przez biuro nieruchomości, przy pytaniu o inne koszta odpowiedź rachunki, no myślimy spróbujemy. Na miejscu pierwsze co się rzuca to zapach tzw "starymi ludźmi" meble nie są pierwszej nowości oraz brak połączenia z mediami, cena? Dodać do 800 zł czynsz w wysokości 400 zł i rachunki około 150 zł oraz kaucja w tym opłata dla biura 1600 zł. chętnie ale nie za mieszkanie lat 30.

Sytuacja 4(perełka): Jedziemy mieszkanie ładnie umeblowane, wyposażone, dobry komfort, lokalizacja świetna dostępne od września jednak my zastrzegamy, że chcemy od października. Cena spora wychodzi około 550 na jedną do tego 1500 kaucji zwrotnej, panu mówimy, że pomyślimy jednak jesteśmy w 100% przekonane że chcemy je. Wieczorem dzwonimy:
- Witam byłyśmy dziś u Pana o tej i o tej porze w sprawie mieszkania, a więc jeśli nadal aktualne to my bardzo chętnie.
- Aktualne, tak tylko szybko umowę i zaliczkę płacić.
- Dobrze z racji tego, że jesteśmy pozamiejscowe to możemy przyjechać w następnym tygodniu?
- Proszę Pani musimy załatwić to jak najszybciej bo mam tyle klientów, że muszę mieć pewność.
- W takim razie możemy przyjechać jutro po południu i jakiej wysokości ma być zaliczka
- ( facet pocmokał pokręcił) No ale od kiedy Panie chcę te mieszkanie?
- Tak jak mówiłyśmy od października.
- To co ja mam miesiąc trzymać je puste?! ( wyraźnie podniesiony głos)
- Jeśli Pan nie chce to trudno, my nie narzucamy się, najwyżej jeśli było by nadal aktualne w październiku to my na tak.
- Proszę Pani ono może już czekać tylko nich Panie zapłacą czynsz i rachunki
- Proszę Pana (to jest zaraźliwe) jeśli Pan się zgodzi przetrzymać mieszkanie do października to czynsz za wrzesień możemy zapłacić ale o rachunkach nie ma mowy, nie zużywamy więc nie czujemy takiej potrzeby komuś coś sponsorować.
- Jak tak to nie.- i się rozłączył

Moi drodzy jeśli macie jakieś mieszkanie do wynajęcia to proszę was nie wymagajcie nie wiadomo ile za byle co, to są tylko niektóre historie większość była podobna do sytuacji 3 nie oczekujcie wiele za niewiele. My nadal szukamy...

wynajem

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (25)

#61532

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moda na jabłka swoją droga ale to już przesada...

Wraz z rodziną przy domu posiadamy sad, o ile się nie mylę jest tam 12 jabłoni różnych odmian. Jak każdy wie, nie wszystkie odmiany nadają się na sprzedaż ale jak najbardziej na konfitury. Mamy 4 drzewa takowej odmiany, czyli papierówek, rosną one bliżej środka ale spokojnie można je dostrzec z drogi.

Jak co lata taka ilość jabłek jest za duża na naszą skromną rodzinę, więc częstujemy i zapraszamy na nie znajomych i sąsiadów za zwykłe dziękuje. Każdy miejscowy wie, że nie mamy nic przeciwko więc w sumie przychodzą wszyscy. Zazwyczaj polega to na tym, że osoba, która pragnie nazbierać sobie owoców przychodzi do nas z zapytaniem o pozwolenie. Nie wychodzi to tylko z powodu kultury osobistej ale też takiej, że sad jest ogrodzony i chociaż posiada dwie bramy na końcu i na początku to często w sadzie przesiaduje nasz nie mały pies (dużo cienia i dużo przestrzeni).

Dziś około południa słyszę szczekanie mojej suni. Idę sprawdzić bo wiem, że szczeka tylko i wyłącznie z powodu intruzów. Na miejscu widzę przerażonego pana z reklamówką w ręku już na mojej posesji spoglądającego na psa i próbującego się wycofać, jednak suczka nie daje takiej możliwości. Za nim i za bramą stoi jego partnerka. I oto wywodzi się następujący dialog:

[Ja]: Przepraszam co się tu dzieje?
[Ona]: Jak to co?! Niech Pani weźmie tego psa bo zaraz go zagryzie.
[Ja]: Pies jest na swoim terenie. Mnie dziwi co Państwo tu robią.
[On]: Chcieliśmy trochę jabłek, proszę niech Pani go zabierze.
[Ja]: No jeśli nie opuści Pan terenu to ja jej nie będę powstrzymywać. (Nie to że coś, suka tylko warczy i szczeka aż ktoś przyjdzie bez komendy się nie ruszy).
[Ona]: Nie widzisz on się boi tego psa! Marek wyjdź! A ty daj nam trochę jabłek, macie ich tyle. (Aha, zostałam służącą, no fajnie).
[Ja]: Nie no chyba otworzę tą bramę. Misia (moja sunia) masz ochotę pobiegać?

Jeszcze nie widziałam żeby tak ktoś szybko uciekał, oczywiście nie obyło się bez komentarzy.

sad

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 816 (858)
zarchiwizowany

#61223

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od ponad 2 miesięcy czekałam w kolejce do laryngologa. W końcu się doczekałam, lekarz od 9 ja jestem w kolejce 5. Myślę sobie przyjdę sobie wcześniej nic mi nie szkodzi i tak mam wolne cały dzień. Jakieś 10 min po 9 jestem już na miejscu. W rejestracji dowiaduję się, że w danej chwili jestem jako pierwsza, która się zjawiła. Oczywiście nie musiałam czekać, po wizycie wychodząc z gabinetu widziałam tylko jedną osobę. Inni olali sprawę albo już nie potrzebują takich wizyt. Okej ale chyba nic się nie stanie i nie zbiedniejemy jeśli zadzwonimy i odmówimy wizytę aby ktoś bardziej potrzebujący skorzystał? Nie dziwmy się potem że są tak duże kolejki do specjalistów.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 140 (220)
zarchiwizowany

#60625

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziś rano odebrałam telefon a w aparacie rozlega się miły głosik Piekielnej:
[P]: Halo czy to Pani Onede?
[Ja]: Tak, słucham?
[P]: Dzwonię do Pani z ofertą(no tak kto inny by dzwonił o 8 rano)
Po wysłuchaniu jej super rewelacyjnej oferty, która nie jest mi do niczego potrzebna ale już wykupili prawie wszyscy moi sąsiedzi za jedyne 70 ileś tam zł. Odmówiłam i to był błąd.
[P]: Ale dlaczego?! (kobieta nie była już miła) Pani na tym skorzysta,taka okazja się nie powtórzy! (i dalej w ten deseń)
Nie mogąc już dłużej tego słuchać po raz kolejny powiedziałam, że nie jest mi to do szczęścia potrzebne i poinformowałam o tym, że nasza rozmowa nie ma sensu i dobiega końca.
[P]: To niech się pani zastanowi a ja jutro o tej samej porze zadzwonię.
Nie no oszaleję...

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 73 (193)
zarchiwizowany

#59445

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam, to mój pierwszy wpis i znając życie i użytkowników portalu będzie mocno skrytykowany. Historia będzie o nietolerancji.

A więc tak jestem wierząca po prostu mam swoje powody, nikt mi mojej wiary nie nakazał, posiadam własny rozum i z własnej woli wierzę. Posiadam również grono znajomych, którzy nie zawsze zgadzają się z moimi ideologiami ale nie ma z tego powodu większych konfliktów ja również nie mam nic przeciwko ludziom którzy myślą inaczej ode mnie. Tyle wprowadzenia.

Historia zaczyna się w momencie spotkania znajomych w którym uczestniczyłam, na te spotkanie przybył mój dobry stary znajomy z nową dziewczyna tzw. [P]iekielną ateistką. [P] widząc medalik na mej szyi od razu przeszła do ataku. Zarzuciła mi to że jestem obłudna, zacofana, ze mnie jest moher i wszystko co najgorsze bo wierzę w coś czego niema. Na moje pytanie czy jest w stanie udowodnić mi braku Boga, zaczęła podawać powody, które setki razy analizowałam i stwierdziłam że są dla mnie po prostu bez sensu. Skończyło się na tym, że nie chcąc psuć zabawy innym wyszłam.

Posiadam wiele historii o napaści na mnie ze względu na to że nie modnie jest teraz być wierzącym.
Ale moje pytania brzmią:
1. Jakim prawem nie znając mnie porównujesz mnie z ludźmi którzy pomylili wiarę z z czymś innym?
2. Czy wszyscy ludzie są tacy sami? Nie sądzę, więc czemu nazywasz mnie moherem i obłudnikiem?
3. Jeśli na spotkaniu towarzyskim starasz mnie zmieszać z błotem i przekonać, że to w co wierzę jest kłamstwem to proszę powiedz czy to ma sens?
4. Nie narzucam nikomu mojej wiary nikogo nie namawiam więc dlaczego jestem aż dla ciebie aż takim zagrożeniem?

Wielu ludzi twierdzi, że katolicy są nietolerancyjni jak do tej pory musiałam odpierać ataki ludzi którzy podają się za niewierzących i wysłuchiwać jaka to ja jestem zacofana. Dziękuje za przeczytanie moich żalów.

Spotkanie

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (33)

1