Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

pinka1519

Zamieszcza historie od: 3 marca 2016 - 14:08
Ostatnio: 23 października 2018 - 17:50
  • Historii na głównej: 8 z 8
  • Punktów za historie: 1887
  • Komentarzy: 50
  • Punktów za komentarze: 189
 

#75643

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w markecie budowlanym, robię projekty łazienek.

Zdarza się, że przychodzi do mnie ktoś, kto projektu nie chce, ale za to bardzo chce zawracać mi głowę...

Mianowicie bardzo duża część naszego społeczeństwa NIE JEST W STANIE wyliczyć ilości potrzebnych płytek.

Notorycznie przychodzą do mnie ludzie, żebym im pomogła w obliczeniach. Mogę zrozumieć, jeśli mają jakieś skomplikowane ułożenie, ale nie potrafię zrozumieć jak można nie potrafić obliczyć pola powierzchni każdej ze ścian i ich dodać do siebie.

Rekordzistą był facet, który nie wiedział, że aby uzyskać pole powierzchni podłogi w przedpokoju trzeba pomnożyć długość jednej ściany przez długość drugiej i potrzebował w tym pomocy.

Ja też nie jestem geniuszem matematycznym, ale do cholery ciężkiej - każdy w szkole był, chociaż tej podstawowej, prawda?

sklepy praca

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 295 (347)

#75321

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracowałam kiedyś w sklepie odzieżowym. Co ważne to jeden z tych, w których wszystko musi być układane przy linijce. Na wejściu stały trzy stoły różnej wysokości z ubraniami.

Pewnego dnia wchodzi rodzinka 2+1. Mama, tata i synek z samochodzikiem w łapce. Młody zaczyna robić tor przeszkód na jednym ze stołów, więc z ulgą przyjęłam to, że ojciec zareagował i najpierw zabronił synowi zabawy, a gdy to nie poskutkowało po prostu zabrał samochodzik. Super, oszczędził mi pracy.

Co zrobiła matka widząc, że ojciec zabrał dziecku (za karę) zabawkę? Rozpędziła się, wyrwała ojcu zabawkę z ręki z furią w oczach i oddała biednemu dziecku...

Bez kurtyny...

sklepy

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 227 (301)

#75320

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracowałam kiedyś w sklepie odzieżowym. Marka nie istotna, ale nie była to żadna sieciówka więc towar z tych droższych.

Kilka razy przychodził do nas pewien Pan za każdym razem mierząc te same rzeczy. Zapamiętałam go, bo ubrania które mierzył bardzo mi się podobały, zestawione w dany sposób. Widać było, że i jemu bardzo się podobały jednak mimo to nie kupował. Chyba nawet się zastanawiałam dlaczego (może nie miał tyle pieniędzy).

Wyjaśniło się podczas kolejnej jego wizyty. Szłam akurat na zaplecze i jak to bywa w sklepach jest ono zaraz przy przymierzalniach. Usłyszałam jak Pan rozmawia przez telefon i chcąc nie chcąc oczywiście o czym rozmawia. Szło to mniej więcej tak:

- Kochanie no prrrrrooooszę, bo ten sweterek jest taki ładny i z tą koszulą tak fajnie pasuje. No proszę zgódź się... No ale, proooooszę nooo.... (itd. błagalnym tonem).

Jakoś tak mi się go zrobiło strasznie żal tego dnia. :/

sklepy

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 224 (254)

#74548

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O rodzicach, którzy pozwalają dzieciom na wszystko i nie widzą w tym nic złego.

Robię projekty łazienek. Mam stanowisko w markecie budowlanym, które składa się z dwóch blatów połączonych w literę L.
Na jednym blacie mam ustawionego laptopa, drukarkę itp. Przy drugim blacie siedzą klienci.
Czasem żeby pokazać klientom połączenia kolorystyczne płytek idę na magazyn żeby przynieść jedną luźną sztukę.
Tak też zrobiłam i dziś, dla państwa z ok 4-letnim synkiem (dziecko bardzo absorbujące rodziców i nie tylko).

Gdy wróciłam państwo dalej siedzieli na fotelach, ich synek również... z moją bezprzewodową myszką w rączce i klikał sobie beztrosko w moim komputerze!!!!

Nosz kurrrrr zapiał!!!!

Wzięłam myszkę od dzieciaka i pozamykałam co pootwierał, na co ojciec się tylko zaśmiał... no tak, przecież to tylko dziecko.

Dobrze, że nie zostawiłam otwartego projektu.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 287 (303)

#73889

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dlaczego trafiam na świrów?

Dziś przyszedł do mnie klient, który do tego stopnia chroni swoje dane osobowe, że zapytany o godność nie odpowiedział. Łaskawie podał imię i nazwę firmy. Podania nazwiska odmówił... Nawet NIP firmy podał niechętnie, a jest mi on potrzebny jeśli mam wystawić zlecenie na firmę. Bez zlecenia wystawionego w systemie nie ma projektu, bez NIP-u nie ma zlecenia...

Czy mi się tylko tak wydaje, że przedstawienie się osobie, z którą się rozmawia to kwestia kultury? Zwłaszcza, że ma nas łączyć jakaś tam współpraca.

W końcu gdybym nie wydusiła od niego imienia, to nawet nie wiedziałabym jak się do niego zwracać albo do kogo dzwonię w sprawie zlecenia....

A niestety będę miała nieprzyjemność jeszcze z Panem No Name rozmawiać.

praca

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 138 (176)

#73333

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Robię projekty łazienek w markecie budowlanym.
Nie jestem pracownikiem marketu a firmy zewnętrznej. Co ważne, klient płaci za projekt określoną kwotę. W przypadku, gdy wyda ponad 1600 zł na płytki projekt ma za darmo. (Wszędzie wiszą na ten temat informacje.)

Historia z dziś. Podchodzi do mnie dwóch cwaniaczków (c) I już widzę że będzie fajnie.

C- Pani projektuje?
JA- Tak.
C- Za darmo?
(no pewnie... odżywiam się tlenem i słońcem w procesie fotosyntezy to mogę sobie pozwolić... )
JA- Nie.
C- A za ile?
JA- X zł, chyba że wyda Pan 1600 zł na płytki, wtedy projekt jest za darmo.
C- To ja kupię za 50 zł a pani mi wpisze że 1600 wydałem.
JA- Nie wpiszę. Pan kupuje płytki w markecie, nie u mnie. Nie mam na to wpływu.
C- A to ja chcę kupić u pani.
JA- No niestety u mnie Pan nie kupi.
C- Dlaczego?
JA- Bo akurat nie mam żadnych płytek do sprzedania.

Rozmowa zakończona. Moje na wierzchu.
Nie lubię takiego kombinatorstwa, bo ludzie nie mają w zwyczaju chodzić do pracy za darmo. Ja za darmo nie pracuję, nie wiem na co panowie liczyli.

praca

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 324 (340)

#72662

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w pewnym markecie budowlanym w pewnym mieście.

Moim zadaniem jest zwizualizowanie klientom ich wymarzonych łazienek używając asortymentu sklepu.
Bardzo lubię swoją pracę, przychodzę do niej ochoczo, lubię też współpracowników. Jakoś tam się spełniam. Wszystko wspaniale.
Jest oczywiście szkopuł, mianowicie moje stanowisko pracy.

Jest ono usytuowane w taki sposób, że klienci mogą z alejki do alejki przejść albo mnie okrążając, albo przechodząc za moimi plecami. Chyba nie muszę mówić, który wariant wybierają. Przecież to droga na skróty.

Za moimi plecami znajduje się również stojak z mozaikami, oraz mała szafeczka z moimi osobistymi rzeczami.

A oto kilka kwiatków:

- Przechodzenie przechodzeniem, ale nie zliczę ile razy miałam nad głową ludzi przeglądających te nieszczęsne mozaiki, (które można przeglądać również od strony alejki ale fajniej się ogląda przeszkadzając komuś w pracy.)

- Na wcześniej wspomnianej szafeczce mam różne rzeczy, np katalogi z farbami, szafkami, umywalkami. Pewnego dnia odwracam się i widzę mężczyznę, który gorączkowo przegląda te katalogi i nie widzi nic dziwnego w tym, że wszedł komuś za biurko i grzebie w jego rzeczach.
Czekam aż ktoś otworzy szafkę i zacznie grzebać mi w drugim śniadaniu myśląc, że może to restauracja.

- Obok mojego biurka jest też informacja działu, gdzie obsługują klientów pracownicy marketu. Po co podejść do blatu informacji, by porozmawiać z pracownikiem, skoro można stanąć nad głową tej Pani, która nie wiadomo czemu tu siedzi?

- No i dziś nie wytrzymałam.
Pan wchodzi mi za plecy, ogląda mozaiki, a ja czuję jego oddech na plecach. Po 15 minutach pytam czy mógłby oglądać z drugiej strony, bo ja tu pracuję i nie mogę się skupić.

Mężczyzna: - Pani pracuje??!! Pani cały czas rozmawia sobie przez telefon! Pani mi mówi, że Pani pracuje.
(tak, akurat konsultowałam przez telefon trudny przypadek z koleżanką z innego punktu).

Pan chyba nie słyszał o telefonach w sprawach służbowych.
(połowę czasu wiszę na telefonie, po części na tym polega moja praca).

Ja nie wiem, czy ludzie naprawdę nie patrzą gdzie łażą i nie czytają informacji??
Moim zdaniem widać, że jest to czyjeś stanowisko pracy. Jest ono jakoś tam wydzielone, ale na moje nieszczęście można przez nie przejść.

Lubię pracę z klientem, często jest pozytywna, ale utwierdzam się w przekonaniu, że część społeczeństwa, to bezmyślne cielęta podążające za stadem i tak naprawdę nie widzą gdzie lezą albo mają mnie w du*ie. :/

praca

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 207 (273)

#71602

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na poczcie. Jedziesz w drodze do pracy, nieco się spieszysz.
Pani umiarkowanie przyjemna siedzi za szybką.
Zaczynasz rozmowę, wyłuszczasz czego chcesz, Pani w międzyczasie postanawia posmarować sobie kurzajki maścią i nie omieszka porozmawiać przy tym z koleżanką. Komu się spieszy? Do pracy? Do jakiej pracy?

poczta

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 146 (208)

1