Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

sicca

Zamieszcza historie od: 14 lutego 2012 - 23:23
Ostatnio: 25 kwietnia 2017 - 21:27
  • Historii na głównej: 4 z 6
  • Punktów za historie: 1976
  • Komentarzy: 172
  • Punktów za komentarze: 1450
 

#77675

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja sąsiadka karmi gołębie.
W sumie nic niezwykłego, bo niestety pół ulicy tak robi. Trzeba przyznać, że karmi je dość nietypową karmą, na którą składają się: pocięte surowe ziemniaki, wyciśnięte cytryny, skórki od jabłka, cebule (w całości) itp. skarby. Ale nie jest to najdziwniejsze w tej sytuacji...

Najbardziej nietypowe jest miejsce, w którym je karmi. Jest to mój balkon.
Tak, dobrze myślicie. Miła pani zrzuca po skosie odpady organiczne na cudzy balkon.
Zalety? Spółdzielnia nie może/nie chce z tym nic zrobić, bo to jest mój balkon. (Poza prośbami o niezaśmiecanie okolicy bloku).

Wady? To jest mój balkon, na którym mam już ok 0.5l wspaniałości, które będę oddawać sąsiadce gdy tylko wywiesi pranie.

sąsiedzi

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 237 (243)

#72564

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Myślę, że przydatna i piekielna informacja.

Wiecie ile czeka się w usc w krakowie (małe litery specjalnie) na odpis zawarcia małżeństwa (wydrukowanie i wypełnienie 1 kartki)?
4-6 tygodni!
Powodzenia przy sprawach spadkowych.

Pani w urzędzie nie interesuje, że firma mająca kontrakt z NFZ nie ma właściciela (śmierć).
A rodzina zmarłego właściciela ma problemy finansowe i ze spółdzielnią (mieszkanie na zmarłego oraz oszczędności, a nie można przeprowadzić spraw spadkowych).

Pewnie jeszcze inne instytucje dowalą kary za to, że usc nie potrafi obsłużyć drukarki.

Biurokracja

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 211 (235)
zarchiwizowany

#72033

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Trochę czasu minęło i chyba dam radę już to napisać.
W przerwie między pierwszą, a drugą połową wykładu odebrałam telefon od Taty.
Podeszłam do prowadzącej i łamiącym się głosem ze łzami kapiącymi z oczu powiedziałam że zdarzył się wypadek i muszę natychmiast iść do domu.
Prowadząca powiedziała: "Proszę bardzo, ale będzie pani musiała napisać pracę za nieobecność na dzisiejszych zajęciach."

Prawnicy jednak nie mają serca.

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 92 (206)

#56644

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przez pewien czas pracowałam na rejestracji w przychodni kardiologicznej w dużym mieście. Więc zebrałam trochę historii. Dziś poruszę temat pacjentów uprzywilejowanych.

Ogólnie nic do nich nie mam, większość jest naprawdę normalna i kulturalna, jednak jak w każdej grupie trafią się piekielni o których dziś napiszę.
Jak pewnie niektórym wiadomo, istnieje grupa pacjentów zasłużonych, których obowiązują trochę inne zasady (kombatanci, honorowi dawcy itp.) Jednym z przywilejów jest brak kolejek do lekarzy w tym do specjalistów. Niektórzy niestety za dobrze z tego korzystają.

1) Starszy pan kombatant umawia się do lekarza na własna prośbę na godzinę 12. Przychodzi o 9 i zaczyna rozróbę. Awantura pod drzwiami, bo on jest kombatantem i on nie może stać w kolejce. Nie daje sobie wytłumaczyć że przecież ma na 12 i nie musiał tak wcześnie przychodzić. Grochem o ścianę... Wszedł po następnym pacjencie, niech sobie inni poczekają. Jemu się należy przyjęcie bez kolejki przed godziną przyjęcia, bo tak mu się przyszło.
Przy zapisaniu na 8, przychodzi o 11 i mówi że go godziny nie obowiązują, bo on jest kombatantem i wiadomo wchodzi bez kolejki.

2) Honorowy dawca, zawsze krzyczący od progu, że on jest honorowym dawcą i wiadomo... wchodzi bez kolejki nawet jak nie jest zapisany. Piekielne jest to, że bierze sobie terminy co ok 2 tyg - 1 mies (normalny termin co około 5 mies) i nie przychodzi, bo woli przyjść jak będzie mu wygodnie. Próbowałyśmy to ukrócić nie dając kolejnych terminów (do czasu wykorzystania/rezygnacji z obecnych), jednak pan napisał skargę do funduszu i wyszło, że pacjent może mieć tyle terminów ile chce i jak często chce, bo jest uprzywilejowany.

3) Tu akurat piekielna była rodzina pani.
Co zrobić żeby mieć wizyty u obleganego specjalisty kiedy się będzie chciało i to bezpłatnie? Jeśli macie w rodzinie osobę z grupy uprzywilejowanej, wmawiacie babci że ma np wysokie ciśnienie i musicie jechać do lekarza. W rejestracji mówicie, że babcia ma ciśnienie 180/120 i źle się czuje, była kombatantką itp. I wchodzicie bez kolejki. A przy okazji robicie wizytę dla siebie. Jeśli lekarz odmówi osobie towarzyszącej wizyty, złóżcie skargę do funduszu "źle się czułam i lekarz mnie nie przyjął" (dla podkreślenia dramatyzmu pomiń dawkę leku i jedz na SOR by cię zbadali). Drugi raz łapiduch nie podskoczy.
Piekielne jest głównie to, że starsza pani jest naprawdę miła i wnusia jej kiedyś zrobi krzywdę mówiąc, że umiera i trzeba jechać do lekarza. Nie chce wiedzieć ile się starsza pani przez nią strachu najadła.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 466 (514)

#41890

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zdarzenie sprzed ok 2 lat.
Idę sobie jedna z głównych ulic w centrum Krakowa była jesień/zima(?)... Podchodzi do mnie kobieta lat ok 50, ubrana w łachmany typowa bezdomna i prosi o kupienie obiadu. Jako że od niej nie pachniało alkoholem zgodziłam się.

"Szczęśliwie" stała koło kebabu poprosiła mnie o kupno żeby nie było że weźmie kasę i zwieje (sama zaproponowała). I czekamy 5 min... 10 min, po 15 zaczęła się robić nerwowa i ja też. Poprosiła żebym nie czekała z nią na zamówienie. Czując, że coś jest mocno nie tak pożegnałam się z nią i poszłam do bramy obok, gdzie ściągnęłam kurtkę i rozpuściłam włosy weszłam do sklepu naprzeciwko kebaba i cóż widzę? "Kucharz" oddaje pani ok połowę ceny za kebaba resztę chowa do kieszeni... Pani wychodzi i kupuje sobie w pobliskim monopolowym piwko. Więc jeśli już kupicie komuś jedzenie dopilnujcie by je zjadł.

PS. Koleżanka Basia też spotkała tą Panią, ale zamówiła kebab razem z nią (pani bez sosu, koleżanka z sosem). Pani jadła kebab powoli tłumacząc się nadwrażliwymi dziąsłami. Gdy Basia skończyła jeść, wskoczyła na chwilę do sklepu naprzeciwko i zobaczyła że Pani wywala resztkę kebaba na podstawkę (tam gdzie te ścinki z kebaba spadają) po czym dzielą się z "kucharzem" zyskiem. Ciekawe ile zarobili w ten sposób...

kebab

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 627 (669)
zarchiwizowany

#41238

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wysłał mnie mój rodziciel do sklepu w celu zakupu niezbędnych mu do życia towarów z serii akcyza 23%. Pod sklepem spotkałam okolicznych pijaczków raczących się piwkiem. Przywitałam się z nimi... Wyjątkowo o kupno piwka nie prosili, mimo że im czasem kupuje jak mam nastrój i fundusze. Ze sklepu wyszłam dość obładowana, bo kupiłam jeszcze jakieś napoje do picia, mleko itd. Wychodzę ze sklepu wchodzę na ten najwyższy (4-5) schodek do niego prowadzących wystawiam nogę... i jak mnie coś nie rąbnie w plecy... no cóż mi zostało w starciu z taką olbrzymią masą? Spadłam z tych schodków na kolano. Pijaczki widząc mój upadek szybko mi pomogli pozbierać zakupy i powstać z kolana jednocześnie krzycząc na babsztyla +/-100 kg ok 50-60 lat "że taką dobrą nawet dla nich panią uszkodziła". Odpowiedz kobiety? " Ja się do kościoła spieszę" po czym zwiała niemalże w podskokach. Bilans? Kolano zdarte do mięsa pomimo dżinsów... w dżinsach dziura... szalona kobieta spiesząca się do kościoła sztuk 1 na wolności. Dobrze że panowie okazali się chrześcijanami w rozumieniu biblijnym nie kościółkowym, nie dość że pomogli pozbierać zakupy i moją osobę to zanieśli mi je do domu oraz poświecili troszkę tego cudu co pili by mi zdezynfekować kolano i prawie zanieśli na rękach do domu.
PS: Mam nadzieje że tej miłej pani udało się zdarzyć do kościółka na msze w poniedziałkowy wieczór.

Bo człowieka można spotkać nawet tam gdzie się go najmniej spodziewa..

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 193 (257)

1