Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Aeri

Zamieszcza historie od: 1 lipca 2011 - 23:54
Ostatnio: 11 lutego 2014 - 6:23
  • Historii na głównej: 4 z 47
  • Punktów za historie: 5525
  • Komentarzy: 58
  • Punktów za komentarze: 145
 

#54654

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak miałam praleczkę. Pralka jak pół normalnej w sam raz dla 1 osoby. Postanowiłam kupić sobie nową - większą, a ta się nada akurat dla "siostry brata mojej ciotki" czyli niby rodzina... Kuzynka umawia 2 kolegów z samochodem żeby odebrać pralkę. Tu muszę napisać, że dzień wcześniej wyprowadziłam się, tylko pralka czekała na odbiór, więc jechałam specjalnie do starego mieszkania żeby otworzyć drzwi panom co ją zabiorą i pojadą.

Umówiliśmy się na 11.00, ja dzwonię, że będę 15 po, bo korki. Okazuje się, że panowie też w korku i nie ma problemu. Dojechałam, wiec daję znać, że jestem. Ok, panowie będą za 30 minut.

Tu było by w miarę ok, bo ja rozumiem korki, ale o 12.00 ich nie ma - będą za pół godziny, bo są już za rogiem. Przed 13.00 ta sama śpiewka - za pół godziny... Około 14.00 są i mówią: "o jaka ta pralka duża, do samochodu się nie zmieści".
Ja oczy jak 5 zł, bo jest dużo mniejsza od normalnej pralki, ale spokojnie, oni podjadą po inny samochód i za pół godziny wrócą. Tu się ktoś zapyta czemu nie olałam sprawy - byłam młoda i nie umiałam cioci odmówić, bo kuzynka pralki potrzebuje...

Panowie przyjechali po pralkę około 17.00 (co chwila dzwoniąc, że już prawie są, że jeszcze 20min), a od kuzynki ani dziękuję, ani przepraszam. Jakoś od tamtego czasu mniej chętna jestem do robienia przysług.

przysługi rodzinne

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 366 (436)

#53486

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o koniach przypomniała mi historie o "byznesie chemiczno - koniowym".
Jedna z pań wykładowczyń opowiedziała o tym jak pracowała za granicą jako chemik, którego zadaniem ma być znalezienie metody na wykrycie dopingu u koni.
Proces polegał na tym, że sposób wykrycia dopingu miał być opracowany z opóźnieniem, tak aby na "rynku" był już nowy środek dopingujący. Ktoś, kto opracował metodę wykrywania dopingu bardzo szybko zostawał zwolniony.

Jak to się mówi: "byznes is byznes"...

wyścigi koni lata temu

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 350 (434)

#52793

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Słońce, plaża, cieple, wygazowane piwo... jak to się mówi.

Plaża z bardzo małą ilością suchego piachu, mocno ubita. Zgarniam sobie tą niewielką ilość piachu pod głowę. Wtedy poczułam pod palcami patyk wbity na sztorc, to go wyciągam. Ciągnę - nie idzie, kopię i znalazłam, co znalazłam: wbity w plażę zardzewiały gwóźdź ostrzem w górę.

Tu zabrakło mi kulturalnych słów by wyrazić swoje oburzenie i komentarz.

P.S. Plaża nad jeziorem. Gwóźdź (ok 10 cm) wbity w mokry piach (prostopadle!), tak że ok. 2 cm wystaje i jest przysypane tylko suchym piachem.

plaża i ludzka głupota

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 452 (542)

#33801

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przypomniało mi się szukanie mieszkania. Oto co ciekawsze oferty:

Pokoik dwuosobowy mieściło się tam łóżko, mały stoliczek i drugie łóżko chowane do szafy (jak było rozłożone to było tak blisko pierwszego, że para mogła sobie spać jak na jednym. Cena za miejsce 450+ opłaty i tekst kobiety "bo ja nie chce zarobić, tylko żeby do czynszu dołożyć" Nie skusiłam się.

Oferta numer 2. "Pokój w willi, osobne wejście na piętro gdzie znajduje się kuchnia, ubikacja i 2 pokoje - jeden pojedynczy i 1 dwuosobowy. 500 zł + opłaty." Tak prezentowało się ogłoszenie. Prawda: "willa" to kwadratowy domek 1 rodzinny budowany chyba za PRLu. Osobne piętro: -1 to przecież też piętro, a że piwnica, komu przeszkadza? Kuchnia = wstawiona turystyczna kuchenka z butlą gazową + mała szafeczka - teoretycznie na 3 osoby. Pokoje nie zamykane, bo i po co. Jedyne co było prawdziwe, to osobne wejście i kibelek.

Trzecie mieszkanie przebiło wszystko. Ogłoszenie: miejsce w pokoju, ach i och 200 zł. Niemożliwe, dzwonię upewnić się, bo i haczyk musi być, ale przez telefon pan zapewnia, że wszystko tak jak w ogłoszeniu, można zobaczyć i takie tam.
Przyjechałam. Pokój o dziwo się nie rozpadał, ładny, metraż taki nie za mały, w sam raz dla jednej osoby, okolica też niczego sobie. Pan, lat około 70, bardzo miły, rozmowny, pyta się czy ciasta nie chcę, herbaty. Nie pasowała mi łazienka z drzwiami od kuchni i drugimi na korytarz, ale zamykane i wszystko ok. Po prostu cud.

Pan nagle mówi 500 zł, ale możemy się dogadać. Zaczyna mówić, ze mieszkał tam chłopak i go uczył komputera używać, ja jestem kobietą to może bym mu obiady gotowała. Nim więcej obowiązków dla mnie tym mniejsza cena, a jego plecy bolą i trzeba by posmarować maścią, a to czas umilić. Tak jakoś podziękowałam....

Na koniec znalazłam przyzwoite miejsce, bez właściciela w środku i dobrych współlokatorów.

rynek mieszkań

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 450 (508)

1