Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Amestriss

Zamieszcza historie od: 19 kwietnia 2013 - 15:24
Ostatnio: 8 lipca 2018 - 14:34
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 1508
  • Komentarzy: 21
  • Punktów za komentarze: 228
 
zarchiwizowany

#51458

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytają sobie piekielnych, doszłam do historii, jak to miał być cichy ślub, rodzina miała w sumie nie wiedzieć, a wyszło istne piekło :) Tak, mieliśmy z mężem identyczny pomysł, wyszło świetnie, nikt nic nie wiedział, było tylko 15 osób (razem z nami i naszym synkiem). Po ogłoszeniu wesołej nowiny, rodzina, chrzestni i ogólnie wszyscy zaakceptowali, ale... A tak, nie zaakceptowała KOLEŻANKA, z którą to kontaktu praktycznie nie mam i na nic zdały sie tłumaczenia że NIKOMU nie wysyłaliśmy powiadomień, bo jeżeli mnie nie stać żeby postawić wszystkim chociaż kielicha za przybycie z kwiatkiem do urzędu, to nie chciałam żeby na to przybycie wydawali chociażby pieniędzy na bilet. Zaowocowało to tym że na moim fb pojawiły sie posty, a wśród wspólnych znajomych rzsiewanie plot, jaka to ja kur*a nie jestem, ze dorwałam bogatego, ale bardzo mało rozgarnietego chłopa skoro wziął sobie takiego świniaka, tłuściocha (73 kg przy 173cm?!)i debila, ze mieszka za granica, a poskapiła na wesele na "pińćset" osób... Tak, bo "zagramanica" jest taka bogata, ze stac nas na wszystko kiedy tylko mąż pracuje na nas troje...

ach te koleżanki...

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 66 (316)

#51323

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o piekielnym podejściu ludzi do rodzin wielodzietnych.

Jesteśmy z mężem rodzicami dwójki dzieci - syn 5 lat, córka skończyła niedawno roczek. Oboje pracujemy, luksusów nie ma, ale jakoś dajemy radę. Niedawno udało nam się dostać kredyt mieszkaniowy i staliśmy się dumnymi posiadaczami własnego m-4. Przeprowadzka, mały remont - i w tym wszystkim okazuje się, że będziemy mieli kolejnego dzidziusia. Zaskoczenie pełne, do tego niepokój o zdrowie dziecka, bo dopiero w 3-cim m-cu się zorientowałam (dużo pracy i stres związany z przeprowadzką, wszystkie objawy zrzucałam na przemęczenie), a parę imprez było, trochę alkoholu, dużo energetyków...

No ale nic, oswoiliśmy się z tą myślą, pogodziliśmy i zaczęliśmy informować rodzinę i znajomych o naszym szczęściu, bo naprawdę zaczęliśmy się cieszyć. Najłagodniejszą reakcją było - i co wy teraz zrobicie? Generalnie NIKT nam nie pogratulował, padło parę propozycji "załatwienia problemu", wszyscy nas pocieszali że może jakoś będzie i nikt nie rozumiał, że my się cieszymy... Nie rozumiem, nie prosiliśmy nikogo o pomoc, nie użalaliśmy się - dzielimy się szczęśliwą nowiną. A wszyscy reagują, jakbyśmy zrobili coś złego. Nawet jeżeli tego nie mówią, widać, że nas potępiają. Dla porównania, jak informowałam wszystkich o drugiej ciąży, słyszałam same gratulacje. Czy posiadanie trójki dzieci jest aż takim złem???

Najbardziej 'rozwaliła' mnie reakcja teściowej. Najpierw zaczęła płakać, a potem powiedziała:
- No i co ja teraz zrobię? Tak mnie stawiacie przed faktem dokonanym...
Tłumaczymy, że nie planowaliśmy przecież, że wpadka, ale będzie następny wnuk, sama radość, nie? A teściowa:
- Chyba dla was, dla mnie wstyd, patologia w mojej rodzinie...

Gdyby nie optymizm męża, sama zaczęłabym się martwić...

Skomentuj (120) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1141 (1337)
zarchiwizowany

#50685

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Szybko zaczęłam dojrzewać - jako jedenastolatka miałam dość pokaźną pupę, zarysowane biodra i spore jak na taki wiek piersi.
Dodam, że wychowywała mnie babcia, a na jej genialnych obiadkach robiłam się coraz bardziej wypukła. Najbardziej z przodu.

Miałam bardzo nieprzyjemne nauczycielki, w wieku zbliżonym do emerytury. Co lepsze, były to siostry.
Katechetka często rozwodziła się na temat kuszenia chłopców, gwałtach ("a potem takie się dziwią, że spotkało je co je spotkało!") i ladacznicach z wzorkiem utkwionym we mnie.
Wzywała moją babcie do siebie na każdym zebraniu, prosząc ją by ubierała mnie w większe swetry i luźniejsze spódnice. Za każdym razem zostawała wyśmiana. Nosiłam skromne ubrania, w moim rozmiarze, co najwyraźniej jej przeszkadzało. Chyba powinnam nosić spódnice do kostek i golfy rozmiar XXXL.

Nauczycielka gimnastyki jednak przeszła samą siebie:
posiadaczki większych piersi wiedzą jaki to ciężar, co dopiero dla dość chudej dziewczyny której po prostu ciążą. Zwłaszcza przy np. bieganiu czy skokach.
Zaczęłam nosić specjalny stanik, który po prostu przyniósł mi ulgę i mogłam spokojnie ćwiczyć.

Podczas przebierania w szatni, nauczycielka po prostu do niej weszła, licząc dziewczyny - w końcu zatrzymała się na mnie.
- Zdejmij to.
Patrzę na nią jak na głupka, kompletnie nie rozumiejąc - strój do gimnastyki miałam taki, który był zgodny z regulaminem.
Wtedy ona bezceremonialnie podniosła mi koszulkę i oskarżycielsko wrzasnęła "TO!".
Cóż, musiałam odmówić. Dałam jej dzienniczek, naskrobała coś i wyprosiła mnie z lekcji, mówiąc że dołoży starań by usadzić mnie na kolejny rok. (Nie wiem jak chciała tego dokonać, poważnie)
Poszłam prosto do domu, podsuwając pod nos babci piękną notatkę.

"Lilou stanowczo odmówiła ściągnięcia biustonosza na lekcji wychowania fizycznego."

Babcia po prostu popłakała się ze śmiechu, dopóki nie powiedziałam jej o tym, że zostałam przez to wyłączona z lekcji.
Wpadła w furię, chwyciła mnie za rękę, dzienniczek zabrała ze sobą, zdjęła fartuch i potruchtałyśmy do szkoły, a konkretnie do pokoju nauczycielskiego.
Po prostu wpadłyśmy tam, babcia rzuciła zeszyt na stół przed zdziwioną trenerkę i zapytała dysząc co to ma być.

- Czy pani nie widzi, że pani wnuczka kusi chłopców? Jak ostentacyjnie chwali się przed nimi piersiami? (w szkolnej szatni?) Jak się wyzywająco ubiera? (jedenasto-dwunastolatka, tak, tak!) Po co jej w zasadzie biustonosz? Jest dzieckiem! Nie wiem jak pani może na to pozwolić.
- Proszę pani... Moja wnuczka to może i dziecko. Ale stanik nosić będzie, bo nie pozwolę by miała na starość takie zwisy jak pani. Żegnam.

I po prostu wyszłyśmy - po tej rozmowie moje problemy zarówno na lekcjach gimnastyki (z której miałam na koniec naciągane 4) jak i z religii się skończyły.

szkoła.

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 962 (1074)

1