Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Andu

Zamieszcza historie od: 16 lutego 2017 - 12:18
Ostatnio: 30 kwietnia 2024 - 14:43
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 80
  • Komentarzy: 101
  • Punktów za komentarze: 168
 

#14779

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W naszym sklepie toalety dla klientów znajdują się zaraz przy wejściu głównym, obok POK-u. Toalety są dwie, damska i męska. Z racji dużej popularności jaką się cieszą nasze przybytki samotności, pracownicy firmy sprzątającej mają pełne ręce roboty. Papier toaletowy znika w ciągu chwili, momentalnie wyparowuje płyn do mycia rąk, wiecznie trzeba wyciągać z muszli tampony, podpaski, rajstopy lub pampersy. Podłoga często bywa zalewana przez ludzi, którzy zapominają zakręcać kran od umywalki. A co się będą szczypać? Sprzątaczka posprząta, prawda? No za to jej płacą, tak? A no niby tak. Dlatego pan Wiesio z panią Krysią zamiast poświęcać większość czasu na utrzymywanie porządku na sklepie, to latają co 5 minut do toalet. I muszę zaznaczyć, że panu Wiesiowi już dawno nerwy puszczały. Wczoraj rano nastąpiła prawdziwa kumulacja...
Do pracownika POK-u podchodzi klientka i informuje, że ktoś nam zrobił ładnego psikusa a mianowicie mamy wymazaną kałem całą damska ubikację. Liczy na to, że ktoś to szybko sprzątnie. Pracownik zadzwonił po firmę sprzątającą. Pan Wiesio przyjechał szybciutko na sygnale, turkocząc kółeczkami ogromnego mopo-cośtam i rusza do akcji. Bierze wdech, otwiera drzwi i ...wypuszcza powietrze z głośnym świstem, zakończonym dosadnym "o ja pier...". Aha, czyli mamy Meksyk. Pracownik POK-u z czystej ciekawości zagląda panu Wiesiowi przez ramię i blednie jak kreda. Potem robi się zielony a potem...haftuje piękny wzorek na kafelkach. Pan Wiesio widząc to załamuje ręce i rzuca kolejne "o ja pier...". Co zobaczył pracownik? G*wno. Dosłownie. Morze brązowej, tłustej, wilgotnej, śmierdzącej brei. Skapującej, spływającej, brudzącej każdy centymetr lśniącego sedesu. I parę metrów ścian. Sprawca nie zapomniał też o podłodze...No czysta makabra. Uprzątnięto zielonego pracownika POK-u, potem jego haft. Zamknięto toaletę damską i tymczasowo przekierowywano wszystkich do męskiej. Pan Wiesio stwierdził, że potrzebuje wsparcia w walce z tą brązową tragedią. Oparł się na kiju od mopa i czekał pod felernymi drzwiami na panią Krysię. Nagle do sklepu wparowuje starsza pani i za główny cel obiera sobie nasze toalety. Omija kolejkę ludzi do męskiego WC i łapie za klamkę damskiej ubikacji.
- Hola, hola - drogę zastępuje jej pan Wiesio - kibelek nieczynny.
- No jak to tak? - obrusza się kobieta - a co, muszę paragon pokazać, że tu kupuję?
Pan Wiesio kręci głową, że nie. No jak ma jej przy tych wszystkich ludziach powiedzieć, że zostaliśmy, za przeproszeniem, zmieszani z g*nem?
- Ja chcę tam wejść! Ja muszę tam wejść. - paniusia próbuje go wyminąć. Pan Wiesio jest nieugięty.
- Dzisiaj wszyscy siusiamy w męskim - poinformował ją.
- Jak to...w męskim?! - kobieta wyglądała na mocno zszokowaną - no jak to tak, kobieta do męskiego ma wejść?! Tak się nie da! Tak nie można!
- Można, można - mówi pan Wiesio
- Nie można! - upiera się kobieta i łapie za klamkę.
- Można! Nie wejdzie pani tam.
- Wejdę! - kłóci się paniusia.
- Nie! - pan Wiesio prawie się z nią szamocze.
- Tak! - Kobieta trzyma klamkę i nią szarpie.
- A róbcie se co chcecie! - wrzasnął pan Wiesio, wściekły do granic i zszedł babce z drogi. Babka ma uśmiech na twarzy, otwiera drzwi, dumnie wkracza do środka i...ŁUBUDUUU...leży. Poślizgnęła się. Zgadnijcie na czym? Zapadła cisza i nagle słychać:
- O Matko Przenajświętsza! Ratunkuuuu!
- No co się tak drze? - pyta pan Wiesio zaglądając do środka - Baba to wszędzie wlezie! Jak się dobrych rad nie słucha, to się potem w g*wnie ląduje...

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1372 (1426)

1