Profil użytkownika
Arabidopsis
Zamieszcza historie od: | 1 marca 2012 - 19:07 |
Ostatnio: | 18 kwietnia 2021 - 18:20 |
- Historii na głównej: 3 z 5
- Punktów za historie: 2515
- Komentarzy: 10
- Punktów za komentarze: 17
zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Wczorajszy wieczór wracamy z wesela, zmęczeni, po siedmiu godzinach jazdy. Wszystkim oczy się zamykają. Nagle na środku szaro-czarnej, nieoświetlonej drogi coś majaczy w innym odcieniu szarości. Hamujemy, ledwo co wymijamy ruchomą szarość, rów, drzewa. A to człowiek na czarno ubrany, na telefon się zapatrzył... Trochę chwiejny krok świadczył o jakimś spożyciu. Ledwie wysiedliśmy sprawdzić, czy wszystko z nim ok a nadjechała ciężarówka ponad 100km/h. Gdyby jechała przed nami ktoś by mógł zginąć. NOŚCIE ODBLASKI!
ciemna droga przez las
Ocena:
0
(58)
zarchiwizowany
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Dawno, dawno temu... Na przełomie ustrojów, gdy zaczęła się pojawiać religia w szkole, innowiercy nie mieli łatwo. Miałam okazje się o tym przekonać w szkole. Gdy okazało się w pierwszej klasie podstawówki, że nie będę chodziła na nowy przedmiot, katechetka zbulwersowała się i rozpowiedziała moim koleżankom i kolegom, że jakaś podła poganka chodzi do ich klasy, że w Boga nie wierzy, że do piekła pójdę i ich będę chciała ze sobą zabrać.
Siedmiolatkom dużo nie trzeba. Zaczęły się przezwiska, popychanie, odsuwanie, traktowanie jak trędowatej. Nie raz przez to płakałam.
Wychowawczyni dostrzegła zachowanie dzieci, wypytała o co chodzi i porozmawiała z moją mamą. Więc zostawiła klasę po lekcjach i wytłumaczyła, że po prostu chodzę do innego kościoła.
Z katechetką też porozmawiała, skutecznie. Więcej temat nie wracał a klasa dostała katechetę, specjalistę od wyznań, który jak miał z nami zastępstwo to całą lekcję potrafił ze mną rozmawiać o zasadach obowiązujących w moim wyznaniu. Jakoś z kolegami do okresu siódmej- ósmej klasy (wiek dzisiejszych gimnazjalistów) nie miałam problemów.
Siedmiolatkom dużo nie trzeba. Zaczęły się przezwiska, popychanie, odsuwanie, traktowanie jak trędowatej. Nie raz przez to płakałam.
Wychowawczyni dostrzegła zachowanie dzieci, wypytała o co chodzi i porozmawiała z moją mamą. Więc zostawiła klasę po lekcjach i wytłumaczyła, że po prostu chodzę do innego kościoła.
Z katechetką też porozmawiała, skutecznie. Więcej temat nie wracał a klasa dostała katechetę, specjalistę od wyznań, który jak miał z nami zastępstwo to całą lekcję potrafił ze mną rozmawiać o zasadach obowiązujących w moim wyznaniu. Jakoś z kolegami do okresu siódmej- ósmej klasy (wiek dzisiejszych gimnazjalistów) nie miałam problemów.
Szkoła
Ocena:
78
(132)
1
« poprzednia 1 następna »