Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

AtomowaSolniczka

Zamieszcza historie od: 29 października 2020 - 10:53
Ostatnio: 22 września 2022 - 9:29
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 197
  • Komentarzy: 14
  • Punktów za komentarze: 55
 

#87726

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jesienią dostałam propozycje posprzątania mieszkania u pewnych ludzi, stawka ok, wliczone było w to umycie lodówko-zamrażarki. Duże miasto, mieszkanie w kamienicy, co najważniejsze w mieszkaniu typu rudera nie było prądu, wodę musiałam podgrzać w czajniku na kuchence gazowej na butlę. Miałam wyznaczony czas na posprzątanie mieszkania, tak więc na koniec zostawiłam lodówkę, podłogę w kuchni i wyniesienie śmieci.

Prąd został odłączony nagle, może przez zaległości, więc było sporo resztek typu spleśniały ser, czy stara musztarda jednak był to normalny widok, spodziewałam się. Nie spodziewałam się za to widoku rozmrożonych lodów, smrodu zepsutego mięsa, mrożonek, much i robali pełzających po tym. Cofnęło mnie, jednak zabrałam się za pracę, zwyczajnie wylewając gęstą zawartość skrzynek do metalowego wiaderka wyścielonego workiem na śmieci, po prostu nie byłam w stanie inaczej. Po wszystkim znosiłam to wiaderko po schodach, a raczej metalową rączkę ponieważ wiaderko z zawartością rozlało się na nich co oczywiście posprzątałam.

Nie rozumiem jak można było nie zabrać zawartości zamrażarki po tym jak wyłączyli prąd. Nie rozumiem jak można było dopuścić do hodowli robali, ile musiało to tam być. Nie rozumiem jak, wiedząc co tam jest zostawić DWA worki na śmieci, z czego jeden wyniosłam zapełniony przed sprzątaniem w kuchni. I na koniec, nie rozumiem jak na moje argumenty, że powinnam dostać większą stawkę skomentować "ojej jak to możliwe". Zapłacone miałam z góry, czyli stawka razy czas jaki zadeklarowałam, a klucz miałam zostawić w skrzynce na listy, więc pani stwierdziła, że za 30 złotych nie opłaca jej się wsiadać w auto. Sprawa rozeszła się, brak kontaktu i niska kwota, więc stwierdziłam, że nie warto się ciągać po sądach.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (150)

#87337

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Działo się to wiosną, gdy wprowadzono limit osób wchodzących do sklepów, i oczywiście godziny seniora.

O 9:45 wyszłam do osiedlowego minimarketu, pod którym ustawiła się kolejka pań +60.

Podchodzę do nich i grzecznie pytam, czy czekają w kolejce żeby wejść teraz do sklepu, czy czekają na godzinę dla seniora i dopiero robią zakupy. Na co dostaję odpowiedź:
- Kolejka jest.

Odpowiadam, że rozumiem, jednak zostało niewiele czasu, a chcę zrobić szybkie zakupy. Ponawiam pytanie, dodając czy mogę teraz wejść, bo potem już nic nie kupię.
- Kolejka jest.

Ok, głową muru nie przebije, więc poszłam do pobliskiej piekarni i masarni, gdzie sprawnie kupiłam potrzebne produkty. Wracając do domu przechodziłam obok sklepu, do kolejki doszły nowe osoby, zerkam na zegarek, a tam 9:57.

Mówię do pani z poprzedniej rozmowy, że spokojnie do 10 bym zrobiła zakupy, na co pani odpowiada:
-To trzeba było przyjść wcześniej.

No fajnie, może o 7 jak otwierają, tylko zgadnijcie kto jest pierwszymi klientami...

Edytuje, ponieważ komentarzy mi nie dodało. Więc tak, panie czekały na 10,poniewaz w trakcie tamtej rozmowy ktoś wychodził ze sklepu. Pani po prostu była jak pies ogrodnika, czyli sama nie poszła do sklepu, bo czeka na godzinę seniora, ale i też nie dała mi wejść, bo kolejka.

I skoro napisałam, że szybko i sprawnie zrobiłam zakupy, to dlatego że w masarni były dwie osoby, a w piekarni było pusto. I owszem, nie dodałam tego, ponieważ to raczej normalne, że po zrobieniu zakupów się ze sklepu wychodzi...

A tak na serio, skoro prosto napisany tekst, daje wam tyle wątpliwości, to ja się wcale nie dziwie tym wszystkim długim opisom w niemal każdej historii.

sklepy

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 103 (125)

1