Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Azja

Zamieszcza historie od: 20 marca 2011 - 10:47
Ostatnio: 17 stycznia 2024 - 14:39
  • Historii na głównej: 23 z 23
  • Punktów za historie: 6026
  • Komentarzy: 46
  • Punktów za komentarze: 502
 

#57506

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czy wiecie, jakie może być sposób zapłaty? Oprócz tych co normalnie? Otóż, spłata długu. Ale jakiego...

Rzecz działa się niedługo po słynnym kwietniu. Wiadomo - brzoza, tupolew i krzyże na Krakowskim Przedmieściu. Była też sobie jedna z gazet, mocno związana z ludźmi zupełnie prawymi i jedynie sprawiedliwymi. Naczalstwo zażyczyło sobie wykonania pewnego wewnętrznego serwisu dla pismaków tam zatrudnionych. OK, nie ma sprawy - analiza, projekt, itp. Po prezentacji layoutu i dopięciu projektu funkcjonalnego, nadeszła pora na ostateczną wycenę i zaliczkę przed realizacją. I wówczas redaktor naczelny skrzywił się, jakby gołego gendera zobaczył, po czym usłyszeliśmy co następuje:

- Ja w ogóle dziwię się, że mówimy tu o pieniądzach! To ma służyć naszej gazecie, która codziennie upamiętnia ICH ofiarę. A wy, wy... przecież wy macie wielki, niespłacony jeszcze dług wobec tych, co polegli w Smoleńsku!

Nastała cisza. Szef otrząsnął się i upewnił, czy aby dobrze słyszał. Spotkał się w odpowiedzi z oskarżeniem o brak patriotyzmu. I że w ogóle jesteśmy wrednymi pachołkami określonych kół.

Serwis oczywiście nie powstał. Kilka godzin pracy poszło w plecy, więc może trochę tego długu spłaciliśmy...

gazeta

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 467 (687)

#49869

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tak a'propos historii kalinki, tej o myciu okien w niedzielę.

Rodzice mieszkają na granicy wsi i miasta. Dom z ogrodem przylega do drogi, którą bogobojni mieszkańcy wsi udają się do kościoła. Standardem były komentarze zza płotu "pani to chyba ani Polka, ani katoliczka!", gdy rodzicielka ośmielała się pielić grządki w niedzielę. Albo "to się nie godzi w niedzielę pracować, w tym dniu są inne obowiązki". Albo "do kościoła, a nie panbogu ubliża!".

Ponieważ tłumaczenie, że to nie praca tylko hobby, odpoczynek czy cokolwiek innego nie trafiało, w końcu zrezygnowana matka rzucała na odczepnego "w kościele już byłam, a napierd*lić się jeszcze zdążę".
Oj, chyba trafiła w tak zwany czuły punkt, bo po tym dictum zawsze zalegała cisza. Większość parafian już z kościoła wracała wężykiem.

wieś polska

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 590 (730)

#7922

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja pierwsza praca w serwisie komputerowym. Czasy wówczas były jeszcze DOSowe, więc i ze znajomością owej kosmicznej technologii wśród klientów bywało różnie.

Dostałem kiedyś zadanie bojowe, polegające na sporządzeniu projektu sieci dla małego marketu. Ot, taka sieć pod kilka kas i zaplecze z programem magazynowym. Rozplanowałem komputery, drukarki, kasy, pomierzyłem odległości pomiędzy stanowiskami i wyszło coś 200 metrów kabla, wówczas jeszcze koncentryka BNC. Klient-dyrektor wgłębia się z mozołem w kosztorys i widzę już z pomarszczonej facjaty, że będzie dym. Szybki rachunek sumienia - no nie, niemożliwe żeby dopatrzył się drobnego oszustwa na monitorach. Ale ten łapie za długopis i zaczyna kreślić. Karty sieciowe - won. Kabel - won. I strzela tekstem, klient znaczy się:
- Panie, coś pan, och**ał? Myślałeś, że ja taki głupi jestem? Po co to badziewie chciałeś mi wcisnąć?
- No, kabel sieciowy, przepływ danych pomiędzy...
- Jaki kabel, kurrr..teczka! Jaki przepływ! Przeca ja wiem, że komputer każden taki sam! W każdym to samo jest, jak w telewizorze!

Odpadłem z szelestem. Szef szybko przejął trudne zadanie negocjacji z klientem, który uparcie twierdził, że robimy go w bambuko i dymamy na kablu bez szarego mydła. W końcu sieć powstała, ale na fakturze sieci nie mogło być! I nie było - dla odmiany cena drukarek nie przystawała do rzeczywistości.

serwis komputerowy

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 332 (536)