Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Bianka

Zamieszcza historie od: 25 sierpnia 2014 - 14:57
Ostatnio: 9 grudnia 2015 - 5:02
  • Historii na głównej: 4 z 5
  • Punktów za historie: 1795
  • Komentarzy: 24
  • Punktów za komentarze: 81
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 listopada 2015 o 22:36

@Fanciocha: Nawet o tym nie pomyślałam, mówiąc szczerze. Tyle się mówi, że karetkę wzywa się tylko do super-hiper-poważnych przypadków, gdzie każdą kończynę masz w inną stronę, że zawsze jest za mało karetek, że może w tej samej chwili będzie wezwanie do pacjenta w o wiele gorszym- umierającym- stanie niż ja, a ja mu przysłowiowo "ukradnę" karetkę.. Ale nie wiem czy następnym razem- tfu, tfu- tak właśnie nie postąpię..

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
8 listopada 2015 o 22:31

@BiAnQ: Nie chodziło konkretnie o lek przeciwzapalny, podałam przykład jakiegokolwiek działania ze strony lekarza, nie znam się na procedurze medycznej w takich przypadkach. I lekarz nie mógł ocenić czy jestem wydolna krążeniowo, oddechowo czy w jakikolwiek sposób, bo nawet mnie przysłowiowo nie dotknął. Co do odprawiania z kwitkiem- zerknij na komentarz JinxMaze poniżej.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
2 listopada 2015 o 19:31

@Nastia: Szczerze mówiąc.. nie mam pojęcia. Na SOR trafiłam pierwszy raz w życiu. Po prostu zobaczyłam lekarza, przywitałam się, lekarz spytał co się stało i opowiedziałam wszystko. Potem było to, co opisałam w historii.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 6) | raportuj
2 listopada 2015 o 18:25

@JinxMaze: Czyli wszystko jasne. Dziękuję Ci bardzo za ten komentarz :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
2 listopada 2015 o 17:42

@ignisvespers: Taka postawa za ciekawa też nie jest. "Przestańcie utrudniać życie ludziom, którzy codziennie kogoś ratują i nie mają łatwej pracy"- czyli nie przychodzić na SOR, bo Pan ma trudną pracę i tylko będę mu przeszkadzać albo czekać, bo może za godzinę pojawi się super-hiper ciężki przypadek? Rozumiem, jakbym przyszła z pociętym paluszkiem. Rozciętym paluszkiem to jednak nie było. I żadne "roszczeniowe społeczeństwo". Miałam sytuację, która już kiedyś miała miejsce i nie udzielono mi pomocy- wylądowałam na ponad 2 tygodnie w szpitalu. Gdybym wiedziała, że to naprawdę jest pierdoła i mały "ból uszka" to naprawdę nie fatygowałabym się na SOR. Byłam tam pierwszy raz, bo wiedziałam, że naprawdę coś złego dzieje się w moim organizmie, plus święto= zamknięte wszystkie przychodnie.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
2 listopada 2015 o 17:36

@MamaIngi: Taką samą radę po wszystkim usłyszałam od znajomej lekarki. Dzięki :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
2 listopada 2015 o 17:34

@bloodcarver: Teraz już wiem, o takowej opiece dowiedziałam się po fakcie od koleżanki, niestety lekarz nie wysłał mnie do nocnej i świątecznej opieki. Też mój błąd, że wcześniej o tym nie wiedziałam. Masz rację, wiem, że taki człowiek często jest mylony ze "zwykłymi pijusami". Ale od pana na SORze po prostu było czuć alkohol, nie miałam zbytnio wątpliwości. Zresztą już raz mi się zdarzyło dzwonić na pogotowie do cukrzyka, którego zobaczyłam leżącego na ulicy, oczywiście wg gapiów "pijaczka".

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
2 listopada 2015 o 17:30

@ignisvespers: Nie wartościuje, chodzi o to, że ja SORze był pacjent, który- no kurczę, stojąc obok niego i czując- można było wywnioskować, że jest po prostu pijany i był jedyny. A lekarz w tym momencie się nim nie zajmował. Informacji o opiece nocnej i świątecznej nie otrzymałam, zostałam po prostu "oddelegowana" z oddziału, dopiero po fakcie dowiedziałam się o takiej formie. Może być też i mój błąd, że wcześniej o tym nie wiedziałam. Wiem, nie byłam umierająca, ale wiedziałam, czym brak szybkiego zareagowania w tym wypadku się kończy. Prosiłam lekarza, by chociaż dał coś przeciwzapalnego/bólowego, nie prosiłam go o całościowe leczenie. Tylko by pomógł mi na tyle, bym dała radę jako-tako funkcjonować do następnego dnia. Słyszałam o takich, co z SORu robią przychodnię.. ;) Ale wtedy mogłam ocenić na ile mój stan jest zły. Na SORze byłam pierwszy raz, bo naprawdę czułam, że jest źle, a wszystko z racji święta było pozamykane.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
2 listopada 2015 o 17:24

@timo: Moje schorzenie nie jest przewlekłe w rozumieniu pojawiania się co 2 tygodnie czy co miesiąc, ale z 2 razy do roku zdarza mi się mieć z tym problemy. Owszem, o takowej opiece wcześniej nie wiedziałam, to mój błąd. Ale niestety nie zostałam powiadomiona o tej formie przez lekarza z SORu, tylko koleżankę-lekarkę, do której zadzwoniłam po tej sytuacji. I jak pisałam w historii- naprawdę nie jestem panikarą i potrafię rozpoznać gdy w moim organizmie dzieje się coś złego czy nie. Jakby to nie było święto to od razu poleciałabym do przychodni, ale z racji tego, że była zamknięta a ja nie wiedziałam o świątecznej opiece.. ;) Na szczęście teraz już wiem jak zareagować w takiej sytuacji.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
2 listopada 2015 o 17:19

@ZaglobaOnufry: Ja nie mówię, że miałby mnie od razu leczyć całościowo. Ale zajrzeć do tego ucha, dać lek przeciwzapalny, byleby trochę to zminimalizować, bym dała radę normalnie funkcjonować do następnego dnia. Pewnie nie byłabym tak rozżalona, gdyby SOR był zapełniony, ale kurczę, był jeden pacjent..

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 7) | raportuj
12 kwietnia 2015 o 20:05

@Deffie: Ech, jako osoba mająca dobre relacje od małego z rodzicami chyba nigdy po prostu nie zrozumiem takiego zachowania..

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 kwietnia 2015 o 22:37

@Kurka: Oczywiście, masz rację, ale pytałam Pana, czy go coś boli, że mogę pomóc wstać, ale on cały czas mówił o synu, że na niego poczeka i że wszystko okej. Nie chciałam na siłę go podnosić bo jeszcze mogłabym pogorszyć sytuację, co sama zresztą zauważyłaś. Po wstaniu- z tego co mówił- "jest dobrze", więc na szczęście chyba nic większego się mu nie stało..

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
11 kwietnia 2015 o 22:31

@Latte: Pytałam się Pana, czy coś go boli i że chcę pomóc mu się podnieść z kobietą obok, ale upierał się, że "syn, syn, poczekam na syna, nie boli". I oczywiście, że czułam się niekomfortowo. Ale nie chciałam na siłę mu pomagać, bo jeszcze bym pogorszyła sytuację. A skoro wzywał syna, to myślę, że wiedział co robi i że czuł, że nic z nim gorszego się nie stało.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
11 kwietnia 2015 o 22:26

@ewilek: Pewnie, ojciec jak najbardziej mógł do zachowania syna się przyłożyć, jednak rodzic to rodzic i w takiej sytuacji powinien pomóc jak najszybciej..

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
4 lutego 2015 o 23:59

@kayetanna: Wiesz, skoro kupa jest wielka.. :p

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
4 lutego 2015 o 23:10

@kayetanna: Może i specjalnie, różnych dziwolągów można spotkać ;-).

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
4 lutego 2015 o 23:08

@otella: Niestety. Takie osoby często nie widzą, że robią więcej szkody niż pożytku. Pod tym blokiem ale od strony klatek schodowych tez jest podobna tabliczka. Jak widać lokatorów tego budynku to nie obowiązuje ;-).

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
4 lutego 2015 o 23:06

@CichoByc: Właśnie zastanawiałam się, czy i gdzie można takie coś zgłosić. Dzięki :-).

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
4 lutego 2015 o 23:04

@wumisiak: Oczywiście, że nie wszyscy, emocje mną targały ;-). Delikatnie uogólnienie, wybacz, już poprawiłam. Co do ostatniego zdania- nie zgodzę się. Mamy tyle przykładów hipokryzji na co dzień, chociażby starsze osoby, ale sprawne w autobusach, które nie ustąpią miejsca kobiecie w ciąży, która akurat źle się poczuła czy słaniającemu się z powodu x przypadłości młodzieńcowi, samemu narzekając na "niewychowaną młodzież" (która notabene często jest lepiej wychowana od ich samych). Ostatnio nawet spotkałam kobiecinę, którą kilka dni wcześniej darła się (inaczej tego nazwać nie mogę) z okna na mnie, gdy sprzątałam kupę mojego psa (bo I TAK NAROBIŁ). Jak się okazało sama jest właścicielką psa i to niezłego w wymiarach, w tamtym momencie cisnącego "dwójeczkę". Kupy nie posprzątała. Tak jak napisałam w poście. "Źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz".

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 11) | raportuj
27 sierpnia 2014 o 14:04

@esthle: Dziękuję za "wsparcie", jednak takie komentarze jak użytkownika @ross13 traktuję z przymrużeniem oka, bo delikatnie zalatuje prowokacją;-). Owszem, historia super porywająca nie jest, piekielności tragicznej nie było. Niemniej chciałam podzielić się nią z innymi użytkownikami strony. Pozdrawiam:-)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 14) | raportuj
27 sierpnia 2014 o 14:02

@ross13: Ło jeżu, gratuluję aż takiej chęci skomentowania mojego wpisu, dziękuję, bardzo mi miło:-) Jestem właścicielką psów od lat i znam reakcję ludzi na te zwierzęta. Widać bardzo wyraźnie, kiedy człowiek się boi i widać wyraźnie, gdy człowiek jest z góry źle nastawiony. Nawet jeśli ktoś bardzo chciałby ukryć uczucia, jakie aktualnie w nim buzują, człowiek nigdy nie zakryje mikroekspresji na jego twarzy (poczytaj w internecie, nie będę niepotrzebnie wydłużać komentarza). I dzięki temu możemy domyślić się uczuć kierowanych do nas ze strony innej osoby. Co do drugiej części Twojego komentarza- czytałam z uśmiechem na twarzy mimo, że Twój komentarz jest niezwykle zjadliwy. Nie, nie słucham muzyki podczas spacerów z psem, wolę jednak melodie lecące w tle w domowym zaciszu. Nie, mój pies nie jest wielkim bydlakiem, nie cieknie mu ślina, nie warczy i nie szczeka. Taka rasa i taki charakter:-) I zawsze- nawet jeśli wiem, że mój pies nie zrobi krzywdy- jak widzę osobę bojąca się mojego psa lub po prostu okazującą niekoniecznie przyjazne uczucia- omijam ludzi łukiem i pies razem ze mną, tuż przy nodze. Także jeszcze raz dziękuję za komentarz, podobał mi się. Miłego dnia!

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 9) | raportuj
27 sierpnia 2014 o 10:28

@takatamtala: Na szczęście była bez laski, ale szczerze mówiąc- nie zdziwiłabym się;-)

« poprzednia 1 następna »