Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Blankawooo

Zamieszcza historie od: 14 maja 2020 - 13:07
Ostatnio: 27 marca 2024 - 8:01
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 284
  • Komentarzy: 39
  • Punktów za komentarze: 173
 

#90858

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia pewnie jakich wiele, ale zagotowało mnie na maksa, więc piszę, by ochłonąć.

Od 6 lat mam psa ze schroniska, po strasznych przejściach, część problemów przerobiona, części się przerobić nie da, ot życie. Mam też dziecko, które jest na tyle duże, że na placu zabaw bawi się samo z przyjaciółmi, ale na tyle małe, że samo jeszcze na tym placu nie zostanie. Psy są dozwolone, ale tylko na smyczy, więc zazwyczaj siedzę na uboczu. I tak podobnie było wczoraj, młoda się bawi, pies leży spokojnie koło moich nóg.

Nagle biegnie do mnie z wyciągniętymi rękami dwulatek, z tyłu żarliwie zachęcany przez ojca, aby pieska pogłaskać. Pies wszedł za moje nogi, ja standardowo ręka przed siebie i mówię: stop, proszę zabrać dziecko, mój pies tego nie lubi. Na co pan, że jak to, że on tylko pogłaszcze, taki fajny piesek. Ja odpowiadam, że nie, mój pies tego nie lubi, nie toleruje. No ale jak to tak?? Przecież to tylko dziecko, on chce tylko pogłaskać! I wtedy pada zdanie, które zawsze wywołuje najwięcej emocji: mój pies nie jest przyjacielski. Po tych słowach dopiero się zaczęło.

Pan się zapowietrzył, po czym wyszło z niego jeszcze większe oburzenie. Jak można takiego psa na plac zabaw zabrać? Tu są dzieci, on się może rzucić, pogryźć, zabić. Spokojnie tłumaczę panu, że mam prawo tu z nim być, ja pilnuję psa, pan niech pilnuje swoje dziecko. I następnym razem zapyta o pozwolenie a nie leci z łapami.

I to wszystko jeszcze nie byłoby najgorsze, gdyby nie zaczęły wtrącać się osoby postronne. Te które usłyszały wrzask pana o agresywnym psie, też wykazały swoje niezadowolenie, mimo tego, iż nie wiedziały, o co dokładnie chodzi. Część ludzi, która mnie zna, albo była na tyle blisko, aby usłyszeć wszystko od początku, stanęła w naszej obronie. Cała dyskusja trwała 10 minut.

Ja się tylko zastanawiam, skąd się bierze ta chęć wtrącania się, taka kłótliwość, taka pewność, że im głośniej krzyczysz, tym większą masz rację.

pies opieka

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 158 (176)
zarchiwizowany

#90433

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Była raz sobie przyjaźń. Piękna, obustronna, odkryta na obczyźnie, więc tym bardziej cenna. Przyjaźń rozwijała się spokojnie, bez żadnych ekscesów. Po jednej stronie pojawiło się pierwsze dziecko, drugie, trzecie. Po drugiej stronie, po Wielkiej Walce jedno. Obie strony pomagały sobie nawzajem, zajmowały się swoimi dziećmi, wszystko grało. Matka 3- trójki dzieci narzekała często na toksycznego konkubenta, na dzieci, jak ciężko się z trójką autobusem jeździ, tak więc matka 1- z jednym zabierała się i jeździła w odwiedziny co tydzień, zawsze pytając czy może, czy planów nie ma. Matka 3 wiecznie narzekała, że dzieci kompletnie nic jej nie mówią, więc kiedy wszystkie dzieci spędzały czas razem i coś opowiadały, matka 1 przekazywała potem wszystkie "sekrety" do matki 3. Kiedy matka 3 po pracy leciała odebrać dziecko po nocowaniu matka 1 zbierała jej dziecko i sprowadzała z drugiego piętra na dół, byleby tamta już nie musiała lecieć na górę. Każde zaproszenie na kawę było zbywane brakiem czasu, zmęczeniem itd. Co po pracy było zrozumiałe.. I tak było spokojnie latami, aż pewnego poranka matka 1 zaproponowała wyjście z dziećmi do lasu. I się zaczęło. Matka 3 od półtora roku czeka na zaproszenie na kawę, co sobie matka 1 wyobraża, że ona będzie po lasach chodzić?? Poza tym bezczelnie przy każdej okazji matka 1 wypytuje dzieci matki 3 o rodzinne sekrety i tylko po to dzieci są zapraszane,i w ogóle tosyna leje się tylko od matki 1. Po 12 latach matka 1 dostała w łep i serce i do teraz pozbierać się nie może. Zero odzewu na wiadomości. Za to pod domem znalazła stertę rzeczy ,które kiedyś podarowała, w tym stare spodenki, i odbarwiony kubek.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (32)

#88881

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czy ktoś mógłby mi powiedzieć, jaki obowiązuje limit czasowy, aby swobodnie i bez niemiłych konsekwencji, móc napisać "u nas w" (tu wpisz dowolne miejsce na kuli ziemskiej)?

W tym roku mija 15 lat, odkąd spakowałam się i zamieszkałam w innym państwie. To samo miasto, 2 różne ulice, to wszystko w tym okresie czasowym.

A jednak wciąż na hasło "u nas spadł śnieg, u nas w mieście, u nas w ..." , wciąż wiele osób reaguje alergicznie. Ostatnio pod postem na Fb 3 z 5 komentujących osób zwróciło mi uwagę, jak śmieszna jestem i taka "nie-polska" staram się być. Wręcz mała dyskusja z docinkami się rozpętała.

Język polski znam, dziecko moje uczę, pierogi lepię. Może to już pora, żeby odpuścić? Dlaczego w Polsce jest tak mało tolerancji i zwraca się uwagę na tak nieistotne sprawy, zamiast cieszyć się z tego co mamy i żyć własnym życiem ?

zagranica

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 180 (238)

1