Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Czesiek

Zamieszcza historie od: 11 czerwca 2011 - 22:30
Ostatnio: 19 września 2015 - 2:21
  • Historii na głównej: 1 z 4
  • Punktów za historie: 692
  • Komentarzy: 11
  • Punktów za komentarze: 31
 
zarchiwizowany

#46304

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Coś z serii jak zarobić na fanach zespołu.
Niedawno ogłoszono koncert zespołu System Of A Down w Polsce. Bilety na płytę i Golden Circle (miejsca stojące pod samą sceną) wyprzedały się w jeden dzień (te na GC w 2/3 h). Teraz można znaleźć bilety na allegro, gumtree i innych tego typu serwisach. Po 500-600 zł za bilet który oficjalnie kosztował 165/209 zł. W tym momencie przez takich cwaniaków, fani mogą albo zapłacić za bilet 300% więcej, albo kupić bilety na trybuny (niektórzy wolą miejsca siedzące jednak większość woli bawić się w tłumie).
Ja na szczęście zdążyłem kupić bilet, ale szkoda mi innych osób które znalazły się w tej sytuacji.

Bilety

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -19 (31)

#32786

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak dobrze mieć znajomości w PKP.

Pociąg nocny (opóźniony o 50 min). Na stacji razem ze mną czekało dość sporo osób. Podróż miała trwać ponad 5h, więc szukałem wolnego przedziału ale wszystkie były zajęte, a w niektóre miały zasunięte zasłony. Siedliśmy więc wszyscy na korytarzu. Po jakimś czasie, kiedy po raz kolejny musiałem wstać żeby przepuścić kogoś do toalety, zajrzałem za zasłonę przedziału, przy którym siedziałem i zobaczyłem, że prawie cały przedział wolny. Jedna kobieta śpi przy oknie, jakieś dwie torby i kurtka. Podzieliłem się spostrzeżeniem z resztą siedzących na korytarzu osób i chciałem otworzyć drzwi. Niestety okazało się że drzwi są zamknięte. Ponieważ przedział ten sąsiadował z przedziałem konduktorskim, od razu zgłosiłem, że prawie pusty przedział jest zamknięty. Konduktor tylko pokiwał głową i zamknął się w swoim przedziale.

Po ok. 1h wyszedł, powiedział "Zaraz państwo usiądą" i otworzył kluczem zamknięty przedział. Obudził kobietę, ubrał kurtkę która tam leżała, wziął jedną torbę, ona wzięła drugą i wysiedli razem na następnej stacji.

Dziękuję konduktorowi, dzięki któremu zmęczony po całym dniu, siedziałem przez prawie 2,5h w środku nocy na korytarzu w pociągu, ponieważ jego znajoma (może żona?) miała cały przedział dla siebie.

PKP

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 616 (682)
zarchiwizowany

#23928

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuje w kinie, na barze i bramce biletowej. Przez ponad rok pracy widziałem i słyszałem już wiele. I nie było by to nic szczególnego, gdyby nie fakt, że takie sytuację powtarzają się, niepokojąco często.

Na początek bramka.

1) Sale w kinie są po dwóch stronach korytarza tak że sala nr 1 jest na przeciwko sali nr 10 itd. Podeszli klienci, mówię że sala nr 10 i obserwuję jak idą, patrząc cały czas w lewą stronę gdzie są sale od 1 do 6. Doszli do samego końca (prawie zderzając się ze ścianą), i rozglądają się, bo przecież miała być sala 10 a sal jest tylko 6.

2) Nad każdą salą jest wyświetlacz, na którym pokazana jest nazwa filmu. Niestety system nie zmienia nazw automatycznie, a nie zawsze jest czas żeby ktoś to zrobił ręcznie. Więc mimo iż zarówno przy kasie jak i na bramce mówimy klientom nr sali, który mają także na bilecie, to co chwilę podchodzi ktoś z pytaniem
"Czy na pewno dobry nr nam Pan podał, bo tam inny film leci?"

3) Z każdej sali są dwa wyjścia. W praktyce używane są tylko te naprzeciw wejścia, ponieważ z tej strony stajemy z wózkami na śmieci. Wszyscy ludzie jak jeden mąż, nawet z drugiego końca sali podchodzą do nas, mimo iż nie mają nic do wyrzucenia. Najbardziej absurdalna była dla mnie sytuacja, gdy ludzie zaczęli wychodzić drugim wyjściem, również z drugiego końca sali podszedł do mnie facet, wyrzucił śmieci do wózka, i wrócił ponownie do drugiego wyjścia ponieważ "Tam poszli wszyscy."

4) Normą są też ludzie stojący pod drzwiami do sali, wpatrujący się w nr, i pytający nas po chwili:
"A sala nr 2 to tutaj?"

5) Regulamin kina nie pozwala na wnoszenie za bramkę własnego jedzenia i picia, zakupionego poza barem. W momencie mówimy klientom, że nie mogą wejść, i że jedzenie mogą zostawić w szafkach przeznaczonych specjalnie do tego celu, często robią awanturę, a potem gdy widzą że nic nie zdziałają, odchodzą parę kroków i próbują chować dobytek do torebek, pod kurtki, cały czas na widoku. Dopiero kiedy podchodzą ponownie i mówimy że ten numer nie przejdzie chowają wszystko do szafki.

A teraz trochę z baru.

6) Weekend, właśnie wszedł głośno reklamowany film, w kinie tłumy. Kolejki na kilometr, pracujemy na najwyższych obrotach. Po 5-10 minutach czekania w kolejce podchodzi parka.
-Dzień dobry, co podać?
-Dzień dobry. Ok to co my w ogóle chcemy.
I zaczynają przeglądać plakaty wywieszone nad barem, zastanawiając się co by tu kupić.

7) Wszystkie napoje w butelkach mamy wystawione w lodówkach, ale mamy też odłożone w szafce, gdyby ktoś nie chciał zimnego. Najczęściej kończy się to tak:
-Woda gazowana czy niegazowana?
-Niegazowana.
-Ciepła czy z lodówki?
-Bez lodówki.

8) -Do zestawu Cola, Fanta czy Sprite?
-Tak.

Kino

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (49)
zarchiwizowany

#11504

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W liceum miałem "piekielną" nauczycielkę języka polskiego.
Nigdy nie przepadałem za tym przedmiotem ale ta osoba zraziła mnie do niego do końca. Wymagania (klasa mat-fiz) mieliśmy większe niż niektóre klasy humanistyczne z innymi nauczycielami. Jednak mistrzostwem była sprawa z referatami.

Byłem jedną z osób które zgłosiły się do przygotowania prezentacji na temat jednej z lektur, w celu podniesienia oceny. Przygotowałem porządny referat żeby nauczycielka nie miała się do czego przyczepić. We wtorek na początku lekcji (lekcje mieliśmy po jednej godzinie w poniedziałki, wtorki i piątki, a po dwie w środy) powiedziałem nauczycielce że nie będzie mnie na lekcji w piątek (występy z orkiestrą) i chciałem się dowiedzieć kiedy mam przedstawić prezentację: w środę czy w poniedziałek. W odpowiedzi usłyszałem "Pomyślimy nad tym". W środę prezentację wygłaszali koledzy z klasy ja niestety nie zdążyłem.
W poniedziałek przyszedłem na lekcję i dowiedziałem się od kumpli że nauczycielka była wkurzona że mnie nie było, mimo iż uprzedzałem ją że mam występ. Zgłosiłem się do Niej z prezentacją, a nasz dialog wyglądał mniej więcej tak: [N] Nauczycielka, [J] Ja

[J] Mam przygotowaną prezentację mogę ją wygłosić?
[N] Nie. Ten temat omówiliśmy w piątek, a ponieważ Ciebie nie było musiałam sama o tym mówić.
[J] Przecież mówiłem we wtorek, że w piątek mam występ, i nie będzie mnie na zajęciach.
[N] Uczeń ma obowiązek być obecny na każdych zajęciach a nie na tych na które chce przyjść. (Bo to oczywiście ja wymyśliłem termin dla koncertu). Od kiedy to uczeń przychodzi do szkoły kiedy mu się chce?

Nieźle wkurzony, bez słowa wróciłem do ławki. Po sprawdzeniu obecności nauczycielka podeszła do mnie i pyta jak długo zajmie mi prezentacja. Mówię że maksymalnie 15 min, więc się zgodziła. Zadowolony wychodzę na środek sali i zaczynam mówić. Po niecałej minucie przerywa mi nauczycielka:

[N] To już mówiliśmy w piątek, przejdź dalej

Trochę zaskoczony przechodzę do następnego punktu i słyszę to samo. Już mocno zdenerwowany próbuję po raz trzeci i tym razem słyszę:

[N] Widzę że nic nowego nie powiesz, podsumuj swoją wypowiedź.

Podsumować niecałe 2 min prezentacji? Próbowałem cokolwiek powiedzieć i wróciłem do ławki. Po lekcji poszedłem zapytać jaką ocenę dostałem, nauczycielka na to że musi się zastanowić. Następnego dnia powiedziała mi, że nie dostałem żadnej oceny bo ZA MAŁO POWIEDZIAŁEM. Jak miałem cokolwiek powiedzieć jak nie dała mi dojść do słowa.

Kilka tygodni później znowu przydzielała prezentację, ponownie się zgłosiłem i oto co usłyszałem:

[N] Nie dam Ci prezentacji, ponieważ jak miałeś przygotować ostatnio to SPECJALNIE nie przyszedłeś i nie chcę znowu ryzykować zmarnowanej godziny.

LO Kraków

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (180)

1