Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Daemia

Zamieszcza historie od: 18 listopada 2014 - 14:52
Ostatnio: 20 października 2015 - 9:20
  • Historii na głównej: 2 z 5
  • Punktów za historie: 962
  • Komentarzy: 31
  • Punktów za komentarze: 44
 

#65072

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś krótka historia o naszej ukochanej TP.

Od jakiegoś roku wydzwania do nas (do mnie, brata i rodziców) Pani, która chce rozmawiać z moim dziadkiem w sprawie zaległości w rachunkach.
Na nic tłumaczenia, że telefon stacjonarny zlikwidowany już 11 lat temu. Pani uparcie twierdzi, że nie został zapłacony ostatni rachunek na zawrotna kwotę 25 zł, a obecnie do zapłaty około 600 i prosi o numer kontaktowy do dziadka.

Mój Tato był osobiście likwidować numer i aby to zrobić (co logiczne) stan rachunku trzeba uregulować w kasie na zero. Tata zapłacił, umowę rozwiązał, Pan monter gniazdko zlikwidował. Niestety przez tak długi okres czasu dokumenty się zapodziały.
Jednak przedstawienie im ich własnej procedury, że jeśli byłoby coś niezapłacone, to przecież nie zlikwidowaliby łącza, nie dociera.

Pani usilnie prosi, chce skontaktować się i porozmawiać z Dziadkiem, więc odpowiedziałam Pani jednoznacznie:

- Jak już uda się pani skontaktować z Dziadkiem to proszę mi dać znać, ja też bardzo chciałabym z nim porozmawiać, bo dziadek od 12 lat nie żyje.

Był spokój na pół roku, teraz grożą nam jako spadkobiercom.

Może błędnie użyłam zwrotu spadkobiercom. To Tp uznało nas za spadkobierców. Pomimo tego, że rodzina nadal zamieszkuje pod tym samym adresem, lokal nie został nabyty prawem spadkowym.

telekomunikacja

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 333 (373)

#64897

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Do opisania tego zdarzenia zbieram się już bardzo długo, ponieważ nadal nie wiem jak zwięźle to opisać. Spróbujmy!

Opowieść o naszym ukochanym dostawcy energii TAURONIE.
Działo się to w adekwatnym okresie roku lat temu 3. W domu była babcia wezwana przez nas do wypuszczenia psa, bo mieliśmy w planach bardzo późny powrót do domu. Po powrocie babcia poinformowała nas, że był ktoś z elektrowni i chciał odłączyć prąd, ale go ubłagała żeby tego nie robił, bo do jutra wszystko wyjaśnimy i nie trzeba będzie. Oboje z mężem w lekkim szoku, bo przecież wszystko z rachunkami w porządku.

I teraz zaczną się schody :)

Akt I.
Mąż następnego dnia udał się do TAURONU, gdzie dowiedział się, że niczego się nie dowie, bo licznik jest na teściową i nic nie może zrobić. Więc upoważnienie w rękę i po raz kolejny do okienka. Tam "MIŁA PANI" informuje, że z zeszłego roku jest niedopłata około 40 złotych i za to właśnie odłączą nam prąd. Rachunek został uregulowany.

Akt II.
Postanowiliśmy, że przepiszemy liczniki na siebie, żeby było prościej. Stan konta starego licznika wynosił zero, więc podanie o zdjęcie licznika, nowa umowa o dostawę energii i odwołanie zlecenia odcięcia prądu złożone osobiście w okienku. Niby wszystko pięknie ale.....

Akt III.
Wieczorem tego samego dnia wracamy do domu, a tu nie ma prądu. Telefon na pogotowie energetyczne, a tam Pani twierdzi, że nie wie o co chodzi, że nie było żadnego zgłoszenia o odcięciu, w systemie widnieje tylko zgłoszenie o wymianie licznika na następny dzień godz. 8:00. Pani pozwala zerwać plomby aby sprawdzić czy to aby nie awaria. Niestety nie była to awaria, więc nikogo nie wyślą. W tym momencie zostaliśmy bez ciepłej wody i co gorsza bez ogrzewania.

Akt IV. Kulminacja absurdu.

Niezrażeni, bo przecież rano ktoś przyjedzie wymienić licznik, to pewnie to załatwi, poszliśmy spać z dodatkowym kocem.
- Rano jednak Panowie od licznika nie przyjechali.
- Kolejna wizyta w Tauronie. Pani twierdzi, że uwaga, nie podłączą prądu, bo rano przecież ktoś zdemontował nam licznik. Po uświadomieniu Pani, że nikogo nie było, obiecują przysłać kogoś z samego rana.
- Dzień 3 bez ogrzewania, Panowie przyjechali, mają zlecenie na podpięcie prądu, ale hola hola nie mogą, bo licznik niewymieniony, a zlecenie na wymianę nie mają. Pojechali.
- Kolejny telefon, dzień następny przyjechali, zdjęli licznik, na założenie zlecenia nie ma. Pojechali.
- Kolejny telefon, dzień 5 piątek licznik założony, czekamy na Panów co podepną prąd i po raz kolejny na infolinii dowiadujemy się, że nie ma takiego zlecenie i nikt nie przyjedzie.
- Osobista wizyta w oddziale, bo wizja weekendu bez prądu nie jest zachęcająca. W okienku dowiadujemy się, że przecież nie mamy jeszcze założonego licznika. Mąż zapytał czy w takim razie ten licznik, który wisi u nas w domu możemy zdjąć i sprzedać. Pani się ocknęła, zaprosiła do kierownika.
- Kierownik po awanturze zadzwonił osobiście do monterów i obiecał, że jeszcze dzisiaj ktoś podjedzie i podłączy.

Finał.

Odnalazłam numer telefonu do starego znajomego, który świadczy usługi Tauronowi i zgadnijcie czego się dowiedziałam?! Tak, oczywiście w systemie nie ma żadnego zlecenia na podpięcie nam prądu...

Kolega podzwonił, poprosił i w końcu w piątek o godzinie 19 przyjechało 2 Panów po swojej zmianie i za 50 złotych oraz płynną walutę przetargową podłączyli prąd.

Wielkie podziękowania dla firmy TAURON za tydzień bez prądu ogrzewania i ciepłej wody.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 360 (410)

1