Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Dama_Pik

Zamieszcza historie od: 13 marca 2012 - 20:04
Ostatnio: 16 marca 2017 - 14:40
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 2403
  • Komentarzy: 138
  • Punktów za komentarze: 1531
 

#31405

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj to ja byłam Piekielna, byłam i nie żałuje. Żeby łatwiej Wam było zrozumieć moją ostateczną reakcję, muszę chyba przybliżyć moją historię, przez co wstęp będzie trochę długi - wybaczcie.

Jeszcze 2 lata temu byłam dziewczyną otyłą, dość powiedzieć że przy wzroście 165cm ważyłam ciut ponad 100kg. Waga była w dużym stopniu wynikiem problemów z tzw kompulsywnym objadaniem się, długo by opisywać szczegóły, ale ten link może choć trochę przybliży Wam o czym mowa: http://pl.wikipedia.org/wiki/Jedzenie_kompulsywne

Nie raz spotkała mnie przykra sytuacja związana z wagą, nie raz słyszałam różne epitety itp rzeczy. Zawsze byłam zbyt wrażliwa, więc tego typu sytuacje, gdzie po innych by to spłynęło jak po kaczce, ja przeżywałam podwójnie. W końcu wzięłam się w garść i zawalczyłam o siebie. Motywacją było między innymi to, że chciałam urodzić dziecko a przy takiej wadze i wadzie serca jaką mam, ciąża była zbyt niebezpieczna. W ciągu niecałego roku zrzuciłam 50kg (o dzięki Ci doktorze Dukan ;) ) Radość z figury nie trwała bardzo długo, bo postaraliśmy się o wymarzonego bobaska :) I tak o to jestem teraz w 7 miesiącu i wygląda to tak, że najpierw idzie mój brzuch, potem brzuch, potem jeszcze biust i dopiero ja ;) Ale tym razem jest to słodki ciężar :)

Wczoraj z mężem wracałam od lekarza, niedaleko nas jest mechanik do którego małżonek musiał podjechać, a niedaleko mechanika McDonald. Wyszło na to, że mąż wysadził mnie przy Mc, żebym mu przy okazji kupiła jakieś kanapki bo był głodny.
Wchodzę do tego przybytku, kolejka spora, no ale ok - stoję. Zaraz za mną stanęły panny typu: "Patrz jaka jestem super, hiper, ekstra" - sztuk 3. I się zaczęło... Do głuchych nie należę a i komentarze jednej z nich ciche nie były, np:
- Patrz Aśka, jaka spasiona, jak można z siebie takie krówsko zrobić?
I inne tego typu, w akompaniamencie chichotów koleżanek.

Jestem cierpliwą osobą, raczej nie wdającą się w pyskówki, ale tym razem coś we mnie pękło, a może to hormony ciążowe? Sytuacja rozwijała się następująco:
Ja już zamówiłam - dla męża jakieś kanapki a sobie wzięłam loda, no ale musiałam czekać chwilę jeszcze na zamówione kanapki, więc stanęłam z boku. Teraz zamawiały one, moje spojrzenie z tą blond laską się spotkały - ja już chyba miałam chęć mordu w oczach, wiedziałam że jeszcze jeden tekst, jedno słowo i ją chyba... no ;) One też musiały jeszcze chwilę poczekać, więc znowu stanęły zaraz za mną w oczekiwaniu na odbiór jedzenia. W momencie kiedy kasjer podawał mi moje rzeczy, laska wypaliła tekst:
- Żryj, żryj, tak dalej świnko - niby cicho, ale tak żebym usłyszała.
I nie pytajcie jak to się stało, ale to były ułamki sekund. Odwróciłam się do niej i głośno powiedziałam:
- Jestem w ciąży, ty tępy pojemniku na wytryski. - po czym mój lód wylądował na jej blond czuprynie.
W tym momencie nastąpiła totalna konsternacja, czas jakby stanął w miejscu... Wyszłam. Po chwili chyba do dziewczyn dotarło co się stało i wyleciały za mną... Zrezygnowały jednak gdy zobaczyły że podchodzi do mnie mój słusznej postury małżonek :)
Na długo zapamiętam jak ta dziewczyna wyglądała gdy lód w połączeniu z polewą czekoladową spływał jej po włosach i twarzy.

Wiem, wiem, moja reakcja była przesadzona, zbyt histeryczna, itd, ale sama do końca nie wiem jak to się stało. Może to odreagowanie sytuacji z zeszłych lat? Nie wiem.

I na na koniec taka mała dygresja:
Jak tępym lub ograniczonym trzeba być żeby nie wpaść na to, że kobieta która ma duży brzuch i przy tym względnie szczupły tyłek i nogi, może być w ciąży?

McDonald

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 901 (1033)

#29519

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na wstępie napiszę, że jestem w już dość zaawansowanej ciąży, obecnie końcówka 5 miesiąca. To dość istotny szczegół w poniższej historii ;)

Mam bardzo bliską przyjaciółkę nazwijmy ją Ania, mój mąż też ja bardzo lubi - dziewczyna do rany przyłóż. Mam z nią tylko jeden, mały, tyciutki, ale jakże denerwujący problem - ma chłopaka, a raczej małą irytująca wesz (nie żebym była uprzedzona do niego ;) ), nazwijmy go Piotrek. Żeby nie sprawiać jej przykrości to nie pokazuję po sobie, że osobnik ten wywołuje u mnie chęć mordu. Ostatnio jednak przegiął... a było to tak:

Moja przyjaciółka miała ostatnio urodziny, zaprosiła mnie i męża oraz kilkoro innych znajomych, było nas tak około 10 osób. Nie żadna impreza, ot zwykłe spotkanie towarzyskie z tortem. :) Oczywiście inni raczyli się winem, piwkiem czy innym procentem, ja natomiast grzecznie piłam soczek pomarańczowy. W pewnym momencie Piotrek wzniósł toast za zdrowie Anki, no to wszyscy podnieśli swoje procenty i ja soczek. A Piotrek do mnie z takim tekstem:
Piotrek: No co ty za zdrowie Anki się nawet nie napijesz?
Ja: No jak nie, przecież pije.
Piotrek: Takie picie to żadne picie, weź jak normalny człowiek alkoholem wznieś toast, bo inaczej się nie liczy.
Ja: Jestem w ciąży, jakbyś nie zauważył i nie zamierzam pić żadnego alkoholu.
Piotrek: Ale sztywniara z ciebie.

Zapadła cisza, nikt się nie odzywa, widzę że mój mąż już chce mu coś odpowiedzieć, ale szybko zmieniłam temat i myślałam że to koniec tego zajścia... oj jakże się myliłam.

W ciągu wieczoru było jeszcze kilka toastów, przy których Piotrek raczył mnie wymownymi spojrzeniami i czasem coś jeszcze powiedział, ale już nie reagowałam. W którymś momencie musiałam skorzystać z łazienki, towarzystwo było w dobrych humorach, wszyscy rozmawiali, itd... Wracam, nie minęła minuta, a Piotrek znowu z toastem wyskakuje, no to wszyscy znowu chwytają za swoje napoje... Ale zauważyłam że Piotrek coś dziwnie mi się przygląda, nie zdążyłam upić łyka, bo mój nos wysłał sygnał do mózgu: "UWAGA! ALKOHOL!" ... Kochany chłopak mojej przyjaciółki, kiedy nikt nie patrzył dolał mi do soku wódki... Dzięki Bogu za to, że teraz jak jestem w ciąży to węch mi się strasznie wyczulił.

Nie chciałam wywoływać awantury (mój mąż by go chyba zamienił w kupkę połamanych kości), więc tylko do niego podeszłam i wyszeptałam, że jeszcze jeden taki numer, a źle się to dla niego skończy. Co mi na to odpowiedział?
Cytuję: "A bo ty to w ogóle się bawić nie umiesz".

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 763 (857)

#27127

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótka historyjka o panach policjantach
Miało to miejsce jakiś rok temu, a spotkało mojego męża :)

Pewnego dnia musiał się udać w rejon Warszawy, którego za dobrze nie zna. Idzie ulicą, nie wie za bardzo gdzie iść dalej i oto spotyka dwóch policjantów, pomyślał, że może mu pomogą trafić...
Dialog wygladał tak:

[M]ąż: Przepraszam nie wiedzą Panowie jak dojść na ulicę Piekielną? Śpieszę się, już jestem spóźniony, a nie mogę tej ulicy znaleźć.
[P]olicjant: Nie, my nie jesteśmy stąd.
[M]: Acha, dziękuje.
[P]: A spisywał już Pana ktoś dzisiaj?... Dowodzik poproszę.
[M] o_O

Mąż stracił z nimi kolejne jakieś około 10 minut...

Nie ma to jak pomocna dłoń stróżów prawa. :D

policja

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 607 (641)

1