Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

DasUberVixen

Zamieszcza historie od: 7 lipca 2013 - 9:04
Ostatnio: 28 czerwca 2015 - 22:48
O sobie:

Haters gonna hate http://tinyurl.com/894tsty

Mały, pieprznięty rudzielec po trzydziestce. Matka słodkich bliźniaków i żona dwudziestoparoletniego łobuza. Maniaczka liczb, fanka muzyki klasycznej i heavy metalu oraz amerykańskiego kina z lat '80 i' 90.
Rzadko odpowiadam na PW, bo zwykle ich nie zauważam. ;)

  • Historii na głównej: 12 z 13
  • Punktów za historie: 9795
  • Komentarzy: 310
  • Punktów za komentarze: 4040
 

#55345

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zasłyszane od szwagra, właśnie uzyskałam zgodę na publikację.

Ze względu na charakter działalności, szwagier ma niewielkie mieszkanie w pewnej metropolii poza granicami kraju. Spędza tam w sumie kilka miesięcy w roku, zdarza mu się też gościć kontrahentów. Podczas jego nieobecności mieszkaniem zajmuje się pani Daria, która jest kimś w rodzaju zarządco-sprzątaczki.

Pewnego razu szwagier miał się spotkać z kontrahentem i planował go potem ugościć u siebie. Przed podróżą dzwoni do pani Darii i mówi o której będą, żeby było posprzątane i naszykowane "jak w hotelu".

Spotkanie poszło dobrze, szwagier zaprasza gościa w swoje progi, a tam barek pełny, wszystko lśni, ręczniczki, szlafroczki i... znudzona kur... tyzana popija drinka na kanapie.

Jak w hotelu...

zagraniczne obyczaje

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 737 (835)

#55342

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wesele, wesele, po weselu. Czas na wspominki.

Wieczór kawalerski.

Żeby zrozumieć obraz sytuacji trzeba Wam wiedzieć dwie rzeczy:
- mój mąż nie może się ruszać z domu bez pewnych lekarstw,
- jestem w ciąży i nie wolno mi się denerwować (nie tylko ze względu na ciążę jako taką).

Wieczór przed ślubem, dom pełen ludzi, dosłownie tłumy okupują każdą powierzchnię nadającą się do siedzenia. Jako że większość obsady wieczoru kawalerskiego dopiero dotarła, miał on się odbyć właśnie tego dnia. Chciałam dać buziaka mojemu mężczyźnie, życzyć dobrej zabawy i udać się na własny panieński, który - ze względu na mój stan - miał być spokojną posiadówką w gronie już nie i jeszcze panien z rodziny. Szukam go po całym domu - nie ma. Czujnie sprawdzam stan liczebny "kawalerii" - prawie wszystkich widzę. Sprawdzam w sypialni - portfel leży, telefon leży, leki są. Czyli jest w domu. Obleciałam od piwnicy po strych, sprawdziłam podwórko i garaż. Wsiąkł. Ale przyuważyłam, że chyba nie sam, a z jednym kuzynem. Mając na uwadze, że mój ślubny nie zapomniałby o lekach, pytam innego kuzyna gdzie są.

"Hahaha, nie interesuj się, jeszcze nie jest w twojej władzy!"

Tlumaczę, jeszcze cierpliwie, w czym rzecz. Rechot, argument o władzy, komentarz o hormonach. Opadły mi ręce. Zaczęłam krzyczeć. A oni swoje:

"Nic mu nie będzie, wódka go uleczy!"

Wesoło? Nie, ślubny nie tyka alkoholu. W głowie już mam wizję jak im pada gdzieś w szczerym polu, byłam niemal pewna, że gdzieś go wywieźli dla żartu. On bez leków, jak im padnie, w najlepszym wypadku ślub w szpitalu. Zaczęłam histeryzować. Oznajmiłam, że jeśli się nie znajdzie do pół godziny, nie ma żadnego wesela, tylko ślub i won do domu żartownisie. Wyszłam odprowadzana rechotem i komentarzami o humorkach ciężarnych.

Nie przedłużając - miałam rację, wywieźli go w ramach genialnego żartu. W t-shircie przy 4 stopniach. Wyśmiali, kiedy stwierdził, że musi wrócić po leki. Dopiero kiedy mój niezastąpiony szwagier dał znać żartownisiom, że porachuje im kości, odwieźli mi męża do domu.

Bilans: ponad godzina silnego stresu dla mnie i męża tylko dlatego, że do kilku kretynów nie docierało, że nie wszystkie problemy znikają jak się je wyśmieje.

Hej wesele hej

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 724 (1016)

#54875

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mamy z mężem znajomą, znajoma ma dziecko. Szczęśliwy tatuś wsiąkł, kiedy okazało się, że maluch ma porażenie mózgowe. Mój mąż jej czasem pomaga, na przykład przy wizytach u lekarza. I właśnie podczas ostatniej takiej koleżeńskiej przysługi znajoma opowiedziała mojemu ślubnemu jak została potraktowana.

Otóż rodzic stulecia się odnalazł, a że im ciężko, postanowiła udać się do niego po pomoc finansową. Skoro niemiłe mu własne dziecko, niech chociaż materialnie pomoże polepszyć jego byt. I co usłyszała? "Jak chciałem ci dać na skrobankę to nie chciałaś, to teraz spie**alaj!"

Cóż, może "prośby" sądu posłucha...

tatuś stulecia

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 627 (785)