Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

DeathIsComing

Zamieszcza historie od: 10 grudnia 2012 - 19:26
Ostatnio: 2 stycznia 2013 - 21:11
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 2315
  • Komentarzy: 14
  • Punktów za komentarze: 53
 

#45209

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja tuż przed świętami.
Od paru lat znam pewnego miłego starszego pana, chodzimy do tej samej biblioteki, więc i pogaduchy się zdarzają. Pan ma już dorosłe dzieci, ale wnuków brak. Bardzo lubi dzieci, nawet moje rodzeństwo potrafi poskromić. Ogólnie, cudny staruszek, charakter idealny na Świętego Mikołaja.

Niedawno znów spotkaliśmy się w bibliotece, to i krótka pogawędka. Staliśmy przy oknie i mieliśmy bardzo dobry widok na drugą stronę ulicy. Były tam schody, naprawdę duże i przerdzewiała barierka. Mała dziewczynka (ok. 5/6 lat) skakała sobie radośnie, aż wpadła na barierkę, ta się złamała i dziecko spadło na sam dół. My w szoku, ale mój znajomy, natychmiast podbiegł do małej, sprawdzić, czy nic jej nie jest. Dobiegłam tuż za nim. Dziewczynka miała rozbity nos i chyba coś z jedną nóżką. Staruszek uspokoił ją, wytarł buzię i zapytał gdzie rodzice. Mała pokazuje na sklep u szczytu schodów. Kazał mi wezwać pogotowie, bo upadek jednak mógł coś naszkodzić dziecku, a noga mgła być nawet złamana. No nic, dzwonię. Wtedy wkracza "mamusia"[M].

M- Co się dzieje? Co pan robi z moją córką?! Proszę ją zostawić, bo wezwę policje!
Podbiegła do nas, złapała małą za rączkę i szarpnęła. Dziewczynce aż chrupnęło w kostce.
J- Niech pani jej nie szarpie, spadła ze schodów. Wezwałam karetkę.
M- Po co karetka? Nic jej nie jest! Proszę nas zostawić.
Z(znajomy)- Pogotowie przyjedzie i sprawdzi, czy nic się nie stało. Pani zobaczy na jej nogę, biedactwo nie może stać.
Wtedy sięgnął odruchowo do dziewczynki, a matka zaraz wrzeszczy, że zboczeniec itp. Ludzie zaczęli się oglądać na tą scenę. Pogotowie przyjechało po paru minutach, zostając płaczącą dziewczynkę i kobietę wydzierającą się na starszego pana. Zbadali małą, noga złamana, trzeba zabrać. Ale babsztyl narobił rabanu i żądał policji. Że niby chcieliśmy porwać jej córeczkę (!?), że mój znajomy to pedofil, a ja jego niecny pomocnik. Skończyło się niezbyt miło, bo trzeba było się stawić na policji. Na szczęście ekspedientka ze sklepu, w którym ta kobieta była, zeznała, że dziecko spadło ze schodów, bo matka nie przypilnowała, a my tylko pomóc chcieliśmy.

Pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło. Czy ten świat jest aż tak chory, że dorosły mężczyzna (a nawet starszawy) nie może choćby zbliżyć się do dziecka bez oskarżenia i nie wiadomo co? Rozumiem, że takie sytuacje się zdarzają, ale nie popadajmy w paranoje.

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1404 (1452)

#44183

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dojeżdżam pociągiem do szkoły. Rano, kiedy jadę na 8, wiadomo, ścisk niesamowity.
Ostatnio weszłam do przedziału, oczywiście miejsca nie ma, ale nie, postoje.
Niedaleko mnie siedzi chłopak, rozwalony na siedzeniu jak na kanapie, buty i plecak na sąsiednim miejscu. Podchodzę do niego:

J: Mogę?
Ch: Spie***j szm***!

OK, nie będę się kłócić z chamem (nie przepadam za awanturami, a mi to aż tak nie robi,jak nie usiądę) Stoje dalej, obserwując gościa. Kolejna stacja. Znów mnóstwo ludzi wsiada. Do naszego przedziału wchodzi kobieta z torbą i w wyraźnie zaawansowanej ciąży. Miejsca jak nie było tak nie ma. Ale, ale... jest jedno zajęte przez przemęczony plecak.... Kobieta podchodzi do chłopaka:

K: Mogę usiąść? Zmęczona jestem, a mam jeszcze kawałek drogi.
Ch: Zajęte.
K: Ktoś tu siedzi?
Ch: No kur** zajęte!

Kobitka stoi obok mnie. Widać, że zmęczona, blada jak kreda. Przestraszyłam się, że jeszcze zemdleje. Wtedy odezwał się starszy pan:

SP: Młody, kobiecie nie ustąpisz?! Ciężarnym tym bardziej wypada!
Ch: A co mnie to k** obchodzi? Dzieciaka se ze mną nie zrobiła, nie mój problem.

Starszy pan nawet nic na to nie odpowiedział, tylko wstał ze swojego miejsca i odstąpił tej kobiecie.

Zastanawiam się, na jakim świecie żyjemy, że tak trudno zdjąć TORBĘ z siedzenia, żeby go nie zajmować...

PKP

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 808 (920)
zarchiwizowany

#44177

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja pierwsza historia na tej stronie. Nie wiem, czy się nadaje, ale muszę jakoś "spuścić parę".

Jestem w 2 technikum, w mojej klasie jest znacząca przewaga żeńska.

1. Nie lubię chodzić po sklepach z ubraniami/butami. Kiedy coś jest mi potrzebne, lub (cudem) spodoba mi się, wbiegam do sklepu, przymierzam i jeśli pasuje kupuje, po czym wychodzę.
Moje koleżanki nie potrafią zrozumieć, jak, będąc dziewczyną mogę nie uwielbiać zakupów.

2. Najczęściej odwiedzam księgarnie (kocham książki), sklepy z biżuterią (tez lubię popatrzeć) oraz przeróżne miejsca, w których mogę dostać ciekawą grę na komputer. Ach to zdziwienie męskiej części klientów, kiedy dziewczyna kupuje np. strzelanke. Albo śmiechy i wyrywanie mi opakowania z ręki z życzliwym: "Odłóż to, zepsujesz. Idź lepiej do kuchni, gary myć"

3. Ostatnio dowiedziałam się od jednej z szkolnych koleżanek, że nie mam po co się stroić (wtf?), skoro nie chodzę na imprezy.
*Tu małe wyjaśnienie- nie lubię imprez w dyskotekach/klubach bo jest dla mnie za tłoczno , za głośno i mam niemiłą przypadłość: od świateł stroboskopowych boli mnie głowa i czasem leci mi krew z nosa. A czasem zakładam bardziej "reprezentacyjne" buty na obcasie. Najwyraźniej nie mam do tego prawa.

4. Najwygodniej zawsze w trampkach- każdy kto zna mnie dobrze, wie. Ale nie przemiłe dziewczyny... zawsze wyśmieją mój strój i przyrównują do swojego.
*Ja (dla przykładu)- "dżinsy" najczęściej wąskie, sweterek z długim rękawem, trampki i moja ukochana czarna, skórzana kurtka.
One/Ona- leginsy, krótka (czyli nawet nie zasłaniająca pupy) bluzeczka, często z dekoltem, szpilki (ale co tam, że nie umie w nich chodzić) albo spódniczka i bluzka na ramiączkach.
** Podaje przykład, bo nie rozumiem, co im się nie podoba w moim ubiorze.

5. Teraz perełka.
Na prawie 30 osób w klasie, tylko ze 4 osoby rozumieją, że istnieje człowiek w ich wieku, który nie pali, nie pije,nie ćpa. Tak dla jasności: nie lubię alkoholu, nie palę, bo to tez mi "nie smakuje", a nie ćpam, bo nie jestem głupia.
Oczywiście... jestem dziwolągiem, odmieńcem, bo nie potrafię się bawić...


Wiem, że te sytuacje nie są może dla was piekielne, przeczytałam sporo waszych historii i widzę, że wielu ma naprawdę nieciekawie. Ale chciałam się tylko podzielić tym, co mnie dobija. Zero zrozumienia, gdy ktoś nie jest taki jak większość.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (42)

1