Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

GreenEyes

Zamieszcza historie od: 30 grudnia 2012 - 13:26
Ostatnio: 28 marca 2020 - 11:36
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 210
  • Komentarzy: 6
  • Punktów za komentarze: 20
 

#67578

przez ~Cassee ·
| Do ulubionych
Byłam dzisiaj piekielna. No ale ja jestem kobieta spokojna, póki się nie zdenerwuję.

W pociągu zazwyczaj nie ma dla mnie świata. Najczęściej zagłębiam się w książce lub robię coś na laptopie. Tak było i tym razem - ulokowałam się wygodnie na siedzeniu w środkowej części pociągu podmiejskiego i zaczęłam czytać.

Zauważyłam kątem oka, że jakaś kobieta nade mną stoi. Pociąg zaczynał się wypełniać, więc nie widziałam w tym nic dziwnego. W obecnym położeniu nawet nie widziałam jej sylwetki. I tak po pięciu minutach takiego spokojnego stania, kobieta wybuchła.

[K] Jak to możliwe, żeby ciężarna kobieta nie mogła usiąść?! Jesteś ślepa czy co?!
Przez chwilę analizowałam sytuację, bo lekko mnie zamurowało. Nie miałam na uszach słuchawek, więc każdą prośbę o ustąpienie, zwrócenie mi uwagi, czy nawet dotknięcie ramienia bym natychmiast zauważyła. Ale nie, kobieta postanowiła stać i liczyć na to, że kontemplowanie jej sylwetki będzie dla mnie ciekawsze od kolejnej przygody wiedźmina.

Jak przystało na osobę miłą i ułożoną, posłałam jej jeden z moich najlepszych uśmiechów, po czym wskazałam specjalne miejsca dla ciężarnych, znajdujące się z przodu przedziału. A że na jednych siedziały dwie moherowe panie, a na drugim niemiło wyglądający karczek ze swoją Karyną, już miałam w głębokim poważaniu.
A w innej sytuacji naprawdę bym jej ustąpiła!

komunikacja_miejska

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 442 (510)

#19468

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu dostałam uprzejme pismo od dyrekcji sąsiedniego gimnazjum z pytaniem czy leczą się u mnie następujący uczniowie (tu lista 3 chłopców). Nie mogę udzielać takich informacji, ale na własny użytek sprawdziłam sobie czy mam takich pacjentów. Okazało się, że tylko jeden jest zapisany do naszej przychodni.
Zaintrygowana zadzwoniłam do szkoły z pytaniem "ale o co chodzi".

Otóż wychowawczyni podpadło, że wymieniona trójka bardzo często przynosi zwolnienia ze szkoły wystawione przeze mnie. Najczęściej byli bardzo chorzy na ważnych sprawdzianach...

Cóż, pofatygowałam się do gimnazjum obejrzeć sobie te "moje" zwolnienia. Przedsiębiorczy chłopcy zrobili sobie w wordzie druk zwolnienia łudząco podobny do tych jakich używamy w przychodni. Wyrobili sobie nawet pieczątkę (w dzisiejszych czasach pieczątek robionych na zamówienie na allegro to żaden problem, nikt tego nie kontroluje) i wypisywali (albo raczej ktoś im wypisywał - inny charakter pisma) sobie dowolne zwolnienia. Oczywiście podpis, mimo że podobny, na pewno nie był mój.

Sprytne? Nie, raczej głupie. Ponieważ nie miałam żadnej gwarancji czy panowie nie wpadli na pomysł kupowania sobie czegoś w aptekach, albo fałszowania jakiś poważniejszych druków, musiałam zgłosić sprawę na policji. Ja miałam duży problem (zmiana wzoru pieczątki, zgłoszenie tego we wszystkich zainteresowanych urzędach, zeznania na policji i całe związane z tym zamieszanie), chłopcy mają założoną sprawę w sądzie dla nieletnich i mimo, że pewnie dostaną zawiasy, to zawsze ślad zostanie.

przychodnia

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 926 (972)

1