Profil użytkownika
Iksowate
Zamieszcza historie od: | 28 maja 2017 - 10:34 |
Ostatnio: | 29 czerwca 2018 - 1:42 |
- Historii na głównej: 15 z 27
- Punktów za historie: 1796
- Komentarzy: 76
- Punktów za komentarze: 223
Zamieszcza historie od: | 28 maja 2017 - 10:34 |
Ostatnio: | 29 czerwca 2018 - 1:42 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@divine: po to, zeby: - nie mieć klopotow, alimenty mi się nie należą, bo w tym roku zarabiam bardzo dobrze, nauke zaczynam od października. - Genu pazerności po ojcu nie odziedziczyłam. Jaki był taki był, ja nie muszę być jak on. A w ciągu tych kilkunastu miesięcy dlug by urósł. Ja wiem , że to nie by była kropla w morzu, ale dla mnie to bardzo nieuczciwe. Ja chcę tylko to, co moje. Myslalam, że to w miarę logiczne
@bazienka: techniczna informacja, smartfony mają faktycznie podstawowy słownik. Może trochę więcej niż podstawowy, ale każdego słówka w nim nie ma. Mam opcje, że telefon 'uczy się' z smsów i innych takich. Ale jeszcze nie użyłam słowa przykuty;p Papierek w życiu ucznia dużo pomaga, moim największym problemem jest dysgrafia i naprawdę wiele bym dala, żeby mieć lepsze pismu, a ćwiczenia w moim przypadku g... Dają. Co mi po papierka skoro nie umiem ładnie napisać życzeń urodzinowych dla Mamy? Zresztą orrografy mnie sam wkurzają. Tym bardziej jeśli widzę je u siebie
Ja wiem, że JA NIE JESTEM OD TEGO, ale co to za moda z tą interpunkcją? Od kiedy kilka miesięcy temu skoczyłam szkołę zmieniły się zasady stawiania znaków? Teraz po kropce nie robi się przerwy? Po przecinku też? Za moich czasów w szkole uczyli, że przecinek stoi bezpośrednio za literą, a przerwa natomiast za owym przecinkiem, nie odwrotnie.
@bazienka: powiem ci, że do pracy opiekunki (nie pielęgniarki, to różnica w domach opieki - na szpitalnych oddziałach ZOL 'piguły' robiły wszystko, przynajmniej parę lat temu) nie potrzebujesz wysokich kwalifikacji (patrz ja;p), jej zadaniem jest umycie, przewinięcie pacjenta, rozdanie kolacji i posprzątanie obiektu. Nic wielkiego. Mam wraznie, że wiele poznanych tam kobiet pracuje w tym zawodzie z przypadku, nie mają za grosz empatii, ludzi ze wszelkimi alzheimerami (nie znam sie, mam na myśli 'duze dzieci') zbywają, byle mieć czas na fajkę. A Asia to jest taki typ 30-kilkuletniej blachary z motylkiem na tyłku, która bardziej pasuje do wiejskiej dyskoteki niż do tego typu pracy.
@bazienka: to nie jest tak, że nie znam ortografii. Zanim dostałam opinię z poradni/od polonisty (też bierze udział w tym procesie, musi jakieś papiery wypełnić) musiałam udowodnić, że znam reguły. Tak to się przynajmniej odbywała niecałe 10 lat temu. A i w konkursach tez brałam udział i zajmowałam dosyć wysokie miejsca. Poza tym w ciągu tygodnia czytam czasem więcej niż statystyczny Polak przez rok (czyli podobno trochę ponad jedna książka;p). Po prostu, kiedy piszę dużo i szybko robię takie głupie błędy jak 'standarcik' i 'kąpozytor'. Dodatkowo myle 'r' i 'l', ale to wynika z mojej wady wymowy raczej. Typowy dyslektyk zna (powinien) zasady ortograficzne tylko ich nie stosuje. To generalnie dosyć złożona sprawa. I co do słownika. Uciekło Ci, Bazienko, że dopisałam iż mam nowy telefon i jeszcze nie 'nauczył' się pisać:p. Wykrywa błędy tam, gdzie ich często nie ma
@Limek: poprawione! Mam okropną dysleksję ze wszystkimi z nią zwiazanymi fajerwerkami, a i telefon nowy, więc błędów nie poprawia jeszcze:). Przepraszam i obiecuję ortograficzna poprawę;)
Sluchajac tych wszystkich historii czuje się jak ostatni frajer,bo jem to co babcia, a naszym szaleństwem za 'domowe' jest kupno kakao i w weekendy gotowej sałatki na kolację za 3 euro. Moja zmienniczka mila lodowe wypchana drogimi słodkimi napojam, chemie do prania znalazłam taka najtańsza, że moja koszula zdjęta z suszarki jest twarda i sztywna jak wyprasowana,a żelazka to ona nie widziala nigdy;p. Od mamy z kolei słyszałam że przyjechała kobieta kiedyś własnym autem, nakupowala środków czystości dla siebie i odjechała.
@Day_Becomes_Night: nie do każdej osoby potrzebny jest niemiecki. I to 'dukanie' też jest przesadzone. Pewnie chodzi o komentarz, mój język nie jest taki zły, po prostu wszystkie ważne sprawy (rozmowy z lekarzami) czy delikatne kwestie (podejrzenie o kradzież) załatwiam po angielsku żeby uniknąć nieporozumień. Nie zawsze trzeba dużo mówić w tej pracy, a Jet to świetna okazja do nauki. Przeważnie potrzebna jest pomoc w domu i tyle.
@Day_Becomes_Night: jeśli babcia się nie skarży, a wcześniej o G słowa złego nie słyszałam, to się nikt nie dowie. Babcia jest samodzielna. Wszystko, co muszę zrobić to posprzątać, ugotować, wyprać i pomoc w takich rzeczach jak toaleta. Poza tym babcia czyta i szyję, więc małe szanse, że G by ktoś na czymś złapal. A że zawartości lodówki nie sprawdzają to mnie cieszy, złapaliby mnie na kulinarnych grzeszkach typu gotowe filety rybne (no co ja zrobię jak nie umiem w rybach, a babcia lubi?;)). Rodzina niekoniecznie ma wywalone, często odwiedzają babcie wnuki i syn z dalszego miasta, regularnie wbija zięć, a córka mieszka obok i mogę zaręczyc, że pracuje od rana do wieczoram. Pani jest też zabierana w weekendy więc nie jest źle, słyszałam o bardziej nieczulych rodzinach ;p
@bazienka: tutaj po prostu muszę zaczekać na anglojęzyczną córkę pani, jednak to jest delikatna sprawa i mój kali-jesc-kali-pic niemiecki może nie być odpowiednią opcją, bo, nie broniąc nikogo, może akurat G miała w tym czasie rzeczywiście jakiś nadprogramowy wydatek i dlatego nie zostały żadne pieniądze dla mnie :p, w co wątpię, bo dostajemy je w sobotę wieczorem, a ja przyjechałam we wtorek. Inna inszość, że lodówka jest pełna, a i obiady nagotowane na cały tydzień. Mimo wszystko, zważywszy na opakowania, dziwne, że tyle kasy na to poszło;p
@meeg: resztki z obiadu. Zdrowo
@mijanou: za koleżankę nie odpowiadam. Na Areczka zadziałała grozba telefonu na policję. Nie wiem co pozostałe dziewczyny później zrobiły, bo my wyjechałyśmy.
@maat_: pomyślmy realnie. Z mojego domu do miejsca, w którym pracowałam jest jakieś 1000km. W Holandii byłam 2 miesiące. Dodajmy do tego jakieś ewentualne formalności, nie wiem przesłuchania, rozprawy (nie mam doswiaczenia w takich sprawach). Za dużo zachodu, więcej niż wart jest pijany onanista.
@maat_: ah. Molestowanie. Można powiedzieć, że siebie samej nie szanuje. Ale daleko mi do dziewczyn z internetowej akcji 'me too'. Wtedy nic poważnego się nie stało ani mi w pracy ani koleżance w mieszkaniu. Musisz pamiętać o tym, że byłyśmy sezonowo w pracy za granicą. Sprawa by inaczej wyglądała w Polsce. Na pewno żadna z nas by tego nie zostawiła.
@maat_: dlatego podkreśliłam słowo 'marokański':). Jestem ostatnia osoba, którą można osadzic o ksenofobie, no ale sorry... A co do policji chyba bardziej liczyłam że dziewczyny zadzwonia. Inna sprawa, że podziwiam każdego, kto w takich sytuacjach myśli jasno. Sama nie pamiętam wielu szczegółów z tamtej sytuacji. Tyle, że na kuchence stała patelnia z olejem.
@mijanou: wybrał drogę rozpuszczania aromatu brudnych skarpetek. Zwracanie uwagi na osrany kibel czy zapchany zlew nie skutkowały, a w brudziw żyć nikt nie będzie. Znaczy nie my. Co ciekawe areczek nie miał własnych naczyń i był o tyle bezczelny, że narzekał iż nie ma w czym gotować, bo któraś z nas nie umyła własnych. W końcu zaczęłysmy zamykać na klucz w pokojach. Też się oburzał.
Dałeś się namówić, mimo iż wiedziałeś, że za siku w domu 'go zleje'? Cóż żarty żartami, ale z jakiejś przyczyny psa 'na siebie' nie dostał.
@mijanou: swoją drogą mam w rodzinie opinie panikary. Moja piekielna siostra kiedyś notorycznie wypuszczała kolejnego kota, takiego typowo domowego. Swoją drogą nie wiem jak to zrobię, ale na studia pojedzie ze mną
@mijanou: nie do końca się zrozumialysmy. Znów ;) już piszę sprostowanie.
@KIuska: polecam przeczytać pierwsza historie o obleśnej ance. wynika z niej częściowo moja sytuacja mieszkaniowa. Nie będę się wdawać w dyskusje na temat nie związany z wyżej opisaną historią. Zresztą mylisz się. To twoje 'umywanie rączek' chyba nie ma związku z tym, że jak tylko będę w stanie planuje zrobić związane z psem małe piekiełko współlokatorce... Tfu! Ukochanej siostrze. Z zewnątrz wszystko wydaje się proste.
@KIuska: proste dla kogoś, kto siedzi przed komputerem. Są jeszcze inne czynniki, jak przykładowo moja kiepska sytuacja życiowa, niejasność w kwestii mieszkania i takie tam. Generalnie trochę daleko mi do osoby w ciepłych papciach, która być może po drugiej stronie ekranu siedzi nad panującym, niedzielnym rosolkiem. Bo widzisz. Doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że pies nie zachowuje się tak bez powodu. Nie jestem też taka zimna suka wbrew pozorom. Ale w tej chwili nie mogę nic zrobić. Niestety, nie każdy z nas na bananowe życie :).
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 listopada 2017 o 11:20
@KIuska: pies, podobnie jak współlokatorka (posiadanie wspólnych rodziców nie definiuje więzi, wybacz), jest mocno niepoczytalny (nie sądzę, żeby to był przypadek, że tamtego kota naprostowalismy w czasie, kiedy Anka pracowała za granicą). Zresztą w dużym pokoju pełnym zabawek nie dzieje mu się krzywda. Moja sytuacja jest mocno skomplikowana. Przez najbliższe pół roku mam związane ręce. Gdyby to było takie proste to sprawę bym rozwiązała już dawno. Przy wielkiej obronie zwierząt, ludzie zapominają o innych ludziach. Broniąc psa, zapominajcie, że przez większość czasu pies jest z właścicielka, która sprawia, że wszystkie wysiłki innych osób są niweczone.
@mijanou: 'dom na odludziu' to w domyśle dom na wsi, takiej głębokiej. koty nie mieszkały z nami w domu, ale w jakimś budynku gospodarczym. Po przeprowadzce zajmował się nimi wujek. A Maciek? Też mnie to dziwi. Prawdopodobnie ktoś z domowników go nie upilnowal i wyskoczył na spacer przez okno, jeszcze wtedy nie mieliśmy uchylnych. Zresztą. Do tamtego momentu uznalawalam patole za w miarę normalne dzieciaki, z którymi nie tak dawno bawiłam się na podworku
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 listopada 2017 o 10:30
@KasiaPelasia: dla prostych ludzi, dzielacych koty na dachowce i persy to jeden pies... Znaczy kot;). A persa mi w ogóle nie przypominał. Bardziej 'wymieszany' Norweg. A patologiczna... No cóż. Ojciec zapier... Pracuje za granicą, matka w domu przed tv, dzieciaki latają samopas. No i jeszcze ta reakcja. To było Prawie 10 lat temu. Teraz gnojki wyrosły na klasyczne sebiksy
@fenek: 'biedny' labrador należy do mojej współlokatorki, z którą dziele mieszkanie. Nic więcej. Nosił kaganiec bo atakował ludzi, o specjalistów. Poza tym współlokatora ani psa wtedy nie było:).