Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

JednonogiBandyta

Zamieszcza historie od: 4 stycznia 2012 - 22:40
Ostatnio: 23 kwietnia 2015 - 1:04
  • Historii na głównej: 12 z 16
  • Punktów za historie: 17325
  • Komentarzy: 52
  • Punktów za komentarze: 670
 
zarchiwizowany

#65957

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie wiem czy was to przekona, dla mnie sytuacja jest idiotyczna.

Z racji zajęć moich i żony znam wielu studentów. Chcę tu jednego opisać.

Chłopak na trzecim roku studiów postanowił wyprowadzić się od rodziców i zamieszkać z dziewczyną. Mniejsza o to, że żeby móc zamieszkać razem w akademiku musieli wyznaczyć datę ślubu.

Rodzice wyprowadzce jedynaka byli mocno przeciwni, przecież kto to widział, żeby 22 latek był samodzielny.

Rodzice postanowili, że nie będą mu dawali żadnych pieniędzy. Co może zrobić biedny student? Wystąpić o stypendium socjalne. Taki chu... figa z makiem znaczy. Żeby dostać stypendium socjalne trzeba przedstawić zaświadczeń o zarobkach rodziców. Że nie dają grosza? Nieważne, ważne, że odpowiednio zarabiają.

Zasiłku dla bezrobotnych nie dostanie, bo wcześniej nie pracował na umowie o pracę.

Jest! Kredyt studencki! Dostaje się 600 złotych miesięcznie, a spłacać zaczyna się dwa lata po zakończeniu studiów. A nie, trzeba mieć dwóch poręczycieli. Rodzice, oczywiście nie poręczą, nikogo innego nie ma. Jakaś agencja państwowa może poręczyć, ale nie w tym przypadku, bo... dochody rodziców przekraczają pewien próg.

Ale przecież chłopak jest młody, zdrowy, może iść do pracy. Studiując dziennie pracować od poniedziałku do piątku od 8 do 16 nie da rady. Ogłoszenia "dla studentów" znaczą tyle, że pracodawca chce, żeby zapier... starać się na umowie zlecenie ze stawką sporo poniżej pensji minimalnej za o wiele więcej godzin.

Więc chłopak ma do wyboru, pracować za najniższą krajową w sklepie i opuszczać zajęcia. Pracować za najniższą krajową na stacji benzynowej na nocki(6 godzin zajęć za dnia, 12 godzin pracy w nocy, fajnie). Pracować w ochronie sklepu z elastycznym grafikiem(do połączenia ze studiami) za 7 złotych za godzinę(policzcie za ile godzin miesięcznie można w miarę godnie żyć i jak to połączyć ze studiami).

To że chłopak nie może się znaleźć na rynku pracy gdy jednocześnie chce studiować dziennie jestem w stanie zrozumieć.

Ale nie rozumiem tego, że od państwa, ani uczelni nie dostanie grosza, bo rodzice pochodzą z klasy średniej. To, że nie dają mu nic wszyscy mają w dupie.

Chyba jedynym sensownym rozwiązaniem byłoby pozwanie rodziców o alimenty, ale po rozmowie ze mną stwierdził, że tego nigdy nie zrobi, bo mimo niezgody na płaszczyźnie wyprowadzki chce mieć z nimi dobre kontakty i za bardzo ich kocha i szanuje, żeby coś takiego zrobić.

Wkurza mnie, że średnio rozgarnięty menel zawsze załapie się na jakiś zasiłek, a student, który ma pracujących rodziców nie dostanie nic, bo dochód na osobę w rodzinie jest za wysoki.

Skomentuj (64) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (403)
zarchiwizowany

#45973

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pisałem wczoraj o WOŚP. Dzisiaj miałem napisać kontynuację, ale to dopiero wieczorem, jeśli akcja się uda, a już mam materiał na kolejną historię.

Jestem ateistą, ale czasem bywam w kościele z żoną, ona w celach religijnych, ja by dotrzymać jej towarzystwa, nie modlę się, nie przystępuję do komunii, ale lubię pomyśleć tam o poważniejszych tematach. I byliśmy akurat dziś.

Przed momentem w którym następuję „taca”, ksiądz ogłosił, że dziś tacy nie będzie, będzie puszka z serduszkiem i wszystkie zebrane pieniądze zostaną przekazane na WOŚP. I… komedia.

W jednej z pierwszych ławek wstały trzy starsze panie, tak zwane Moher Commando i zaczęły… krzyczeć na księdza.
- Jak tak można!? W NASZYM kościele zbierać na Owsiaka!? Ojciec Tadeusz mówił w radiu, że to szatanista i lewak! On organizuje Woodstock(czytane zgodnie z zapisem, a nie z angielskiego), a tam każą ćpać i zabijają dzieci! Robią czarne msze!

Przerwał im ksiądz.
- Proszę się uspokoić nie opowiadać bzdur, jeśli nie zamierzają się panie uspokoić proszę opuścić kościół.

Kobiety wyszły krzycząc, że napiszą do biskupa, papieża i ojca Tadeusza.

WOŚP kościół

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 368 (476)
zarchiwizowany

#45937

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dawno nie pisałem. Nie, żeby nie było o czym, ale z czasem kiepsko, a wrodzona leniwość nie pomaga. Jednak jako, że jutro WOŚP…

W naszym miasteczku koncerty organizowane są prawie od początku istnienia WOŚP. Jest też konkurs, dla dzieciaków, kto zbierze najwięcej do puszki. Od trzech lat wygrywa syn miejscowej nauczycielki, która udziela się przy organizacji akcji. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie pewien szczegół. Otóż wygrywa on z ogromną przewagą nad pozostałymi kwestującymi. Jest tak skuteczny w zbieraniu? Nie. Gdy dochodzi do momentu koncertu w którym odbywają się aukcje mamusia ustawia syna na scenie i gdy ktoś wylicytuje jakiś fant to pieniądze po wpłaceniu i przeliczeniu lądują w puszce synka.

Niby nic wielkiego, ale dzieciaki mają popsutą zabawę… Chociaż jeśli uda mi się pewien myk, to jutro będzie materiał na kolejną historię, bo nastawiłem się na jedną z aukcji i planuję trochę popsuć zabawę przedsiębiorczej mamusi.

WOŚP

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 292 (316)
zarchiwizowany

#23379

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Poprzednia historia wyjaśnia pierwszą część mojego nicka, teraz czas na uzasadnienie drugiej, bardziej piekielny byłem chyba jednak ja.

Mimo braku nogi i marnego wzrostu(170 cm) w czasach studenckich brałem udział w kilku(nastu) bójkach. Ostatni mój wybryk miał jednak miejsce całkiem niedawno. Gwoli wyjaśnienia, nie mam protezy i poruszam się z pomocą zwykłych kul.

Mieszkam z żoną w małym miasteczku. Około 100 metrów od naszego domu mieszka mój starszy brat z rodziną i dziadkowie(brat rozbudował parterowy dom dziadków, zwiększył dół i dobudował piętro, mają osobne wejścia) dlatego często u siebie bywamy. Wszystkie rachunki za cały dom płaci mój brat, ale przychodzą na nazwisko dziadka. Pewnego dnia zadzwoniła pani z Telekomunikacji Novum(czy czegoś w tym stylu), rozmawiała z moją babcią, z tego co jej mówiła wynikało jednak, że jest ona przedstawicielką Telekomunikacji Polskiej oraz poinformowała o konieczności przedłużenia umowy(nie mówiła, że tak naprawdę będzie to zmiana firmy). Pani powiedziała, że ich przedstawiciel pojawi się za kilka dni z umową. Brat gdy się o tym dowiedział i zorientował o co chodzi(początkowo skontaktował się z TP, gdzie powiedzieli, że oni nic nie wiedzą i podali nazwę firmy, która się pod nich podszywa) zadzwonił do tej firmy i powiedział, aby nikt nie przyjeżdżał, bo oni nie będą nic zmieniać.

Jakieś trzy dni później, brat z żoną pojechał na zakupy, a ja pilnowałem ich dwuletniego syna, grając na konsoli, z drugim, trzynastoletnim bratankiem. Po jakimś czasie zobaczyłem przez okno trzydziestokilkuletniego mężczyznę w garniturze, z aktówką w ręku wchodzącego przez bramę na podwórko(furtka zamknięta tylko na klamkę, sam sobie otworzył). Wyszliśmy obaj, chociaż powiedziałem młodemu, żeby trzymał się z tyłu więc podszedł do swojego roweru, ja doczłapałem do gościa. Facet rozmawiał już z moją babcią, jednak zejście po schodach chwilę mi zajęło.

([J]a, [F]acet, [B]abcia)

[J] Witam. O co chodzi?

[F] Dzień dobry, nazywam się Jan Piekielny, jestem z Telekomunikacji. Chciałbym rozmawiać z panem Janem Anielskim(dziadek).

[B] Już panu mówiłam, że nie jesteśmy zainteresowani.

[F] Ale ja chcę rozmawiać z panem Janem.

[J] To niemożliwe. Dziadek jest chory. Poza tym jak pan słyszał nie zamierzamy korzystać z pana usług. Do widzenia.

[F] Wolałbym jednak porozmawiać z panem Janem.

[J] Już mówiłem, że to niemożliwe. Proszę już iść.

[F] Ja jednak…

[J] My się chyba nie rozumiemy. Powiedziałem, że ma pan wyjść, koniec rozmowy.

[F] Chcę porozmawiać z panem Janem! – Wypowiedziane podniesionym głosem… No i mnie zdenerwował.

[J] Jesteś głupi czy udajesz? Wszedłeś bez pozwolenia na prywatny teren i nie reagujesz gdy właściciel cię wyprasza. Mogę cię obić i powiedzieć, że broniłem się przed wariatem, który wtargnął do mojego domu.

[F] Nie groź mi kaleko. – Popchnął mnie. Straciłem równowagę, ale odrzuciłem jedną kulę i złapałem się rurki podpierającej daszek nad drzwiami.

[Bratanek] Wujku! – Obróciłem się w jego stronę. Wyciągnął siekierkę z pieńka, w który była wbita i rzucił mi ją, tak jak go kiedyś uczyłem rzucać ciężkimi przedmiotami, nie prosto w odbiorcę, a 0,5–1 metr obok, żeby mógł złapać w wyciągniętą rękę. Złapałem, zamachnąłem się i aktówka przebita siekierą wylądowała na ziemi. Facet chciał uciekać, ale podciąłem go kulą, która mi pozostała, a potem rzuciłem mu się na plecy przygniatając do podłoża i wykręcając mu rękę.

[J] I co? Chcesz iść na policję? To zacznij zeznania od naruszenia miru domowego. I zastanów się czy jakiś sędzia uwierzy, że napadł cię kaleka bez nogi.

Puściłem go. Na policje nie poszedł. Więcej telefonów, ani wizyt nie było.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 473 (543)

1