Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Keihra90

Zamieszcza historie od: 30 sierpnia 2020 - 6:37
Ostatnio: 22 września 2020 - 13:16
  • Historii na głównej: 1 z 3
  • Punktów za historie: 150
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
zarchiwizowany

#87092

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jakiś czas temu, ze względu na kołatanie serca miałam robione EKG.
Serce kołatało mi kilka razy dziennie, do tego czułam się słabo, więc bałam się wyniku tego badania.
Byłam umówiona trochę po znajomości bo na tego typu badanie długo się czeka, więc zostało też przeprowadzone w małej przychodni, byłam też ostatnią pacjentką.
Lekarz zostawił mnie z kilkoma ratownikami medycznymi i kazał jednemu z nich wykonać badanie.
Niby wszystko normalnie, biustonosz musiałam zdjąć, ale to norma przy tym typie badania.
Ratownik jednak przyglądał się mi z dziwnym jakby uśmieszkiem w czasie badania.
Później wychodzę, na zewnątrz czekają jego koledzy patrzący się z równie dziwnym uśmiechem w moją stronę- bo gabinet był blisko wyjścia, a godzina już późno popołudniowa i nagle słyszę taki żarcik jednego z nich " przed badaniem taka spięta, a teraz od razu widać, że weselsza".
Może miało być to śmieszne, ale jakoś mu nie wyszło..
I potem można się dziwić, że kobieta może krępować się tego typu badań przy takim seksistowskim nastawieniu, kiedy badanie powinno było zostać przeprowadzone profesjonalnie.
Całe szczęście nie trafiłam na tego typu choćby ginekologa, a wiem, że i tacy się zdarzają.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 29 (93)

#87089

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie jest łatwy los stażysty. Sama się o tym przekonałam kilka lat temu.
O ile wtedy już byłam dość asertywną osobą, stażysta ma to do siebie, że jest najniżej w hierarchii, więc musi słuchać poleceń, a szczególnie jeśli chce później zostać na stałe.

Zacznę od tego, że dość powszechną praktyką było zwalanie winy na stażystów przez pracowników. Pracownik czegoś nie wytłumaczył choć powinien, albo źle powiedział? Często się do tego nie przyznawał, ale zwalał winę na stażystę.
Stażysta choćby się starał i robił więcej od pracownika i tak "nic nie umiał", to nic, że nawet mu wszystkiego nie tłumaczono tylko zaganiano do tzw. czarnej roboty.

Na porządku dziennym było też wysyłanie po wszelkie podpisy itd.
A, kiedy staż się już kończył z czego bardzo się cieszyłam, i przygotowywałam się do konkursu do pracy, koleżanka z biurka obok stwierdziła, że "i tak się tego nie nauczę, ale mogę poczytać", mimo, że uchodziłam tam za dość pojętną osobę.

W ostatnich dniach stwierdziła, że szkoda, że mnie tu już nie będzie, bo będą mieli tyle pracy i czy nie chciałabym sobie tego stażu przedłużyć - jasne, darmowa siła robocza się skończyła.
Była też wyraźnie nieprzyjemnie zdziwiona, że stypendium unijne to 2 tys. czyli niewiele mniej od jej dochodów.

Nie mówiąc już o poleceniach, które absolutnie nie powinny mieć miejsca typu przeniesienie jej czegoś osobistego z innego pokoju, który był po drugiej stronie budynku, typu ładowarka do telefonu.

W urzędzie nie zostałam, znalazłam inną pracę w firmie. Dlaczego sobie o tym stażu ostatnio przypomniałam? Ostatnio spotkałam ją na mieście i zapytała czy mam pracę, odpowiedziała, że tak i się cieszę bo zarabiam wreszcie godne pieniądze, nie to co w urzędzie.
Dobrze było zobaczyć jej minę...

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 116 (138)
zarchiwizowany

#87059

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mam mieszkanie, które wynajmuję. Przez obecną sytuację jednak, ciężko jest go wynająć, więc zależy mi na osobie, która zrobi to na dłuższy czas. I tak jeden pokój najmuje jedna osoba, a drugi stoi pusty.
Wreszcie dzwoni jakaś dziewczyna, mówi, że szuka czegoś na szybko, że bardzo jej zależy. Pytam, czy na dłuższy okres czasu, odpowiada, że chciałaby.
Umawiamy się na oglądanie pokoju. Dziewczyna mówi, że się jej podoba i chciałaby się wprowadzić za kilka dni bo to był koniec miesiąca.

Pyta czy mam klucze do mieszkania i umowę, bo chce zapłacić kaucję, Ja umowy nie spisywałam, bo to tylko oglądanie mieszkania, więc lekko zdziwiona odpowiadam, że nie.
Ostatecznie piekielna dziewczyna zgadza się na przekazanie kluczy później i płaci kaucję, ale wymaga oświadczenia, że tą kaucję przyjęłam. Kiedy powiedziałam, że nie mam przy sobie kartki i długopisu, stwierdziła, że w takim razie możemy ewentualnie umówić się innego dnia, musiałam więc specjalnie po taką iść do kiosku i pisać oświadczenie o przyjęciu kaucji. Na pytanie jak długo chciałaby u nas mieszkać odpowiada, że jak najdłużej, jednak nie jest pewna czy przedłużą jej umowę o pracę, więc nie potrafi obiecać.

Najlepsze jednak stało się później. Umawiamy się na podpisanie umowy i przekazanie kluczy, jednak pół godziny przed dostaję telefon od naszej piekielnej, że ona chce umowę na czas nieokreślony, bo nie wie co z tą umową, czy jej przedłużą. Odpowiadam,że tak będzie i do umowy rzeczywiście dopisałam zdanie, że zostaje zawarta na czas nieokreślony, ale też daty obowiązywania zostawiłam i że wcześniejsze wypowiedzenie jest za porozumieniem stron.
Na co pani piekielna, że tego nie podpisze, bo za porozumieniem stron druga osoba musi wyrazić zgodę, a ona wtedy nie będzie czuła się bezpiecznie, więc albo to zmienię, albo umowy nie podpisujemy.
Pomimo moich zapewnień, że z wyprowadzką nie będzie problemu, umowy ostatecznie nie podpisała, kaucję mimo wszystko zwróciłam bo jestem w porządku.
Dziewczyna jest o jakieś 20 lat młodsza ode mnie, ale poczuła się jak pani prawnik bo miała to ponoć na studiach i jeszcze musiała mnie o tym pouczyć...

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (12)

1