Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Komoda

Zamieszcza historie od: 3 maja 2011 - 9:47
Ostatnio: 21 lutego 2013 - 18:39
  • Historii na głównej: 4 z 5
  • Punktów za historie: 3236
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 51
 

#18231

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu, parę tygodni po zrobieniu prawo jazdy, pojechałem na wieś do rodziny. Wiadomo, że na wieś autostrady nie prowadzą, wiec jadę krętą drogą. W pewnym momencie bardzo krętą, następuje dość ostry zakręt, a zaraz za nim rozstaj dróg, też nie grzeszącą łagodnością z okazałym dębem na środku. Gdyby nie to, że nie jechałem sam (bo wtedy nie jechałbym tak wolno ;-) ) pewnie skończyłbym na drzewie.

Jakiś rok temu, na weselu rodzinnym, dowiedziałem się, że niestety jakaś młoda para miała tam wypadek – tak jak przypuszczałem uderzyli w drzewo, zmarli na miejscu. Drzewo po wypadku ścięto (mądry Polak po szkodzie).
Problem jest jednak w tym, że na miejscu dębu postawiono okazałą, betonową, kilkumetrową figurę Matki Boskiej. Rozumiem, że wiara czyni cuda, a zmarłych powinno się jakoś zachować w pamięci, ale zdrowy rozsądek też się przydaje.

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 648 (790)
zarchiwizowany

#17806

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dotychczas wklejałem moje lub zasłyszane historię, dziś wklejam tekst z bloga prowadzonego przez Sędziego.

"Zamiast tego pozwolę sobie zwrócić się w tym miejscu do pewnego pana, który jakiś czas temu był uprzejmy wyrazić pisemnie oburzenie z tego powodu, że jego sprawa toczy się tak długo. Otóż Szanowny Panie...

... faktycznie, ma Pan rację, że wniosek o wszczęcie postępowania złożył Pan w styczniu, a teraz jest już wrzesień, i sprawa nawet się jeszcze nie zaczęła. Proszę jednakże przypomnieć sobie co tak naprawdę Pan wtedy złożył. Jeżeli Pan nie pamięta to Panu przypomnę – była to kartka papieru na której napisał pan, że brat zajął mieszkanie po ojcu, nie wpuszcza Pana, a Panu chyba się coś po ojcu też należy zgodnie z Konstytucją. I że Pan domaga się przeprowadzenia postępowania w tej sprawie. Wezwałem wtedy Pana, żeby Pan wyjaśnił mi, czego się domaga. Czy chce Pan abym orzekł, że Pan też dziedziczy spadek, czy chce Pan, żebym podzielił spadek pomiędzy Pana i brata, czy może życzy Pan sobie, abym nakazał bratu, żeby Pana wpuścił do mieszkania? Dostał Pan w tej sprawie pismo, jakiś miesiąc po wniesieniu sprawy, bo akuratnie nie było Panu po drodze na pocztę i odebrał je dopiero po drugim awizie. I tak minął nam pierwszy miesiąc.

Owszem wysłał Pan pismo w terminie, i faktycznie napisał w nim Pan, że chce działu spadku. Złożył Pan też odpis pisma dla brata. Ale proszę sobie przypomnieć jaką sygnaturę akt podał Pan na tym piśmie? No właśnie - żadnej Pan nie podał, tak więc Pana pismo trafiło najpierw do sekretariatu prezesa sądu, po czym przewędrowało kolejno przez wszystkie wydziały zanim znaleziono ten, do którego trafiła Pana sprawa. A w międzyczasie ja zdążyłem już wydać zarządzenie o zwrocie Pana wniosku z powodu nie uzupełnienia w terminie braków formalnych. Jak dostałem w końcu Pana pismo to niestety jedyne co mogłem zgodnie z prawem zrobić to czekać, aż Pan wniesie zażalenie, a wtedy uznać je za słuszne i uchylić swoje zarządzenie. I dokładnie to zrobiłem, gdy wniósł Pan zażalenie. A dokładnie skargę na mnie do Prezesa Sądu, którą z litości potraktowano jako zażalenie. Tę, w której nazwał mnie Pan „skorumpowanym draniem” pamięta Pan? Ale zostawmy to, bo właśnie minął nam drugi miesiąc postępowania.

Potem, gdy już wiedziałem o co Panu chodzi, wezwałem Pana zgodnie z procedurą, by uiścił Pan opłatę sądową należną od tego konkretnego wniosku, czyli 500 zł. No i znowu miał Pan nie po drodze na pocztę, więc nim pismo do Pana dotarło był już początek kwietnia. Pan w odpowiedzi na to wniósł pismo z prośbą, by Pana zwolnić od kosztów sądowych bo jest Pan biedny. Oczywiście miał Pan do tego pełne prawo. Wszak brak pieniędzy nie może pozbawiać prawa do sądu. Szkoda tylko, że nie napisał Pan tego od razu, bo wtedy nie musiałbym Pana znowu wzywać do złożenia oświadczenia o stanie rodzinnym, majątku i dochodach, bez którego nie można rozpoznać wniosku o zwolnienie od kosztów. Tę przesyłkę odebrał Pan dość szybko, i faktycznie w kilka dni złożył potrzebny dokument. Tyle tylko, że napisał Pan w nim, że ma 12.000 zł oszczędności, a to znaczy, że stać Pana na zapłacenie 500 zł opłaty od wniosku o dział spadku. Wydałem więc postanowienie, w którym odmówiłem Panu zwolnienia od opłaty, i wezwałem Pana ponownie do jej zapłacenia w terminie 7 dni. Nim poczta zdołała doręczyć Panu to postanowienie i oddać sądowi poświadczenie doręczenia był już maj.

Nie zgodził się Pan z moim orzeczeniem. Pana prawo. Wniósł Pan na nie zażalenie. Pana prawo. Szkoda tylko, że Pan go własnoręcznie nie podpisał. Może to pośpiech, może roztargnienie, zdarza się. Tyle tylko, że przez to trzeba było Pana wezwać do poprawienia tego błędu, a Pan znowu miał tak daleko na pocztę, że awizo czekało na Pana cały tydzień. Po jego otrzymaniu poprawił Pan jednak swój błąd - co trzeba przyznać – bardzo sprawnie. Chociaż mógłby Pan darować sobie robienie przy okazji tej awantury w sekretariacie, i rozpowiadanie wszystkim na korytarzu jak to sąd „mataczy” w sprawie i jakie to Pana brat ma „chody” w sądzie. No ale mniejsza o to. Zażalenie zostało przyjęte i wysłane do Sądu Okręgowego. Nim tam dotarło nadszedł Dzień Dziecka, a nim zostało rozpoznane (bo musiało czekać na swoją kolejkę) była już połowa lipca.

Sąd Okręgowy zgodził się ze mną, że jak ktoś ma 12.000 zł oszczędności to stać go na to, by zapłacić 500 zł za rozpoznanie jego sprawy przez sąd. Wydał więc odpowiednie postanowienie, którym oddalił Pana zażalenie. Odpis tego postanowienia wysłano do Pana pocztą, tyle że akurat był Pan gdzieś na wakacjach, tak więc kierowany do Pana list po trzech tygodniach wrócił do sądu jako nie odebrany. Gdy po tym wszystkim akta sprawy powróciły już z sądu okręgowego wezwałem Pana ponownie do wpłacenia 500 zł opłaty pod rygorem zwrotu wniosku i dokładnie 1 września pan to wezwanie z poczty odebrał. A parę dni później wpłacił pieniądze gdzie trzeba. Teraz sprawa może już ruszyć z miejsca. Jak tylko rozpoznany zostanie Pana wniosek o wyłączenie mnie od sądzenia tej sprawy (chodzi o to pismo, gdzie Pan tyle pisał o „złośliwym przewlekaniu” i „matactwie”) wyznaczony będzie termin pierwszej rozprawy. Będzie to gdzieś w styczniu przyszłego roku, albo i na wiosnę, zależy od tego, czy będzie Pan wnosił zażalenie, czy nie."

sądownictwo

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 190 (286)

#13989

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przygód z sądu ciąg dalszy.
Sąd ma to do siebie, że dosyć często trafiają się „pieniacze”. Jednym z nich jest pan Piekielny. Otóż pan Piekielny jakiś czas temu miał wypadek - został potrącony na przejściu dla pieszych. Niestety do jego świadomości nie przebiło się to, że wypadek ów nastąpił z jego winy (wbiegnięcie na czerwonym świetle na przejście dla pieszych zza zaparkowanego samochodu). Od tego czasu jest stałym „klientem” naszego umęczonego sądu. Niestety, współpraca między sądem a panem Piekielnym nie przebiega wzorowo. Może jest to związane z tym, że każde pismo do sędziego zaczyna od słów „ty oprawco”? Może spowodowane jest to spiskiem prawniczo-lekarsko-informatycznym (informatyk sądu podpadł, bo pewnego razu padła sieć w sądzie i nie mogliśmy Piekielnemu żadnych informacji, bo akta były u spiskowca-biegłego lekarza)? Może dlatego, że skrót SSR nie oznacza wcale Sędziego Sądu Rejonowego tylko – jak słusznie zauważył pan Piekielny - Syjonistycznego Sędziego Rejonowego zaś skrót KRS nie oznacza Krajowej Rady Sądownictwa tylko Krajową Radę Syjonistów? Nie wiem, ale coś musi być na rzeczy.

Pan Piekielny od początku swojej korespondencji z sądem pod swoim zupełnie nieczytelnym pismem i zamaszystym podpisem na pół strony zwykł dopisywać „Do wiadomości” i wymieniał parę instytucji w tym: Prezydenta, Premiera, Marszałków Sejmu i Senatu, Sejmową i Senacką Komisje Sprawiedliwości, Rzecznika Praw Obywatelskich, Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy, Ministra Sprawiedliwości, Ministra Zdrowia (?), Posła Ziobrę, Kopacz, Palikota, Najwyższą Izbę Kontroli, ABW, CBA, wywiad i kontrwywiad wojskowy (sic!), Prymasa oraz Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Dla nieobeznanych z urzędniczą praktyką oznaczenie „do wiadomości” oznacza, że kopia pisma została wysłana przez nadawcę do wymienionych instytucji.

Oczywiście pan Piekielny myślał, że jak wypisze wszystkie te instytucje to pismo z jego inwektywami zostanie pilnie wysłane do wszystkich tych instytucji. Gdy grzecznie telefonicznie mu przekazałem, że sąd to nie urząd pocztowy i nie wyśle za niego tych pism pan Piekielny – oczywiście po zaliczeniu mnie do Syjonistycznego Spisku Przeciwko Prawdziwemu Polakowi Patriocie – zapowiedział, że złoży na mnie skargę do Prezesa Sądu. Normalnie bym się tym przejął, ale miałem dziwne przeczucie, że „Zarządca całego tego burdelu” jak nie omieszkał nazwać naszego prezesa pan Piekielny, będzie dla mnie wyjątkowo wyrozumiały.

Sąd

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 478 (622)

#13922

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historii z sądu ciąg dalszy. Część moja, część zasłyszana na szkoleniach urzędników sądowych.

1.
Sprawa rozpoznawana z ławnikami, jakiegoś delikwenta o produkcję bimbru.
Sędzia jak sędzia wypytuje o szczegóły i wszystko do protokołu, po chwili pyta się ławników czy mają pytania do oskarżonego i o dziwo jeden tak! (to że nie spali już zasługuje na uznanie)
Zadaje pytania bardzo szczegółowe o składniki, sposób produkcji, sprzęt, recepturę, a oskarżony wszystko dokładnie wyjaśnia i tłumaczy.
W czasie narady nad wyrokiem ławnik mówi:
- Panie Sędzio oskarżony coś kręci! Z takiej ilości wody i składników (cukier i drożdże) nie można zrobić tyle bimbru bo... (i tu podaje dokładne wyliczenie)
Sędzia się go pyta skąd takie rzeczy wie, a on prosto z mostu:
- Wiem bo sam pędziłem, a oskarżony ma złą recepturę!

2.
Prokurator poczuł się urażony i dotknięty tym, iż pełnomocnik skazanego, uczestnicząc w posiedzeniu, trzyma ręce w kieszeni. Zwrócił się do sędziego, aby zwrócić uwagę panu mecenasowi, że tak nie przystoi itd. Riposta mecenasa była następująca, iż jeśli fakt trzymania przez niego rąk w kieszeni, oznacza, iż "dotyka" w ten sposób pana prokuratora, to ona bardzo przeprasza.

3.
Rozwód. Sędzia próbuje wydusić ze stron dlaczego się pobrali. W końcu zadaje pytanie
- Czy ciąża była przyczyną zawarcia związku małżeńskiego?
Po drugiej stronie cisza.
- No, czy kiedy pani zawierała związek małżeński czy była pani w ciąży ?
- Częściowo.
- Co znaczy częściowo? - Pyta z niedowierzaniem sędzia.
- W 4 miesiącu.

4.
Sprawa rozwodowa, sędzia już trochę zniesmaczona zeznaniami powoda (mąż), który opowiada, że jego żona nigdy nie wiedziała co to uczciwość małżeńska i że wszyscy ją mieli za "ursynowską ku...ę" (przyp. Ursynów - dzielnica W-wy), pyta pozwaną:
- I co pani na to, pani Ursynowska?

5.
Jeden z młodych prokuratorów tak się cieszył z wygranej sprawy, że zjechał w todze po poręczy schodów małego sądu krzycząc: Batman!

6.
Sędzia pyta świadka - w sprawie o wypadek - "Ile metrów mogło być od przystanku autobusowego do miejsca zdarzenia?" Świadek przesłuchiwany przez ponad 2 godziny, wielokrotnie o to samo pytany odpowiada:
- 8 metrów i 49 centymetrów.
Sędzia zdziwiony ponownie pyta:
- Skąd taka dokładność u pana?
Świadek:
- Bo wiedziałem, że na pewno znajdzie się jakiś idiota, który mnie o to zapyta.
Poleciała grzywienka...

7.
Sprawa karna, sam początek sesji, jakoś 8:30, po wywołaniu oskarżony siada na ławie i w tym momencie sędzie się orientuje że zapomniała łańcucha. Pada teatralny szept: - Proszę przynieść łańcuch.
Na co oskarżony wstaje przerażony:
- Nie trzeba, ja się przyznaję.

8.
Sędzia pyta skazanego (art. 178 - jazda pod wpływem):
- Lubi Pan jeździć rowerem ?
Skazany odpowiada:
- Nie, już nie lubię...

9.
Przedstawicielka ustawowa małoletnich powodów na pytanie Sędziego, który nie dawał wiary jej zeznaniom, mówi:
- Ależ proszę Wysokiego Sądu! Ja przysięgam na wykrywacz kłamstw!

10.
Strona na sali chce złożyć załącznik do protokołu i stwierdza, że są to artykuliki, na to sędzia ze składu podniesionym głosem i kiwaniem rąk:
- Żadnej erotyki, żadnej erotyki!
Na to sędzia przewodniczący:
- Artykuliki Wiesiu.
Cała sala ryczy ze śmiechu, ja oczywiście też.

11.
Kiedyś idąc korytarzem sądowym zaczepia mnie kobiecina (z wyglądu około 70 lat w, chustce na głowie) i pyta:
- Paniusiu, a gdzie tu wydział gospodarczy?
Tłumaczę kobiecie jak tam dojść, ale w pewnym momencie coś mnie tknęło, bo kobieta na bizneswomen nie wygląda i pytam się po co pani chce iść do tego wydziału.
A babcia do mnie:
- A bo wie paniusia, mąż zmarł i gospodarka kilka hektarów po nim zostało.
Tak się ubawiłam, że babcię pod same drzwi wydziału cywilnego odprowadziłam.

12.
Rozprawa karna kilku oskarżonych, dwóch adwokatów (kobieta i mężczyzna) i nerwowa prokurator odczytująca akt oskarżenia z 200 zarzutami... czyta, kobiciunia czyta i czyta.... w pewnym momencie przerywa krzycząc:
- Przerwa wysoki sądzie, przecież ja czytam a/o, a słyszę szelest gazet na sali!
Na co pani adwokat wstaje mówiąc:
- Przecież to normalne wysoki sądzie, ale ja przynajmniej czytam strony prawnicze, a kolega to czyta SPORT...

13.
Świeżo upieczony rozwodnik do Sądu:
- Proszę jeszcze o uregulowanie stosunków seksualnych z moją byłą żoną...

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 671 (759)

#13858

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem pracownikiem sądu - protokolantem. Historii z tego trochę jest więc przytoczę kilka. Część zasłyszana.

Rozprawa o rozwód.
Sędzia pyta się o męża, jak się zachowuje w domu. Ona odpowiada że bardzo porządny człowiek. Z wywiadu kuratora wynika, że jest przemoc w rodzinie, więc sędzia czy biję ją. A ona - "Tak, bije jak każdy mężczyzna, ale tylko gdy jestem winna. Bez powodu nie uderzy."

Inna sytuacja była jak wzywałem oskarżonego za pośrednictwem poczty i doręczenie przez Policję - wtedy na miejsce udaje się policjant i ma dostarczyć wezwanie.
Po paru dniach z poczty wraca koperta z adnotacją, że budynek nie istnieje i został wyburzony kilka miesięcy temu. Natomiast jakieś dwa tygodnie później pismo z policji "mimo wielokrotnego pukania do drzwi nikt nie otworzył".

Notatka służbowa z policji:
"Matka miała zapuchnięte, zasinione prawe oko. Nie mogła unieść powieki i nic na oko nie widziała. Utrzymywała, że w nocy ugryzł ją duży robak, ale natychmiast go zabiła i spaliła. Na pytanie, jak wyglądał ten robak, jej małoletnia córka stwierdziła, że robak był duży, miał dwie nogi i był podobny do tatusia."


Sprawę o rozwód. Pozwany, średnio rozgarnięty, skarży się sądowi jak to żona bez jego zgody zmieniła córce szkołę. Zanim sędzia zdążyła coś powiedzieć powódka do męża: ona poszła do gimnazjum, ty kretynie.

Sprawa o alimenty
-sędzia: O co Pani wnosi?
-powódka: O alimenty.
-sędzia: Na czyją rzecz?
-powódka: Na córkę .
-sędzia: W wieku??
-powódka: 4,5 roku
-sędzia : A w jakiej wysokości?
-powódka : 1 metr 10 centymetrów Wysoki Sądzie.

Sąd

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 977 (1049)

1