Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Malika

Zamieszcza historie od: 6 lutego 2013 - 16:33
Ostatnio: 17 grudnia 2018 - 20:00
  • Historii na głównej: 9 z 10
  • Punktów za historie: 7348
  • Komentarzy: 34
  • Punktów za komentarze: 335
 
zarchiwizowany

#73240

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Postanowiliśmy zmienić kraj zamieszkania. W ramach pakietu relokacji w firmie małżonka mogliśmy wybrać dowolny hotel, za który płaciła firma-do czasu wynajęcia dla nas domu. Ponieważ mamy 2-letnie dziecko- w zasadzie najważniejsze było dla nas, żeby hotel był przyjazny rodzinie.
Dojechaliśmy, rozgościliśmy się, apartament super. Jak wiadomo 2-latka śpi w dzień.
I tu się zaczyna piekielność. W pierwszy hotelowy czwartek z drzemki wybudził nas alarm: głośny, 20-minutowy. Połączony z komunikatem o natychmiastowej ewakuacji. Złapałam płaczące, rozespane, wystraszone dziecko w piżamie, sama w dresach, biegiem zbiegłam 8 pięter do recepcji(blokada wind). Przerażona....może bomba? Atak?
W recepcji powiedzieli, żeby się nie stresować, to taki zwykły czwartkowy alarm... Nie reagować w ogóle.
Nikt nam o tym nie mówił, nie uprzedzał. Mało tego, na moje pytanie o kolejne czwartkowe niespodzianki, powiedzieli, że nie udzielają informacji, o której będzie kolejny, bo godziny są zmienne. Ale mam się nie martwić, nie trzeba opuszczać pokoju...
Dwa miesiące czwartkowych niespodzianek, płaczu dziecka, stresu...
Nie rozumiem po co. Ale dziękuję, jeśli mi ktoś wyjaśni.

hotel

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 29 (155)

#70987

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z życia sąsiedzkiego.

Sąsiedzi przez ścianę szeregówki - młode małżeństwo z malutkim 6-miesięcznym dzieckiem, mieszkają z rodzicami dziewczyny. Każdy piątek to głośna impreza, ze śpiewami, muzyką umpa umpa i krzykami, które potrafią obudzić moje śpiące dziecko. A do tego kilkugodzinny płacz ich dziecka - w tym samym pokoju, co impreza.

Nigdy nie donosiłam, ale w tym wypadku rusza mnie...

sąsiedzi imprezy

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 271 (305)

#64140

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W miejscowości mojego Taty jest jeden sklep czynny do późnych godzin wieczornych. Niestety zakupy w nim zawsze są determinowane humorem Pana Właściciela, nazywanego lokalnie Czubeczkiem.

Cóż, wymyśliłam sobie ostatnio, że zrobię ulubione ciacho Taty, więc wieczorem popędziłam do onego sklepu po brakujące produkty. Pan siedział przy ladzie, znudzony wyraźnie...
- Dobry wieczór, poproszę proszek do pieczenia, margarynę, śmietanę....
Pan przerwał mi w pół zdania
- O tej godzinie sprzedaję tylko wódę i prezerwatywy... DO DOMU!

sklepy

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 434 (532)

#50932

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trochę o prześladowaniach na tle narodowościowych.

Dawno temu na studiach mieszkałam w akademiku, gdzie był prawdziwy misz-masz kulturowy. W domkach po budowniczych Pałacu Kultury mieszkali ciemnoskórzy, skośnoocy i generalnie studenci ze wszystkich stron Świata i nikt nikomu nie przeszkadzał. I jedna Piekielna, w moim 3-osobowym pokoju- z Moskwy.
Ja-wychowana w dwujęzycznej rodzinie w Polsce (babcia rodowita Ukrainka, dziadek Polak z Białorusi) nigdy nie miałam nic przeciwko...

Dodam, że koleżanka dostawała stypendium od polskiej uczelni, a nienawidziła nas wyjątkowo. Wszystkich Polaków. Jej teorie, wygłaszane przy każdej okazji, dotyczyły polskich cmentarzy, miejsc kaźni i wszystkich spornych kwestii. Ale nie były tolerancyjne. Polacy to faszyści, brudasy, złodzieje, oszuści, którzy pchają się na obce tereny, nie wiadomo po co... Szpiony...
Poskarżyć się nie było jak i komu, bo od razu pojawiał się temat ataków nacjonalistycznych. Miałam tak dość, że pod koniec roku wystąpiłam o zmianę akademika, w konsekwencji miałam rozmowę z Panią z ambasady o moich antyrosyjskich poglądach.

Najlepsze było, jak koleżanka miała zrobić badania okresowe, na które wybrała się do Moskwy, bo Polacy ją mogą czymś zarazić.
A wszystko za polskie stypendium...

P.S. Po studiach została w znienawidzonym kraju, pewnie dobrowolnie poddaje się prześladowaniom.

akademik

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 761 (837)

#50897

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Bratanek postanowił porzucić edukację na etapie wczesnego liceum. Na nic prośby, groźby, rozmowy, przykłady.... Nie i nie. On chce pracować, zarabiać, ożenić się i generalnie nauka nic nie daje. Potem można w sieciówce kurczaki panierować, więc po co. Nie było argumentów.
Brat stwierdził, że przecież siłą go nie przekona, więc postawi warunek - nie ma sprawy, niech idzie do pracy, zarobi na siebie, dorzuci grosik do budżetu i niech robi, co uważa.

Od ręki załatwił mu pracę u znajomego na budowie, tłumacząc, że zarabiać już może, równolegle szukając innego zajęcia, jeśli ta praca mu się nie spodoba. Znajomy dostał instrukcje, że żadnej taryfy ulgowej.
Po pierwszym dniu pracy młody wrócił, padł zmęczony i spał do rana - bez kompa, kąpieli, obiadu. Sen kamienny.
Drugiego dnia wrócił z pracy, siadł przed bratem, rozpłakał się i mówi:
- Tato, chyba wrócę do szkoły...

rodzina

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1186 (1254)

#50829

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W pracy u małżonka jest kantyna. Jedzenie bardzo niedobre w porywach do paskudnego, ale tanio. Tak słabe, że konsumenci zgadują co akurat jedzą i z czego. Znalazł się nawet ślimaczek w obiadowej sałacie. Oczywiście Państwo Dyrektorstwo tam nie jada, wszelkie prośby o zmiany pozostają bez echa.

Aż razu pewnego sam Szef Wszystkich Szefów stwierdził, że kantynę odwiedzi i zobaczy, czemu lud narzeka. Udał się w porze obiadowej, wzbudzając niemały popłoch. Ale na zmiany za późno. Stanął przed Panem Jadłopodawcą i pyta:
- A co tam dzisiaj pan poleci? Może karkóweczkę z grilla poproszę i sałatkę?
Przestraszony Jadłopodawca wystękał tylko:
- Niech pan tego nie je....

gastronomia

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1004 (1086)

#50848

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W przymierzalni sklepu miła klientka zostawiła okulary. Uczciwe dziewczyny, pracujące u mnie, oddały mi do przechowania. Okulary markowe, widać z daleka logo CC. I widać, że nie podróbki.

Po godzince Pani wraca poirytowana i zgłasza, że zgubiła okulary CC. Wychodzę do niej i mówię, że mam. Pani na to zdziwiona:
- Ale to CC.
Odpowiadam krótko, że wiem i mam, zaraz przyniosę. Pani odbiera, podkreślając że CC. Dziękuje i wychodzi.
Przy wyjściu głośno mówi do czekającego męża:
- Jakby się znały, to by zaje..ały

Cóż, a może to nie ignorancja, a uczciwość???

sklep

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 916 (956)

#50803

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój tata jest Piekielnym hipochondrykiem.
Wyszukuje sobie rodzaje nowotworów, które mieć może, czyta o nie nich, porównuje objawy. Męczy lekarzy i rodzinę. Bada się non stop, co kilka dni jest u lekarzy, ale ci się nie znają, źle go leczą i oszukują :)

Zdarzało się, że z drugiego końca Polski jechałam z płaczem, bo Tata w szpitalu, coś znaleźli, On jeszcze chce mnie zobaczyć. Z czasem zmądrzałam, daj Boże każdemu takie zdrowie...

Ostatnio Tata postanowił ponownie odwiedzić onkologa, poprosić o skierowanie na jakieś badania, o których czytał. Onkolog spytał o powód, Tata stwierdził, że z racji obciążeń genetycznych (ostatnio głośno o tym).
Lekarz: - Rozumiem, jest Pan w grupie ryzyka. Kto w Pana rodzinie zmarł na nowotwór?
Tata: - Szwagier.
Zapadła cisza, lekarz spojrzał i skomentował:
- Ale szwagier to nie rodzina...

Ojciec wyszedł obrażony. Dla niego szwagier to najbliższa rodzina...

rodzina

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 919 (967)

#50764

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sklep z ciuchami, w którym pracuję - rzeczy tylko damskie. W tym sezonie przyszły pięknem białe zestawy - spodnie i marynarki.
Klientka bierze do zmierzenia zestaw, jest w przymierzalni sama. Po kilku minutach oddaje. Oglądam, a spodnie mają nogawki solidnie umazane czerwoną szminką.
Oczywiście czyszczenie na koszt sklepu.

Ale wniosek - klientka mierzyła je przez głowę??

sklepy

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 379 (449)

#50864

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Reklamacje to temat rzeka, czasem z pogranicza absurdu. Nabyłam mieszkanie z sofą. Absolutnie nie mój gust - eco skóra w kolorze ecru, ale darowanemu koniowi jak mówią...

Po jakimś czasie sofa zaczęła się wycierać, obicie robiło się miejscami czarno-bure, jak brudne. Ponieważ dostałam do niej paragon, reklamacja złożona, czekam na odpowiedź.
I przyszła niespodzianka:

"Reklamacja odrzucona z powodu złego użytkowania mebla. Na sofie nie należy siadać w odzieniu wierzchnim, zwłaszcza w spodniach, które powodują... itd".

Wmurowało mnie. Teraz będę prosić gości, żeby przed kawką spodnie ściągali.

reklamacje

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1102 (1148)

1