Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

MaxStone

Zamieszcza historie od: 11 lipca 2018 - 1:09
Ostatnio: 3 czerwca 2019 - 14:56
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 334
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 5
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
25 maja 2019 o 0:44

Odpowiadam hurtem. Rozmawiałem już ze swoim prawnikiem, który prowadzi sprawę wypadku. Najprawdopodobniej wysmażymy pozew przeciwko szpitalowi. Drakońskie dawki antybiotyków doprowadziły do choroby autoimmunologicznej, około litr antybiotyków w kroplówkach na dobę. Zakażenie gronkowcem nastąpiło podczas operacji powypadkowej, a procesy gnilne i przetoki ropne wyszły po roku od operacji. Operacja polegała na rozczłonkowaniu stawu kolanowego, nawierceniu otworu w kości piszczelowej od strony kolana i wprowadzeniu gwoździa śródszpikowego w piszczel. Gwóźdź ustabilizowano 4 śrubami. Dwie pod kolanem i dwie nad stawem skokowym. Ropa wyciekła przetoką w miejscu śruby nad kostką, a po zaszyciu wydostała się w miejscu uszkodzenia kości. To około 10-15 cm nad stawem skokowym. Teraz nie mam już żadnego "żelastwa" w kości, ale wiązało się to z kolejnym rozłożeniem na kawałki stawu kolanowego. Dodam, że po półtora roku od wypadku sąd orzekł winę kobiety, która skręcała na nakazie jazdy prosto, a która twierdziła, że to moja wina. Super... Teraz batalia z powództwa cywilnego. ZUS orzekł, że nie należy mi się nawet cholerna nalepka inwalidy na samochodzie. Przecież mam obie nogi. Pozdrawiam piekielnych.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
12 lipca 2018 o 16:10

@bloodcarver: Może za słabo wyjaśniłem. Lekarz na pogotowiu wyraźnie powiedział, że nic tam się nie zbiera. Ja jestem technikiem, umiem naprawiać samochody, zrobić gładzie, elektrykę, hydraulikę w domu. Coś by tam się pewno jeszcze znalazło. Za to ze zdrowiem chodzę do lekarzy. I oczekuję, że będą się znali na zawodzie wyuczonym, ale może to zbyt wygórowane oczekiwania? Nie będę się leczył u doktora google ani wymądrzał w gabinecie lekarskim. A skargi na NFZ to już zupełnie inna para kaloszy, kojarząca mi się z walką z wiatrakami.

« poprzednia 1 następna »