Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Mroovkoyad

Zamieszcza historie od: 3 stycznia 2013 - 14:24
Ostatnio: 14 sierpnia 2023 - 14:45
  • Historii na głównej: 5 z 5
  • Punktów za historie: 2028
  • Komentarzy: 95
  • Punktów za komentarze: 244
 

#65732

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam i studiuję w Krakowie. Miasto, samo w sobie, jest fantastyczne. Każdy znajdzie coś dla siebie, bo organizowane jest mnóstwo ciekawych projektów. Jeden z takich projektów właśnie trwa. Jest to cykl spotkań pt. "Przeżyliśmy Auschwitz". Pomysł sam w sobie fenomenalny, dla wielu osób jedyna możliwość porozmawiania z byłymi więźniami. Organizacyjnie też przyczepić się nie można, spotkanie odbywa się w nowej dużej sali (1200 osobowej) odpowiednio nagłośnionej.
Przeżycie niesamowite, szkoda tylko, że dla niektórych...

Spotkanie jest darmowe, na pierwszym spotkaniu było dużo więcej niż 1200 osób, ludzie siedzieli na schodach, stali w drzwiach. Zainteresowanie niesamowite. Jednej dziewczynie nie udało się wejść, gdyż było za dużo ludzi i aż się popłakała. W tym samym czasie na sali, gdzie odbywało się spotkanie bardzo wielu młodych ludzi siedziało znużonych z nosem w telefonie...

Spotkanie nr 2, dużo mniej osób, bo trzeba było wysłać maila z prośbą o wpisanie na listę uczestników. Chciałabym zrozumieć, po co ktoś traci dwie godziny czasu przychodząc tam, skoro w tym czasie smsuje (nie jeden, dwa, trzy smsy, które jestem w stanie zrozumieć), lajkuje posty na facebooku (albo oznacza w postach, bo przecież trzeba się pochwalić, czy wstawia zdjęcia na instagrama lub wysyła snapchaty), czy gra w gry na telefonie. Oczywiście siedząc przy tym podpartym ręką, rozwalonym na fotelu w pozycji półleżącej. Gdzie tu jakikolwiek szacunek do drugiego człowieka, nie mówię już o szacunku do osoby starszej, która znalazła w sobie siłę, żeby opowiedzieć o traumatycznych wspomnieniach.

Niestety, w większości to młodzi ludzie. Kiedyś się burzyłam kiedy ktoś mówił o moim pokoleniu, że takie, śmakie i owakie. Teraz jest mi jedynie przykro i przytakuję głową, że przyszło mi żyć w czasach, gdzie życie wirtualne jest ważniejsze od realnego przeżywania.

znieczulica młodzi_ludzie brak_szacunku

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 378 (500)

#64636

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Możesz mi po drodze kupić kubełek w KFC ?

Od trzech lat mieszkam i pracuję w Poznaniu. Nie mam żadnej rodziny, a i grono znajomych niewielkie, ponieważ zawsze ceniłem bardziej domowe zacisze z nową powieścią Kinga lub sezonem nowo odkrytego serialu niż brylowanie w towarzystwie - szczególnie zakrapianym.

Przeprowadziłem się tutaj z powodu lepszej oferty pracy, którą w zeszłym roku zamieniłem na jeszcze atrakcyjniejszą... i to był mój błąd... trafiłem do szpitala na ponad 30 dni w okresie największego ruchu w firmie. Duża liczba zamówień i ciągłe nadgodziny. Przy wypisie ze szpitala otrzymałem 4 tygodnie zwolnienia na "dojście do siebie". Przełożony został poinformowany o sytuacji w dniu wypisu ze szpitala.

Codziennie miałem sms-y a czasem i telefony "czy mogę wrócić szybciej, jestem potrzebny i czekają na mnie". Dosłownie prosił mnie bym przerwał zwolnienie i wrócił, gdyż wyszkolenie kogoś na moje miejsce to kilka miesięcy i są do tyłu. Poinformowałem lekarkę, że chcę przerwać zwolnienie. Odmawiała mnie od tego - tłumacząc, że źle będzie dla niej wyglądało w papierach, że pacjent rezygnuje z danego zwolnienia. Odwoływała się też do mojego rozsądku żebym dowiedział się co i jak w firmie. Zadzwoniłem do szefa, że po dwóch tygodniach zwolnienia rezygnuję z niego i wracam. Jestem w pełni zdolny do pracy i gotowy do podjęcia obowiązków także w ramach nadgodzin. Szef mówi, że bał się że ucieknę jak kilku innych na półroczne L4 i cieszy się na mój powrót - mam pojawić się po skierowanie na badanie (przerwa w pracy ponad 31 dni).

Po drodze spełniam jego prośbę i kupuję kubełek w KFC. Zgodnie z obietnicą zwraca mi kasę za jedzenie, dodając do tego wymówienie z pracy. Mam nadzieję że przeczyta tutaj od was w komentarzach co o nim myślicie... Nawet nie jestem na niego zły... to zwykłe rozczarowanie człowiekiem. Nie chcę zakładać żadnej sprawy i sądzić się - chcę znaleźć jakąś pracę od zaraz. Nie za miesiąc czy dwa. Może przeczyta to ktoś kto szuka w Poznaniu doświadczonego pracownika biurowego (37 lat, office, angielski, zarządzanie zasobami ludzkimi, trener-szkoleniowiec) który podejmie się także pracy fizycznej. Od zaraz. Nie mam rodziny, więc jestem chętny do pracy na wszystkie święta. Dzisiaj pierwszy raz idę do urzędu pracy... zakładam że drogę pokonam z głową zwieszoną dosyć nisko...

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 853 (955)

1