Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

MsHaruhi

Zamieszcza historie od: 29 listopada 2012 - 21:52
Ostatnio: 18 kwietnia 2022 - 1:21
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1225
  • Komentarzy: 19
  • Punktów za komentarze: 66
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
23 września 2016 o 21:13

Nie rozumiem takich ludzi. Sama jestem palaczką i nie palę na przystanku ani nigdzie gdzie jest to ustawowo zakazane. Prawo po coś jest i trzeba się do niego dostosować, nie mówiąc już o tym, że skoro ja sama sobie hoduję raka płuc nie znaczy że ludzie wokół mnie też chcą w tym uczestniczyć. Wyrzucanie petów na chodnik też mnie wkurza- skoro ja potrafię przejść kilkadziesiąt metrów z niedopałkiem w ręce żeby znaleźć śmietnik to inni też powinni być do tego zdolni

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
24 lipca 2016 o 15:31

@mlodaMama23: nie, nie zawsze tak mówią. Parę razy miałam tak, że jak informowałam listonosza, że przesyłka jest na mamę to słyszałam "to proszę się podpisaćza mamę"

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
11 czerwca 2016 o 20:01

@maat_: Mi też się trochę kojarzy z prawilnymi rapsami i ziomeczkami na blokowiskach ale definicja "respektu" bardziej mi pasowała niż sam "szacunek" :D Również pozdrawiam i współczuje durnej baby od matematyki ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 czerwca 2016 o 19:43

@Pirania: No cóż, przepraszam, rozminęłyśmy się trochę w rozumowaniu. W takim wypadku faktycznie może być to brane za insynuacje z mojej strony. Nie mieszkam w dużym mieście (choć też nie jest to skrajnie małe miasto, powiedziałabym raczej, że średnie) i nie jest dziwne, że ludzie się między sobą znają. Panią J (która przez pewien czas w okresie trwania gimnazjum była też moją sąsiadką) nasza dyrektorka zatrudniła, żeby jej pomóc. Nie uważam się za osobę która ma prawo pisać na forum publicznym dokładniej o życiu prywatnym Pani J, powiem tylko tyle że, kobieta faktycznie miała, albo i dalej ma, problemy natury osobistej. Ostatniego zdania nie napisałam z myślą "o skoro się przyjaźnią to pewnie ją wcisnęła" tylko dlatego, że dobrze o tym wiem. To nie jest jakaś szkolna plotka, nawet nie słyszałam żeby ktoś myślał o tym że obecność Pani J w szkole jest spowodowana jej, że tak powiem, znajomościami. Sama się dowiedziałam o tym dopiero gdzieś pod koniec trzeciej klasy gimnazjum. Nie pisałam też o tym w historii bo było mi trochę głupio mówić bez potrzeby jak jest u kogoś "w domu", ale skoro miałaś wątpliwości co do mojej wypowiedzi to prosze, opisałam skąd się wzięła.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 czerwca 2016 o 19:12

@Zmora: Dzięki za dokładniejsze wytłumaczenie :) Hmm... W podstawówce nigdy osobiście nie wypomniałam błędu nauczycielowi- przynajmniej z tego co pamiętam. Jeżeli było coś źle napisane, źle podyktowane to chyba nawet nie zwracałam na to uwagi, tylko zapisywałam tak jak zostało podane. Pewnie mi kiedyś przez myśl przemknęło "hej, a to nie powinno być inaczej?" ale nie mówiłam nauczycielowi, że coś co zrobił może być źle. Dokładnie tak jak napisałaś we wcześniejszym komentarzu, przyjmowałam wszystko na wiarę raczej zakładając, że to ja się mylę. Nigdy też nie liczyłam np. punktów na sprawdzianie czy nie ma gdzieś pomyłki czy coś w tym stylu, chociaż nie raz się przecież zdarzało, że ktoś inny miał jakoś źle podliczone te punkty. Naprawdę uważałam nauczycieli za nieomylnych i za takich których zdania nie można podważać (i dlatego na tych co szli się kłócić patrzyłam trochę krzywo ;d). W sumie nie tyczyło się to tylko nauczycieli, zawsze jako dziecko miałam ogromny szacunek do dorosłych, nigdy mi nawet do głowy nie przyszło jakieś pyskowanie albo inne zachowanie mogące być odebrane jako brak szacunku (zwłaszcza w stosunku do obcych) i naiwnie wierzyłam we wszystko. Dopiero w gimnazjum zaczęłam przyjmować do siebie możliwość, że ktoś dorosły się myli właśnie dzięki mojej cudownej informatyczce. Swoją drogą, podziwiam cię za chęć zrozumienia ludzkich reakcji, ja nigdy tego nie potrafiłam :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
10 czerwca 2016 o 19:08

@JaNina: Umm... akcja, tak jak już napisałam w historii, miała miejsce kilka lat temu. Wtedy Samsung Avila budził wśród uczniów zachwyt bo telefony z dotykowym ekranem wchodziły dopiero na rynek a gdzie tam mowa o jakiś nowych laptopach na informatyce w szkole. Monitory CRT, WinXP i myszki z kulką- to był standard. Myślę, że wielu osobom dokładnie tak dalej kojarzą się pracownie informatyczne w szkołach. Może teraz kupują dzieciom w gimnazjum najnowsze Macintoshe, nie mam pojęcia, chociaż mi bardziej to pasuje do szkoły prywatnej a nie państwowej. Nie wpadłam na to, że ktoś może pomyśleć o nowoczesnym sprzęcie czytając moją historię.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
10 czerwca 2016 o 18:55

@Zmora: Oczywiście, że rzucałam się na nich z pięściami ;) Wybacz, taki ze mnie nieudolny śmieszek. Szczerze to nie bardzo rozumiem pytanie. Nie miałam przecież w szkole podstawowej takiej wiedzy, żeby stwierdzić czy nauczyciel tłumaczy nam coś dobrze czy źle- czy historyczka podaje nam dobre daty a matematyczka poprawnie tłumaczy na jakich zasadach działają ułamki, w związku z tym nie wiedziałam czy popełnia błąd. Nauczyciel powiedział że robi się tak i tak- więc robi się tak i tak, to było dosyć oczywiste. Nie wiem czy ktoś w wieku, załóżmy, 10 lat poddawał wątpliwości słowa nauczyciela, bo przecież nie jest on nieomylny. Poza tym, w podstawówce nie miałam do czynienia z nauczycielami którzy odpowiadali na pytania "nie wiem", "nie umiem". Jeżeli nie odpowiedziałam na to, o co ci chodziło to napisz- chyba nie jestem zbyt bystra

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
10 czerwca 2016 o 18:43

@Pirania: Czemu wnioskujesz, że to insynuacja? Przecież napisałam, że obie kobiety SĄ przyjaciółkami a nie, że domyślam się tego. Wiedza o przyjaźni dwóch dorosłych nauczycieli nie jest tematem tabu chronionym jakąś tajemnicą państwową. Nie wiem co miałam wpleść do historii, żeby ostatnie zdanie nie było brane za "insynuacje"- opisy ich rozmów, to jak się do siebie zwracały czy fakt że wracały często jednym samochodem? Bądźmy poważni

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
10 czerwca 2016 o 18:34

@maat_: uczni poprawiłam, przy respekcie zostaję bo słowo jest poprawne :) Żeby nie rzucać słów na wiatr podaje dwa linki do, moim zdaniem, dość rzetelnych słowników internetowych: http://sjp.pwn.pl/sjp/respekt;2574080 http://www.wsjp.pl/index.php?id_hasla=28187

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
9 czerwca 2016 o 16:22

Kurde, fajnie by było jakby wprowadzili jakiś jeden system w całej Polsce, jeżeli chodzi o bilety komunikacji miejskiej. Różne miasta, różne typy biletów- w tym się można naprawdę nieźle zakręcić, zwłaszcza jak się pierwszy raz korzysta z busa czy tramwaju w jakimś mieście. Jasne, dowiedzieć się o tym jak gdzieś funkcjonują te bilety jest w gestii osoby która chce z nich skorzystać ale każdemu zdarza się pomylić, nie zrozumieć o co dokładnie chodzi itp. Na co dzień korzystam z MZK, jednak zdarza mi się jeździć KZK GOP i parę razy się zapomniałam, że najtańszy ulgowy z KZK jest na 15 minut- a nie na 20 jak MZK i musiałam wyskakiwać na wcześniejszym przystanku. Szczerze to nawet mi do głowy nie przyszło, że są takie wariacje jak w Gdańsku, jednorazowy na jeden środek transportu i godzinny z możliwością przesiadek, ja biedne śląskie dziecko jestem :D Teraz już przynajmniej wiem, że zanim się wybiorę gdzieś dalej to muszę dokładnie poczytać o biletach w komunikacji jakiegoś miasta. btw, bo trochę mnie to zaciekawiło, jak kontrolerzy poznają po bilecie, że ktoś się przesiadł a nie jechał od początku? Po godzinie skasowania czy co?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
7 marca 2016 o 1:19

@celica: Już budują, w przyszłym roku mają otwierać :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
27 grudnia 2012 o 20:55

Oh, bierzmowanie. Przerabiamy dokładnie to samo, tyle że u mnie obowiązkowe jest tylko spotkanie i msza raz w miesiącu, na których jest sprawdzana obecności. Moja grupa ma "świeżego" księdza który nie dość że opowiada jakieś niestworzone historie w których sam sobie zaprzecza, to potrafi zrobić dwudziestominutowy wykład na temat co jest istotą gąbki (takiej zwykłej, do zmazywania tablicy w salce).

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 27 grudnia 2012 o 20:55

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 7) | raportuj
30 listopada 2012 o 16:10

Dzięki, nie zauważyłam. Już poprawione. ;)

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
30 listopada 2012 o 0:12

Varyag- Nie znam się na psychologii, szkoły jeszcze nie skończyłam, ale wydaje mi się że jest jakaś subtelna różnica między dopatrywaniem się właśnie "dziury w całym" (no serio, futro w brązowo-czarne łaty? Przecież to śmieszne) a odczytywaniem oczywistych sygnałów które mogą zaniepokoić (wydaje mi się, że jeżeli ktoś idzie na psychologię w kierunku pracy z dziećmi to mówią coś na ten temat). Jestem pewna, że w tym rysunku nie było niczego, co mogłoby wskazywać na jakiekolwiek "złe rzeczy" dziejące się w moim domu, gdyż zwyczajnie nie miały miejsca.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 15) | raportuj
29 listopada 2012 o 23:45

Ze skrajności w skrajność, że tak powiem. Znasz geja? W takim razie masz tylko dwie opcje: albo go zgnoić, zwyzywać i zrównać z ziemią, albo ( opcja tylko dla kobiet!) zrobić sobie z niego maskotkę której można się wypłakać i równocześnie pochwalić się nią przyjaciółkom. Ludzie są strasznie ograniczeni, z tego co widzę i słyszę, a o homoseksualistach wiedzą tyle ile zobaczą w przygłupich filmach i serialach bądź też wyczytają ze szmatławców masowo wpychanych do każdego kiosku. Sami z siebie nie dają nic, żeby dowiedzieć się faktów a nie tylko kierować się stereotypami które tak naprawdę nie sprawdzają się w życiu codziennym.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
29 listopada 2012 o 23:01

Tak to już w życiu bywa- tak źle, i tak niedobrze. Może stwierdziłaby wtedy u mnie początkowe stadium schizofrenii? Kto wie. :D

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
29 listopada 2012 o 22:59

Trawa była ewidentnie zielona, a chmury to nawet i niebieskie. ;) Dobrze tylko, że nie zdecydowałam się na opcję z całym czarnym psem bo i takie też wtedy powstawały. Boję się pomyśleć, co pani "psycholog" bo wywnioskowała z niego.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
29 listopada 2012 o 22:54

Na szczęście była to jednorazowa wizyta. Teraz od września, mój młodszy brat chodzi do nowego przedszkola i czekam, aż i u niego znajdzie się kilka jakichś "kwiatków" do opisania, bo to raczej nieuniknione. :)

« poprzednia 1 następna »