Profil użytkownika
MsciwyFrustrat ♂
Zamieszcza historie od: | 14 stycznia 2012 - 12:34 |
Ostatnio: | 25 października 2020 - 1:17 |
- Historii na głównej: 3 z 8
- Punktów za historie: 1942
- Komentarzy: 909
- Punktów za komentarze: 4630
Od niedawna egzamin na prawo jazdy można oblać za włączenie świateł przed uruchomieniem silnika. Jest to kolejny po wprowadzeniu egzaminu "teoretyczno-zręcznościowego" i oceny jazdy ekologicznej krok w kierunku, który obrali sobie egzaminatorzy WORD i reprezentujące ich lobby: oblać bez powodu i nie musieć się z niczego tłumaczyć.
http://moto.onet.pl/prawo-jazdy/swiatla-sposob-na-oblanie-egzaminu-na-prawo-jazdy/cvzqw5
http://moto.onet.pl/prawo-jazdy/swiatla-sposob-na-oblanie-egzaminu-na-prawo-jazdy/cvzqw5
prawo jazdy wyłudzenie wymuszenie oszustwo
Ocena:
168
(214)
Było o przekręcie na "dobre-programy" to ja napiszę o pewnej mojej rozmowie z telemarketerką.
Dzwoni do mnie ktoś z nieznanego numeru (nie zastrzeżonego, bo tych nawet nie odbieram). Pani mówi, że dzwoni z mojego banku i że chciała mnie poinformować iż aktywowano mi nową usługę: ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków. Usługa jest bezpłatna przez pierwszy miesiąc, a później kosztuje 20zł miesięcznie. Pyta czy chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o usłudze.
Pytam jej czy opłata jest pobierana poleceniem zapłaty i w jaki sposób można z usługi zrezygnować. Pani odpowiada, że pieniądze są automatycznie pobierane z konta, a z usługi można zrezygnować dzwoniąc na infolinię. Na koniec pani poprosiła żebym wysłuchał krótkiego oświadczenia i potwierdził, że je zrozumiałem. Spodziewałem się, że oświadczenie będzie potwierdzeniem tego, że wysłuchałem jej oferty, tymczasem padły w nim zdania: "zezwalam na aktywację usługi" i "pobieranie opłaty w wysokości 20zł miesięcznie".
Po wysłuchaniu całego wywodu (pani trajkotała dość niewyraźnie około minuty). Powiedziałem głośno i wyraźnie "NIE" (żeby przypadkiem nie zinterpretowano tego jako "tak". Pani się zasmuciła (bo trajkotała na darmo), zaczęła mnie zapewniać, że naprawdę pracuje w moim banku i że to nie jest żaden przekręt (w zasadzie to nie obchodzi mnie czy pracowała w banku czy nie). Powiedziałem jej jeszcze co sądzę o takim sposobie pozyskiwania klientów i się rozłączyłem.
Jestem zszokowany, że można "podpisać" jakąś umowę przez telefon i że są firmy, które uciekają się do takich zagrywek. Przypomnę, że na samym początku pani informowała mnie, że usługa już została aktywowana, a gdybym nie dopytał o szczegóły i potwierdził wysłuchanie oświadczenia na koniec, to co miesiąc uciekało by mi z konta dwie dyszki.
Nazwy banku nie wymienię, bo nie jestem pewien czy dzwoniąca miała z nim cokolwiek wspólnego.
Dzwoni do mnie ktoś z nieznanego numeru (nie zastrzeżonego, bo tych nawet nie odbieram). Pani mówi, że dzwoni z mojego banku i że chciała mnie poinformować iż aktywowano mi nową usługę: ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków. Usługa jest bezpłatna przez pierwszy miesiąc, a później kosztuje 20zł miesięcznie. Pyta czy chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o usłudze.
Pytam jej czy opłata jest pobierana poleceniem zapłaty i w jaki sposób można z usługi zrezygnować. Pani odpowiada, że pieniądze są automatycznie pobierane z konta, a z usługi można zrezygnować dzwoniąc na infolinię. Na koniec pani poprosiła żebym wysłuchał krótkiego oświadczenia i potwierdził, że je zrozumiałem. Spodziewałem się, że oświadczenie będzie potwierdzeniem tego, że wysłuchałem jej oferty, tymczasem padły w nim zdania: "zezwalam na aktywację usługi" i "pobieranie opłaty w wysokości 20zł miesięcznie".
Po wysłuchaniu całego wywodu (pani trajkotała dość niewyraźnie około minuty). Powiedziałem głośno i wyraźnie "NIE" (żeby przypadkiem nie zinterpretowano tego jako "tak". Pani się zasmuciła (bo trajkotała na darmo), zaczęła mnie zapewniać, że naprawdę pracuje w moim banku i że to nie jest żaden przekręt (w zasadzie to nie obchodzi mnie czy pracowała w banku czy nie). Powiedziałem jej jeszcze co sądzę o takim sposobie pozyskiwania klientów i się rozłączyłem.
Jestem zszokowany, że można "podpisać" jakąś umowę przez telefon i że są firmy, które uciekają się do takich zagrywek. Przypomnę, że na samym początku pani informowała mnie, że usługa już została aktywowana, a gdybym nie dopytał o szczegóły i potwierdził wysłuchanie oświadczenia na koniec, to co miesiąc uciekało by mi z konta dwie dyszki.
Nazwy banku nie wymienię, bo nie jestem pewien czy dzwoniąca miała z nim cokolwiek wspólnego.
telemarketing
Ocena:
462
(496)
Około rok temu byłem świadkiem kuriozalnej sytuacji.
Na jednym z ruchliwych skrzyżowań w Krakowie, na przejściu dla pieszych zapala się zielone światło. Piesi zaczynają przechodzić ale jeden z kierowców skręcający w prawo, staje na przejściu dla pieszych - na całej jego szerokości. Przepisy mówią, że gdy pali się strzałka pozwalająca na warunkowy skręt w prawo, można skręcić pod warunkiem, że na przejściu nie mam pieszych i jest możliwość kontynuowania jazdy. Niestety nie było - za przejściem był korek, a piesi przeciskali się między samochodami.
Jeden z nich rozejrzał się dookoła i widząc że samochód raczej nie prędko ruszy się z miejsca... przebiegł po jego masce (!), po czym jak gdyby nigdy nic poszedł spacerkiem dalej.
Kierowca momentalnie wyskoczył z samochodu i rzucając wyzwiskami w kierunku (nie wiem jak go nazwać) wandala (?) rzucił się w pogoń. Wandal nie oglądał się za siebie ale ktoś idący z naprzeciwka ostrzegł go. Pościg trwał kilka sekund bo kierowca przypomniał sobie że nie może zostawić samochodu stojącego na pasach.
Maska samochodu z tego co widziałem nie wgniotła się, ale możliwe że zostało na niej kilka zarysowań.
Sytuacja wyglądała przekomicznie - sami oceńcie kto był bardziej piekielny.
Na jednym z ruchliwych skrzyżowań w Krakowie, na przejściu dla pieszych zapala się zielone światło. Piesi zaczynają przechodzić ale jeden z kierowców skręcający w prawo, staje na przejściu dla pieszych - na całej jego szerokości. Przepisy mówią, że gdy pali się strzałka pozwalająca na warunkowy skręt w prawo, można skręcić pod warunkiem, że na przejściu nie mam pieszych i jest możliwość kontynuowania jazdy. Niestety nie było - za przejściem był korek, a piesi przeciskali się między samochodami.
Jeden z nich rozejrzał się dookoła i widząc że samochód raczej nie prędko ruszy się z miejsca... przebiegł po jego masce (!), po czym jak gdyby nigdy nic poszedł spacerkiem dalej.
Kierowca momentalnie wyskoczył z samochodu i rzucając wyzwiskami w kierunku (nie wiem jak go nazwać) wandala (?) rzucił się w pogoń. Wandal nie oglądał się za siebie ale ktoś idący z naprzeciwka ostrzegł go. Pościg trwał kilka sekund bo kierowca przypomniał sobie że nie może zostawić samochodu stojącego na pasach.
Maska samochodu z tego co widziałem nie wgniotła się, ale możliwe że zostało na niej kilka zarysowań.
Sytuacja wyglądała przekomicznie - sami oceńcie kto był bardziej piekielny.
Kraków Mickiewicza - Słowackiego
Ocena:
722
(788)
1
« poprzednia 1 następna »