Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

PolskiChorwat95

Zamieszcza historie od: 26 sierpnia 2015 - 20:00
Ostatnio: 31 października 2020 - 10:54
  • Historii na głównej: 4 z 24
  • Punktów za historie: 1681
  • Komentarzy: 154
  • Punktów za komentarze: 211
 

#84738

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piszę tę historię, bo mam nadzieję, że dotrze coś do Was, a dokładnie do znieczulic ludzkich.

Na Facebooku mój kolega ze studiów z Polski udostępnił artykuł. Miał tytuł "Brakuje karetek, ale zjeść trzeba". W artykule znajdowało się zdjęcie karetki czekającej przy restauracji McDonald's - ratownicy czekali na jedzenie. Oczywiście znalazły się komentarze oburzonych Polaków.

Zrozumcie, Polaczki, ratownik to też człowiek, też ma prawo zjeść, bo, tak jak Wy, czuje głód. Poza tym nie wiem, czy wiecie, ale również ratownicy mają prawo do przerwy, chociaż z takim natłokiem pracy, jaki czasami mają na dyżurach, to tej przerwy nie mają, więc niech chociaż coś ciepłego zjedzą.

No ale Polak Polakowi Polakiem, więc w sumie nie powinno mnie to dziwić.

zagranica

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 118 (254)

#75232

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak stałem się złodziejem. BIAŁKA SERWATKOWEGO w SATURNIE.

Skończyło mi się białko. Kto ćwiczy na siłowni wie, że to jest uczucie podobnie jak dla palacza ostatni papieros. Poszedłem do sklepu, kupiłem, poszedłem na siłownię, ćwiczyłem, aż w końcu poszedłem do Saturna. Moja siłownia znajduje się niedaleko Galerii, więc postanowiłem zobaczyć co mają nowego, albo coś ciekawego na promocji. Szukałem bardziej gier na konsolę, abo to się wieczorami nie nudzić :). Popatrzyłem, pochodziłem (z torbą na trening oczywiście) i wychodzę. Przechodzę przez bramki, nie piszczą, ale ochroniarz podchodzi i mówi.

(O)- Przepraszam proszę pana, muszę sprawdzić co ma pan w torbie, gdyż dużo osób przychodzi do nas z torbami treningowymi, wsadzają na sam spód i zakrywają to ręcznikami, sprzętem do treningów, dlatego bramki mogą nie do końca znaleźć ukradzioną rzecz, można?
(J)- Pewnie, nie mam nic na sumieniu, więc proszę.

Ochroniarz sprawdza i znalazł: Niedopitą wodę, spodenki, buty, koszulkę na zmianę, rękawice, shakera, kreatynę, ręcznik, żel pod prysznic i białko. Biało kupiłem w sklepie, więc miałem go normalnie opakowane. (Nie chciało mi się wracać do domu i schować i iść na trening znowu).

(O)- Poproszę paragon tego białka.
(J)- A po co panu?
(O)- Proszę pana, skąd pan pewność, że pan tego nie ukradł?
(J)- Proszę pana, jak sobie ze mnie jaja robi? Uważa pan, że ukradłem białko, suplement diety, ze sklepu z elektroniką?
(O)- No nie, ale mógł pan to ukraść z innego sklepu. Paragon proszę, albo pójdzie pan ze mną do pokoju i poczekamy na policję.
(J)- Policję to proszę pana mogę wezwać ja, gdyż teraz pan przetrzymuje mnie wbrew prawu, pan ma obowiązek pilnować sklepu SATURN, a nie tego gdzie kupiłem białko. Więc proszę mnie puścić, albo proszę o pana przełożonego.
(O)- Marek podejdziesz tutaj? Mamy złośliwego złodziejaszka.

Po dosłownie 30 sekundach pojawia się, dosyć stary, ale potem się okazało bardzo miły pan. Przedstawił się jako (P)rzełożony.

(P)- W czym problem?
(J)- Pański pracownik uważa, że ukradłem białko, suplement diety z waszego sklepu.
Przełożony patrzy się na mnie jak na idiotę, pyta się pracownika: - To prawda?
Ochroniarz odpowiedział: - No tak, bo nie ma paragonu.
Przełożony widać w myślach miał "Ku*wa z kim ja pracuję".
(P)- Dobra, pan schowa to białko, czy co to jest do torby i może pan iść.
Schowałem, poszedłem i tyle.

Teraz się zastanawiam czemu nie prosił mnie o paragony rzeczy, które opisywałem wyżej.

Saturn

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 300 (326)

#72127

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Podczas okresu Świąt Wielkanocnych wróciłem na kilka dni do domu. Nie, nie tego mieszkania, co wynajmuję w Polsce, ale do mojego w Zagrzebiu. Z racji tego, że moja mama jest Polką, to święta wielkanocne staramy się obchodzić trochę po chorwacku, trochę po polsku.

Zjechała się rodzina, wszyscy usiedliśmy do stołów i jak to rodzina, spędzaliśmy razem czas. Kuzyn mój będzie zdawał tak zwaną "Državna matura", jak możecie się domyśleć maturę. Jednak zdawanie jest pod wielkim znakiem zapytania. Po kolei.

Ojciec kuzyna (czyli mój wujek) jest policjantem. Jest to ważne w tej historii.

Kuzyn mój (nazwijmy go Ante) ma problemy z matematyczką. Nie, nie z matematyką, tylko z matematyczką. Ogólnie Ante ostatnimi czasem polubił matematykę, śmiał się, że gdyby się wziął za nią wcześniej, zdawałby rozszerzoną. Od gimnazjum (u nas inaczej wygląda edukacja) miał dobre stopnie z tego przedmiotu, jednak teraz może nie zdać z powodu jednego incydentu. Mianowicie wujek miał okazję zabrać prawo jazdy nauczycielce Antego. Nauczycielka stwarzała zagrożenie w ruchu drogowym i po prostu uciekała przed radiowozem olewając znaki, żeby się zatrzymała. Po krótkim pościgu zostały jej odebrane uprawnienia na pewien czas (to określił sąd).

Zapamiętała nazwisko wujka, bo gdzieś je usłyszała u kogoś. I właśnie pech chciał, że to był kuzyn Ante. Nauczycielka dowiedziała się, że Ante senior jest policjantem i właśnie to on zabrał nauczycielce prawo jazdy. Od tego momentu Ante nie ma życia u niej. Jest inaczej traktowany niż inni, gdy inni rozwiązują zadanie na tablicy i czegoś nie potrafią, nauczycielka pomoże, a Ante dostaje jedynkę. Nawet miała tupet zrobić osobną grupę na sprawdzianie dla niego. Od tego momentu Ante nie chce iść do szkoły, bo i tak jej nie ukończy, jest płacz, stres.

Pewnie będziecie pisać "To co, Ante nie może tego zgłosić?". Owszem, byli wujkowie, był on, jednak nauczycielka stoi jak skała i nie widzi w tym nic złego. "Ante, jak widać, nie uczy się pod koniec, a szkoda, bo to dobry uczeń był".

Wujkowie cali czerwoni, bo takie zawody jak nauczyciel, policjant, strażak są szanowane. Więc nie mogą nic wskórać.
Nie wiem, co się dalej będzie działo, czy Ante będzie powtarzał, czy nie.
Mnie zastanawia, co trzeba mieć w głowie, aby znęcać się aż tak nad osobą, która nie jest winna.

Zagrzeb

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 266 (298)

#71683

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem studentem Ratownictwa. W ramach praktyk wysłali nas do kostnicy. Abyśmy "zapoznali" się z martwymi, zobaczyć jacy mogą być, jacy mogą na nas czekać i ogólnie abyśmy się jakoś nie bali kiedy już będziemy ratownikami. Pracownik kostnicy bardzo miły, pokazywał nam zmarłych, opowiadał o swojej pracy itp. Pod koniec pozwolił nam pochodzić samym po pomieszczeniu, ale był warunek abyśmy nie odsuwali tych boxów, gdzie leżą zmarli. Po prostu takie są zasady.

Po kilku minutach słyszę z telefonu *pstryk*. Odwracam się a tu gościu pozujący z nieboszczykiem. I jeszcze jedno *pstryk*. Podszedłem do niego i zapytałem, czy go nie poj****o. A jego odpowiedź mnie osłupiła. "No co, przecież nie wie, że zrobiłem sobie z nim zdjęcie". Modliłem się, aby nie wstawił tego na Facebook'a, albo Instagram'a.

Praktyka

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 381 (415)

1