Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Pumuki

Zamieszcza historie od: 26 czerwca 2015 - 17:15
Ostatnio: 20 listopada 2023 - 18:33
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 806
  • Komentarzy: 17
  • Punktów za komentarze: 215
 

#80758

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedy byłam w szóstej lub piątej klasie podstawówki, pojechałam na swój pierwszy 4-dniowy biwak harcerski. Plecaki wypakowane, nastroje pozytywne, łono natury przyjazne... Cóż więcej chcieć?

Spaliśmy drużynami w dużych namiotach, tzw.: "beczkach" (chłopcy po jednej stronie, dziewczęta po drugiej).
Pierwszego poranka oboźna obudziła nas tradycyjnym: "Pobudka, pobudka, wstać! Czas na przygotowanie do zaprawy - 3 minuty!". Nikt nie marudził, wszyscy pędem wstaliśmy i rozpoczęliśmy ubieranie się. Prawie wszyscy.
Kiedy minęły wyznaczone 3 minuty, oboźna rozpoczęła odliczanie do 10, podczas którego mieliśmy ustawić się w dwuszeregu.

Okazało się wtedy, że jesteśmy wszyscy z wyjątkiem jednej zastępowej (Oli), której nie chciało się wstawać, pomimo naszych próśb.
Oboźna po raz kolejny rozpoczęła odliczanie: 10. 20. 30 i tak dalej. Ola od razu rozpoczęła szybkie ubieranie się i dołączyła do nas w momencie, kiedy oboźna doszła z odliczaniem do 300. Wszyscy wiedzieliśmy, co to oznacza.

Czwartego dnia, kiedy byliśmy już zebrani i przygotowani do powrotu, oboźna przypomniała, że cała drużyna musi odbyć karę za Olę (jeden za wszystkich...). Karą były przysiady. Dokładnie 300 przysiadów. Z bagażem na plecach. W temperaturze około 30 st. Bez żadnej rozgrzewki. Dodatkowo trzeba było przysiąść bardzo nisko, prawie dotykając pupą ziemi, a ręce musieliśmy mieć wyciągnięte przed siebie.
Nie powiem, była to okropna męczarnia; nie byłam dzieckiem bardzo aktywnym fizycznie, od wf-u wolałam matematykę. Kilkukrotnie plecak przeważył i wywróciłam się na plecy. Za co była kolejna kara (tym razem personalna): dodatkowe 50 przysiadów.

Po powrocie do domu nie potrafiłam chodzić przez kilka dni, a ze schodów musiałam schodzić na siedząco. Pomimo tego, że minęło prawie 10 lat, do tej pory mam problemy z więzadłami i rzepką, męczy mnie również okropny ból kolan.

Ze strachu przed podobnymi karami nie pojechałam już na żaden biwak i obóz.

zhp

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 160 (220)

#67637

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu na pustej działce obok naszego domu postawiono dom-bliźniak. Jedną część domu zajęli przemili państwo [A]nielscy. Ludzie kontaktowi, pomocni, szybko nawiązaliśmy znajomość. Dla równowagi druga część przypadła [P]iekielnym. [A] i [P] nie przypadli sobie do gustu, więc zaczęły się atrakcje, z których również korzystali sąsiedzi z kilku pobliskich domów. A to muzyka gruchnie nagle w środku nocy, a to jakieś petardy. Oczywiście bezpośredni adresaci mieli dużo weselej, bo byli bliżej.

Kiedy wykończyły się środki po dobroci, a konflikt wciąż narastał, [A] zdecydowali się na drogę prawną. Do każdego incydentu zaczęli wzywać policję, ci nie mogli nic ustalić, bo gdy podjeżdżali na sygnale, to u [P] gasło światło i cichły odgłosy. [P] czuli się całkowicie bezkarni, ufni w siłę pieniądza i znajomości. W końcu policja postanowiła przesłuchać świadków, czyli innych mieszkańców ulicy.
Padło między innymi na mnie i mojego męża.

Dostaliśmy wezwania na konkretny dzień, godzinę, wszystko odbyło się wyjątkowo sprawnie i w miłej atmosferze. Pani policjantka przeczytała mi protokół, który miałam podpisać. Dowiedziałam się z niego, że to [A] dokuczają [P].
- Nie, odwrotnie, to [P] są ci gorsi.

Pani trochę niepocieszona musiała zmienić zapiski, które dokładnie przeczytałam, zanim złożyłam podpis. Było już dobrze. Pomyślałam, że pani musiała być bardzo zmęczona.
Wracając spotkałam inną sąsiadkę-świadka, która była przesłuchiwana wcześniej przez tę samą funkcjonariuszkę. Jako anegdotkę opowiedziała mi o pomyłce w protokole, takiej samej jak u mnie.
Mój mąż zeznawał jako następny. Zgadnijcie... tak, to samo.
Przypadek?

policja

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 802 (836)

1