Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Sarkazm

Zamieszcza historie od: 22 lutego 2014 - 2:15
Ostatnio: 25 listopada 2018 - 23:07
  • Historii na głównej: 5 z 5
  • Punktów za historie: 3172
  • Komentarzy: 25
  • Punktów za komentarze: 155
 

#76002

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Małe miasteczko. Poczta jedyna w okolicy. Na poczcie pięć okienek, z czego czynne zwykle dwa. Kolejki jak w Lidlu po karpia. Skargom i lamentom nie było końca.

O dziwo poczta słysząc głosy niezadowolenia klientów postanowiła działać. Zrobiono remont. Teraz na poczcie są tylko dwa okienka. Problem stanowisk bez obsługi rozwiązany.

poczta

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 263 (291)

#59695

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja z 2013 roku. Stałem się wtedy posiadaczem używanego skutera. Prowadził się po prostu jak marzenie, ale te 45km/h do których było można się rozpędzić, o ile wystarczało na mieście w zupełności, to po za miastem było katorgą. Tak narodził się plan wymiany silnika w "Szerszeniu" i zarejestrowania go jako motocykl. Dawca o pojemności 125cc został zamontowany, wszelkie niezbędne modyfikacje poczynione (nawet te niewymagane prawnie, jak choćby wymiana hamulców na lepsze itp). O problemach przy rejestracji nie będę wspominał, to materiał na osobną historię.

Problem miałem z drogówką. Pomykałem sobie z miasta A do miasta B z przepisową prędkością, niewiele poniżej 90km/h. Panowie w niebieskich mundurach, jak to zwykle ma miejsce w takim przypadku, wyrośli jak spod ziemi (a dokładniej jak zza krzaka). Jeden starszy, wyglądający na takiego, który ma wszystko w zadku, oraz piekielny, młody, po którym było widać, że dopiero co zaczął i władza mu do łba strzeliła. Starszy zajęty był próbą dogadania się z kierowcą litewskiej ciężarówki, mi w udziale przypadł młodszy. Policjant chyba stwierdził, że nie ma sensu zawracać sobie głowy grzecznościami i od razu przeszedł do ataku:

[P]olicjant: Ile jechałeś?
[J]a: Nie wiem, to Pan ma radar.
[P]: 88km/h. Przekroczyłeś prędkość o 43km/h.
[J]: W terenie niezabudowanym dopuszczalne jest 90. Nie widziałem żadnego znaku informującego o ograniczeniu prędkości.
[P]: Już Ty dobrze wiesz o co chodzi. Dawaj dowód rejestracyjny, osobisty i ubezpieczenie.

No cóż, o ile mówienie na Ty mogłem jeszcze zdzierżyć, to takie rzucanie poleceń działa na mnie jak płachta na byka. Tryb "szatan i świnia" aktywował się we mnie samoczynnie.

Dla niezorientowanych czytelników nadmienię, że skuter nie oznacza z automatu motoroweru. Skuter może być także motocyklem, o dużej pojemności, zdolnym rozwijać duże prędkości, ale wtedy jest motocyklem i wymaga prawa jazdy kategorii A. Dodać trzeba, że osoby, które ukończyły 18 lat przed 18.01.2013 r. mogą jeździć motorowerem na dowód osobisty, chyba z tego względu właśnie policjant nie chciał ode mnie prawa jazdy. Sądził, że skoro klient porusza się skuterem, to znaczy ze jest to motorower (który zgodnie z prawem powinien mieć prędkość ograniczoną do 45km/h) i facet jeździ na dowód.

No cóż, ja się z władzą sprzeczał nie będę. Pan władza poinformował mnie o nałożeniu mandatu 300zł za prędkość, nie pytając nawet czy go przyjmuje i o zatrzymaniu dowodu za kierowanie bez uprawnień. Zniknął z moimi dokumentami w radiowozie, zaczął pisać, pisać, pisać. Wypisał mandat, zaczął pisać pokwitowanie zatrzymania dowodu i chyba w tym momencie zauważył na dowodzie rejestracyjnym magiczny napis "MOTOCYKL". Patrzy w ten dowód, patrzy, patrzy, oczy przeciera, patrzy, patrzy. Stary spojrzał mu przez ramię i jak nie ryknie dzikim, nieopanowanym śmiechem. Młody strzelił buraka, dalej patrzy w ten dowód. Pomyślałem, że coś zrobię bo mu tak zostanie. Wyjąłem prawko, podałem i mówię:

[J]: Jak jakieś dane są nieczytelne, to może tu lepiej widać?

Tu zaczęła się litania, że on już mandat wypisał, że pokwitowanie, że nic nie mówiłem, że zrobiłem to specjalnie itp, itd. Niestety. O możliwości odmówienia przyjęcia mandatu nie poinformował, to co ja będę się wyrywał, że nie chce? To samo z prawem jazdy, skoro nie chciał, to co? Młody chyba zrozumiał, że nic nie ugra, oddał mi dokumenty, burknął coś pod nosem przypominającego "Do widzenia". Lecz żaróweczka sukcesu chyba zaczęła w jego głowie żarzyć się ponownie, bo wypalił:

[P]: A gdzie gaśnica i apteczka?

Tu mnie totalnie zamurowało. Gaśnica i apteczka w motocyklu? Od kiedy? Już miałem coś odszczekać, ale w tej chwili wtrącił się kolega:

[S}tarszy Policjant: Ty się młody tak do Pana nie przy**erdalaj. Widzisz, że większy, silniejszy, przyp**rdoli Ci jak ten w zeszłym miesiącu i znów cały komisariat będzie z Ciebie się śmiał...

Jakbym był w kiepskim humorze, to może i bym przypier**lił ;)

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 838 (900)

#59581

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Straż Miejska w naszym kraju ma dość kiepską opinię. Osobiście byłem nastawiony do tego dosyć sceptycznie. Do wczorajszego dnia.

Wracając z zakupów, samochód pozostawiłem na swoim podjeździe (który prowadzi tylko do mojego domu) w taki sposób, że tył stał już na moim podwórku, a przednie koła były na równo z ogrodzeniem - przód wystawał trochę za ogrodzenie, ale nie na chodnik, między płotem a chodnikiem jest około półmetrowy pas zieleni. Miejsca dla pieszych było grubo ponad 1,5metra, żadnego znaku zakazu, nakazu, nic co by nie pozwalało parkować na samym chodniku, nie mówiąc już o wjeździe... wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy trzy godziny później, wyjeżdżając na nocną zmianę, znalazłem za wycieraczką wypisane przez jakiegoś imbecyla ze straży miejskiej piękne wezwanie za parkowanie na chodniku... Oj będzie jutro dym...

straż miejska

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 546 (606)

#58274

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie ma chyba nic gorszego, od uszczęśliwiania innych na siłę. Szczególnie w sytuacji, gdy uszczęśliwiający sam do końca nie wie co robi.

Rzecz działa się kilka miesięcy temu. Pod jednym z okolicznych supermarketów często można było spotkać dwójkę dzieciaków w wieku około dziesięciu lat. Młodzi przedsiębiorcy - bo tak wypadało ich nazwać - trudnili się noszeniem, wożeniem, pakowaniem zakupów w nadziei, że w zamian będą mogli zatroszczyć się monetą z wózka. Interes jak było widać, jako tako się kręcił, sam chętnie oddawałem swój wózek. Z krótkiej pogawędki dowiedziałem się, że są braćmi, w domu u nich się nie przelewa (nie od razu jakaś patologia, po prostu bieda) a chcieliby mieć komputer, więc w ten sposób na niego zarabiają. Widywałem ich jeszcze przez jakieś trzy, może cztery tygodnie, aż zniknęli. Stwierdziłem, że pewnie uzbierali już na swój sprzęt i dlatego ich nie ma. O sprawie zapomniałem aż do wczorajszego dnia. Dowiedziałem się w sumie przypadkiem, że działaniami chłopców zainteresowała się kierowniczka sklepu, która doszła do wniosku, że są oni zmuszani do pracy. Nie znam co prawda wszystkich szczegółów, ale wiem, że sprawa niestety skończyła się bardzo źle. Dzieci zostały odebrane rodzicom za rzekome zmuszanie ich do pracy. Przez jedną parszywą pindę cierpi cała rodzina.

Dodam tylko, że bracia nie wyglądali ani na głodnych, ani na zaniedbanych. Po prostu dwa skromne, ale cholernie szczęśliwe chłopaki. I jak w tym kraju ma być lepiej?

sklepy

Skomentuj (89) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 714 (968)

#58314

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj będzie o roszczeniowej postawie niektórych ludzi.

Pracuje w dużym zakładzie stolarskim. Zarobki jakie są, takie są. Wszystko zależy od wykonywanej pracy i posiadanych umiejętności. Nowy pracownik, bez kwalifikacji, dostaje u nas płacę minimalną plus premia. I to nie taka premia na papierze, ale faktyczne pieniądze. Czasem 100zł, czasem 300zł, ale bywały i kwoty przewyższające 500zł. Generalnie zarobki wszystkim pasowały. Wszystkim, oprócz Pana X.

Pan X przez 20 lat, utrzymywany przez żonę zbijał bąki. Niestety, nadszedł ten dzień, gdy żona z Panem X się rozwiodła i chcąc nie chcąc - musiał pójść do pracy. Bez jakichkolwiek kwalifikacji, umiejętności, z czterdziestką na karku trafił do nas - do swojej pierwszej pracy. Dzień w dzień od poniedziałku do piątku układał deski do suszenia na paletach. Przyszedł dzień wypłaty. Za dwa tygodnie pracy, na okresie próbnym, dostał Pan X razem z premią trochę ponad 1000zł na rękę. Zamiast cieszyć się z własnych pieniędzy, z tego że ktoś zatrudnił w ogóle czterdziestolatka bez wykształcenia i doświadczenia, Pan X poleciał na skargę do kierownika. Bo jak to tak, on dojrzały mężczyzna, wół wręcz roboczy, a dostaje o wiele mniej niż nastoletnie szczyle. Tu trzeba nadmienić, że podejście naszego pracodawcy jest takie, że jeżeli posiadasz jakieś umiejętności przydatne w pracy (np obsługa wózka widłowego, uprawnienia elektryka, kurs pierwszej pomocy, wszelkie szkolenia na specjalistyczne maszyny i inne takie) to za każdy taki "element" dostajesz od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych dodatku do wypłaty. Pan X pochwalić się niczym takim nie mógł, do pracy też się za bardzo nie przykładał, więc ulokował się na dole stawki. Widocznie nie mógł się z tym pogodzić, bo w pracy nikt więcej go nie widział.

Dodam tylko, że przez nasz zakład, przewinęło się sporo takich mniej lub bardziej podobnych Panów i Pań. Ewenementem był młodzik świeżo po ogólniaku, który wyszedł z rozmowy o pracę, bo stwierdził, że za mniej niż siedem tysięcy praca mu się nie opłaca. A potem płacz, że bezrobocie...

Stolarnia

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 571 (641)

1