Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SmoczycaWawelska

Zamieszcza historie od: 8 stycznia 2023 - 12:48
Ostatnio: 23 czerwca 2025 - 7:27
  • Historii na głównej: 4 z 4
  • Punktów za historie: 483
  • Komentarzy: 521
  • Punktów za komentarze: 2132
 
poczekalnia

#92190

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Koniec roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami, co mi przypomniało historię zasłyszaną w rodzinie.

Pewien dzieciak, nazwijmy go Józio, miał w czwartej klasie podstawówki szczęście dostać za darmo od szkoły podręczniki. Oczywiście nie na zawsze - należało je zwrócić na tydzień przed uroczystym zakończeniem roku szkolnego. No i fajno, Józio uczył się pilnie przez całe ranki.

Nadszedł czerwiec, wystawiono oceny i zaczęło się oddawanie podręczników. Wiadomo, jeden nauczyciel chce, żeby je oddać zawczasu, drugi - żeby na ostatniej z nim lekcji dopiero, trzeci sam zbiera książki podczas zajęć, czwarty każe na przerwie zwrócić do biblioteki, piąty urządza grupowe wyjście do biblioteki połączone z oddawaniem na ostatniej godzinie swojego przedmiotu, szósty w ogóle miał podręczniki przez cały rok w sali "na stanie", a siódmy jest wuefistą i cieszy się, że cała ta zabawa go nie dotyczy. No, zrobiło się zamieszanie.

Jakoś na dwa dni przed wyznaczonym terminem Józio stwierdził, że wszystko już oddał - szafka szkolna pusta, w domu też już nic nie miał. Zadowolony zajął się zatem pakowaniem kąpielówek na wakacyjne wojaże, śpiewaniem "lato czeka" oraz metodycznym pochłanianiem truskawek.

Minął wyznaczony termin oddania książek, minął weekend, mijał ostatni tydzień szkoły...

I nagle, na dwa dni przed rozdaniem świadectw biblioteka szkolna pisze do rodziców Józia przez e-dziennik, że uprasza o zwrot podręcznika do informatyki. Józio dostał burę i został zagoniony do przetrząsania tornistra, domowej szafki na zeszyty, półek na książki etc. No nie ma. "Diabeł ogonem nakrył", jakby to moja babcia powiedziała.

Książki raczej wyparowywać nie mają w zwyczaju, ta również gdzieś być musi. Może w szkole? Nie została w szafce w szatni? Józio się zaklina, że nie, że podręcznik oddał pani od informatyki, że szafkę już opróżnił (kapcie też przyniósł, bo we wszystkie pozostałe dni i tak miał przyjść na galowo) - i w sumie ciężko się z nim kłócić, bo przecież nie da się patrzeć na otwartą szafkę szkolną i nie zauważyć czegokolwiek wielkości podręcznika co w niej leży. No może i Józio miał wówczas dziesięć czy tam jedenaście lat i nie był jakoś nad wiek zorganizowany, ale ślepy też nie był.

No to może została w sali od informatyki? W sumie mogło się zdarzyć, bo nauczycielka przez cały rok szkolny nie mogła sama ze sobą dojść do porozumienia jaki jest jej pomysł na naukę - czy uczniowie mają przynosić książki na każdą lekcję, czy tylko wtedy gdy ona im zapowie tydzień wcześniej, czy mają je w ogóle na stałe zostawić w sali...

Matka Józia skontaktowała się z nauczycielką informatyki i (naprawdę grzecznie i uprzejmie - wiem, bo widziałam tę wiadomość) zapytała, czy podręcznik nie został w sali. Dość szybko otrzymała odpowiedź utrzymaną w tonie "czy pani jest normalna? książki, które były oddane w sali, odniosłam już dawno do biblioteki; na 100% pani smarkacz swoją zgubił".

No dobra, jak nie ma to nie ma. Żeby dzieciak nie został bez świadectwa, matka Józia rzuciła wszystko i udała się do księgarni, gdzie za ciężko zarobione pieniądze zakupiła nowy egzemplarz podręcznika. Zanim jednak zdążyła go oddać szkole, przyszła nowa wiadomość od biblioteki: "przepraszam za kłopot, pani od informatyki właśnie przyniosła mi ten brakujący podręcznik, znalazła go w swojej szafce w sali".

Przeprosin ze strony pani od informatyki ani Józio, ani jego rodzice jeszcze się nie doczekali - no, ale minęło dopiero kilka lat...

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 18 (20)

1