Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SmoczycaWawelska

Zamieszcza historie od: 8 stycznia 2023 - 12:48
Ostatnio: 16 maja 2024 - 16:28
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 256
  • Komentarzy: 227
  • Punktów za komentarze: 812
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 maja 2024 o 16:28

@rodzynek2: W sensie nie mówią tak jak w historii czy tak jak w moim komentarzu? @Daro7777: Oj, przecież to był żart, stąd ;) na końcu. Swoją drogą naprawdę nie wiem, po co taka stylizacja, w końcu, cytując pewnego mema "we internecie żôdyn niy wiy, iże jeżech psym" - spokojnie można (zwłaszcza dodając historię bez rejestracji) pisać o sobie udając, że jest się drugiej płci, jeśli ktoś tak woli/sądzi, że tak lepiej brzmi/ma taką potrzebę wewnętrzną czy coś - bo niby kto to sprawdzi i jak?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
16 maja 2024 o 16:18

@ICwiklinska: To, że ktoś nie powinien mieć dziecka, nie znaczy jeszcze, że go nie ma. Jeśli zaś ktoś zrobił dziecko bo wszyscy mają/w tym wieku wypada/wpadka/ect., to chyba wolałby przynajmniej mieć z tym dzieckiem jak najmniej kłopotu, nie? No to powinno mu zależeć na tym, żeby dziecko się jak najszybciej usamodzielniało, a akurat utrzymywanie porządku we własnych zabawkach może być obowiązkiem dziecka bardzo szybko (ciężko mi wskazać obowiązek domowy związany z mniejszą ilością potencjalnych zagrożeń).

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
16 maja 2024 o 7:44

@Balbina: Obstawiam rodowitego Ślōnzŏka, co to do Krakowa przijechoł, by sie miyndzy inkszymi w snŏżnyj polszczyźnie podszkolić, ale iże z routerem sie musioł pierniczyć, to i czasu brakło. ;)

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 4) | raportuj
16 maja 2024 o 7:26

@Ohboy: Ależ ja znam tę praktykę. Tylko wtedy do paczki wkłada się prócz lalek kartkę (ważącą zawrotne 5 gram, no normalnie cena przesyłki wystrzela w kosmos) z napisanym na niej uprzednio listem: "Kochana Babuniu! Mam nadzieję, że ten list zastanie Cię w dobrym zdrowiu. (...) W paczce przesyłam prezent dla Bezkropki. Myślę, że te lalki sprawią jej dużo radości. Całuski, XYZ" Jak kogo stać na wysyłanie lalek za granicę, to chyba na kartkę, pióro i atrament też? (A może nawet na długopis?) Raz jeszcze podkreślam: jest różnica pomiędzy zabraniem dziecku zabawki, którą już ma, a zabronieniem mu zabawy jakąś nowo zobaczoną. Druga sytuacja zdarza się do dziś i zdarzać się będzie nadal w każdym sklepie z zabawkami.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
15 maja 2024 o 22:00

O przedmiotach typu lalki decyduje ich właściciel. Nieistotne, czy ów właściciel ma lat dziewięć, dziewiętnaście czy dziewięćdziesiąt, nie obliguje go to do przyzwolenia innym na zabawę tymi przedmiotami. Ja rozumiem, że dziecku może być przykro, że nie może się bawić lalką, którą zobaczyło, ale niestety musi się tego nauczyć. Jakby w dzieciństwie lalka wpadła ci w oko w sklepie, to też byś teraz pisała, że piekielny sklepikarz nie chciał Ci jej dać do ręki, a przecież Ty chciałaś się tylko pobawić?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 11) | raportuj
15 maja 2024 o 21:52

Mnie w takich historiach zawsze zastanawia jedna rzecz. Nie wiem, nie znam się, może jest tu jakiś rodzic, który robi(ł) tak jak rodzice Xynthii zrobili z Miszą i mi to wytłumaczy. Rozumiem, że można mieć gdzieś cudze uczucia typu tęsknota za misiem, ale... nie rozumiem jak można mieć gdzieś własny czas. W sensie, do jakiego wieku zamierzacie sprzątać cichcem pokój dziecka z dziecinnych gratów? Do osiemnastki? Dłużej (dopóki dziecko się nie wyprowadzi)? No bo chyba nie zakładacie, że pociecha, przyzwyczajona, że stare zabawki "same" znikają, nagle dozna olśnienia i zacznie je sama wyrzucać/oddawać/sprzedawać? Jeszcze rozumiem wyrzucić zmaltretowany gryzak niemowlęcia, ale dzieciak w wieku przedszkolnym, góra wczesnoszkolnym jest w stanie zrozumieć, że przestrzeń na zabawki jest ograniczona, to nie jest rocket science. Ja byłam w stanie to zrozumieć, a geniuszem nie jestem i nigdy nie byłam. Ot, wystarczyła spokojna rozmowa na zasadzie "wiemy, że chcesz mieć taką a taką serię książek, ale nie ma na nią miejsca w twoim pokoju; może gdybyś oddała część lalek, którymi już się nie bawisz jakieś młodszej dziewczynce, zrobiłoby się trochę miejsca? i sprawiłabyś komuś radość". Potem to już sama sprzątałam w swoich rzeczach. Nie było mowy w ogóle o tym żeby matka czy ojciec mieli moje szpargały porządkować, co oni, służba moja? Potem się ludzie dziwią, że ich dorosłe dzieci zbierają coś, co ich zdaniem jest niepotrzebne - a gdzie się tego nauczyły, hę? Kto je przyzwyczaił, że jak coś nie będzie potrzebne to magicznie wyparuje, co?

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
11 maja 2024 o 17:03

@digi51: "Jaka Ty jesteś... dziwna" Pozwolisz, że potraktuję to jako komplement. "Gnój" na imprezie to dla mnie właśnie rzyganie, awantury, bójki. A nie pójście sobie z imprezy precz i wysłanie gościom SMSa. Choć oczywiście duże znaczenie ma, jak konkretnie ten SMS brzmiał. To mogło być coś w stylu "olejcie abstynenta-nudziarza i wbijajcie na moją prawdziwą i lepszą bibę do baru XYZ" (co byłoby dziecinne, ale "gnojem" bym tego nie nazwała), ale mogło też być coś w stylu "przepraszam, że nagle zniknąłem z wesela, żyję i nic mi nie jest, jestem w barze XYZ jakby co". Jednak (o ile dzikidzik w SMSie nie kłamał) goście mogli się z SMSa dowiedzieć wyłącznie, że w okolicy jest bar, w którym dzikidzik aktualnie przebywa. Jeśli taka informacja wystarczyła im do olania wesela, to faktycznie piekielne, ale o tym, że goście zachowali się piekielnie pisałam już w komentarzu nieco niżej. "jak robisz sobie konkurencyjną imprezę w knajpie obok to dosłownie rozpierniczasz komuś całą imprezę, na którą ktoś się wykosztował. I Ty uważasz, że to może lekko niefajne, ale w zasadzie nie bardziej piekielne niż nie poinformowanie przed imprezą, że nie będzie alko" A tego nigdzie nie twierdziłam. Nie stawiaj chochołów.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
11 maja 2024 o 16:35

@digi51: Minutę guglania później: "Umowa dożywocia reguluje wyłącznie okres życia dożywotnika i nie ma wpływu na spadkobierców ani dziedziczenie. Spadkobiercy po zmarłym dożywotniku nie mają prawa ani możliwości unieważnienia umowy dożywocia po jego śmierci. Z chwilą śmierci dożywotnika wszelkie ewentualne roszczenia związane z umową dożywocia wygasają." Źródło: https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&opi=89978449&url=https://porady-prawne.info.pl/umowa-dozywocia-a-smierc-dozywotnika/&ved=2ahUKEwjRnpCG6IWGAxVIHBAIHexYAMUQFnoECBUQBQ&usg=AOvVaw1AxJylNpWOCYyDorEjTzBL

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
11 maja 2024 o 16:09

@Crannberry: Nie zostawiaj jej samej w domu. Naczuczyła Cię przecież reguły "mój dom, moje zasady". W swoim domu możesz, jak Cię fantazja najdzie, i psie gówno na stole w salonie trzymać, a jak matce się nie podoba, to może się popłakać w poduszkę.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
11 maja 2024 o 15:57

@digi51: Ale ja nie twierdzę, że Kalina zachowywała się w 100% słusznie. Ja sobie dumam nad umową. Zniesienie umowy dożywocia wymagałoby wizyty w sądzie - i jak ów sąd miałby rozstrzygać? No jakby nie patrzeć Kalina wykazała chęć pomocy - jak mogła, to przyjechała, zawiozła. Takie są fakty. Niestety nie zawsze mogła. Niestety zaufała osądowi Babci (że jej pomoc przy Dziadku jest niepotrzebna), ale też ciężko wymagać od niej wpychania się w małżeństwo teściów. Że poza tym ma ogólnie paskudny charakter? No ma, ale za paskudny charakter nie odbiera się ludziom domów w świetle naszego prawa. Być może dałoby się znieść umowę w skrajnym przypadku, na przykład gdyby Kalina po jej podpisaniu wyprowadziła się do Australii i do Polski nawet nie dzwoniła, zaś Babcia, będąc samotna jak palec udusiła się własnymi wydzielinami, ale przy okazaniu odrobiny dobrej woli ze strony Kaliny i wielu krewnych Babci pomagających staruszce nie widzi mi się to zniesienie.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 maja 2024 o 15:58

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
11 maja 2024 o 15:15

@digi51: No... w obu przypadkach (śmierć Dziadka pod kołami TIRa i śmierć Dziadka opisana w historii) Kalina zobowiązała się pomóc Dziadkowi, ale finalnie pomoc ta okazała się niepotrzebna. (Babci pomagała, w historii jest napisane, że przyjeżdżała się nią zajmować. A że przy okazji kłóciła się z nie-do-końca-byłym mężem? Szczerze wątpię, by umowa jej tego zabraniała.)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
11 maja 2024 o 13:43

@digi51: Wiesz, ja to wszystko odczytałam bardziej jako zarysowanie tła konfliktu między Kaliną a rodzeństwem Antka. Zarysowanie zbyt niewyraźne, by doszukiwać się tam piekielności. Mogłybyśmy długo dyskutować na ile decyzja Babci i Dziadka była głupia, a na ile rozsądna czy na ile Antek walczył z uzależnieniem, a na ile mu się poddawał, czy ile Kalina poświęciła na próby bycia częścią tej rodziny, a ile na tym zyskała, w każdym przypadku opierając się wyłącznie na własnych domysłach i nie dochodząc do absolutnie niczego. "czy zniesnie umowy dożywocia jest możliwe po śmierci osoby, z którą umowa została zawarta, jeśli są dowody na to, że dana osoba się z tej umowy nie wywiązywała?" Szczerze wątpię. A jakby dzień po dopełnieniu formalności Dziadek i Babcia wpadli pod TIRa, to co, też zabrać Kalinie dom, bo się nimi nie opiekowała na starość?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 maja 2024 o 13:43

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
11 maja 2024 o 13:24

@digi51: Po pierwsze, Twój komentarz z 7:22 jest, wbrew temu, co sugeruje, po prostu sprzeczny z treścią historii. Po drugie, jaki gnój? Myśmy na pewno tę samą historię czytały? Bo ja przeczytałam, że przyszli, pobawili się, zagadnęli gospodarza w ramach small talku i otrzymali chamską odpowiedź sugerującą, że gospodarz uważa ich za alkoholików. Zatem unieśli się honorem i wyszli. A jako że nie ma paragrafu zakazującego byłym gościom weselnym odwiedzania barów, to się do takiego udali. BO MOGLI. Pisanie SMSów do pozostałych gości było, przyznaję, słabe, ale wspomniani goście mogli je przecież po prostu zignorować. Ciekawe czemu tego nie zrobili? (Już zupełnie na marginesie - ja na dobrej imprezie nie sprawdzam, czy czasem ktoś nie przysłał mi SMSa, bo nie mam czasu/okazji, no ale może to tylko ja.) Po trzecie, jak pisał @Eander, albo traktujesz ludzi jak odpowiedzialnych dorosłych (czyli mówisz im jak będzie wyglądało wesele i pozostawiasz ich decyzji przyjęcie lub odrzucenie zaproszenia), albo jak ochlejmordy (i wówczas nie dziwisz się, że tak właśnie się zachowują).

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 17) | raportuj
11 maja 2024 o 9:20

Ciekawa jesteś, kto tu był piekielny, powiadasz? Moim zdaniem nikt. Ja tu piekielności nie widzę, widzę życie, ot, po prostu, jako-tako się układające. "Rodzeństwo ma poczucie krzywdy, że Kalina ich naciągnęła." Niesłusznie. To, co się tam odbyło, nazywa się negocjacje, a nie naciąganie. Na tym polega kompromis: ja mam swoje racje, ty masz swoje, spotykamy się pośrodku i żadne z nas nie jest w pełni zadowolone. Ponadto zauważ, że rodzeństwo dopłaciło do proponowanej kwoty mniej niż Kalina odpuściła od proponowanej kwoty. "Kalina ma im za złe, że wymienili bramę, zamki i ona już tam nie ma wstępu, nie jest zapraszana na rodzinne zjady, nawet gdy zapraszane są jej dzieci." Niesłusznie. Nie można rościć sobie pretensji do bycia częścią rodziny, jeśli samemu się tę rodzinę opuściło i jeszcze na dodatek występowało jako oponent w sprawie wykupu domu. Dzieci z Antkiem się nie rozwiodły* i ceny domu nie negocjowały. Nie wiem, jak świeża jest ta sprawa. Teraz drogi Kaliny i rodzeństwa Antka naturalnie się rozejdą. Minie czas, opadną emocje. Obu stronom radzę nie hodować w sobie żalu, złości, poczucia krzywdy ect. Szkoda na to życia. Ot, było, minęło, nie wróci. *Używam tego słowa jako skrótu od wyprowadzki i znalezienia nowego partnera, nawet jeśli formalnego rozwodu nie było.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
11 maja 2024 o 9:00

Chyba najlepiej opis knajp z historii po prostu powtórzyć komuś, kto prosi o polecenie. Mając komplet informacji ludzie sami sobie zdecydują i ewentualne pretensje będą mogli mieć tylko do siebie. (Co nie znaczy, że przestaną marudzić, maruda zawsze powód sobie znajdzie.)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
11 maja 2024 o 8:52

@digi51: No... nie? Cytat z historii: "Przyszlibyśmy, choćby przez wzgląd na szacunek do niego i wieloletnią znajomość.".

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
9 maja 2024 o 12:36

@szafa: Już tłumaczę: dla mnie osobiście zadanie pytania o niezobowiązujący seks nie jest piekielne, o ile pytający liczy się z faktem, że może otrzymać odpowiedź odmowną. Być może Damian ma podobne podejście i dla niego takie pytanie niczym nie różni się od propozycji dowolnej innej wspólnej aktywności typu, nie wiem, wyjście na gokarty czy partyjka szachów. Jednocześnie jednak zdaję sobie sprawę, że istnieje grupa ludzi, którzy takie pytanie uznaliby za osobistą obrazę. I ci mogą zareagować różnie, włącznie z fizycznym atakiem. Że nie mają logicznego powodu? Kibole też nie mają logicznego powodu do atakowania ludzi, a to właśnie robią. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby kibic Wisły Kraków* nie chciał się chwalić swym hobby przed kibolami z Cracovii*; analogicznie nie dziwi mnie i zachowanie Damiana. Moje stanowisko jest takie, że lepa się NIE NALEŻY ani Damianowi, ani kibicowi z mojego przykładu, co niestety nie oznacza, że się jej nie dostanie. Tak, czasem można w ryj dostać za powiedzenie czegoś, co obiektywnie NIE JEST piekielne. *W zależności od preferencji sportowych możecie zamienić kluby, to tylko przykład.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
5 maja 2024 o 7:50

@hrzo: Stety niestety muszę podkreślić pierwszą połowę ostatniego zdania. Znałam profesora, który postanowił ciąć studentów jak żyleta w odwecie za ich spóźnialstwo na wykładach (studenci co prawda akademickiego kwadransa nie przekraczali, no ale profesor cenił sobie punktualność i jej brak karał sadzaniem w oślej ławce). I też był przekonany, że może. Szczegółów nie znam, ale wskutek ankiet wykładać mu zabroniono. Studenci nad wykładowcą mają przewagę liczbną. Jak napiszą w ankietach nieprawdę, to dziekanat czy rektor prędzej uwierzą, że prowadzący faktycznie postępował jak opisano w ankietach, teraz zaś nieudolnie się broni, niż że cała grupa się zmówiła (zwłaszcza jak ludzi w niej dużo).

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
5 maja 2024 o 7:45

Ja już dzięki byciu starostką samej tylko grupy ćwiczeniowej doszłam do wniosku, że jak chcemy cokolwiek odrabiać, to termin odrabiania ma być WCZEŚNIEJ niż pierwotny termin zajęć odrabianych. Dzięki temu nie ma takich właśnie sytuacji jak opisana w historii (a jeśliby się zdarzyła, to prowadzący na 99% przymusiłby nas do przyjścia w pierwotnym terminie) - ludzie pomarudzą, ale przyjdą. A jacy zadowoleni potem, jak już mają odrobione to, co właśnie przepada :D No ale fakt faktem, że w moim przypadku mowa o stacjonarnych i termin łatwiej znaleźć.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 maja 2024 o 9:56

@elendu: Przykro mi z powodu Twojej astmy alergicznej. Naprawdę. Chciałabym, żebyś jej nie miała i szkoda, że moje "chcenie" nie ma na nią żadnego wpływu. Ale Twoja astma alergiczna nie jest powodem do wprowadzenia zakazu palenia. Astma alergiczna mojego znajomego uczulonego na sieść nie jest powodem do wprowadzenia zakazu posiadania psów domowych. Moja własna alergia (słabsza od Twojej, dziękować Bogu) na pyłki brzozy nie jest powodem do wycinki tych drzew. A przecież w każdym przypadku mowa o zwykłej fanaberii. Palacze mogą rzucić nałóg, psiarze mogą się pozbyć zwierzaków, właściciele brzóz mogą je wyciąć i wylać beton. W każdym przypadku wymaga to czasu i zachodu. Ale czy poparłabyś zakaz posiadania psów i obowiązek wycinki drzew?

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 11) | raportuj
3 maja 2024 o 9:53

Z ciekawości: dawno się ta historia wydarzyła? W sensie w czasach przedinternetowych czy już później? Damianowi się nie dziwię: jakby zapytał Ciebie wprost, to być może dostałby z tzw. liścia. Pytając Magdy prawdopodobnie zakładał, że ta odpowiedzi na pytanie znać nie będzie (no bo jakie były szanse, że zawczasu uzgodnisz z koleżanką, co ma odpowiadać na propozycje niezobowiązującego seksu ze znajomymi składane za jej pośrednictwem?), zatem uda się do Ciebie i pytanie przekaże. Będziesz chętna, to sama przyjdziesz; nie będziesz, to najpewniej całą sytuację zignorujesz. Szanse, że mu się oberwie niewielkie. Swoją drogą jak dla mnie niezbyt piekielna ta historia. Ot, chłopak zapytał, dostał odpowiedź odmowną i tyle. Piekielne byłoby strzelanie fochów, zabawy w stalkera czy nieprzyjmowanie odmowy do wiadomości, ale o tym słowa w historii nie ma.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2024 o 9:55

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
27 kwietnia 2024 o 13:43

@Brzeginka: Przepraszam, faktycznie niepotrzebnie "wywołałam Cię do tablicy", bo też i nie chodziło mi o rozpowszechnianie bzdury, jakoby palenie było nieszkodliwe, tylko ogólnie o sprzeciwienie się tezie, że palenie powinno być zakazane z powodu szkodliwości.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
27 kwietnia 2024 o 11:40

@Brzeginka: Jak już chcesz wliczać koszty społeczne, to może doliczysz też, że jak palacz umrze na raka, to państwo nie będzie musiało mu emerytury wypłacać? Poza tym – serio? Chcesz zakaz palenia opierać na argumencie generowania niepotrzebnych kosztów dla państwa? To ja – rozwijając tę ideę – postuluję: a) zakaz sprzedaży fast foodów osobom ważącym więcej niż ustawa przewiduje, ot kasjer w jadłodajni pod złotymi łukami będzie prosił o wejście na wagę tak jak sprzedawca w owadzie w kropki o pokazanie dowodu przy zakupie energetyków – bo niby czemu podatnik ma potem płacić na leczenie zawałowca, który miał fanaberię odżywiać się smacznie a niezdrowo? b) zakaz sprzedaży słodyczy osobom poniżej 18 roku życia – jak wyżej, podatnik ma płacić za leczenie próchnicy, bo dzieciak miał fanaberię zjeść lody czy tam inną czekoladę? c) zakaz uprawiania sportów grożących kontuzją typu narty, piłka nożna czy sztuki walki; zamknięcie boisk, klubów, stoków – czemu podatnik ma płacić za leczenie urazów, które powstały, bo ktoś miał fanaberię się boksować lub szusować po stoku? Jeszcze przy okazji problem kiboli robiących rozróby bo któryśtam klub przegrał zniknie, popatrz. d) obowiązek badań prenatalnych i obowiązkową aborcję przy najmniejszej szansie wystąpienia wad u płodu – w końcu jest ryzyko, że takie dziecko będzie tylko niepotrzebnym kosztem dla państwa, a co podatnika obchodzi, że ktoś ma fanaberię zostać rodzicem? W końcu niektórzy dzieci nie mają i żyją, nie?

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2024 o 11:42

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 15) | raportuj
24 kwietnia 2024 o 20:42

@aikido: E? Co to za argument niby? A jak na „moją” alejkę osiedlową dzieci, młodzież i ciężarne nie zaglądają, bo upodobały ją sobie około trzydziestoletnie Sebixy, to tam już można palić? Innych można truć, bo tylko kwiat młodzieży oraz narodzone i nie „dzieciomtka” to jakiś lepszy rodzaj człowieka? No bo jeśli tak nie uważasz, to skąd to wyszczególnienie?

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna »