Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

aika

Zamieszcza historie od: 6 kwietnia 2013 - 21:43
Ostatnio: 28 listopada 2017 - 21:23
  • Historii na głównej: 10 z 11
  • Punktów za historie: 4822
  • Komentarzy: 61
  • Punktów za komentarze: 352
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 listopada 2017 o 12:38

Dlatego właśnie ja unikam tej radomskiej firmy premium ;) Od kilku lat opony wymieniam w "stodole" na Józefowie i jeszcze nigdy się nie zawiodłam ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
21 maja 2015 o 10:39

@piwarium: Przestań szukać usprawiedliwienia dla tego kierowcy. Sytuacja miała miejsce na przejściu dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej. Facet świadomie przekroczył dozwoloną prędkość, nie ustąpił pierwszeństwa pieszym, zabił młodą dziewczynę, a skruchę wyraził dopiero w sądzie (wcześniej jakoś się tym nie zainteresował). Moim i wielu innych osób zadaniem kara jaka została mu wymierzona jest zdecydowanie za niska. Kierowca jadący z taką prędkością w okolicy kilku przejść dla pieszych i bardzo popularnego targu powinien być świadomy, że może doprowadzić do tragedii.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
17 maja 2015 o 9:58

@piwarium: Głównym świadkiem był kierowca auta, który zatrzymał się przed przejściem i jego wersja wydarzeń jest zgodna z tym co napisano w większości artykułów. W okolicy miejsca wypadku w niewielkich odstępach są umiejscowione trzy przejścia dla pieszych. Dodatkowo pobliskie skrzyżowanie ze względu na brak lewoskrętów jest bardzo niebezpieczne i często dochodzi na nim do kolizji. Osoba, która w takim miejscu, świadomie przekracza ponad dwukrotnie dozwoloną prędkość, oraz powoduje tragiczny w skutkach wypadek powinna ponieść surowe konsekwencje. Proszę również link do artykułu, w którym jest wyraźnie napisane, że inne auto zatrzymało się aby przepuścić dziewczyny. http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140404/POWIAT0206/140409488

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 maja 2015 o 10:00

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
9 marca 2015 o 9:38

@damien26: Pewnie wcześniej mu wytłumaczył trasę, albo telepatycznie podczas snu mu przekazywał :P A tak na poważnie to już widzę jak egzaminator ryzykuje utratę dobrej posady przez spanie podczas egzaminu... fake jak nic

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2015 o 9:38

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 lutego 2015 o 16:01

@sweetsecrets: Chyba jednak nie do końca znasz obowiązujące przepisy. Egzaminy wewnętrzne zdaje się po ukończeniu: -szkolenia teoretycznego -szkolenia z pierwszej pomocy -szkolenia praktycznego. Nie było żadnego obowiązku zgłaszania informacji o postępach w nauce i wynikach egzaminów wewnętrznych... Od stycznia 2013 roku do Wydziału Komunikacji zgłaszano jedynie informacji o terminie egzaminów wewnętrznych, oraz informację o zakończeniu szkolenia. Obowiązek ten został ZNIESIONY w sierpniu 2014 roku. Obecnie aktualizacja Profilu Kandydata na Kierowcę w systemie teleinformatycznym jest potwierdzeniem zdania egzaminów i ukończenia kursu. Kopie arkuszy egzaminacyjnych są przechowywane razem z pozostałymi dokumentami kursanta. Co do państwowego egzaminu możesz go zdawać ile razy Ci się podoba i nikt nie zmusi Cię do udziału w zajęciach z teorii, to Twój wybór i Twoje pieniądze. Oficjalna baza pytań egzaminacyjnych zostanie ujawniona w drugiej połowie roku i będzie zawierać ponad 2000 pytań. A co do baz pytań używanych podczas egzaminów wewnętrznych to większość ośrodków szkolenia kierowców używa takich samych płyt, jakie te które są rozdawane kursantom.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2015 o 16:03

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
18 lutego 2015 o 14:33

@Wilga: Trochę źle to sformuowałam. Pisząc zaliczka miałam na myśli tę część czynszu, która przeznaczana jest na ogrzewanie. Jeśli zużyjesz więcej masz dopłatę, jeśli mniej masz zwrot. W czasach kiedy historia miała miejsce przelicznik dla osób opomiarowanych i tych bez pomierników był taki sam więc kilku cwaniaków grzało na maksa i nie przejmowali się kosztami. Blok należy do mieszkańców i to oni jako właściciele mają obowiązek uregulować wszelkie należności. Nie pamiętam już dokładnie jakimi przepisami zasłaniały się osoby nieopomiarowane, ale wszystko było zgodne z prawem i jedym sposobem wyegzekwowania od nich do zapłaty była droga sądowa. Nikomu nie chciało się w to bawić, ale za to załatwiliśmy ich podnosząc stawki. Od tamtej pory kłopoty z dopłatami się skończyły.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
26 stycznia 2015 o 21:40

@sharpy: przeważnie groźba zmiany ośrodka i utrata zysku działa cuda i miejsce magicznie się znajduje ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
26 stycznia 2015 o 21:38

@kitusiek: Szefa bardziej interesuje kilka tysięcy oszczędności niż ułatwianie życia pracownikom. Ja osobiście wole korzystać z własnego internetu, niż męczyć się z Aero.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
26 stycznia 2015 o 21:32

@munitalp: wyobraź sobie, że w połowie aktualizacji danych internet się rozłącza i cała praca idzie w p...u Aero jest dobre w warunkach domowych, ale nie nadaje się do pracy.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
26 stycznia 2015 o 21:28

@Grav: Pracuję w ośrodku szkolenia kierowców. Szef zysk ma kursantów, a internetu używamy głownie do aktualizacji danych kursantów. Strajk nic by nie wskórał, próbowaliśmy mu tłumaczyć, że w miarę szybki internet jest nam potrzebny. Jego reakcja: jak wam się nie podoba to droga wolna...

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
26 stycznia 2015 o 17:49

@sutsirhc: do korzystania na telefonie bądź tablecie Aero jest ok ale do codziennej pracy, która wymaga częstegokorzystania z internetu, Aero niekoniecznie daje radę...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 13) | raportuj
26 stycznia 2015 o 16:26

@Niamh: Dlatego właśnie napisałam, że mój szef to sknera. Internet nas (pracowników) doprowadza do szału. Osobiście wolę korzystać ze swojego mobilnego internetu. Szef się cieszy, oszczędności są a resztę ma w d...e

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
22 stycznia 2015 o 11:12

W zeszłym roku razem z narzeczonym szukaliśmy sali weselnej. Jedna z sal bardzo nam się spodobała, więc umówiliśmy się na konkretny dzień i godzinę. Na miejscu okazało się, że właścicieli nie ma, za to kelnerka przywitała nas słowami "Dzień dobry to jest sala" i szeroko rozłożyła ręce. Wszystkie interesujące nas informacje dotyczące ceny, menu, pokoi, stołu wiejskiego, baru musieliśmy wyciągać z Pani niemal siłą. Kelnerka nie oprowadziła nas po obiekcie tylko cały czas staliśmy przy wejściu. Spędziliśmy tam około 15 minut podczas, których czuliśmy się jak intruzi. Dodatkowo tego dnia była tam organizowana stypa więc wyobraźcie sobie jaka panowała tam atmosfera.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
20 stycznia 2015 o 19:38

@limes: Między wykupieniem jazd doszkalających (o których piszesz w historii), a ZMIANĄ ośrodka prowadzącego szkolenie (o której nie wspominasz ani słowem) jest spora różnica. Teraz historia nabiera większego sensu. Natomiast jeśli jakaś szkoła jazdy odmawia wydania dokumentów wystarczy zadzwonić do urzędu miasta, który sprawuje nadzór nad ośrodkiem. Uwierz mi dokumenty zostałby Ci wydane natychmiastowo. Chyba, że właściciel woli, aby urząd zamknął jego ośrodek. @absinth: Jak pisałam wyżej czas prowadzenia zajęć teoretycznych jest dość luźno traktowany przez wiele szkół jazdy ;) Znam wiele ośrodków, gdzie to co jest przedstawiane w dokumentach mija się z tym co jest w rzeczywistości. Jeśli nie odebrałaś jeszcze dokumentów sprawdź kartę zajęć, którą otrzymasz do podpisu. Idę o zakład, że będzie tam rozpisane 30 godzin zajęć i na pewno nie będą to godziny, w których rzeczywiście były prowadzone zajęcia ;)

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 20 stycznia 2015 o 19:42

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
20 stycznia 2015 o 14:13

@rahell: Kurs pierwszej pomocy również wchodzi w skład wykładów, a egzamin wewnętrzny powinien odbyć się po zakończeniu szkolenia praktycznego. Wiele ośrodków i instruktorów bardzo luźno podchodzi do wykładów z teorii m.in dlatego zmieniły się przepisy, które mają pozwolić na lepszy nadzór nad prowadzonymi zajęciami.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
20 stycznia 2015 o 14:07

@Shandy: "Przyszło dwóch facetów i razem z nimi (instruktor dalej w aucie) pchaliśmy auto. Wyjazd był z górki, więc w pewnym momencie wsiadłam na miejsce kierowcy, a mili panowie ze stacji zepchnęli nasz średniowieczny wehikuł, który w końcu odpalił." Jak już się doczekali pomocy to pchali auto bez osoby za kierownicą. Historia mocna naciągana.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 11) | raportuj
20 stycznia 2015 o 14:05

@tollat: Przeważnie szkoła przydziela instruktora, ale kursant w każdej chwili może poprosić o zmianę :)Co nie zmienia faktu, że historia mocno podkoloryzowana.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
20 stycznia 2015 o 13:15

@rahell: Pracuję w Ośrodku szkolenia kierowców ;) Ile trwały Twoje spotkania? Jeśli po dwie godziny to ok, ponieważ zajęcia z teorii są liczone w godzina lekcyjnych (22 godziny zegarowe). Odbyłaś wtedy 30 godzin teorii i 30 godzin praktyki w sumie 60 godzin, a nie 50 tak jak pisze autorka. Owszem od 1 stycznia nie musisz się uczyć teorii na kursie. W takim przypadku najpierw zdajesz egzamin teoretyczny w WORDzie, który potwierdza Twoją wiedzę, a dopiero potem możesz zapisać się na szkolenie praktyczne. Nie jest to takie fajne i łatwe jak się niektórym wydaje ;) Większość osób nadal woli uczestniczyć w kursie z teorii niż uczyć się samemu.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 22) | raportuj
20 stycznia 2015 o 12:36

@limes: Samochody przeznaczone do nauki jazdy podlegają corocznym przeglądom technicznym, oraz kontroli pracowników urzędu miasta. Więc, albo właściciel ośrodka miał wysoko postawionych przyjaciół, albo Twoja historia jest mocno podkolorowana.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 14) | raportuj
20 stycznia 2015 o 12:19

@limes: Po pierwsze niemożliwe, żeby twój kurs trwał 50 godzin. Zgodnie z przepisami kurs prawa jazdy na kat. B trwa 60 godzin. 30 godzin lekcyjnych teorii i 30 godzin zegarowych praktyki. Po drugie karta zajęć, którą rzekomo ci wydano, zawsze zostaje w ośrodku ty ją tylko podpisujesz. Ośrodek ma obowiązek ja przechowywać i okazać w razie kontroli, która sprawdza czy zajęcia były przeprowadzone prawidłowo. Po trzecie pierwsze słyszę, aby szkoła jazdy wymagała zaświadczenia o ukończeniu kursu, w celu wykupienia dodatkowych godzin. Chyba, że zapisałaś się na kurs uzupełniający. Po czwarte przed wejściem zmian w przepisach, do zapisu na egzamin w WORDzie niezbędne było zaświadczenie o ukończeniu kursu, zaświadczenia o zdaniu egzaminów wewnętrznych w ośrodku, oraz wniosek o wydanie prawa jazdy. Jakim cudem zapisałaś się na egzamin nie posiadając tych dokumentów, a jedynie kartę, której nawet nie powinnaś dostać? Co do podejścia właściciela ośrodka, zawsze należy sprawdzić opinie o danym ośrodku. Nigdy też nie kupuje się kursów poprzez zakupy grupowe. Oferując taki kurs szkoła otrzymuje mniej niż połowę ceny, którą ty zapłaciłaś. Paliwo, utrzymanie samochodu, pensja instruktora to nie małe wydatki, których ta cena nie pokrywa. Takie kursy oferują głównie ośrodki, które mają problemy i złe opinie, co potwierdza Twoja historia. W tamtym okresie szkoły jazdy wyrastały jak grzyby po deszczu, ceny też nie wybyły wygórowane, ze względu na dużą konkurencję. Moim zdanie te wszystkie problemy miałaś poniekąd na własne życzenie.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 stycznia 2015 o 12:24

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 28) | raportuj
19 stycznia 2015 o 9:25

@bloodcarver: Pracownicy kina są m.in po to żeby polecić jakiś film niezdecydowanym klientom, a nie tylko sprzedawać bilety. Skoro Biały_Lis widziała, że dziewczynka bardzo chce iść na Paddingtona, mogła powiedzieć, że jej zdaniem ten film jest lepszy, że rodzice częściej go wybierają itp. Ostateczna decyzja i tak należy do mamy, ale wtedy przynajmniej próbowałaby pomóc dziewczynce udać się na wymarzony film, a tak nie zrobiła nic.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2015 o 9:28

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
14 stycznia 2015 o 12:39

@Armagedon: Ten szpital ma ogromne długi oszczędza na czym tylko się da. Dodaj do tego jeszcze personel nieprzeszkolony z obsługi systemu, więc pacjenci czekają po 10 godzin płacząc z bólu bo nie wezwali karetki, a ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2015 o 12:41

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
14 stycznia 2015 o 9:53

@Armagedon: A jednak są planowane przyjęcia w niedzielę do szpitala. Sama byłam tego świadkiem. Za to pierwsze słyszę, żeby ktoś dopiero po 24 godzinach leżenia na oddziale ratunkowym został przeniesiony na właściwy oddział. Przykład? Mój wujek po wylewie rano trafił na SOR a już popołudniu został przeniesiony na odział. Natomiast w szpitalu, do którego się udałam procedura przyjęcia wygląda następująco: mówisz z czym przychodzisz, zostajesz zarejestrowany do konkretnego specjalisty i czekasz kilka godzin w kolejce, bądź jeśli twoje życie jest zagrożone wchodzisz od razu. Przypadki ortopedyczne przeważnie nie zagrażają życiu więc trzeba swoje odczekać.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2015 o 9:55

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
14 stycznia 2015 o 9:38

@Nimfetamina: Lekarz robił sobie, krótkie przerwy i wychodził z gabinetu w czasie tych 8 godzin. Więc nie była to bezustanna praca.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
13 stycznia 2015 o 22:30

@Vectra: faktycznie nie ma żadnego związku skręcona kostka i naderwane więzadło w ogóle nie boli... a lekarz miał ponad 3 godziny przerwy jak system nie działał.

« poprzednia 1 2 3 następna »