Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ania1286

Zamieszcza historie od: 4 maja 2012 - 14:52
Ostatnio: 15 października 2015 - 22:56
  • Historii na głównej: 1 z 5
  • Punktów za historie: 917
  • Komentarzy: 1
  • Punktów za komentarze: 1
 
zarchiwizowany

#66246

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Żule.

Wiele razy byłam zaczepiana przez osobników tego pokroju. Nie raz słyszałam prośbę o 2 złote bo biedny, porzucony bo potrzebuje na leki dla chorej córki/matki/innego bliskiego. Dzisiejsze spotkanie mnie rozbroiło.

Przy budce z lodami zaczepił mnie marnie wyglądający jegomość z zapytaniem czy kupię mu loda. Nie bułkę, mleko, nawet nie (ostatnio słyszę coraz częściej) piwo, tylko loda. Serio?

żule

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (23)
zarchiwizowany

#62905

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Może mało piekielne, może bardziej smutne.
Jak umiera romantyzm:
Kolejka do kasy. Przede mną kasjerka kasowała zakupy pewnej parze (spożywka, butelka wina - widać, że część rzeczy raczej na kolację we dwoje). W pewnym momencie chłopak zauważył świeczki typu tea light (podgrzewacze do kominków zapachowych) i zapytał:
- Po co Ci te świeczki?
- Kiedyś wiedziałeś...- odpowiedziała ona.
Chyba nastrojowej kolacji nie będzie.

wśród par

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (21)

#34859

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój luby postanowił zaprosić mnie do teatru. Mimo, że nie jestem stałą bywalczynią takich miejsc to, intuicyjnie nawet, wiem jak należy się tam zachowywać. Szkoda, że niektórzy tej intuicji nie mają.

Siedzimy na niewielkiej sali (Scena Kameralna) w drugim rzędzie, przez głośniki uprzejma pani prosi o wyłączenie telefonów i nie nagrywanie i nie fotografowanie podczas występu. Gasną światła, zaczyna się spektakl:

1. Ktoś za mną przez pół seansu miele jakieś landrynki. Ze względu na zapchany nos (nie dało się nie rozpoznać) robi to z otwartymi ustami. Cudowny dźwięk uderzającego cukierka o zęby i to cmokanie...

2. Landrynki się chyba skończyły więc... czas na drzemkę. I wszystko byłoby ok, gdyby nie żona/kochanka/koleżanka: "Śpisz? Nie śpij! Znowu przysnąłeś! Obudź się..."

3. Końcowa scena. Wzruszająca scena. W tle słychać nastrojową muzykę, główny bohater siedzi i rozmyśla. Nagle zza moich pleców dochodzi głośny dzwonek telefonu z ustawioną jakąś typowo popową pioseneczką jednego sezonu. Raz... "Ale ja nie wiem jak to wyłączyć". Drugi... "Wiesz jak to wyłączyć?". Po trzecim dzwonku ktoś zabiera komórkę i ją wycisza...

Po spektaklu okazało się, że państwo Piekielni to para emerytów. Bilety to chyba w prezencie dostali...

teatr

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 623 (693)
zarchiwizowany

#30800

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O służbie zdrowia.

Męczę się długi czas z trądzikiem i niczym na dłuższy czas nie umiem tego wypędzić. I nie wiem czy to wina mojego organizmu czy jednak mam pecha do dermatologów.

Kilka ładnych lat temu, kiedy to studniówka zbliżała się wielkimi krokami postanowiłam na poważnie zająć się moim problemem. Poszłam do pani dermatolog (jedynej u mnie w mieście), wyjaśniłam w czym rzecz, dostałam receptę i przykazanie że jak się poprawi to można leczenie przerwać. Wszystko ładnie się goiło, nic nowego na twarzy nie wyskakiwało, więc i leczenie zakończyłam.

Pech chciał, że po jakimś czasie wszystko wróciło. Ja również - do piekielnej dermatolog. Przepisała ponownie to samo. Nie pomogło. Kolejna wizyta. Przepisane coś innego. Coś tam zadziałało (nic nie badane, nawet piekielna nie przyglądała się mojej twarzy, takie na zasadzie "a może się uda, a jak nie to to spróbujemy coś innego"). No i nastała wiosna. A wraz z wiosną słońce zaczęło częściej świecić a i moja twarz jakby przez to bardziej "rozkwitła". Więc pobiegłam do pani dermatolog z nadzieją na ratunek:
Ja: proszę mi pomóc bo teraz jak słońce świeci mocniej to mnie bardziej wysypuje
(P)iekielna: to niech pani ulotkę przeczyta, bo może tego leku nie można na dzień stosować
Ja: Ulotkę przeczytałam dokładnie, i owszem nie można stosować na dzień (swoją drogą jak dermatolog może nie wiedzieć jak stosować konkretne leki?!). Stosuję tylko na noc ale przez to słońce mocniej mnie wysypuje
P: to ja już nie wiem, to może czapeczkę z daszkiem kupić?

Tak, to może jednak dermatologa zmienić...

służba_zdrowia

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 93 (145)
zarchiwizowany

#30654

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mieszkam w wynajętym mieszkaniu. Zazwyczaj pamiętam o zamknięciu drzwi na klucz, ale ten jeden raz zapomniałam. To był duży błąd.
Do rzeczy. Godzina ok 11, na 14 muszę stawić się w pracy (dość istotne).Siedzę sobie z koleżanką, kawka, plotki, ogółem sielanka. Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Generalnie nie mam zwyczaju otwierać, jeżeli nikogo się nie spodziewam, więc i tym razem to zlekceważyłam. Ale ktoś zza drzwi zaczął się dobijać pięścią. Myślę - pali się, może ktoś potrzebuje pomocy? Podeszłam do drzwi, zaglądam przez wizjer i co widzę? Sąsiadkę (S) łapiącą za klamkę i bez pytania wchodzącą mi do mieszkania! Oberwałam drzwiami, a że nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką sytuacją, chwilowo mnie zamurowało. Wywiązał się taki dialog:
S: proszę natychmiast to wyłączyć! Ciągle włączacie coś w łazience i mi niesie po mieszkaniu!
(J)a: ale o co chodzi?
S: bo wy cały czas coś włączacie w łazience i mi cały czas wyje!
J (zdenerwowana): zapraszam do łazienki, nic tam nie jest włączone
S: ale to wyje cały czas a jak ja stukam to wy wyłączacie!
J (???): jedyne co ja włączam to pralka i suszarka do włosów a obie rzeczy w tym momencie są wyłączone.
S: bo mi tak wyje, i mi się niesie po łazience i kuchni i jest tak głośno, że wytrzymać się nie da!
J: może to mielarka do drewna (nie wiem jak to się profesjonalnie nazywa)? Przemielają gałęzie na podwórzu to może to pani słyszy bo jest dość głośne
S: to na pewno nie to, to u was w łazience!
J: to jeszcze raz zapraszam do łazienki! Proszę pokazać co tak "wyje"
S: Ale to wieczorami wyje!
J: No to ma pani problem - mnie wieczorami w domu nie ma
S: nie?
J: Nie
S: A to przepraszam
J: Proszę bardzo!
I poszła zostawiając mnie w totalny osłupieniu. Dodam, że to nie jedyny wybryk sąsiadki...

mieszkanie

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 60 (198)

1