Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

b_b

Zamieszcza historie od: 11 września 2012 - 21:48
Ostatnio: 7 stycznia 2018 - 6:18
  • Historii na głównej: 17 z 45
  • Punktów za historie: 10026
  • Komentarzy: 524
  • Punktów za komentarze: 3632
 
zarchiwizowany

#81103

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
A propos lotnisk i lotów. W 2017 roku sporo podróżowałam, głównie trasy europejskie. Rzadko kiedy zdarzało mi się kontrola dowodu. Czasem przeszła jakaś pani tuż przed boardingiem sprawdzić dowód z biletem ale sprawdzała hurtowo , pobieżnie i nie zwracała uwagi czy ja to ja. Nawet nie wiecie jak bezpiecznie poczułam się na lotnisku w Bułgarii gdy wreszcie ktoś się zainteresował i raczył na mnie spojrzeć czy twarz się zgadza. W czasach zamachów zdarzyło mi się tez przypadkiem na pokładzie mieć zapalniczke, nożyczki do paznokci i pesete.

Lotniska

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (30)
zarchiwizowany

#80695

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kochani Piekielni,
Pamiętajcie jest koniec roku, część lekarzy zrealizowała juz kontrakt, część jest na urlopach, limity na badania tez juz się kończą. Nawet nie myślcie o tym żeby teraz zachorować, bo do lekarza i tak zaczekacie na nową pulę z 2018.

Powtarzam - nie chorujcie!

słuzba_zdrowia

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (28)
zarchiwizowany

#79808

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kasa PKP,informacji na dworcu nie ma.
- Dzień dobry, jakie są połączenia z mojego małego miasta na jutro, żebym była mniej więcej o 8 w Warszawie.
- nie ma
- to może z przesiadka w Większym Mieście
- nie ma
- a mogłaby pani sprawdzić?
- bezpośredni o 0.33 na 6 ma miejscu
- a z przesiadka w większym mieście?
- 4.33 na 8 w Warszawie
- a jakiś wszesniejszy podmiejski bo w większym miescie mam tylko 8 minut na przesiadke a pendziolino nie poczeka na mnie. ( wiedziałam to bo sprawdzałam wcześniej połączenia na stronie PKP )
- jest.

Ktoś mniej asertywny lub na przykład osoba starsza która wstępnie nie sprawdziła opcji odejdzie z kwitkiem. Za mną utworzył się już spory ogonek bo było to jedyne z czterech otwarte okienko.

Kilka lat temu jeździłam sporo pociągami i często kupowałam bilety online. Dlaczego PKP się tak uwstecznilo i teraz nie ma takiej opcji ? Dlaczego kiedyś jeździłam do warszawy z większego miasta w 2.15 zwykłym inter city a teraz wypasiony pendziolino jedzie 2.30?

PKP

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (41)
zarchiwizowany

#79480

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielny kolor.
Jakiś czas temu zamawialam koszulki dla całego ośrodka kolonistow. Przeważnie na raz jedzie 6 grup po 30 osób i tak 3 lub 4 tury. Z zapasami jakieś 1000 koszulek.
Wybrałam na aukcji 6 z 20 kolorów pasujących do naszych grupowych barw. Sprzedający nie miał numerów przy kolorach tyłko nazwy. W zamówieniu wszystko dokładnie opisałam ale zamiast koloru jasno zielonego wpisałam seledynowy. Nie wiem dlaczego, być może spojrzałam na aukcję konkurencji. Firma niestety nie dopytala się o co chodzi tylko zrobiła koszulki w kolorze niebieskim. Być może to była próba pozbycia się ich bo kolor wyjątkowo ohydny ale wina ewidentnie moja. Powiedzciei prosze o co chodzi z kolorem seledynowym bo nawet Google nie wie. Ja od zawsze sądziłam ze jest to jasno zielony kolor jak zakreslacza. Ale okazuje się ze to może być wszystko pomiędzy jaskrawy żółtym a jasno niebieskim. Co dla was jest seledynem?

Piekielna ja

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (18)
zarchiwizowany

#79082

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dworzec autobusowy dużego miasta, siedzę w poczekalni i obserwuje. Przede mna chłopak 190 cm wzrostu, z twarzy 15 latek, ubrany w spodnie o kroju dresu, ale z tak cienkiego i obcisłego materiału ze można było go zgwałcic wzrokiem. Koszulka sprana Woodstock i oczywiście wielka saszeta z przodu. Czekał na jakąś grupę,a matka odprowadzala go. Oczywiście ona z jego plecakiem wypakowanym po brzegi, oczywiście w legginsach, oczywiście obydwoje z nadwagą.
Zapewne pomyślcie zw się dopieprzylam, ale nie, kompletnie mnie nie obchodzi jego wygląd. Szkoda tylko dzieciaka bo na tej wycieczce /kolonii na którą sie wybiera dzieciaki będą bezwzględne. Na patrzyłam się na to wystarczająco podczas pracy w szkole a na takich wyjazdach dzieciaki mają więcej luzu to tez na więcej sobie pozwalają. Obym się mylila ale ten wyjazd nie będzie dla niego udany. Nie róbcie tego dzieciom. Oczywiście nie chodzi o to żeby dzieciak był ubrany w same metki, ale żeby się nie wyróżniał tak bardzo, nawet nie wiecie jak bardzo akceptacja otoczenia w tak młodym wieku jest ważna.

Pks

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (21)
zarchiwizowany

#78285

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Muszę wyrobić nowe prawi jazdy. Poprzednio dostałam czasowe ponieważ jak byłam dzieckiem leczyłam się na chorobę która mogła kiedyś tam w przyszłości spowodować pogorszenie wzroku. Przy mnie puszczali ludzi z okularami jak denka od butelki ze stałym.
Lekarz wróżbita na szczęście się pomylił, ale ja i tak musze wyłożyć 350 - 400 zł na nowe. Może dla kogoś to mała kwota, ale w tym momencie dla mnie to pół wypłaty.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (28)
zarchiwizowany

#75405

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Niedawno postanowiłam poszerzyć swoje kwalifikacje i zapisałam się na studia 2 stopnia. Ten sam kierunek co kiedyś konczylam tylko inna specjalizacja, żeby pogodzić z pracą. Rozpoczęcie roku, duża sala jakieś 80 osób, opiekun roku czyta kolejne punkty ze swojej listy i nagle pada pytanie -"czy jest jakaś osoba niepełnosprawna? " wszystkie rozmowy ucichly, nastala zupelna cisza, nikt się nie zgłosił,wiec po chwili opiekun postanowił kontynuowac dalej.
Tak profesorku, ja i wszystkie moje kompleksy miałyśmy ochotę przed 80 obcymi osobami wyznać ze jesteśmy niepełnosprawni.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (30)
zarchiwizowany

#70544

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z dnia wczorajszego. Wracam ze sklepu z 6- letnią dziewczynką za rękę. Przechodzimy przez przejście dla pieszych, zaraz obok kościoła. Już z daleka widziałam puszkarza, więc lekko skręcamy aby go wyminąć. Niestety..
- Może wrzuci pani na chore dzieci?
- Nie, dziękuję
- Nie ma pani serduszka jeszcze, na dzieci..
- Nie
- Czego pani dziecko uczy, trzeba się dzielić..
- ...
- a jak to pani dziecko zachoruje?

Facet z wyglądu nieco żulowaty, puszka - a właściwie kartonowe pudełeczko jakoś tak podniszczone dosyć mocno, nachalny i nieprzyjemny przeszedł za nami pół obwodu budynku kościoła.

Dzięki niemu jestem jeszcze bardziej na nie tej akcji. Uszanowałam prośbę Owsiaka, powstrzymałam się od komentarzy w dniu wczorajszym, ale absolutnie nie życzę sobie czegoś takiego.


Ps. hobbystycznie zajmuję się tworzeniem pudełeczek kartonowych, również sześcianów i ośmiościanów. Nie znam konstrukcji pudełek Owsiaka, ale nie znalazłam jeszcze wzoru którego nie dałoby się otworzyć nożem do papieru i zakleić nie pozostawiając śladu zwykłym magikiem za 2zł.

przejście dla pieszych przy kościele

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (34)
zarchiwizowany

#60228

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Już parę ładnych lat po studiach minęło, tym bardziej po liceum. Większość z nas te studia pokończyła, ale nie ON. Fajny chłopak, ale trochę skrzywiony ilością tatusiowych pieniędzy, do których miał dostęp nieograniczony. Jeszcze za czasów LO zapowiadał, że on na studia absolutnie nie, on już plany na wielkie biznesy ma. Na początku jakąś knajpę miał przejąć w naszym mieście. Rzeczywiście, widziałam go kilka razy zaraz po maturze przy remoncie lokalu w centrum. Z relacji znajomych wiem, że lokal nieźle stał, ale potem coś się stało. Lekko licząc 9 lat później spotykam kolegę w mieście w którym zostałam po studiach. Postarzało mi się, posiwiało, wyraźnie schudł. Okazało się, że oprócz pieniędzy ojca wziął dużą pożyczkę na nową knajpę, tym razem w większym mieście. Knajpa zwana dalej restauracją znajduje się przy jednym węzłów przesiadkowych w dużym mieście. Wejście do restauracji to około półmetrowej grubości błyszcząca, czarna futryna, dalej marmur na podłodze, ściany i wnętrze black& white. Wszystko w minimalistycznym stylu. Nazwa również obco brzmiąca. Jednym słowem nie wiadomo czego się spodziewać, oprócz astronomicznych cen i być może mikroskopijnych porcji. Idealne wnętrze dla spotkań firmowych dla panów w garniakach którzy jak w filmach spotykają się, by podpisać kontrakt życia. Zresztą kelner też z muchą, biało czarny, jak pingwin. Niestety nie idzie tam dojechać inaczej, jak tylko komunikacją miejską. Najbliższy parking 500m dalej na zasadzie jak ci się uda, to znajdziesz. Zaprosił mnie na poczęstunek i rzeczywiście, jedzenie przepyszne, ale mało i dla koneserów. Na pewno nie dla szaraczka pędzącego z pracy do domu, który ma kilka minut do busa. Uwierzycie, że byłam pierwszą osobą, która ukazała mu absurd umieszczenia takiej restauracji obok budek z kebabami, do których notabene są kolejki...? Nie wiem, skąd on wziął biznesplan do kredytu i jaki architekt polecił mu taki wystrój wnętrza w starej kamienicy obok ruchliwego skrzyżowania. Co na to kierownik restauracji. Każdy z nich zapewne wziął/bierze swoją kasę i zadowolony, ale już niedługo bo knajpa jest bliska bankructwu. Podobno starają się do tvn zgłosić, chodź nie wiem po co.

Nie wiem, czy historia jest piekielna, ale głupota na pewno. Tylko kto jest bardziej winny. Rodzice, że wyłożyli ogromne pieniądze (wiedzieli na co i gdzie), bank który zaakceptował nierealny biznesplan i dał kredyt? Doradcy ? Kierownik restauracji? ON, który nie rozeznał rynku?

Aha, od razu napiszę. Nie uważam, że studia to konieczność, ale JEGO niechęć do nauki/studiów wyraźnie mi zapadła w pamięć.

gastronomia

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (37)
zarchiwizowany

#58153

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia kulki przypomniała mi moje zakupy na all.

Wyszukałam sobie interesujące mnie części, aukcja prywatna, numer telefonu. Dzwonię do gostka, żeby dopytać o szczegóły, wszystko gra więc idę zakupić towar. No niestety, nie zdążyłam - aukcja wycofana. Tego samego dnia kupiłam w hurtowni nowe części i zapomniałam o historii.

Z racji wykonywanego wtedy zawodu często do mnie na adres domowy przychodziły paczki i paczuszki. Zazwyczaj już opłacone, a jak się zdarzyła za pobraniem, to dziadkom zostawiałam na stoliku wyliczone pieniądze.

Około 10 dni od historii z all, przyszła paczka. Nikt się jej nie spodziewał, nie było zostawionej gotówki. Dziadek jednak znał "pocztowego", więc nie podejrzewając niczego wyjął kilkaset złotych z odłożonej emerytury i przyjął paczkę. Jak się okazało, to te same części, co na zdjęciu z aukcji.

Do tej pory nie wiem, jakim cudem pan zdobył mój adres. Po numerze telefonu w góglu mógł znaleźć jedynie adres firmowy. Ja w rozmowie z nim na pewno nie wspominałam nawet miasta. Podejrzewałam jakiś wyciek danych z all (aukcja w śledzonych). Oni jednak się wypięli, bo to "sprzedaż poza all".

uslugi

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (33)