Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

bleeee

Zamieszcza historie od: 29 sierpnia 2012 - 15:42
Ostatnio: 18 kwietnia 2019 - 0:53
  • Historii na głównej: 21 z 22
  • Punktów za historie: 11839
  • Komentarzy: 544
  • Punktów za komentarze: 2611
 
zarchiwizowany

#42388

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o piekielnej babci...
Pisałem o niej już tutaj: http://piekielni.pl/40348. Teraz ciąg nastąpił, niestety, dalszy.
Młody już jest na tyle "urośnięty" - skubany już dobre 5 kilo waży - że może już spokojnie podróżować (zresztą w aucie mu się śpi najlepiej). Więc moja szwagierka (D), korzystając z tego, że mój brat (A) od rana do nocy pracuje, żeby utrzymać młodą mamę z synusiem, wyjechała do swojej mamy (B2). Mojego brata przywiózł nasz tata (T) na weekend do nich. I zawiózł go do B2 i D.
Już na schodach domu "powitała" ich teściowa brata.
B2: Czego tu, k***a, szukacie?!
A strzelił karpika, ale nic nie mówi.
T: No jak czego? Mojego wnusia i synową chciałbym odwiedzić.
B2: Wyp*****lać mi stąd, kur***rze! Wy ch**e!
A: Czy pani jest nienormalna? Przyjechałem do mojego synka, proszę mnie wpuścić.
B2: Wyp*****lać powiedziałam! To jest mój dom! Ja policję wezwę, że mnie chcecie na pewno okraść! Bo ja jestem bogata! I D już z MOIM dzieckiem do Ciebie, ku****e, nie wróci! Ona Cię nienawidzi, bo jesteś żebrak, jak twój ojciec!
T: Wie pani, że za takie słowa może pani iść siedzieć?
A: Proszę zawołać D, niech mi to sama powie, bo 5 minut temu z nią rozmawiałem i nic takiego nie mówiła.
B2: Bo ona się ciebie boi! Ja zgłoszę na policję,że ty ją bijesz, ch**u!
T (mocno, mocno zdenerwowany): Albo zawołasz (przeszedł na "ty", a jakże), albo zgłosimy porwanie. Jeszcze Ciebie wywiozą do psychiatryka, bo ty się musisz leczyć, kobieto!
B2: Jarek, Jarek! (nawoływała swojego męża) Oni chcą porwać nasze dziecko!
Po chwili (w tym czasie padały różne wyzwiska, atmosfera już była napięta do granic możliwości) przyszedł Jarek (J).
B2: Jarek, oni chcą nam porwać Jaśka, naszego Jasieńka (płacz).
J: Ja z nimi pogadam. Panowie, zejdźmy na dół...(zeszli) D dzisiaj do Was przyjedzie, obiecuję. Bo żona jest poważnie chora, jej się wydaje, że Jasiu to nasz syn...Przepraszam za jej zachowanie. Już sam nie wiem co robić, bo ona nie chce się leczyć. Proszę spokojnie odjedźcie, macie moją wizytówkę, przedzwońcie do mnie o której Wam pasuje, żeby podrzucić D i małego, bo pewnie coś tam musicie przygotować. I jeszcze raz przepraszam, że tak wyszło...

Konflikt wydaje się zażegnany, wiemy już, że B2 jest rzeczywiście chora, ale tak się nie da żyć. A zbliżają się chrzciny małego poganina, na których babcia pewnie też się pojawi. Wszyscy się boimy, żeby nie zrobiła czegoś głupiego w kościele. Mój tata wini trochę D,że nie mówiła nikomu, że jej mama jest chora i, że wiedząc o tym, jednak tam jeździ...Ale ja to próbuję zrozumieć - matka to matka. Nie wiem czy to piekielne czy smutne. Współczuję mojemu bratu, rodzicom no i Młodemu oczywiście.

rodzina

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 192 (244)

1