Profil użytkownika
chipsi
Zamieszcza historie od: | 11 czerwca 2015 - 13:31 |
Ostatnio: | 29 lutego 2020 - 20:08 |
- Historii na głównej: 7 z 8
- Punktów za historie: 2205
- Komentarzy: 43
- Punktów za komentarze: 417
« poprzednia 1 2 następna »
Zamieszcza historie od: | 11 czerwca 2015 - 13:31 |
Ostatnio: | 29 lutego 2020 - 20:08 |
« poprzednia 1 2 następna »
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@lady0morphine: widziałam takie kartki na drzwiach lekarza pierwszego kontaktu. I w cale się nie dziwię.
Ach ta dzisiejsza młodzież ;) Jak ja chodziłam "na balety" to nie było takiego co by go nie przewrócili (taki typ imprezy) i nikogo nie wypraszano, wszyscy zadowoleni. Mi nawet ktoś niechcący nos złamał i nie wiem komu podziękować.
@Prankster: Dodaj coś jeszcze o naiwnych staruszkach i półnagich dziewczynach co się dały zgwałcić.
@KoparkaApokalipsy: Cóż, dokumenty miałam w ręce, klienta i jego kumpla znam od dziecka, widzi to kilka osób...
@Armagedon: Naiwnie uznaliśmy że zamiast szarpać się z łobuzem, prościej będzie poprosić o pomoc uprawnione do tego służby. Zresztą znając życie wtedy by nas złapano i oskarżono o włam :) Masz rację, tamten maluch nie był wiele wart ale nie chodziło nam tyle o pieniądze ze sprzedaży co o nieszczęsne OC. Gdyby nie miły urzędnik, płacilibyśmy je do dziś?
@kwadrylion: Jeszcze zanim go wezwano samochód zniknął spod jego domu. Nie mam pojęcia co z nim zrobił. Nam powiedział że dał go kumplowi ( który był przy "zakupie"), kumpel że go nie miał i znowu d.pa. Tego kumpla też nikt nie przesłuchiwał.
@kwadrylion: Przez jakiś czas stało pod jego domem, potem znikło, kij wie gdzie.
@Ness: świadkowie byli i to kilku (koledzy, rodzina) ale nikt z nimi rozmawiać nie chciał. Dowód rejestracyjny i ubezpieczenie nadal mieliśmy w kieszeni. Gdyby było jak piszesz, także wypadało by wszcząć jakieś postępowanie - przeciwko nam.
@iks: Wypraszam sobie. Nie było z czym. Dostaliśmy przecież pismo iż "nie dopatrzono się znamion czynu zabronionego" i w końcu wszystkich przesłuchano. Tylko papierka nie wydali do urzędu. Na szczęście udało się bez niego. Inna sprawa że byliśmy wtedy jeszcze smarkaci i o prokuraturze nikt nawet nie pomyślał.
@innaem: Wpisałam miasto, możesz zweryfikować :)
Specyficzna "sieć" sklepów gdzie zagina się czasoprzestrzeń. W takim przybytku na mazurach zapytałam czy jest pieczywo chrupkie na co ekspedientka zniecierpliwiona: "a skąd ja mam wiedzieć?"
Może współpracownik był z choróbskiem u mojej (już byłej) lekarki? Co z tego że zdycham i szef sam mnie wygonił do lekarza. To mam zmienić pracę. Przecież ona pracuje z chorymi i jakoś się nie boi że się zarazi. Że się źle czuję? Ona całą ciąże pracowała (co z tego że angina to nie ciąża).
Akurat w zeszłym tygodniu bratanek kumpla usłyszał od swojej babci "to przez ciebie tata się powiesił". Nie ogarniam jak mroczne trzeba mieć wnętrze żeby do własnego wnuka/wnuczki coś takiego powiedzieć. Zamiast trzymać się razem, wspierać, oboje straciliście kochana osobę.
Mój "ulubiony" tekst, o który często kłócę się ze znajomymi to "przecież tam nie stoją (policja)" lub "o tej porze cie nie złapią". No bo co z tego że może siebie i kogoś zabić, grunt że nie zarobi mandatu. Też wychodzę na czepialską babę.
@timo: ale bierzesz pod uwagę to że gdy umiera Ci bliska osoba to najważniejsza wtedy nie jest kasa, faktury, umowa? Nie życzę Ci ale może kiedyś się przekonasz że załatwiając stypę podpisałbyś nawet umowę o zakup samolotu gdyby ktoś taka Ci podsunął.
Posiadam potomstwo i też nie ogarniam tego dzieciowego ekshibicjonizmu. Owszem, jestem w stanie zrozumieć małe dziecko w parku czy nawet na placu zabaw jeśli niema w pobliżu toalety a dziecię załatwia potrzebę w ustronnym, osłoniętym miejscu.
@chwilowy: wiesz, też nie przepadam za widokiem karmiących publicznie, ale Twój tekst o butelkach spowodował u mnie opad wszystkiego, z cyckami włącznie. W gimnazjum nie uczą o żywieniu niemowląt?
Widzę że pomarańczowy operator traktuje tak wszystkich - tu akurat znam sprawę od strony serwisantów. Tak samo są oceniani przez wkurzonych klientów, dorzuca się im coraz nowe obowiązki obcinając przy tym pensje. Zwalnia się fachowców z wieloletnim stażem a zatrudnia (za mniejsza kasę oczywiście) ludzi z ulicy, którzy pojęcia nie mają jak telefon wygląda.