Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

cosinus

Zamieszcza historie od: 12 listopada 2012 - 15:00
Ostatnio: 17 marca 2016 - 14:13
  • Historii na głównej: 7 z 10
  • Punktów za historie: 3758
  • Komentarzy: 44
  • Punktów za komentarze: 222
 
zarchiwizowany

#68960

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Było już wiele historii o piekielnych kasjerach w supermarketach, o piekielnych klientach, a mi się przypomniała historia po prostu o piekielnym facecie.

To był okres przed Bożym Narodzeniem. Wiadomo jak wtedy jest w supermarketach, dlatego z szanowną rodzicielką skorzystaliśmy z dnia wolnego w pracy i przed południem pojechaliśmy zrobić większe zakupy do popularnej sieciówki.

Stoimy już przy kasie, przed nami stoi młody facet (ok. 30 lat) i jeszcze kilka osób. Do pozostałych kas kolejka podobna, a reszta pracowników sklepu uwija się w pocie czoła rozkładając towary na półkach. W pewnym momencie gość ni z tego ni z owego zaczyna się awanturować, że on tu tyle nie będzie czekał, że mają otworzyć kolejną kasę i co to ma w ogóle być. Żadnej uprzejmej prośby czy pytania, nic - od razu "z ryjem" do kasjerki, jakby liczba otwartych kas zależała od niej. Przy okazji dodam od siebie że naprawdę nie było tragedii (nawet jak na okres przedświąteczny), kolejka posuwała się w miarę szybko do przodu. Kasjerka zmęczonym głosem odpowiedziała mu, że pewnie zaraz ktoś przyjdzie i otworzy nową kasę, a Piekielny w tym czasie lamentował i narzekał, jaka to beznadziejna obsługa jest w tym sklepie. W końcu przyszła kolejna kasjerka, otworzyła kasę i część ludzi ruszyła aby zająć tam miejsce (w tym czasie Piekielny nadal głośno dawał znać o swoim niezadowoleniu). Na początku nowej kolejki była młoda dziewczyna [D] z chłopakiem. Wywiązała się następująca rozmowa :

[D] : Niech Pan tu podejdzie na początek kolejki bo już słuchać Pana nie można
[P] : Ty mi nie będziesz mówiła co mam robić, wiedźmo jedna!
[D] : Proszę mnie nie obrażać!
[P] : (z jadowitym uśmieszkiem) Bo co mi zrobisz? Może Twój "men" mnie pobije? Hehehe...

Chłopak, szczupły i w okularach, widać że raczej nigdy nie brał udziału w jakiejś bójce, zaczerwienił się tylko i spuścił głowę, a Piekielny z uradowaną gębą szukał poklasku wśród stojących w kolejce ludzi. Niestety się nie doszukał, ponieważ twarze wszystkich wyrażały zażenowanie, ale nie stracił rezonu i nadal rechotał w najlepsze. Chciałem się odezwać, ale nie chciałem prowokować bójki (bo pewnie tak by się to zakończyło), mimo że byłem od niego większy i czułem przemożną chęć zafundowania jego twarzy bliskiego spotkania z moją pięścią. Żeby nie było - nie lubię przemocy i uważam że to najgorszy z możliwych argumentów, ale niestety jedyny który trafia do pewnej (na szczęście niewielkiej) części populacji, a poza tym nienawidzę gdy ktoś znęca się bezkarnie nad słabszymi, czy to fizycznie czy psychicznie. Spytacie pewnie, dlaczego nic nie zrobiłem?

Otóż szanowny pan Piekielny trzymał za rączkę ok. 3-letniego chłopczyka, który z niemałym zainteresowaniem śledził całą sytuację. Świetne wychowanie i dawanie przykładu odpowiednich zachowań społecznych od najmłodszych lat, nie ma co... Piekielny został w końcu obsłużony (przy "mojej" kasie) ku uldze wszystkich i wyszedł zadowolony ze sklepu.

Skąd się tacy debile biorą?

Supermarket

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 110 (196)
zarchiwizowany

#68775

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio pojawiło się kilka historii na temat Poczty Polskiej, co przypomniało mi dość piekielną historię sprzed lat.

Zbliżały się wówczas moje 18.te urodziny. Mój ojciec pracował w Anglii i postanowił przysłać mi kartkę oraz pieniądze w tradycyjny sposób, czyli pocztą. Teoretycznie mógł zrobić przelew, ale pewnie chciał żebym dostał je fizycznie do ręki.

Parę dni po moich urodzinach przyszedł omawiany wyżej list. Otworzyłem kopertę, wyciągnąłem kartkę z życzeniami, która była... pusta. Skontaktowałem się z ojcem czy tak właśnie to miało być, po czym okazało się, że wkładał do środka pieniądze. Nie była to jakaś przeogromna suma (kilkadziesiąt funtów), no ale listonosz te pieniądze zwyczajnie ukradł. Słyszałem wcześniej o takich procederach, że listy zza granicy są czasem odkładane i otwierane, ale nie spodziewałem się że mnie może spotkać coś takiego. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby widzieć życzenia urodzinowe i ukraść pieniądze które ojciec przesyła do syna? Jak tu mieć potem szacunek do munduru instytucji państwowej, która okrada obywatela w biały dzień...

Ojciec się nieźle zdenerwował (delikatnie mówiąc) i wysłał kolejny list, w którym napisał w dość nieparlamentarnych słowach co sądzi o takiej "uczciwości" listonoszy. Ten list już w ogóle nie doszedł :)

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 62 (188)
zarchiwizowany

#56796

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O tym, jak pozory mylą.

Dzień jak codzień, idę na przystanek tramwajowy. Pod wiatą stoi dystyngowany Pan z teczką, kilka studentek i klasyczny łysy dres z kapturem na głowie i słuchawkami na uszach. Zajeżdża tramwaj, wszyscy wsiadają. Ja miałem kilka przystanków do przejechania, więc stanąłem przy barierce, natomiast wyżej wymienieni zajęli wszystkie wolne miejsca siedzące.

Na następnym przystanku wsiada starsza Pani o kulach. Lekko zawstydzona powoli drepcze między siedzeniami. Mija Pana z teczką, który nagle zobaczył coś ciekawego za oknem. Studentki - zatopione w notatkach. Mi się na takie coś nóż w kieszeni otwiera, bo jak można nie ustąpić miejsca starszej, schorowanej osobie która ledwo się porusza? Już miałem coś powiedzieć, aż nagle szanowny dres zauważył Panią, zerwał się z miejsca i pomógł jej jeszcze podejść i usiąść.

Morał nasuwa się sam ;)

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 177 (403)

1