Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

czerwony_parasol

Zamieszcza historie od: 3 stycznia 2016 - 14:15
Ostatnio: 2 lipca 2021 - 22:46
  • Historii na głównej: 5 z 14
  • Punktów za historie: 742
  • Komentarzy: 15
  • Punktów za komentarze: 41
 
zarchiwizowany

#82753

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ubezpieczenie zdrowia i życia, oraz erytura.

Chcę tylko otworzyć oczy wszystkim co: "panie, po co mam płacić od nieszczęśliwych wypadków, skoro mogę do skarpety składać, a jak coś się stanie to będę przygotowany". Dodatkowo: "widzi Pan, tych niemieckich emerytów? Oni to mają Emeryturę! A my z ZUSu?"

Nieszczęśliwe wypadki zdarzają się niespodziewanie. Możesz się ubezpieczyć i przez 20 lat się "nie przyda", a możesz już po kilku miesiącach mieć wypadek, wtedy się "opłaca". Szczerze powiem, że lepiej aby się nie przyszło, niż żeby się "opłacało". Pracując jako doradca finansowy mam kilka historyjek.

Kobieta, była ubezpieczona na życie, chorób i innego dziadostwa, ale umowa się kończy. Moje zadanie, to odnowienie oferty i znalezienie najlepszych warunków za dane pieniądze. Akurat wersja opcja "z nowotworem", czyli można wykupić trochę drożej, a ubezpieczyciel wypłaci nawet jeżeli ktoś zachoruje na raka. Niestety kilka lat później klientka mi dziękowała bardzo wylewnie. Złośliwy nowotwór, a dała radę finansowo tylko dzięki ubezpieczeniu.

Młody mężczyzna. Silny, zdrowy, wysportowany. Ubezpieczył się "na wszystko". Po około roku miał wypadek, skutkiem czego nie może pracować. Lekarze nie pozwalają, dzięki temu, że się ubezpieczył na za co żyć.

Emerytura. Niemcy państwowej emerytury dostają mniej (procentowo) niż Polacy. Proszę, nie przeliczajcie obcych walut na złotówki, bo zarabiając w euro wydajesz w euro. Oni są nauczeni inwestować w swoją emeryturę i większość z nich robi to, bo wiedzą, że od państwa dostaną bardzo mało. Ci wszyscy niemieccy emeryci całe życie odkładali na prywatne emerytury, dlatego ich stać na takie rzeczy. Mamy skłonność do "nic nie robienia" i narzekania, że za emeryturę żyć się nie da.

Co w tym wszystkim piekielnego? Podczas darmowych konsultacji prawie wszyscy byli nieubezpieczeni. Nie odkładali na przyszłość, albo mieli stare, drogie ubezpieczenie, gdzie można zmienić tak, aby klient miał lepiej i taniej. Ja w większości przypadków mówiąc tylko teoretycznie jakby to mogło wyglądać byłam "tą złą". Złodziejem chcącym wyciągnąć pieniądze. Niestety tylko nieliczni reagowali normalnie. Jako doradca finansowy zostałam zwyzywana od "złodziei i oszustów".

Rzeczywistość

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (43)
zarchiwizowany

#73707

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Głównie czytam Piekielnych, ale nie chcę być tylko pasożytem, więc dodam coś od siebie.

Postaram się, aby wstęp był krótki, rzeczowy. Pracuję z ludźmi, którzy są rozstawieni w różnych miejscach. Szef przekazuje kto ma gdzie iść, gdzie stanąć. Często robi to w biegu, prosząć żeby osoba A przekazała osobie B informacje. Zaczęła u nas pracować koleżanka, która okazuje się mieć pretensję do wszystkich o wszystko. Nazwijmy koleżankę Misia.

Akcja właściwa. Podchodzi do mnie szef i mówi:
- Ty i Misia będziecie teraz "tutaj" stać razem, ale o godzinie XX Misia idzie "tam", a ty zostajesz sama.

Widzę plecy Misi, która idzie powolutku w jakimś kierunku, ogólnie nadal jest "tutaj", po prostu zamiast stać - chodzi. Chodzi wahadłowo: kilkanaście kroków w jedną i kilkanaście kroków w drugą stronę. Nie jest daleko, więc wołam:
- Misia, szef powiedział, że o XX idziesz "tam".
No cóż, nie odwraca się, zero reakcji, pewnie nie usłyszyła, to powiem jak zawróci. Zawróciła, podeszła kilka kroków, ja do niej też podeszłam i powtarzam, a ona na mnie naskakuje i słyszę monolog w stylu:
-Po co moi to piąty raz mówisz?! Już mówiłaś, szef mówił. Rozumiem co się do mnie mówi. Przecież Cię słyszałam!
- Ale jak nie reagujesz to skąd mam wiedzieć... - Nie skończyłam zdania, bo przerwała mi słowami:
- Dobra, skończ już drążyć temat, słyszałam i nie musisz mi nic więcej mówić.

No, ładny wybuch, myślę sobie, ale ok nic niebędę mówić. Po jakimś czasie zaczyna nazrekać mi, że szef jej powiedział, że coś robi nie tak. Widziałam jak pracuje i uznałam, że szef ma rację. Rozwinąć myśli mi nie dane było, bo Misia podeszła do klienta, więc pomyślałam sobie, że dziewczyna ma zły dzień, jest podenerwowana, więc spokojnie jej coś poradzę. Jest w pracy trzeci albo czwarty raz. Postaram się zrobić to delikatnie z zaznaczeniem, że nie chcę jej gnębić, a pomóc. Misia skończyła, więc podchodzę do niej i zaczynam rozmowę:
- Misia słuchaj... (tu też nagle mi przerywa)
-Przecież już ci mówiłam że słyszałam! Po co znowu zaczynasz ten temat?!
Tu zgłupiałam, jednak nadal spokojnie staram się do niej coś powiedzieć, ale nie daje mi dojść do słowa. W końcu udaje mi się wcisnąć, że nie chcę jej mówić o tym co było 15 minut temu, tylko doradzić, pomóc.
Ona odwraca się do mnie i mówi :
- No, to mów! Słucham!
Pewnie nie raz słyszeliście "słucham" powiedziane w taki sposób, że oznacza "mów sobie co masz powiedzieć, ja wiem swoje". To było dokładnie takie "słucham". Tu moja cierpliwość się skończyła, bo ja chcę jej coś poradzić, ona mnie atakuje słowotokiem. No, Misia, nie tym tonem do mnie. Nie, to nie. Z taką osobą nie będę rozmawiać. Gdy się zdenerwowałam i poszłam usłyszałam, że zachowuję się jak dziecko i nie można ze mną normalnie porozmawiać. Jestem kłótliwą osobą.

Zastanawiam się nadal. Rzeczywiście jestem kłótliwa i niewyrozumiała, czy jednak ze mną wszystko jest ok, a to jej reakcje były nietypowe? Jestem ciekawa co o tym sądzicie.

Praca

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (82)
zarchiwizowany

#70409

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czy kontroler tak może?

Pojechałam do małego miast. Niby małe, ale swoją linię autobusów ma. Jechałam autobusem na dworzec PKP, a mając tego dnia pecha wcześniejszy nie przyjechał, a ten przyjechał kilka minut po zasie, więc wiedziałam, że będę biec na pociąg. Jadę sobie tym autobusem, widzę przez okno, że pociąg już stoi, więc ustawiam się w drzwiach.
Wychodząc odbijam się od brzuchatego Pana, który całą swoją osobą zasłania wejście do autobusu i nie pozwala wysiąść, bo on wyciąga odznakę (blaszka na sznurku) i chce sprawdzić mój bilet. Mam dużo szczęścia, że schowałam go do kieszeni i szybko wyciągnęłam bo jak dobiegłam do pociągu, to już gwizdali na odjazd. Gdybym schowała bilet do portfela albo gdzieś do torebki nie zdążyłabym na pociąg, a był to ostatni pociąg, który jechał tam gdzie chciałam.

Czy kontroler ma prawo zablokować wyjście komuś kto wysiada na tym samym przystanku co on wsiada?

autobus

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 33 (115)
zarchiwizowany

#70391

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem promotorką, a praca z ludźmi powoduje wiele miłych i piekielnych sytuacji. Lubię swoją pracę, nie jest ciężka, większość ludzi jest neutralna ("nie dziękuję"), ktoś powie coś miłego, kilku minutowa rozmowa najczęściej miła i idziemy dalej. Niestety zdarzają się kwiatki, oto przykładowe (może być dużo):

- Brak kultury. Na, jak mi się wydaje, miłe "dobry wieczór, zapraszam tu i tu" reakcja typu "spie..sznie się oddalaj" wyzwiska i nawet groźby. Ja rozumiem że to już 15 raz w ciągu 2 minut w których ktoś proponuje Ci klub, piwo gratis, czy inne cuda, ale to nasza praca. Zwykłe "nie" wystarczy.

- Groźby. Kim trzeba być, aby do drobnej dziewczyny, 160cm wzrostu, na oko lat 20 reagować agresją i groźbami? Nie tylko "typowy Seba z osiedla" ale wydawałoby się porządny koleś grozi mi pobiciem. Naprawdę, ego rośnie im wtedy?

- Propozycje seksu. Nie jestem desperatką, która zacznie całować po rękach i dziękować każdemu kto chce mi dać kasę za pieniądze. Nie ważne jakie, naprawdę.

- Nawracanie. "Znalazłabyś sobie porządną pracę." Już mam taką. Jest naprawdę dobrze płatna, dodatkowo jest lekka, mili ludzie ze mną pracują i mam normalną umowę. Przykładowo tyrając (nie pracując) w sklepie po 12h mogę liczyć na najniższą krajową, może czasami trochę więcej. Raz przepracowałam miesiąc, wypłata do ręki, umowa jakoś do mnie nie dotarła (och jakie to dziwne), dodatkowo bóle kręgosłupa, bo dźwiganie ciężarów. To ma być "porządna" praca? Wolę swoją ;)

rynek

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (34)