Profil użytkownika
evlyn
Zamieszcza historie od: | 11 stycznia 2013 - 22:46 |
Ostatnio: | 30 stycznia 2016 - 22:51 |
- Historii na głównej: 2 z 13
- Punktów za historie: 2652
- Komentarzy: 23
- Punktów za komentarze: 146
zarchiwizowany
Skomentuj
(20)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Szanuj szefa swego, możesz mieć gorszego?
Kilka przykładów jak szef chce ingerować w życie prywatne pracowników.
1. Doszkalaj się, zdobywaj nowe umiejętności (przecież należy mieć jak najlepszych pracowników), ale nie możesz być bardziej wykształcony niż pracodawca.
Przykład: pracodawca jest księgowym, ale lepiej wie od florysty jak kwiaty układać
2. Jeżeli masz konto na fb, koniecznie zaproś szefa do znajomych, ponadto "pokochaj" swoje miejsce pracy (nawet jeśli szczerze go nie lubisz), a jeśli tego nie uczynisz: czekają Cię poważne rozmowy na ten temat z przełożonym połączone z namawianiem lub też (jeśli nie zmienisz zdania) z POLECENIEM służbowym (niewykonanie grozi upomnieniem lub naganą).
3. Pod groźbą nagany lub upomnienia masz zakaz lubienia profili na fb konkurencji (nawet jeśli wcześniej tam pracowałeś i szczerze lubisz to miejsce lub też akurat konkurencja "przemawia" do Ciebie).
Level hard: napisz komentarz u konkurencji chwalący jakieś innowacyjne rozwiązanie (którego Twój szef nie ma i nie będzie miał, bo koszty).
4. Jeżeli wciąż tam (jakimś cudem) pracujesz, masz zakaz prywatnych rozmów z byłymi pracownikami pod groźbą dyscyplinarnej utraty pracy.
P.S. Wiem, że za takie coś nie można upominać ani dawać nagan tym bardziej dyscyplinarnie zwalniać, ale niestety są ludzie, którzy wierzą w te brednie. I stosują się do tych "POLECEŃ SŁUŻBOWYCH"
Kilka przykładów jak szef chce ingerować w życie prywatne pracowników.
1. Doszkalaj się, zdobywaj nowe umiejętności (przecież należy mieć jak najlepszych pracowników), ale nie możesz być bardziej wykształcony niż pracodawca.
Przykład: pracodawca jest księgowym, ale lepiej wie od florysty jak kwiaty układać
2. Jeżeli masz konto na fb, koniecznie zaproś szefa do znajomych, ponadto "pokochaj" swoje miejsce pracy (nawet jeśli szczerze go nie lubisz), a jeśli tego nie uczynisz: czekają Cię poważne rozmowy na ten temat z przełożonym połączone z namawianiem lub też (jeśli nie zmienisz zdania) z POLECENIEM służbowym (niewykonanie grozi upomnieniem lub naganą).
3. Pod groźbą nagany lub upomnienia masz zakaz lubienia profili na fb konkurencji (nawet jeśli wcześniej tam pracowałeś i szczerze lubisz to miejsce lub też akurat konkurencja "przemawia" do Ciebie).
Level hard: napisz komentarz u konkurencji chwalący jakieś innowacyjne rozwiązanie (którego Twój szef nie ma i nie będzie miał, bo koszty).
4. Jeżeli wciąż tam (jakimś cudem) pracujesz, masz zakaz prywatnych rozmów z byłymi pracownikami pod groźbą dyscyplinarnej utraty pracy.
P.S. Wiem, że za takie coś nie można upominać ani dawać nagan tym bardziej dyscyplinarnie zwalniać, ale niestety są ludzie, którzy wierzą w te brednie. I stosują się do tych "POLECEŃ SŁUŻBOWYCH"
Ocena:
115
(239)
zarchiwizowany
Skomentuj
(11)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Pozdrawiam pracownice banku PKO BP.
Dzięki nieumiejętności/braku wiedzy/totalnego "niechcemisizmu" musiałam jechać do NBP oddalonego o 80 km od miejsca mojego zamieszkania.
Miałam pocięte 100 PLN (uszkodzone), więc sprawdzam w necie co mogę z tym zrobić. Wujek Google mówi: idź do banku, naklej na kartkę i wymień. Niestety nie podał do jakiego banku, więc uderzam do tego gdzie mam konto i który znajduje się w pobliżu mojego bloku.
Wyciągam przy okienku "puzzle" i pytam jak mam to wymienić. Po konsultacji z 3 (!) koleżankami dowiedziałam się, że to nie u nich i tylko do NBP. No trudno, ja nie pracuję w banku to nie wiem.
Będąc przy okazji w większym mieście udaję się do NBP.
Tam już osoba kompetentna poinformowała, że za*****m obowiązkiem KAŻDEGO banku w Polsce jest wymienić te pieniądze. Po 30 min wypełnianiu deklaracji, sklejaniu i protokołowaniu pani poinformowała, że za 3 m-ce mam zgłosić się do NBP celem odebrania kasy.
Piekielne panie z PKO zostały przeze mnie osobiście poinformowane (skoro o zarządzeniach prezesa NBP nic nie wiedzą), jakie obowiązki nad nimi ciążą. Najpierw udawały, że to nie one (taaaa jasne; zapamiętałam które i specjalnie tam podeszłam) a potem perfidnie zaczęły mnie olewać i rozmawiać z innymi.
Chyba inny bank zyska nowego klienta, bo z takim podejściem do pracy, obowiązków i klientów to daleko nie pociągną...
Dzięki nieumiejętności/braku wiedzy/totalnego "niechcemisizmu" musiałam jechać do NBP oddalonego o 80 km od miejsca mojego zamieszkania.
Miałam pocięte 100 PLN (uszkodzone), więc sprawdzam w necie co mogę z tym zrobić. Wujek Google mówi: idź do banku, naklej na kartkę i wymień. Niestety nie podał do jakiego banku, więc uderzam do tego gdzie mam konto i który znajduje się w pobliżu mojego bloku.
Wyciągam przy okienku "puzzle" i pytam jak mam to wymienić. Po konsultacji z 3 (!) koleżankami dowiedziałam się, że to nie u nich i tylko do NBP. No trudno, ja nie pracuję w banku to nie wiem.
Będąc przy okazji w większym mieście udaję się do NBP.
Tam już osoba kompetentna poinformowała, że za*****m obowiązkiem KAŻDEGO banku w Polsce jest wymienić te pieniądze. Po 30 min wypełnianiu deklaracji, sklejaniu i protokołowaniu pani poinformowała, że za 3 m-ce mam zgłosić się do NBP celem odebrania kasy.
Piekielne panie z PKO zostały przeze mnie osobiście poinformowane (skoro o zarządzeniach prezesa NBP nic nie wiedzą), jakie obowiązki nad nimi ciążą. Najpierw udawały, że to nie one (taaaa jasne; zapamiętałam które i specjalnie tam podeszłam) a potem perfidnie zaczęły mnie olewać i rozmawiać z innymi.
Chyba inny bank zyska nowego klienta, bo z takim podejściem do pracy, obowiązków i klientów to daleko nie pociągną...
Ocena:
98
(192)
zarchiwizowany
Skomentuj
(15)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Chciałam podziękować premierowi i całej reszcie.
Po dwóch latach pracy na pełen etat, płaceniu składek/podatków i czego kto tam chciał nie mogę formalnie zostać osobą bezrobotną.
W czasie, kiedy pracowałam rozpoczęłam policealne szkoły na dwóch kierunkach. Wtedy nie kolidowało to z pracą i płaceniem haraczy a teraz nie mam prawa do zasiłku (który mi przysługuje z racji przepracowanych dwóch lat) i do ubezpieczenia. Mało ważne, że ja nie mam. Moje dziecko też nie.
Dziękuję za taką "drugą Irlandię". Wolę wracać do pierwszej.
Po dwóch latach pracy na pełen etat, płaceniu składek/podatków i czego kto tam chciał nie mogę formalnie zostać osobą bezrobotną.
W czasie, kiedy pracowałam rozpoczęłam policealne szkoły na dwóch kierunkach. Wtedy nie kolidowało to z pracą i płaceniem haraczy a teraz nie mam prawa do zasiłku (który mi przysługuje z racji przepracowanych dwóch lat) i do ubezpieczenia. Mało ważne, że ja nie mam. Moje dziecko też nie.
Dziękuję za taką "drugą Irlandię". Wolę wracać do pierwszej.
Ocena:
94
(210)
‹ pierwsza < 1 2
« poprzednia 1 2 następna »