Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kosiaty

Zamieszcza historie od: 17 listopada 2013 - 12:54
Ostatnio: 6 września 2021 - 20:12
  • Historii na głównej: 7 z 11
  • Punktów za historie: 3445
  • Komentarzy: 46
  • Punktów za komentarze: 301
 
zarchiwizowany

#59285

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tak mi się przypomniało co do kurierów...

Historia dotyczyć będzie znanej i zapewne bardzo "lubianej" przez wszystkich firmy kurierskiej ze szczęśliwą siódemką w nazwie, a wydarzyła się dwa lata temu. Może być trochę długo, ale taka firma :)

Z racji faktu, że mój tata zaczął rok wcześniej pracę jako kierowca ciężarówki, staraliśmy się kupować mu różne przedmioty do owego pojazdu żeby ułatwić mu życie. Tym razem wybór padł na szybkowar, żeby szybko mógł sobie coś przyrządzić i nie tracić za dużo czasu który mógł przeznaczyć na odpoczynek. Allegro, aukcja, zakup, bam! Przesyłka zostanie dostarczona przez kuriera "Siódemkę". No ok, jeszcze nam nie dostarczał, zobaczymy jak to będzie. Mija dzień, dwa, trzy, przesyłki niet. Telefon do sprzedawcy, przesłał potwierdzenie nadania więc to nie jego wina. Ok, czekamy. Tydzień już, przesyłki niet. Zaczęliśmy dzwonić do kuriera- magia, telefon milczy (kto by się spodziewał?). Po dwóch tygodniach dzwonienia i maili które chyba zaczęły im się wysypywać z komputera łaskawie ktoś odbiera:
7: Dzień dobry, kurier "7", w czym mogę pomóc?
[M]ama: dzień dobry, chciałabym się dowiedzieć co się stało z przesyłką taki a taki numer.
7: A nie ma jej.
M: Ale jak to nie ma?
I tu padła odpowiedź która położyła mnie na łopatki i wgniotła na poziom przeciętnego bunkra:
7: A bo tir spłonął.

Po małym piekiełku jakie zorganizowała moja mama z powodu braku kontaktu i jakiejkolwiek informacji o tym że coś się przesyłkom stało łaskawie zgodzili się drugą dostawę gratis nam dać. No ok. Telefon do sprzedawcy, wysyła drugi szybkowar, za darmo, bo za tamten siódemeczka zwróciła kasę.

Domyślacie się co dalej?

Tydzień, niet. Dwa, niet, Trzy, odebrali!
Przesyłki nie ma. Bo nie. Zginęła. Nosz kur.
Telefon do sprzedawcy, wysyła następne, i sam idzie do siedziby firmy rozpętać piekiełko, ze swojej strony zrobiliśmy to samo na infolinii i wysłaliśmy pisemko że w związku z takim traktowaniem rozważamy wysłanie pisma do Rzecznika Praw Konsumenta z opisem sprawy.

I nagle cud!

Dwa dni później przyjeżdża kurier z przesyłką i błaga żeby nic nie wysyłać bo robotę stracą. A to peszek. Odpuściliśmy pismo ale zastrzegliśmy że jak kiedyś będą oni wieźć paczkę i będzie choć doba opóźnienia to mogiła.

Wdzięczny kurier pojechał i od tamtego czasu zawsze jak mają coś dla nas dzwoni pan kurier już z początku trasy że będzie o tej i o tej i faktycznie jest.

Dodatkowy smaczek? Przesyłka nr 2, która "zginęła", w cudowny sposób doszła do nas dwa tygodnie po pierwszej. Czyli można poszukać. Od razu została zwrócona nadawcy, współczuję kurierowi który ją odwoził :)

kurierzy

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (229)
zarchiwizowany

#57433

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O różnicy wieku będzie.

Ostatnio zostałem poproszony przez kuzynkę o przypilnowanie jej 10-letniej pociechy. Jako że rzecz działa się we Wrocławiu, a w Pasażu Grunwaldzkim odbywa się wystawa LEGO, postanowiłem Młodej [M] pokazać, czym to takie stare pryki jak ja bawiły się "za moich czasów". Widać że dziecko zainteresowane, oczy wielkie i pada pierwsze pytanie:
M: kosiaty, a takie coś można kupić? Te klocki?
J: Jasne że można, ale na Twoim miejscu najpierw bym zapytał Twojej mamy czy nie ma może gdzieś takich.

Także dziecko z niecierpliwością czeka powrotu do domu, ja w międzyczasie zadzwoniłem gdzie trzeba i dowiedziałem się że powinno coś być schowane w którejś z szaf. Przejrzałem- znalazło się! Młoda tak markotnie patrzy i wzdycha:
M: Ale to nie starczy na takie rzeczy jak w galerii...
J: Przecież nie musisz układać tego samego, zbuduj co chcesz.
M: Naprawdę mogę? Tak wszystko wszystko?
J: Co tylko sobie wyobrazisz- zapewniam i zadowolony że Młoda znalazła jakieś porządne, rozwijające zajęcie, poszedłem w krótką kimę. Budzi mnie szarpanie i okrzyki:
M: kosiaty kosiaty kosiaty zobacz zobacz ZOBACZ NO CO ZBUDOWAŁAM!
No więc patrzę chcąc pochwalić... I szczęka opada mi na poziom podłogi. Tej u sąsiada poniżej. Bo co zbudowała Młoda?

Tablet i telefon komórkowy.

Znak czasu, różnica wieku czy ki diabeł, ale poczułem się strasznie staro...

pokolenia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 237 (347)
zarchiwizowany

#56614

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Z dzisiaj.

Wrocław jak wiadomo miasto spore, a jak w każdym sporym mieście dużo się dzieje, to i co chwilkę jakiś pojazd uprzywilejowany z włączoną dyskoteką przepycha się przez sznury samochodów coby kogoś uratować/aresztować. W takiej sytuacji przepisy są jasne- należy ułatwić w maksymalnym zakresie przejazd takiej jednostce coby się szybko uwinęła.
Niby nietrudne, prawda?

Cóż, widok samochodów,które mimo tego że ich kierowcy musieli zauważyć zbliżającą się z poprzecznej ulicy z dużą prędkością rakietę z włączonymi niebieskimi światełkami po prostu MUSZĄ się wepchać przed to auto "bo mieli zielone to jadą" przez co dyskoteka musi zwolnić i nierzadko zatrzymać się, ponieważ ów kierowca zablokuje całą ulicę, utwierdza mnie tylko w przekonaniu że jednak to jest za trudne. I to nie jest rzadki widok.

Pytanie czy to ze mną jest coś nie tak, czy po prostu na prawko przydałyby się też psychotesty, jak do służb mundurowych?

ulice

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (219)
zarchiwizowany

#56176

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia madziary

http://piekielni.pl/56152

zainspirowała mnie do założenia konta i potwierdzenia- owszem, dentyści robią nam koło pióra, może nie wszyscy, ale większa część na pewno.

Otóż rok temu chciałem dostać się na Wojskową Akademię Techniczną w Warszawie, a proces rekrutacji następujący- złożyć papiery, odwiedzić regionalną Komendę Uzupełnień, dostać terminy i jechać do wyznaczonego szpitala żeby dać się przebadać wszystkim możliwym lekarzom (horror sam w sobie, materiał na osobną historię). Przychodzi kolej na zębologa i słyszę "góra prawa 1 ok 2 ok 3 ok 4 ok 5 ok... itd." Trochę się zdziwiłem i pytam czy na pewno z przodem wszystko dobrze po sprawdzeniu wszystkiego i słyszę że owszem.

Gdzie piekielność?

Miesiąc wcześniej wizyta u swojej dentystki. Usłyszałem "ojoj, tu wszystkie piątki do robienia będą, trzeba się umówić". Zawsze miałem problemy z zębami to uwierzyłem.

Co się okazało po złożeniu tego do kupy?

Dentyści wojskowi (jak wszyscy ich lekarze) mają przy kandydatach na uczelnie wojskowe przykaz "znaleźć cokolwiek co będzie źle to będzie można odrzucić na wstępie! Kasa za rekrutację zostaje u nas i hehe cóż przykro nam za stracony czas", więc nie było mowy o pomyłce w sprawdzeniu czy kłamstwie. Ale za to dowiedziałem się, że plomby białe, które daje się na przednie zęby żeby ładnie wyglądało kosztują 100 zł od sztuki. Czyli pani dentystka dla zarobku chciała mi powiercić w 4 zdrowych zębach, a niech ma.

Także uważajcie na dentystów!

słuzba_zdrowia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (202)

1