Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

krocha

Zamieszcza historie od: 16 kwietnia 2014 - 23:23
Ostatnio: 11 grudnia 2014 - 23:43
  • Historii na głównej: 3 z 6
  • Punktów za historie: 1968
  • Komentarzy: 27
  • Punktów za komentarze: 153
 

#63319

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pisałam kiedyś o mojej piekielnej "całe szczęście niedoszłej teściowej gadzinie" i użytkownicy piekielnych doradzali mi odcięcie się od całej tej rodzinki.

Rozstałam się definitywnie z ojcem mojego (już obecnego na naszym świecie ;) ) dziecka, a teraz czeka mnie sprawa w sądzie i nie mówię tu o alimentach. Otóż z upływem czasu zaczęłam coraz bardziej podejrzewać że tatuś mojego syna (niech będzie W) kogoś ma. Będąc w posiadaniu jego hasła na pocztę weszłam na jego fb w celu przejrzenia wiadomości. Wiem że nie było to uczciwe, aczkolwiek to co on mi wyprawiał z życiem to było istne znęcanie się psychiczne i będąc w szóstym miesiącu ciąży chciałam znać całkowitą prawdę, wiedzieć na sto procent czy on coś ukrywa czy może to jednak ja jestem ta zła.

Przeglądając jego wiadomości dowiedziałam się, że W zdradza mnie z czterema innymi dziewczynami i okłamywał mnie w sumie od początku naszej znajomości. Załamałam się, naprawdę w ciągu kilku minut czytania obrzydliwych wiadomości o tym jak się W zabawiał z innymi i w jaki obleśny sposób, moje całe życie runęło. W się bardzo szybko zorientował, że przeczytałam te wiadomości i co zrobił? Przeprosił? SKĄD. Poszedł na policję. To że on przetrzepywał moją całą pocztę kilka razy to nic, ja weszłam na jego, dowiedziałam się o wszystkich kłamstwach i pobiegł na policję.
Oczywiście on się dzieckiem w ogóle nie interesuje, tak jak nie interesował się ciążą, a to że ja go podałam o alimenty jest karygodne.

Ale nie pisałabym wam o tym wszystkim gdyby nie dzisiejsza sytuacja.

Policjant, który mnie przesłuchiwał stwierdził, że sprawa jest ewidentnie do umorzenia. Dostałam pismo z sądu, że dnia dzisiejszego odbędzie się posiedzenie i umorzenie mojej sprawy, więc zapakowałam małego w wózek, wzięłam koleżankę do pilnowania Misia i podreptałyśmy do sądu, a tam dowiedziałam się że W kiedy dowiedział się, że chcą mi tą sprawę umorzyć, zaczął się odwoływać, powołując się na odniesione STRATY MORALNE.

Przez niego trafiłam kilka razy w ciąży do szpitala, musiałam wiele tygodni leżeć z powodu zagrożonej ciąży, nie zliczę nieprzespanych nocy, nerwów i upokorzenia którego mi zagwarantował, ale to on poniósł straty moralne. Tak więc w lutym odbędzie się pełnowymiarowa rozprawa. Z chęci zemsty, utrudnienia życia (jakby samotne wychowywanie dziecka było proste), nie wiem może z żalu? Tak czy inaczej na to właśnie idą wasze podatki drodzy rodacy.

sąd partner idiota

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 321 (551)

#59737

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytałam sobie dzisiaj historię o różnicach w terminach u lekarzy i przypomniała mi się sytuacja z samego początku ciąży.
Pod koniec stycznia test pokazał dwie kreski, więc postanowiłam pójść zarejestrować się do ginekologa. Ponieważ wcześniej mieszkałam za granicą i w Polsce nie miałam swojej lekarki od spraw kobiecych, wybrałam najbliższą przychodnię w mojej okolicy i podreptałam tam w celu rejestracji do wcześniej już upatrzonej lekarki :)

- Witam, nazywam się krocha i chciałam się zarejestrować do doktor XYZ.
- A Pani jest w ciąży?
- Tak, jestem.
- A Pani ma u nas kartę?
- No nie.
- No to mam wolny termin na czerwiec.

No nic, podziękowałam pani w rejestracji, ale za radą jednej z pacjentek poszłam bezpośrednio do pani doktor. Prywatnie miałam wizytę po trzech dniach i tutaj zdarzył się "cud" który może ktoś mi wyjaśni. Nie zapłaciłam za tą prywatną wizytę ani grosza, ponieważ jestem ubezpieczona. Pani doktor założyła mi kartę i od tamtego czasu chodzę sobie spokojnie na kolejne badania i nie mam żadnych problemów z rejestracją.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 446 (532)

#59491

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem w 18 tygodniu ciąży, więc brzuch jest już widoczny. Wczoraj musiałam pojechać rano do miasta w celu załatwienia kilku spraw. Wiadomo, 9 rano, autobus pełen uczniów, studentów no i emerytów.
Stanęłam sobie przy drzwiach, gdyż czułam się w miarę dobrze i nie czułam potrzeby zganiania zmęczonych życiem gimnazjalistek z siedzeń. Stałam sobie obok kilku studentów.

Po drugim przystanku zaczęłam się źle czuć, jednak zanim zdążyłam zareagować i jednak podejść do kogoś i poprosić o ustąpienie miejsca, zrobiło mi się ciemno przed oczami i jedyne co pamiętam to osuwanie się na podłogę.

Na szczęście ocknęłam się po kilku sekundach i się zdziwiłam. To nie studenci zgarnęli mnie z podłogi, nie młode kobiety ani ludzie w moim wieku. To para staruszków podniosła mnie, posadziła, podała mi wodę i zajęli się moją torebką, podali mi ją i powiedzieli żebym sprawdziła czy nic nie zginęło.

Wszyscy młodzi, pełni sił ludzie byli nagle zajęci patrzeniem się w telefony, notatki czy przyglądaniem się krajobrazowi za oknami autobusu.

Powiedziałam że zgubiłam bilet, który trzymałam w ręce, okazało się że leżał pod stopami jednego ze studentów który słyszał wszystko co mówiłam. Podniósł go? Skądże, starszy pan musiał się przejść i go podnieść.

komunikacja_miejska

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 662 (832)

1