Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

laaqueel

Zamieszcza historie od: 20 marca 2012 - 23:15
Ostatnio: 5 grudnia 2023 - 14:44
  • Historii na głównej: 4 z 11
  • Punktów za historie: 2459
  • Komentarzy: 21
  • Punktów za komentarze: 62
 
zarchiwizowany

#27687

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Trzy lata temu pracowałam u rodziców w małym, rodzinnym zakładzie okulistyczno-optycznym. Poza doborem okularów, zajmujemy się też ich naprawą czyli standard wszedzie poza sieciówkami. Tyle tytułem wstępu.
Któregoś letniego dnia traf chciał, że w optyce przy ladzie byłam [j]a i mój [b]rat. Ja obsługiwałam klienta, a mój brat chwilowo był wolny, gdy wszedł [p]iekielny (tzw. Polski Niemiec), który od progu wrzeszczał na nas, że chce zwrotu pieniędzy za okulary, bo zepsuły mu się po tygodniu użytkowania. No dobra. Mój brat go obsługuje, a ja się przysłuchuję, kończąc obsługę miłego pana, który potem został i przysłuchiwał się wszystkiemu z boku.
[b] Paragon poproszę.
[p] Nie mam.
[b] No to nie możemy uwzględnić reklamacji.
[p] Jak to nie?! Ja tu z Niemiec przyjechałem! Ja jestem ważną osobą! Ja się znam na tym i MUSICIE mi przyjąć reklamację! (Zaznaczę, że klient do tej pory nie pokazał nawet owych zepsutych oprawek, więc nie wiedzieliśmy co i jak.)
[b] Zrobimy tak. Skoro nie ma Pan paragonu, proszę powiedzieć mi, kiedy dokładnie Pan był u nas i czy rzeczywiście u nas wyrabiał Pan okulary.
[p] Ja nic nie muszę! Byłem tu tydzień temu! (tu pada nazwisko, a mój brat szuka odpowiedniego zlecenia - na wszelki wypadek sprawdzając nie tylko ten miesiąc, ale i poprzedni)
[b] (Zlecenie na podane nazwisko nie zostało znalezione.) Nie robił Pan u nas okularów. Nie mogę przyjąć reklamacji.
[p] Ale jak to tak?!
[b] Po prostu. Bez paragonu czy też zlecenia nie uznamy tej reklamacji, ale może uda nam się naprawić Panu okulary, jeżeli Pan je nam pokaże.
Piekielny niechętnie sięga do kieszeni kurtki(!) i wyjmuje okulary z porysowanymi szkłami od niepoprawnego użytkowania i strasznie wygiętnym jednym nausznikiem. Ja już obsłużyłam swojego klienta, więc przyglądam się oprawkom.
[b] Proszę Pana, te okulary na pewno nie były u nas wyrabiane. Nie mamy w ofercie oprawek tej firmy.
[p] Ale jak to?! Przecież robiłem je tutaj!
[b] A może wyrabiał je Pan u optyka po drugiej stronie ulicy?
[p] Tu. Na pewno tu.
[b] No dobrze. To naprawimy.
Naprostowujemy mu te okulary i podajemy je, jednocześnie udzielając instrukcji użytkowania.
[b] Okulary powinno zdejmować się dwiema rękami, a nie jedną. Gdy zdejmujemy jedną, to okulary się wykrzywiają tak, jak to miało miejsce u Pana w okularach.
[p] Co mi Pan tu pi*****i? Zawsze zdejmowałem jedną ręką i było dobrze. A poza tym, według praw fizyki nie mają one prawa się odgiąć, gdy zdejmuję je jedną ręką.
W tym momencie już nie mogłam dłużej cicho siedzieć.
[j] Według wszelakich praw fizyki, gdy następuje naprężenie jednostronne w obiekcie o kształcie litery U, druga strona wygina się i pękają wiązania między poszczególnymi atomami metalu, więc automatycznie metal robi się słabszy i może to prowadzić do późniejszego pękania w tym przypadku zauszników.
[p] Ale jak to?! Przecież w fizyce jest właśnie tak, że nic nie pęka i nic się nie wygina, gdy wyginam jedną stronę okularów!
Po takim wywodzie daliśmy już sobie spokój z owym Piekielnym. Skasowaliśmy go i życzyliśmy miłego dnia. Za to, za każdym razem gdy klient przychodzi się kłócić o to, że wygięły mu się okulary gdy zdejmuje je jedną ręką, pytamy go czy wprowadza nowe zasady fizyki - zawsze skutkuje na uspokojenie :)

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 100 (126)