Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

laaqueel

Zamieszcza historie od: 20 marca 2012 - 23:15
Ostatnio: 5 grudnia 2023 - 14:44
  • Historii na głównej: 4 z 11
  • Punktów za historie: 2459
  • Komentarzy: 21
  • Punktów za komentarze: 62
 
zarchiwizowany

#77403

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jechałam dziś z rana trasą A1 z Gdańska do Łodzi. Nie dość, że niemalże całą trasę lało jak z cebra, to była mgła (widoczność 50-100m). Przez calusieńką trasę naliczyłam 17 samochodów z włączonymi światłami przeciwmgielnymi. Cała reszta w przeważającej większości miała uruchomione tylko światła dzienne lub w ogóle nic - bo przecież "jasno". To, czy jedzie jakiś samochód, można było zgadywać po chmurze wody, która wylatywała spid kół nieoświetlonych pojazdów. Czy tym ludziom życie niemiłe?

Kierowcy autostrada

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (24)
zarchiwizowany

#60985

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia może jest mało piekielna, ale strasznie wkurzająca.

Byłam dziś w Bricomarshe zakupić robaki na ryby (późno, gdyż dopiero po 15 - mogłam wcześniej wpaść na to, że fajnie by było jutro na ryby się wybrać) i nauczona doświadczeniem sprawdzam każde opakowanie, zanim kupię, czy robaki aby nie popsute. A tu zonk. Potrzebowałam 4 opakowań... przejrzałam ich 12 sztuk, zanim udało mi się skompletować to, co chciałam. Grzecznie zwróciłam uwagę opiekunom tego działu, że większość z ich robaczego asortymentu jest popsuta i podałam im te opakowania, które były nie do użytku. Dostałam na to jakże inteligentną odpowiedź: "No. No. Tak." Po czym, gdy zapłaciłam i odeszłam kilka kroków, usłyszałam "Głupia idiotka." Odwróciłam się i cóż... Wszystkie opakowania zepsutych robaków znowu wylądowały w tej samej lodówce, z której zostały wcześniej wyjęte.

Wędkarze! Sprawdzajcie zawsze, w jakim stanie znajduje się Wasza przyszła przynęta przed jej zakupem :)

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 207 (333)
zarchiwizowany

#51456

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pewien lekarz dostał ostatnio karę od NFZ. A za co? Za to, że wypisał NIEUBEZPIECZONEMU pacjentowi leki na 100%, a nie na NFZ. Bo wg NFZ mógł mu wypisać leki ze zniżką - na ubezpieczenie...
(P.S. Dla niezorientowanych - jak pacjent nie jest ubezpieczony, trzeba wypisać mu leki na 100%. Jeżeli lekarz wypisze mu na ubezpieczenie, to płaci karę.)

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (28)
zarchiwizowany

#45036

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
2 miesiące temu mój wujek miał robionego dopplera żył i tętnic (badanie na ich drożność). Lekarz w opisie napisał, że wszystkie są całkowicie drożne.
Dlaczego o tym piszę?
3 tygodnie później wujek miał udar. Już w szpitalu zrobiono mu ponownie dopplera żył i tętnic. Okazało się, że jedna z tętnic jest całkowicie niedrożna.
Wujek przeżył, ale ma częściowy niedowład jednej strony ciała.
Lekarz, który go badał już po udarze stwierdził, że gdyby przy tym pierwszym badaniu wyszło, że w jednej z tętnic prawie światła nie ma, jeszcze mogliby mu pomóc. A teraz, gdyby chciał coś z tym zrobić, może skończyć albo jako warzywo, albo nie przeżyć.

służba_zdrowia

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 121 (155)
zarchiwizowany

#36484

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Krótka historia o FedEx′ie.
Zamawiamy paczki ze Stanów. Nie ma absolutnie żadnego problemu z kontaktem z firmą wysyłkową z USA jak i tamtejszym oddziałem FedEx′u - telefony odbierają, na maile szybko odpowiadają.
Problem zaczyna się w Polsce. Zamówiliśmy paczkę jeszcze w czerwcu, aby być na 100% pewnym, że paczka będzie u nas jeszcze przed początkiem sierpnia.
Tydzień temu dostaliśmy maila z FedEx′u - z polskiej tym razem placówki - że paczka u nich leży już od niemalże trzech tygodni i mamy uiścić opłatę celną. Zrobiliśmy wielkie oczy i chwyciliśmy za telefony. Dzwonimy. Nikt nie odbierał przez 2 dni dzwonienia co 5 minut, od godziny 9 do 16, na 3 z podanych ich numerów. Zależało nam na paczce. Bardzo.
Dziś dostaliśmy mailowo informację, że dupa, paczki nie dostaniemy, jeżeli nie podamy im dokumentów z numerem EORI (co to w ogóle jest? oO), upoważnieniem sanepidu i bóg wie jeszcze czym. Dziś telefonów też nie odbierali.
Po kiego grzyba nam upoważnienie z sanepidu, skoro to, co zamawialiśmy, było na prezent i nie było tam nic, poza kilkoma kosmetykami typowo kobiecymi (cienie do powiek, 2 pomadki, 2 błyszczyki, 2 kredki do oczu, 2 tusze do rzęs)?
I tak teraz, byśmy mogli dostać ową paczuszkę, musimy czekać na nadanie nam numeru EORI kolejny miesiąc, na upoważnienie z sanepidu zapewne jeszcze dłużej...

A więc, jeżeli kiedykolwiek będziecie mieli do czynienia z polskim oddziałem FedEx′u, strzeżcie się.

usługi

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 82 (110)
zarchiwizowany

#29169

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po przeczytaniu historii opowiedzianej przez astos123 (http://piekielni.pl/22452), przypomniało mi się, jak w Łodzi na Piotrkowskiej otworzyli w zeszłym roku lokal z makaronami/ryżem/etc. po "orientalnemu".
Ulotkę piękną dostałam, na niej jak byk strona internetowa. Wpisuję adres w przeglądarkę - adres nie istnieje. No dobra, mogłam się pomylić. Proszę jeszcze swojego partnera, aby sam sprawdził - rezultat taki sam.
Na ulotce podane 2 telefony. Dzwonię pod pierwszy - "podany numer nie istnieje". Zdębiałam. A zaznaczmy, że dzwoniłam tam (i ich stronę internetową sprawdzałam) dwa tygodnie po otwarciu lokalu.
Dzwonię pod drugi numer (w ulotce zaznaczone, że jest możliwa dostawa na terenie miasta). Tym razem numer prawidłowy, odbiera pracownica lokalu.
Upewniłam się, że na pewno o ten lokal chodzi i czy na pewno jest dowóz do domu klienta. Tak, na pewno jest. No to gra :) Składam zamówienie, podaję adres i... Nie będzie dostawy. Zdębiałam i pytam dlaczego. Bo pani nie zna tego adresu. No ok, nie każdy musi się orientować w rozkładzie ulic w mieście, więc tłumaczę gdzie mieszkam i jak dojechać. I tu powstaje drugi problem. Wg. pani, ów adres nie znajduje się w centrum (wtf?!), a dostawy tylko w centrum mają (w ulotce wyraźnie zaznaczone, że na terenie całego miasta...). Tłumaczę więc pani, jak krowie na rowie, że ten adres jak byk w centrum jest, w dzielnicy Śródmieście, 1,5km od ich lokalu (na piechotę to będzie maksimum 30 minut drogi). Nie. Pani nie wierzy. Poprosiłam ją, aby sprawdziła w google, czy aby na pewno nie pomyliła mojego adresu z jakimś innym, gdyż to osiedle na 100% jest w centrum. Po kilku minutach sprawdzania czegoś na komputerze (słychać było stukanie w klawiaturę co jakiś czas), owa pani łaskawie stwierdziła, że ów adres rzeczywiście jest w centrum. Eureka!
Myślałam, że to już koniec, więc pytam o cenę, jaka będzie za zamówione makarony i dowóz. I tu zonk. Dowozu nie będzie, gdyż nie ma kierowcy (oO). A dlaczego nie ma? Kierowca ma umowę zlecenie i tylko przez dwie godziny dziennie rozwozi towar. Witki mi opadły. Podziękowałam.

lokal niedaleko dużego graffiti z łódką :)

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (193)
zarchiwizowany

#27687

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Trzy lata temu pracowałam u rodziców w małym, rodzinnym zakładzie okulistyczno-optycznym. Poza doborem okularów, zajmujemy się też ich naprawą czyli standard wszedzie poza sieciówkami. Tyle tytułem wstępu.
Któregoś letniego dnia traf chciał, że w optyce przy ladzie byłam [j]a i mój [b]rat. Ja obsługiwałam klienta, a mój brat chwilowo był wolny, gdy wszedł [p]iekielny (tzw. Polski Niemiec), który od progu wrzeszczał na nas, że chce zwrotu pieniędzy za okulary, bo zepsuły mu się po tygodniu użytkowania. No dobra. Mój brat go obsługuje, a ja się przysłuchuję, kończąc obsługę miłego pana, który potem został i przysłuchiwał się wszystkiemu z boku.
[b] Paragon poproszę.
[p] Nie mam.
[b] No to nie możemy uwzględnić reklamacji.
[p] Jak to nie?! Ja tu z Niemiec przyjechałem! Ja jestem ważną osobą! Ja się znam na tym i MUSICIE mi przyjąć reklamację! (Zaznaczę, że klient do tej pory nie pokazał nawet owych zepsutych oprawek, więc nie wiedzieliśmy co i jak.)
[b] Zrobimy tak. Skoro nie ma Pan paragonu, proszę powiedzieć mi, kiedy dokładnie Pan był u nas i czy rzeczywiście u nas wyrabiał Pan okulary.
[p] Ja nic nie muszę! Byłem tu tydzień temu! (tu pada nazwisko, a mój brat szuka odpowiedniego zlecenia - na wszelki wypadek sprawdzając nie tylko ten miesiąc, ale i poprzedni)
[b] (Zlecenie na podane nazwisko nie zostało znalezione.) Nie robił Pan u nas okularów. Nie mogę przyjąć reklamacji.
[p] Ale jak to tak?!
[b] Po prostu. Bez paragonu czy też zlecenia nie uznamy tej reklamacji, ale może uda nam się naprawić Panu okulary, jeżeli Pan je nam pokaże.
Piekielny niechętnie sięga do kieszeni kurtki(!) i wyjmuje okulary z porysowanymi szkłami od niepoprawnego użytkowania i strasznie wygiętnym jednym nausznikiem. Ja już obsłużyłam swojego klienta, więc przyglądam się oprawkom.
[b] Proszę Pana, te okulary na pewno nie były u nas wyrabiane. Nie mamy w ofercie oprawek tej firmy.
[p] Ale jak to?! Przecież robiłem je tutaj!
[b] A może wyrabiał je Pan u optyka po drugiej stronie ulicy?
[p] Tu. Na pewno tu.
[b] No dobrze. To naprawimy.
Naprostowujemy mu te okulary i podajemy je, jednocześnie udzielając instrukcji użytkowania.
[b] Okulary powinno zdejmować się dwiema rękami, a nie jedną. Gdy zdejmujemy jedną, to okulary się wykrzywiają tak, jak to miało miejsce u Pana w okularach.
[p] Co mi Pan tu pi*****i? Zawsze zdejmowałem jedną ręką i było dobrze. A poza tym, według praw fizyki nie mają one prawa się odgiąć, gdy zdejmuję je jedną ręką.
W tym momencie już nie mogłam dłużej cicho siedzieć.
[j] Według wszelakich praw fizyki, gdy następuje naprężenie jednostronne w obiekcie o kształcie litery U, druga strona wygina się i pękają wiązania między poszczególnymi atomami metalu, więc automatycznie metal robi się słabszy i może to prowadzić do późniejszego pękania w tym przypadku zauszników.
[p] Ale jak to?! Przecież w fizyce jest właśnie tak, że nic nie pęka i nic się nie wygina, gdy wyginam jedną stronę okularów!
Po takim wywodzie daliśmy już sobie spokój z owym Piekielnym. Skasowaliśmy go i życzyliśmy miłego dnia. Za to, za każdym razem gdy klient przychodzi się kłócić o to, że wygięły mu się okulary gdy zdejmuje je jedną ręką, pytamy go czy wprowadza nowe zasady fizyki - zawsze skutkuje na uspokojenie :)

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 100 (126)

1