Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

lisica81

Zamieszcza historie od: 14 kwietnia 2011 - 5:11
Ostatnio: 21 lutego 2024 - 19:00
O sobie:

gdzies pomiedzy WRO a YYC

  • Historii na głównej: 7 z 25
  • Punktów za historie: 3200
  • Komentarzy: 82
  • Punktów za komentarze: 404
 
zarchiwizowany

#14708

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielni pasazerowie, a moze ja jakas nadmiernie nerwowa?
Czesto latam samolotami - ostatnio do Calgary i niestety brak polaczen bezposrednich. Jedna lub dwie przesiadki to norma.
Toronto, przesiadka na samolot do Warszawy, skad mialam leciec dalej do Wroclawia. Wszystko ladnie, pieknie, ale opoznienie lotu do Warszawy. Ok, zdarza sie.

Zamiast planowych trzech godzin na przesiadke w stolicy okazalo sie, ze moge jednak nie zdazyc na samolot do Wroclawia. Od razu dopytywanie stewardes, co z pasazerami tranzytowymi, czy samolot ewentualnie poczeka? Nic nie wiadomo, ale przekazali informacje i poinformuja nas przed ladowaniem. W porzadku, czekam. Krotko przed ladowaniem komunikat: Pasazerowie lecacy do Wroclawia nie musza sie martwic, samolot poczeka. Prosze udac sie zaraz po wyladowaniu do odpowiedniego stanowiska.

Ladowanie. Zabralam dosyc szybko swoje rzeczy. Samolot poczeka ok, ale ja nie lubie sie spozniac, a caly samolot pasazerow im krocej bedzie sie wnerwial na spoznialskich tym lepiej przeciez. Zdazylam dotrzec do samolotu z ostatnimi "regularnymi" pasazerami. Wszyscy siedzimy w samolocie - 10min, 15, 30... hm, nie startujemy.

Komunikat kapitana - przepraszamy za opoznienie, oczekujemy na pasazerow z Toronto. Mysle, ki diabel?? Ludzie sie wkurzaja, zaczynaja komentowac. Po prawie godzinie jedzie busik z kilkoma osobami. Poznalam wspolpasazerow z poprzedniego samolotu, choc nie bylo to latwe - wszyscy przebrani w inne ubrania anizeli te, w ktorych wysiadali z poprzedniego samolotu, dodatkowe siatki z zakupami z wolnoclowego...

No tak... bo przeciez sa niczym swiete krowy... no i powiedzieli, ze samolot na nich poczeka, to po co sie spieszyc? Be` nich nie poleci, skoro juz im to obiecali. We Wroclawiu wyladowalismy z grubo ponad godzinnym opoznieniem, a moglibysmy byc o czasie :/

LOT (Toronto - Warszawa - Wroclaw)

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (205)
zarchiwizowany

#13774

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od czasu do czasu zdarzaja sie opisy rozmow z konsultantami dzwoniacymi z banku. Mam tez swoje piec groszy. Scenka sprzed ok. 2 lat.
[Konsultantka]: Dzien dobry XY z banku Z, mam dla Pani bardzo ciekawa oferte karty kredytowej, czy moge zajac chwile?
[Ja]: Tak, slucham, o co chodzi (choc przyznam, ze na poczatek troche mnie zamurowalo, bo skad mieli moj numer, skoro nigdy nie mialam z tym bankiem NIC wspolnego?!)
[K]: Moze Pani dostac od nas karte kredytowa, na warunkach promocyjnych ...bla bla bla (jak to zawsze takie wciskanie promocji wyglada)
[J]: dziekuje, jednak nie jestem zainteresowana
[K]: ale dlaczego, to naprawde swietne warunki, karta jest ZA DARMO przez pierwsze x miesiecy ...

Pani jeszcze chwile zachwalala produkt. A ja, ze niestety troche sie znam na tym, jak wyglada caly proces zwiazany z kartami kredytowymi, itp. produktami (tez jestem z brazny bankowej) podpytywalam tu i owdzie, by zwrocic Pani uwage, ze to wcale nie jest taka rewelacyjna oferta.

W pewnym momencie Konsultantka zamilkla na ulamek sekundy - pomyslalam, ok, teraz podziekuje za rozmowe i sie rozlaczy. Blad! Konsultantka siegnela po najciezszy argument - jak sadzila ostateczny, ktory mnie na pewno przekona

[K]: Rozumiem Pania, ale prosze sie nie martwic, bank na pewno na Pani nie straci.

Rozesmialam sie serdecznie i stwierdzilam, ze tego jestem akurat pewna. Konsultantka po chwili zrozumiala swoje slowa i skonczyla rozmowe :) Ten srgument faktycznie mnie przekonal... zeby nie korzystac z tej promocji.

Przynajmniej byla szczera. Mam nadzieje, ze nie narobila sobie klopotow reklamujac w ten sposob bank.

Citi Bank

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 108 (136)
zarchiwizowany

#13685

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia dzisiejsza, miejsce - taksowka, Calgary

Nie mialam dzisiaj jak wrocic z pracy, wiec zamowilam taksowke. Po numerze juz rozpoznaja kto dzwoni i nie mam problemu z zamowieniem transportu. Korporacja jednak jest duza i za kazdym razem jade z kims innym.

Zanim wsiadlam do taksowki zamienilam ostatnie zdanie z kolegami, ktorzy wyszli akurat na papierosa. Taksowkarz [T] pewnie troche dialogu podslyszal, bo zaraz po wymianie uprzejmosci zapytal
[T]: skad jestes? bo chyba nie stad?
[Ja]: Z Polski
[T]: aa, ja od razu poznalem, bo masz inny akcent
[J]: aha (zmeczona dlugim dniem nie bardzo mialam ochote na rozmowe)
[T]: latwo mi bylo rozpoznac taki akcent, mam znajoma. Nie z Polski, ale z sasiedniego kraju. Znam ten kraj, tylko nazwy zapomnialem. Z kim Polska graniczy? Jak powiesz, to na pewno mi sie przypomni.
Zaczelam wymieniac
[J]: Niemcy (pierwsze mi sie skojarzyly, bo kilka osob zwrocilo mi uwage, ze troche zdarza mi sie z niemiecka zaciagac - latwo podlapuje wszelkie akcenty)
[T]: nie, nie Niemcy, inaczej. Jakie jeszcze panstwa?
[J]: Czechy, Slowacja, Ukraina, Bialorus... (i lecialam dalej i wymienilam wszystkie)
[T]: nie, nie, to nie to. Jakie jeszcze? - nie mamy wiecej sasiadow, to zaczelam wymieniac tych troche dalszych - Wegry, Bulgaria... Pomyslalam, ze moze cos mu sie skojarzy. W koncu olsnienie
[T]: juz wiem, szkocki... nie, gdzie mowia po holendersku?
[J]: w Holandii
[T]: o tak, wlasnie. W Holandii, moja znajoma jest z Holandii!
Taksowkarz byl z siebie bardzo dumny - w koncu mu sie przypomnialo. A ja pomyslalam, no tak Poland, Holland... to takie podobne, leza po sasiedzku i akcent przeciez prawie ten sam...

Choc patrzac na odleglosci w Kanadzie, to w Europie nawet Portugalia jest naszym bliskim sasiadem.

Associated Cab

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 50 (138)
zarchiwizowany

#8525

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pub w Calgary
Niedawno wyjechałam do Kanady do pracy. Kilka dni temu wybraliśmy się wieczorem do pubu na piwo. Pije bardzo rzadko, ale uznalam, ze troche głupio będę wyglądać, jeśli zamowie sobie herbate.
Podeszla do mnie [K]elnerka i zapytala, co podac. Ponieważ lubie Martini, poprosilam [J] najlepszym angielskim Martini Extra Dry z lodem z zamiarem saczenia sobie aperitifu przy milej pogawędce ze znajomymi.
[K] ok, nie ma problemu. Martini gin czy martini wodka?
Nie chcąc zadnych mieszanych drinkow, poprosilam jeszcze raz (myśląc, ze kelnerka mnie nie zrozumiala)
[J] tylko Martini poprosze, nic wiecej
[K] tak, rozumiem, ale wodka czy gin?
Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy, wiec uznalam, ze może nie do konca rozumiem miejscowy angielski, albo tutejsze obyczaje. A może w Kanadzie maja jakies inne Martini – np. o smaku ginu :P Ogolnie zgłupiałam i powiedziałam, żeby podala z ginem.
Po chwili dostalam drinka – czysty gin z odrobina Martini, bez lodu. Intensywny smak ginu troche mnie zniechęcił, ale uznalam, ze jakos dam rade to wypic – w koncu tak zamowilam. W miedzyczasie rozmawialam ze znajomym [Z] i tłumaczyłam mu, ze kelnerka najwyraźniej miala problem ze zrozumieniem mojego zamowienia. Po chwili znow podeszla kelnerka
[K] czy smakuje Pani drink? Nie za duzo Martini?
[J] (mocno zdziwiona) jest w porzadku, ale za duzo to raczej ginu w tym drinku.
Kelnerka miala niezapomniana mine, zdziwiona bardzo, oczy zrobily jej się wrecz ogromne. W tym momencie wtrącił się kolega:
[Z] Kolezanka chciala zamowic jedynie Martini, bez ginu, dlatego proporcje ja zaskoczyly.
[K] (z jeszcze bardziej zdziwiona mina, o ile to było mozliwe) SAMO Martini???
[J] Tak
[K] Ale przeciez wermutu nie pije się w ten sposób, tylko w drinku – z ginem albo wodka.
Wtedy to ja musiałam już wyglądać na bardzo zdziwiona… Najwyrazniej w Kanadzie pije się inaczej :) Kiedy kończyłam dopijac nieszczesnego drinka, kelnerka przypomniala sobie, ze przeciez zamawialam z lodem… rekompensując swoje zapominalstwo przyniosła mi caly kubeczek lodu… lepiej pozno niż wcale.

Pub Toad 'n' Turtle

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 21 (231)
zarchiwizowany

#8524

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Obiecalam znajomemu wyslac plyte. Zalezalo mi na tym, żeby dostal ja jak najszybciej. Kupujac u [P]ani w okienku koperte zapytalam się [J] jaki rodzaj przesylki „idzie” najszybciej – bardzo rzadko korzystam z usług poczty.
[J] Chcialabym się jeszcze zapytac, jak będzie szybciej - lepiej wysłać przesylke priorytetem czy poleconym?
Pani w okienku sprawiala wrazenie zaskoczonej i oburzonej tym pytaniem.
[P] Jak to szybciej? Wszystkie przesylki dostarczamy tak samo szybko.
[J] To nie ma roznicy?
[P] Nie, dostarczamy najszybciej, jak to możliwe.
Odpowiedz zdziwila mnie na tyle, ze nic wiecej w danej chwili nie powiedziałam. Może ja się nie znam w takim razie, ale czy ktos może mi wyjaśnić, dlaczego sa rozne ceny za zwykly, polecony, priorytet i polecony priorytet?

Poczta

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 133 (207)