Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

loczek0blond

Zamieszcza historie od: 2 stycznia 2012 - 19:27
Ostatnio: 5 kwietnia 2016 - 7:41
  • Historii na głównej: 8 z 22
  • Punktów za historie: 4325
  • Komentarzy: 74
  • Punktów za komentarze: 392
 
zarchiwizowany

#21944

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pewnego letniego dnia pomagałam mojemu tacie w pracy (stoisko z ubraniami dla dzieci). Podchodzi do stojaka pewna [P]ani z gromadką dzieci, a [J]a jako osoba, która sumiennie stara się pomóc w doborze odpowiedniego ubrania, podchodzę z uśmiechem do owej pani i się grzecznie pytam:

J: Czy mogę w czymś pomóc? Proszę pytać w razie jakichkolwiek problemów, ponieważ nie cały towar jest wyjęty.

I z uśmiechem podeszłam do następnej kobiety. A tamta z wyraźną frustracją ciągnie swojego syna za rękę i przechodząc obok mnie nie przebirając w słowa dodała:

P: Jak ja k**wa nienawidzę, jak takie p**r**lnięte dziewuchy do mnie podchodzą i nie dadzą się dobrze rozejrzeć po tym j***anym stoisku i tylko się k**wa wymadrzają i myślą, że są lepsze niż inni.

Ja myślałam, że mojej szczęki to będę po całej okolicy szukać. Przełknęłam zbesztanie i myślałam, że kobiety więcej na oczy nie zobaczę, ale się myliłam, po 30 minutach wróciła i postanowiła zakupić dla swojego syna, którego wręcz wytargała ze stoiska, koszulkę, bo jak się okazało dał jej popalić za to xD

sklepy

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (29)
zarchiwizowany

#21941

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po wielu przeczytanych historiach przyszła kolej na mnie... Jako, że dopiero co skończyłam technikum o jakże świetlanej przyszłości hotelarsko- turystyczne, postanowiłam przez okres najdłuższych wakacji w życiu dorobić trochę grosza na studia, więc złożyłam wiele podań do restauracji, barów, hoteli itp, bo jednak w tych instytucjach miałam największe doświadczenie, to ze zniecierpliwieniem czekałam na jakąś wiadomość.
Pewnego dnia przeglądałam lokalną gazetę i natrafiłam na bardzo atrakcyjne ogłoszenie o pracę na stanowisku kelnerka/bufetowa, jak na pracę wakacyjną, to bardzo przystępna oferta, więc dzwonię, bo tylko numer telefonu był podany. Odbiera pewien pan, ja tu się produkuję, że znalazłam ofertę, że po takiej renomowanej szkole, że prawo jazdy i samochód mam itd. A pan mi odpowiada jednym słowem nieaktualne... I to nie koniec.
Następnego dnia postanowiłam pomóc mojemu tacie w pracy, a że to wiązało się z wyjechaniem poza miejsce zamieszkania, to z dala od domu itd. Około godziny 14 dzwoni do mnie owy pan, który wczorajszego dnia tak nie ukrywajmy, niekulturalnie mnie potraktował i oznajmia mi, że jednak znajdzie się dla mnie miejsce u niego w lokalu i żebym przyjechała jeszcze tego dnia na przyuczenie i na normalną rozmowę o warunkach zatrudnienia itd. Ja jakże ucieszona wiadomością jadę do lokalu, wchodzę, zagaduję kelnerkę, która mnie informuje, że szefa aktualnie nie ma, ale prawdopodobnie powinien jeszcze dzisiaj się zjawić, ale nie wie o której, ale wszystko jej powiedział i się mam przyuczyć itd. No to korzystajac z okazji zagaduję kelnerki o warunkach zatrudnienia i wypłacalności, wszytsko okazuje się w porządku, już bardzo szczęśliwa i spokojna przyjmuję zamówienia i robię drinki. Niby wszystko w porządku, gdy nagle przychodzi właściciel, którego zobaczyłam dosłownie jak mi przebiega przy barze i iformuje mnie w biegu, że moje obowiązki, to dyspozycyjność (którą owy pan uważał za 12 godzin na dobę, dodatkowo godzinę przed otwarciem i godzinę po zamknięciu lokalu, co nam daje 14 godzin na dobę, nie licząc mojego dojazdu z domu i do domu, co daje dodatkową godzinę, praca 7 dni w tygodniu, w grafiku owszem dni wolne są, ale w owe dni "wolne" również stawiam się w pracy na 12 godzin).
Następnego dnia zadzwoniłam do owego wspaniałego właściciela i potraktowałam go tak, jak on mnie i poinformowałam go, że według definicji, jaką ja znam dyspozycyjność polega na czym innym, niż na tym, co owy pan mi oznajmić. I w takim razie jestem zmuszona zrezygnować z tej oferty. Nie dziwię się, że moja poprzedniczka również zrezygnowała, jak usłyszała o ofercie.

I w taki oto sposób zakończyłam moje starania o pracę w jakimkolwiek lokalu gastronomicznym.

gastronomia

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (38)