Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mala_blondyneczka

Zamieszcza historie od: 2 stycznia 2016 - 20:06
Ostatnio: 29 grudnia 2016 - 7:13
  • Historii na głównej: 0 z 5
  • Punktów za historie: 205
  • Komentarzy: 40
  • Punktów za komentarze: 178
 
zarchiwizowany

#74891

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jeden ze sklepów z owadem w logo, Straszęcin koło Dębicy (celowo podaję miejscowość)...
Wybrałam się z lubym na zakupy- po pieczywo i jakieś pierdoły. Żwawym krokiem zmierzam do półki z pieczywem, już mam sięgać po bułki i pączka dla dziecka, gdy nagle cofam się z obrzydzeniem. Dlaczego? Muchy! Mnóstwo wywilżanek siedzących na pączkach! A pani ekspedientka w spokoju zamiata obok podłogę... Luby w tym czasie robił zakupy na warzywniku i co? Z owocami analogiczna sytuacja! Każdy jeden owoc przyozdobiony jakże pięknymi malutkimi stworzonkami. Sytuacja zgłoszona do Sanepidu. Ja rozumiem, że 4 kobiety na tak duży sklep, to za mało rąk do pracy, ale czy wziąć poprzebierać owoce i wyrzucić nadpsute, by nie było wylęgarni nieproszonych gości to aż tak trudne zajęcie? Czy aż tak ciężko jest pilnować, aby drzwiczki od półek z pieczywem były zamknięte?

biedronka zakupy spożywka dębica rzeszów straszęcin masakra

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (24)
zarchiwizowany

#74350

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Krótko i na temat.
Historia z teraz:
Jestem z moim chłopem nad wodą. Parę metrów od nas para- na oko 25 lat.
Ja rozumiem, miłość - miłością, ale leżenie na sobie, macanie się i próbowanie się połknąć na wzajem(bo całowaniem tego nazwać nie można) non stop chyba nie jest normalne w miejscu publicznym?
I nie, nie jestem zazdrosna. Po prostu uważam że takie obcesowe okazywanie uczuć jest bardzo nie na miejscu.

plaża radłów

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 143 (219)
zarchiwizowany
Mam lokatorkę. Jako że mieszkam już bez rodziców, a jeden pokój w mieszkaniu stał pusty, zdecydowałam się przygarnąć znajomą z dzieciństwa (nazwijmy ją Ula). Znajoma ta, to dosyć specyficzna osoba- rodzice wyrzucili ją z domu w wyniku jej wieloletnich błędów życiowych. Cóż to za błędy zapewne zapytacie? A no zachciało się małolacie żonatego i zarazem dzieciatego chłopa (nazwijmy go Zbyszek). Ale nie o tym ta historia.
No i Ula mieszka sobie u mnie już któryś rok z kolei.
Opłaty na pół- jest ok.
A sprzątanie? A skądże! Ciągłe tłumaczenie, że śpieszy się do pracy i nie ma czasu posprzątać.
Ale spać do 13 ma czas, gdy idzie na drugą zmianę. Czy wysprzątanie czteropokojowego mieszkania jest aż tak czasochłonnym zajęciem? Proszku do prania i ogólnopojętej chemii do mieszkania Ula też nie raczy kupić, bo w jej mniemaniu chyba przychodzą krasnoludki i wszystko uzupełniają. Po licznych kłótniach raczyła wreszcie kupić dwa tygodnie temu proszek do prania. W zawrotnej ilości- 1 kilogram!
Następna kwestia? Okruchy! Robi sobie taki osioł (bo inaczej tego nie można nazwać!) kanapki, ale okruchów, które po sobie pozostawia nie widzi! Ile razy ja już te okruchy rzucałam jej na łóżko? Mnóstwo. Ale i to efektu nie przynosi.
Długie ciemne kudły w wannie po Uli kąpielach? Same pewnie znikną.
A teraz obrzydliwe: niektórym miesiączkującym kobietom , zdarza się ubrudzić bieliznę krwią. Jej się zdarza co miesiąc. Ale czy Ula wpadnie na pomysł, aby to namoczyć/zaprać? A skąd! Pier*olnie (za przeproszeniem) takie upierniczone gacie do kosza na pranie i ma to w głębokim poważaniu. A skarpetki do prania? Nie raczy ich wywinąć na właściwą stronę, po prostu wrzuca takie śmierdzące kulki (jak po paru dniach chodzenia) ledwo ściągnięte z kopyta do kosza na pranie.
I tak sobie żyje taki pasożyt, który do swoich obowiązków w mieszkaniu zalicza jedynie spanie do południa, wykąpanie się, pracę i wyjścia ze Zbyszkiem.
Pewnie zapytacie: czemu jej nie wyrzucisz? Bo ciężko byłoby mi się samej utrzymać w mieszkaniu w wojewódzkim mieście, gdzie wszystkie opłaty wynoszą za moje M-4 prawie 1000 zł. A z drugiej strony troszkę mi jej szkoda, bo wiem, że rodzice nie przyjęliby jej z powrotem.
Wodę ciepłą już zakręcam wychodząc do pracy, by miała nauczkę.
A może Wy, Piekielni macie jakiś sposób na leniwego współlokatora, by nauczyć go porządku?

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (27)
zarchiwizowany
Mam lokatorkę. Jako że mieszkam już bez rodziców, a jeden pokój w mieszkaniu stał pusty, zdecydowałam się przygarnąć znajomą z dzieciństwa (nazwijmy ją Ula). Znajoma ta, to dosyć specyficzna osoba- rodzice wyrzucili ją z domu w wyniku jej wieloletnich błędów życiowych. Cóż to za błędy zapewne zapytacie? A no zachciało się małolacie żonatego i zarazem dzieciatego chłopa (nazwijmy go Zbyszek). Ale nie o tym ta historia.
No i Ula mieszka sobie u mnie już któryś rok z kolei.
Opłaty na pół- jest ok.
A sprzątanie? A skądże! Ciągłe tłumaczenie, że śpieszy się do pracy i nie ma czasu posprzątać.
Ale spać do 13 ma czas, gdy idzie na drugą zmianę. Czy wysprzątanie czteropokojowego mieszkania jest aż tak czasochłonnym zajęciem? Proszku do prania i ogólnopojętej chemii do mieszkania Ula też nie raczy kupić, bo w jej mniemaniu chyba przychodzą krasnoludki i wszystko uzupełniają. Po licznych kłótniach raczyła wreszcie kupić dwa tygodnie temu proszek do prania. W zawrotnej ilości- 1 kilogram!
Następna kwestia? Okruchy! Robi sobie taki osioł (bo inaczej tego nie można nazwać!) kanapki, ale okruchów, które po sobie pozostawia nie widzi! Ile razy ja już te okruchy rzucałam jej na łóżko? Mnóstwo. Ale i to efektu nie przynosi.
Długie ciemne kudły w wannie po Uli kąpielach? Same pewnie znikną.
A teraz obrzydliwe: niektórym miesiączkującym kobietom , zdarza się ubrudzić bieliznę krwią. Jej się zdarza co miesiąc. Ale czy Ula wpadnie na pomysł, aby to namoczyć/zaprać? A skąd! Pier*olnie (za przeproszeniem) takie upierniczone gacie do kosza na pranie i ma to w głębokim poważaniu. A skarpetki do prania? Nie raczy ich wywinąć na właściwą stronę, po prostu wrzuca takie śmierdzące kulki (jak po paru dniach chodzenia) ledwo ściągnięte z kopyta do kosza na pranie.
I tak sobie żyje taki pasożyt, który do swoich obowiązków w mieszkaniu zalicza jedynie spanie do południa, wykąpanie się, pracę i wyjścia ze Zbyszkiem.
Pewnie zapytacie: czemu jej nie wyrzucisz? Bo ciężko byłoby mi się samej utrzymać w mieszkaniu w wojewódzkim mieście, gdzie wszystkie opłaty wynoszą za moje M-4 prawie 1000 zł. A z drugiej strony troszkę mi jej szkoda, bo wiem, że rodzice nie przyjęliby jej z powrotem.
Wodę ciepłą już zakręcam wychodząc do pracy, by miała nauczkę.
A może Wy, Piekielni macie jakiś sposób na leniwego współlokatora, by nauczyć go porządku?

kielce lokator mieszkanie burdel bałaganiara blokowisko

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (18)
zarchiwizowany

#70385

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dotychczas moja obecność na Piekielnych ograniczała się jedynie do czytania Waszych opowieści, ale dziś uznałam, że pora wyjść z cienia :)
Czy moja historia będzie piekielna? Sami oceńcie.
Miałam kiedyś przyjaciółkę... Na potrzeby opowieści nazwijmy ją Hela. Ponad 23 lata znajomości z Helą, zawsze wszędzie i wszystko razem. Do czasu...
Kiedyś obiecałyśmy sobie, że żaden facet nie popsuje naszej relacji.
I do pewnego czasu tak było.
Ale Hela poznała chuligana (nazwijmy go Zygmunt).
Miłość od pierwszego włożenia. Ja poszłam w kąt, kilku lat tylko Zygmunt i Zygmunt. a Zygmuś to zwykła świnia! Okłamuje ją, robi jej wstyd przy wszystkich, nie szanuje jej, mnie, ubliża. A co na to Hela? A no nic. "Zygmuś taki jest, no co poradzisz?". Ile razy to płakała mi w ramię, jaki on jest niedobry i jaki to on zazdrosny o nią i nie pozwala nigdzie jej wychodzić bez niego? MILION!!! A ile razy już z nim próbowała zerwać, ale nie zrobiła tego z lęku przed nim? I tak oto parę dni temu czara goryczy się przelała... Zygmuś przy Heli mi naubliżał, Hela stanęła jak zwykle po jego stronie i po 20-stu latach zakończyła się nasza przyjaźń, bo Zygmuś przecież jest bez skazy.
A Heli cała ta "miłość" kiedyś odbije się wielką czkawką i może zrozumie, że dla paru chwil z jakimś agresywnym i niewychowanym frajerem poświęciła prawdziwą przyjaźń.
Dlatego coś Wam powiem: nigdy nie poświęcajcie przyjaźni na rzecz chłopaka/dziewczyny, bo miłości przeminą, a przyjaźń pozostanie.

dom

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -14 (28)

1