Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

midori

Zamieszcza historie od: 22 grudnia 2014 - 10:42
Ostatnio: 9 kwietnia 2024 - 15:13
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 246
  • Komentarzy: 33
  • Punktów za komentarze: 68
 

#87114

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mamy nakaz noszenia maseczek w zamkniętych przestrzeniach np. w galeriach handlowych.

Pracuję w jednej z takich galerii i co któryś klient oczywiście maseczki nie ma. Dużo ostatnio słyszałam o tym, że sanepid bądź policja nakładają mandaty na sklepy, w których są obsługiwani klienci bez maseczek. Niektórzy co prawda mówią, że nie mają takiego prawa, ale wolę nie ryzykować - proszę swoich klientów o nakładanie maseczek na twarz.

Od każdego słyszę, że nie mają, przepraszają, twierdzą, że skoro mam pleksę to oni maski mieć nie muszą, albo mój hit - pan stwierdził, że jest anty-zasadowy. Jestem nieugięta - informuję, że w punkcie obsługi muszą zasłaniać usta i nos. I praktycznie każdy kiedy usłyszy tę informację odwraca się na pięcie i odchodzi obrażony.

Od kwietnia jest nakaz zasłaniania nosa i ust, czy ludzie naprawdę nie mogą brać ze sobą tej maseczki jak wychodzą z domu? Już mnie to po prostu męczy. Większość nosi i nie narzeka, ale oczywiście zawsze się ktoś, kto ma wszystko gdzieś. A potem będzie płacz i lament, bo dostałem mandat...

Covid

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (119)

#83546

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tak mi się przypomniało, jak byłam piekielna.
Sklep-wyspa w centrum handlowym po godzinach otwarcia. Wyspa niestety taka, że większość rzeczy na zewnątrz, na wyciągnięcie ręki. Kasa rozliczona i zamknięta, światła wyłączone, ja krzątam się jeszcze w środku i robię ostatnie porządki.

Podchodzi Jakiś Koleś [JK], który rozmawia przez telefon. Wybiera sobie rzecz i kładzie na ladę, nie przerywa rozmowy telefonicznej, nie wita się, nawet na mnie nie spogląda. Olałam więc, wróciłam do tego co robiłam coby jak najszybciej wyjść do domu i czekam na jakikolwiek ruch ze strony JK. Po chwili, nie widząc reakcji z mojej strony (nie podeszłam do lady) pyta czy może zostać obsłużony.

Zgodnie z prawdą i najuprzejmiej jak tylko potrafię odpowiadam, że niestety jest już nieczynne. JK udał chyba, że tego nie słyszy i nadal stoi przy ladzie, kontynuując rozmowę przez telefon. Znowu nie podchodzę do lady i znów to samo pytanie, tym razem nieco dobitniej odpowiadam, że nie mam jak go skasować, kasa wyłączona i zapraszam w dniu jutrzejszym na zakupy.

Oczywiście zaczęły się krzyki, że jak to przecież ciągle tu jestem, że co mi szkodzi i w takim razie jak nie chcę mu sprzedać to on rozumie, że tę rzecz ma gratis. No niestety nie ma gratis, już w tym momencie zaczynałam zakrywać stoisko na noc materiałem i wydawało mi się, że chce on te rzecz zabrać i sobie pójść. Przedmiot zabrałam i odłożyłam na miejsce, facet coś tam jeszcze mówił ale za bardzo go już nie słuchałam, chyba coś o tym, że jest stałym klientem i już więcej nie przyjdzie (widziałam gościa pierwszy raz na oczy).

Sytuacja jakich wiele, że wpada klient już po zamknięciu a ja nie zdążyłam jeszcze wyjść. Najpewniej bym go obsłużyła, gdyby nie zachowywał się jak burak i chociaż zapytał czy mimo tego że nieczynne to da radę jeszcze coś kupić. Potraktowałam go tak jak on mnie i wiem, że jako sprzedawca bardzo nieładnie ale jednak było już po godzinach mojej pracy.

PS. Jakiś czas później dowiedziałam się, że złożył na mnie skargę a w niej napisał, że wiedział co prawda, że jest już po zamknięciu ale ja stałam i nic nie robiłam, więc mogłam go obsłużyć. :D

sklepy

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 169 (193)

1