Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

monekveronica

Zamieszcza historie od: 6 kwietnia 2011 - 23:49
Ostatnio: 25 lipca 2015 - 11:58
  • Historii na głównej: 4 z 10
  • Punktów za historie: 3446
  • Komentarzy: 97
  • Punktów za komentarze: 216
 
zarchiwizowany

#67379

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wchodzę dziś na mój e-mail i znajduję na nim taką oto informację:
Twoje konto w systemie iPKO zostało zablokowane !

W trosce o bezpieczeństwo naszych klientów zablokowaliśmy konto w systemie PKOBP, powodem jest nieautoryzowany dostęp do konta.
W celu odblokowania dostępu prosimy o weryfikację właściciela rachunku, logując się na:

www.ipko.pl


Serdecznie pozdrawiamy,
Zespół PKOBP

Ten e-mail został wygenerowany automatycznie. Prosimy na niego nie odpowiadać. Powszechna Kasa Oszczędności Bank Polski Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie przy ul. Puławskiej 15, 02-515 Warszawa, zarejestrowana w Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy w Warszawie, XIII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego pod nr KRS 0000026438; NIP: 525-000-77-38 REGON: 016298263; kapitał zakładowy (kapitał wpłacony) 1 250 000 000 zł.


Nie mam konta w PKO BP,nigdy nie miałam i zapewne mieć nie będę.
Kolejny przekręt?

oszuści bank

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (31)
zarchiwizowany

#67369

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Opowieść o najstarszym Uniwersytecie w Polsce,wydziale I córy Naszego wspaniałego Kraju i szacunku dla studenta.
Studia to podobno najpiękniejszy okres w życiu człowieka. Ale przychodzi również taki czas,że wyżej wymienione trzeba skończyć.
Moja opowieść będzie o obronie i piekielnej sytuacji z nią związanej.
Moja Alma Mater posiada system USOS. System USOS pokazywał mi,iż obronę mam 09-07-2015 o godzinie 10 w sali X ul. Piekielna 1.
Jak przystało na wzorową studentkę ;) stawiłam się pod umówioną salą dużo wcześniej niż miała być obrona.
Wraz ze mną stawiły się osoby,które wraz ze mną miały się umówionego dnia bronić. Czekamy cierpliwie pod salą.
9:30 sala pusta.
9:40 sala nadal pusta,komisji ani widu ani słychu,Pan Portier mówi,że on w rozpisce ma nas zapisanych na obronę,więc czekamy dalej.
9:50 wchodzi grupka obcokrajowców do,, Naszej'' sali i zaczynają jakiś wakacyjny kurs.Świetnie. W popłochu zaczynamy biegać po całym budynku w poszukiwaniu kogoś,kto miałby informację gdzie Nasza obrona będzie się odbywać(dziekanat jest w innym budynku otwarty od 11). ok 9:55 postanowiliśmy zadzwonić do dziekanatu z nadzieją,że ktoś odbierze. Po 10 telefonie odbierają.
Koleżanka,która dzwoniła do królowej dziekanatu i wyjaśniała jej zaistniałą sytuację, została przez królową nazwana głupią i niedorozwiniętą,bo przecież obronę mamy na PTASIEJ sala 1!!! No nic,może się pomyliśmy.Biegniemy na Ptasią.Każdy się obronił i z ciekawości sprawdziliśmy po obronie kto z nas miał rację. System USOS niezmiennie pokazuje ul.Piekielną 1,informacji na stronie brak. No i kto tu jest głupi i niedorozwinięty?
Takich sytuacji na tym wydziale jest całe mnóstwo i to jest w tym wszystkim najsmutniejsze...
WPiA UJ - polecam.

uczelnia

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 95 (199)
zarchiwizowany

#63544

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziś będzie o zakupie laptopa. Takie małe ostrzeżenie przed pewnym sklepem stacjonarno-internetowym.
Do niedawna byłam w posiadaniu dość sędziwego już laptopa(rok zakupu luty 2008)mimo tego,że komputer nadal był sprawny to zaczęła mi się sypać obudowa no i stwierdziłam,że staruszek pójdzie na półkę jako awaryjny komputer i pora rozejrzeć się za czymś nowszym. Jako,że jestem kompletnym laikiem w dziedzinie komputerów,to zasięgnęłam najpierw opinii u znajomych,którzy się na tym znają. Wybrałam model,który mnie interesował i zaczęłam poszukiwania. Znalazłam ,,mój'' sprzęt na stronie kompu******.pl. Sprzęt na stanie,cena bardzo korzystna - zamawiam! Zamówiłam sprzęt z opcją za pobraniem(po waszych historiach na piekielnych stwierdziłam,że ta opcja będzie najrozsądniejsza),dostałam potwierdzenia na e-mail i smsem,że sprzęt jest w magazynie i już następnego dnia wyruszy w podróż do mnie. Super,prawda? Nic bardziej mylnego. Na drugi dzień dostaję wiadomość,że mojego sprzętu nie ma,nie będzie i nie ma możliwości sprowadzenia go.
No ok,fajnie pięknie ale czemu na stronie internetowej była możliwość zakupu laptopa? Czemu był na stanie magazynu oraz na stanie w kilku sklepach? Zatem postanowiłam zadzwonić do sklepu najbliższego memu miastu i dowiedziałam się,że sprzęt owszem mają ale jest on powystawowy i w niezbyt ciekawym stanie. W międzyczasie napisał do mnie pan z działu sprzedaży,w trakcie rozmów z nim zrezygnowałam z tego laptopa i dosłownie 5minut później dostałam wiadomość,że laptop zostanie do mnie niezwłocznie wysłany,bo się odnalazł jeden magiczny egzemplarz! Cud! Ale coś mi nie pasowało,zadzwoniłam więc na infolinię i po odczekaniu 30min dowiedziałam się,że będą mi go sprowadzali z miasta X i oczywiście sprzęt nowy,fabrycznie zapakowany. Poinformowałam więc konsultantkę,że ja do X dzwoniłam i sprzęt nie jest nowy tylko z wystawy. Konsultantka nie wiedziała co powiedzieć,więc podziękowałam za fatygę i zrezygnowałam z zamówienia. Nadal prowadziłam korespondencję z panem marketingowcem,który raz po raz wysyłał mi oferty laptopów,a to bez systemu,a to z taką specyfikacją,że mój 6letni komputer miał ją o niebo lepszą. W końcu wysłał mi coś co mnie zainteresowało(trochę droższy model tej samej marki,którą uprzednio wybrałam) i na dodatek laptop był na magazynie w moim mieście. Od razu złapałam za telefon i zarezerwowałam laptopa na kilka dni(dopóki nie zamknę sytuacji ze sklepem internetowym). Sprawę zamknęłam po 2dniach i zadowolona udałam się do punktu,w którym czekał na mnie mój nowy komputerek.
Wchodzę do punktu obsługi klienta i wita mnie Jaśnie Pan(JP). Tłumaczę JP w jakiej sprawie przyszłam,JP lekko poczerwieniał i zaczął uciekać przed kontaktem wzrokowym. Myślę sobie OHO będzie jazda.
JP przy tłumie ludzi(okres przedświąteczny) próbował ze mnie robić idiotkę kręcąc i próbując mi wmówić,że wcale nie dzwoniłam,że takiego komputera tutaj nawet nie było. Zatem otworzyłam spis połączeń i zapytałam JP czy to numer do ich sklepu. JP poczerwieniał jeszcze bardziej(chyba pod wpływem olśnienia) i wydarł się na mnie,że oni ten komputer już sprzedali komuś innemu(miał być odłożony dla mnie jeszcze przez 3 dni no ale...) i w ogóle to ja ten komputer miałam kupić przez internet(kompletna bzdura,bo umawiałam się na zakup w sklepie). Zapytałam JP dlaczego od początku kłamał i czemu robi ze mnie kretynkę przy tłumie ludzi i że miałby trochę przyzwoitości. JP poczerwieniał jeszcze bardziej ale już nie zdążył mi nic odpowiedzieć,bo wstałam i wyszłam,a wraz ze mną spora grupka potencjalnych klientów.

Człowiek im niemalże wpycha swoje ciężko zarobione pieniądze,a oni nawet nie potrafią z kulturą podejść do klienta. W rezultacie kupiłam znacznie lepszy komputer w podobnej cenie w sklepie konkurencji,gdzie obsługa fachowo mi doradziła i poinformowała na co zwracać szczególną uwagę.Mało tego! Mojego modelu nie mieli na stanie,więc polecili mi zakup przez internet z dostawą do sklepu(bo w sklepie stacjonarnym dorzucą mi kilka gratisów). Zamówiłam we wtorek,a w środę komputer już czekał na mnie w punkcie,zapakowany,gotowy do odbioru. Można? Można.

komputronik

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 129 (259)

#62953

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To będzie historia o kompletnej bezradności SOKistów i pracowników PKP Intercity.

Weekend,pociąg relacji Przemyśl-Szczecin.
Wraz z przyjaciółką kupiłyśmy bilety na wyżej wymieniony pociąg w wagonie bezprzedziałowym.
Zadowolone wsiadamy w Krakowie,zajmujemy swoje miejsca i nagle zaczynamy czuć obrzydliwy odór - zabójczą wręcz mieszankę moczu, wódki i brudnego ciała. Odwracamy się,a 4 rzędy za nami, po przeciwnej stronie siedzi on.
Żul z prawdziwego zdarzenia. Otwiera kolejne piwo i majaczy coś do siebie. Smród jest nie do wytrzymania, mnie i przyjaciółce zaczyna się cofać dopiero co spożyte śniadanie. Na domiar złego wyżej wymieniony delikwent wyjmuje dezodorant i intensywnie zaczyna nim opryskiwać swoje (jak mniemam) obsikane krocze.

Mieszanka stała się jeszcze bardziej wybuchowa i wizja pawia była co raz bardziej realna. Po krótkiej rozmowie z przyjaciółką zdecydowałam się pójść do konduktora, bo cholera jasna nie da się podróżować w takich warunkach!
Konduktor zgłoszenie przyjął i praktycznie pobiegł do Pana Żula. Pan Żul dostał mandat za spożywanie alkoholu w pociągu ale niestety na tym sankcje się skończyły, gdyż nasz śmierdziel posiadał bilet.
Pan Konduktor przeprosił mnie i wszystkich współpasażerów za to, że więcej zrobić nie może ale jeśli chcemy to możemy zmienić miejsce.
OK. Miejsce zmienione ale jak to bywa w pociągach każdy ma swoją przypisaną miejscówkę i przeganiali nas z miejsca na miejsce, więc siłą rzeczy musiałyśmy wrócić do śmierdzącego przedziału.

Wracamy i zastajemy taką scenkę: Pan Żul rozwalony na fotelach pali papierosa. Na szczęście ktoś to zgłosił i pan miał być wysadzony w Katowicach,gdzie również ja miałam wysiadać. Wszyscy szczęśliwi,bo śmierdziel uprzykrzał życie każdemu(pieprzył jakieś bzdury pod nosem i zaczepiał ludzi). SOKiści wezwani, będą wywalać smroda z pociągu.
Pięknie, prawda?

No niestety nie. Jak się okazało Straż Ochrony Kolei jedynie przeszukała Żula na okoliczność posiadania przez niego wódki(nie miał) po tych czynnościach SOKiści przeprosili Pana Żula i życzyli mu miłej podróży. Drzwi się zamknęły, piekielny pojechał dalej.
W związku z tym zastanawia mnie jedno, czemu SOK nie ma możliwości wypieprzenia na zbity pysk zachlanej i zaszczanej kreatury? Co zrobić jak znowu trafi się taka sytuacja? Nadmienię jeszcze, iż zakupione przeze mnie miejsce było dokładnie obok śmierdziela.

pkp

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 352 (606)

#54845

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o zachłannym proboszczu przypomniała mi niedawną historię z mojego miasta.

Otóż w moim mieście mieszka mała dziewczynka, która choruje na raka. Wszyscy dzielnie wrzucamy do puszek, bo duża kwota jest potrzebna. Wiele osób zaangażowało się w robienie eventów na rzecz Małej.
Rodzice dziewczynki udali się do księży proboszczów z 3parafii w mojej mieścinie.
Tylko jeden się zgodził i tylko jeden podpowiedział nawet jaki termin wybrać, kiedy ludzie będą mogli dać więcej do puszki.

Dwóch odmówiło, bo mają swoje wydatki. "Panie przecież mi wtedy na tacę nie rzucą! Ja będę stawiał pomnik!!"
Jaki pomnik stawiają? Otóż będzie to pomnik (werbelek) dzieci nienarodzonych!

Czy tylko ja uważam,że to absurd i paradoks? Stawiać płodom, za grube tysiące, pomnik zamiast pomóc śmiertelnie choremu - narodzonemu już dziecku?

kościółek

Skomentuj (103) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1056 (1220)

#31673

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ku przestrodze - czyli nie daj się zastraszyć.

Wczoraj do mojego kolegi zadzwonił Pan z działu windykacji, iż wyżej wymieniony kolega jest dłużny firmie ORANGE 100zł za ściąganie muzyki przez javę.
Podał nawet przykładowe daty ściągania muzyki, podał imię i nazwisko kolegi, adres zamieszkania i jak to opisał kolega, słychać było przy tym, że ktoś pracuje na komputerze i wyszukuje jego dane.
Sposobem płacenia miało być wysłanie kodu ze zdrapki pre paid SMSem do pana windykatora.
A jeśli nie wpłaci to sąd, więzienie i kara śmierci.

Kolega lekko się zdenerwował i już miał iść po zdrapkę żeby wysłać kod.
Jednak w jego głowie zapaliła się czerwona żarówka, bo przecież jak się czegoś nie zapłaci, to ORANGE ściga pismami.
Kolega pojechał do najbliższego pomarańczowego salonu i wyjaśnia sprzedawcy swoją sytuację.
Pan z obsługi był zdziwiony - potwierdził wersję kolegi, tę z pismami, razem poczekali na telefon od wyżej wymienionego windykatora.
Telefon zadzwonił, odebrał pan z obsługi.
Delikatnie mówiąc objechał on "windykatora" i postraszył policją, naturalnie rozmowa została przerwana, a 5 minut później kolega dostał z numeru "windykatora" taki sms:
"hej, z tej strony Janek Nowak - zadzwonię jak będę po pracy".
Problem w tym, że kolega nie zna żadnego Janka Nowaka.
To udawanie windykacji, to jakiś sposób oszustów na darmowe doładowania.
Sprawa jest na policji - ciekawe co z tego wyniknie.

orange

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 595 (621)
zarchiwizowany

#29914

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pozdrowienia dla kierownika pociągu, dzięki któremu spóźniłam się na zajęcia.
Pociąg odjechał 3minuty przed czasem.
Wbiegłam na peron tuż przed zamknięciem się drzwi i trochę biegłam za pociągiem machając rękami,pan konduktor zamiast zatrzymać pociąg(co często się zdarza) pomachał mi i zamknął drzwi.

PKP

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (21)
zarchiwizowany

#29762

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia opowiedziana przez koleżankę.

Miejsce akcji - ,,kurort′′ górski na literkę Z.
Akcja właściwa:
koleżanka i jej znajomi postanowili wyskoczyć na imprezę,naturalnie świetnie się bawili,bo jak to bywa w górach-alkohol lał się strumieniami lub górskimi potokami(jak kto woli).
Około godziny 1 w nocy znajomi postanowili zmienić lokal.
Przy zmianie lokalu koleżanka wyciągnęła z torebki butelczynę złocistego napoju(330ml), rodem z Holandii, na literkę H.
Grono przyjaciół opróżniło tę jakże wielką ilość napoju wyskokowego.
Niestety nie zdążyli podejść do kosza na śmieci,bo nadjechali(na sygnale) nasi dzielni stróże prawa!
Wyskoczyli z radiowozu i zaczynają wypisywać mandaciki.
5 osób po 100zł,znajomi mają na szczęście głowy na karkach i zaczęli się pytać dlaczego wszyscy mają dostać ten mandat,a to że mała butelka i duża liczba osób(niska szkodliwość czynu itd.).
Niestety mundurowi nie ugięli się(obserwowali znajomych zza góralskiej chaty) i wypisali mandat tylko koledze,który butelkę trzymał.
Znajomi postanowili,że na mandat się zrzucą.
Co w tym piekielnego spytacie?
Otóż dosłownie ulicę dalej była ustawka młodzieży noszącej stroje sportowe.
Ich krzyki było słychać w tym czasie kiedy dzielni mundurowi wypisywali mandaty za to ciężkie przestępstwo moim znajomym.
Kiedy koleżanka zapytała dlaczego tam nie pojadą skoro tam źle się dzieje ,policeman powiedział ,,to nie nasza działka,my jesteśmy z wydziału alkoholowego!′′ odjechali,ukryli się za tym samym domkiem i znów zaczaili się na groźnych przestępców.

Koniec akcji.

policja

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 37 (159)

#28349

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie zauważyłam tutaj zbyt wielu historyjek zza lady na hotelowej recepcji, więc ja postanowiłam dodać swoje trzy grosze.

Hotel, w którym pracowałam połączony był z restauracją.
W restauracji latem odbywały się wesela.
Czas akcji sobotni wieczór. Akurat miałam nockę (19:00-7:00).
Jako że moja praca należała do dość nudnych, mogłam zaobserwować kilka rzeczy.

1.
W każdej rodzinie znajdzie się wujaszek, który rozwali całą imprezę.
Raz mieliśmy taką sytuację, że wujaszek nawalił się jak przysłowiowy szpadel i 5 chłopa nie mogło go dźwignąć, bo im się wyślizgiwał!
Muzyka zatrzymana, wuja próbują zanieść gdziekolwiek, bo zaliczył glebę i zasnął (wesele ok 170 osób, rodzina raczej wyglądająca na porządną!). Co zrobili pomysłowi towarzysze imprezy? Ano posadzili wujaszka na krześle, spięli paskami od spodni i z krzesłem wynieśli do hotelowego pokoju.
Ten sam pan następnego dnia o godzinie 6 (wesele rozeszło się ok 5) zamówił wyborne śniadanie - setka wódki i sprite...

2.
Nadal to samo wesele.
Godzina ok 5:00 załoga modli się w duchu żeby uciążliwi imprezowicze w końcu się rozeszli i żeby mogli uprzątnąć salę, bo następnego dnia normalnie od 11 funkcjonowała restauracja.
Wybiła rzeczona 5:30, goście poszli.
Matka Pani Młodej (która nawiasem mówiąc ciągle wszystkim dyrygowała) podchodzi do mojego stanowiska.
Często jest tak, że rodziny zostawiają załodze symbolicznie coś w podziękowaniu za imprezę i za sprzątanie - nie jest to obowiązkowe ale każdy coś zostawia, a to wódkę, a to koniaczki, a to winko lub ciasta. Ta Pani oczywiście nie była gorsza! postanowiła podarować mi nadgryzione ciastka i 1/3 2-litrowego Sprite′a!
Teściowa kładzie mi podarki na ladzie ze słowami:
- Tutaj ma pani pyszne ciasteczka i sprite! Pewnie pani nigdy nie piła sprite! Prawda? NO! To się pani napije! Do widzenia!
Nie byłam w stanie wypowiedzieć ani słowa, a moja mina wyglądała mniej więcej tak: o.O+:O. Reszta załogi płakała ze śmiechu!

O 7:00 skończyłam pracę, tego samego dnia miałam jechać na katering.
O 12:00 stawiłam się po odbiór samochodu służbowego, wydrukowałam mapkę dojazdu (wieś typu ptaki zawracają, a psy szczekają tylną częścią ciała!) i wzięłam numer telefonu.
Naturalnie trafić nie mogłam, a kiedy już trafiłam okazało się, że przyjechałam do domostwa mojej dobrodziejki od sprite′a! Naturalnie napiwku żadnego nie dostałam (w końcu dali mi sprite i ciastka!) a cateringi nie były premiowane ze względu na napiwki właśnie.
Pownosiłam im wszystkie smakołyki do domu przy asyście ciapowatego Pana Młodego, który pomógł mi niezmiernie zabierając 1-litrowy słoik z sosem!
Jak się później okazało Panna Młoda i Pan Młody mieli OSOBNE poprawiny.
Młoda została u siebie, a jej mąż pojechał do swoich.
Tak, dobrze się domyślacie - tak zadecydowała moja Dobrodziejka.

gastronomia

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 669 (739)
zarchiwizowany

#26434

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O piekielnym kierującym pojazd mechaniczny.
Będzie krótko ale piekielnie.

Miejsce akcji: Kraków,okolice rynku.
Szłam na zajęcia razem z moją koleżanką,mijamy motocykl(ważne) nagle słyszymy odgłos bardzo rozpędzonego auta,huk składanego lusterka i pisk opon.
Pan kierowca rozwalił lusterko na prawidłowo zaparkowanym motorze.
nagle kierowca zatrzymał się,wysiadł z auta przy urwach i synach żon Pana Psa oraz wrzasku swej małżonki.
Jebut drzwiami i biegnie jak dziki do motocykla.
Łapie za kierownicę pojazdu odchyla w swoją stroję i JEB(przepraszam za wrażenie ale to było niesamowicie mocne uderzenie) motocyklem o ziemię!
Stanęłyśmy jak wryte!
Pan jak gdyby nigdy nic oddalił się z miejsca przestępstwa(niszczenie mienia) z piskiem opon.
Ja i przyjaciółka zbierałyśmy szczęki z ziemi,byłyśmy w takim szoku ,że nie zdołałyśmy spisać numerów samochodu...

policja

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 36 (214)

1