Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ncpnc

Zamieszcza historie od: 20 listopada 2012 - 19:32
Ostatnio: 10 sierpnia 2023 - 12:42
Gadu-gadu: 4662995
  • Historii na głównej: 1 z 3
  • Punktów za historie: 1518
  • Komentarzy: 29
  • Punktów za komentarze: 267
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 kwietnia 2015 o 19:01

@Bydle: Nigdzie nie napisałem, że zaparkował nieprawidłowo w świetle prawa. Zachował się po prostu jak zwykły cham i prostak, albo kolokwialnie mówiąc k...s, toteż tak samo został uhonorowany. Reszta Twoich dywagacji i wniosków wyssanych ze szklanej kuli nie zasługuje nawet na komentarz.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
30 marca 2015 o 8:43

@mishiaq: Bingo, to właśnie to miejsce.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
25 października 2014 o 15:41

@bukimi: Szczególnych kokosów tam nie miałem. ALE miałem własną działalność i na ten moment tylko te 3 firmy, czyli jeden organizm jako klientów. To oznaczało między innymi 1000zł ZUS co miesiąc, 100zł dla księgowej i coś tam jeszcze za "wynajem" stanowiska pracy od szefa. Gdy się do tego wynajmuje mieszkanie i ma niemałe opłaty miesięczne, to rozsdądek podpowiadał by nie robić pochopnych kroków, dopóki się znajdzie czegoś innego. Można więc to nazwać motywacją finansową, choć chyba nie o takiej myślałeś :)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 października 2014 o 15:42

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 października 2014 o 15:39

@Moby04: Bardzo chcesz się wykazać tutaj biegłością w temacie, ale nie wykazujesz się przy tym nawet czytaniem ze zrozumieniem. Niestandardowe rozwiązania to były na serwerach, a te "dane" o których wspominasz to po prostu logi komunikatora zapisane na lokalnym dysku laptopa. Nigdy nie było szczególnej potrzeby ich zabezpieczać, tym bardziej że zapis historii rozmów można było po prostu wyłączyć w opcjach. Nie było sensu szyfrować danych na komputerze, który nie opuszczał biura, bo danych wrażliwych na nim zwyczajnie nie było. Wystarczyło więc podpiąć dysk do innej maszyny i skopiować te logi, szczególnym specem być nie trzeba. Do pracy zdalnej trzeba już jednak było mieć osobne hasło i klucz do VPN chociażby, samo zdobycie laptopa tu nic nie dało. To, jakie to rozwiązania były, nie miało też świadczyć o mojej szczególnej fachowości, a zwyczajnie były wynikiem chaotycznego rozwoju firmy, bez jakiegokolwiek planu i pomysłu, przy minimalnym budżecie na IT. Pojawiała się po prostu nagła potrzeba, na którą trzeba było znaleźć szybko i tanio receptę. Poza tym to chyba nie mi powinnio zależeć na odporność na "bus hit syndrome", tylko szefostwu? Nie kwapili się jednak ani do inwestycji, ani do zatrudnenia kogoś więcej w obszarze IT, mimo rozmów ze mną na ten temat. Skończyło się na tym, że zaproponowali mi po prostu przejście na samozatrudnienie, żebym mógł "rozwinąć się w branży outsourcingu i być może z czasem kogoś zatrudnić". Widać świadomie podjęli to ryzyko, ja nie ryzykowałem nic. Tak czy inaczej, potrzebujesz wyraźnie potwierdzenia, że zrobiłem to wszystko do dupy, jestem cienias, nie pomyślałem o wszystkim, a Ty byś na pewno zrobił lepiej. Więc dla Twojego spokoju ducha - potwierdzam.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
24 października 2014 o 0:02

@Moby04: W tym wypadku - żaden. Wszystkie istotne pliki trzymane były na serwerach, nie na stacjach roboczych. Ten laptop nie opuszczał poza tym firmy, nie był narażony na przypadkową kradzież. "Kradzieży" przez prezesa nikt się raczej nie spodziewał i się przed nią nie zbezpieczał... Po tej historii ludzie szybko nauczyli się po prostu wyłączać historię rozmów w komunikatorze.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
23 października 2014 o 23:25

@Paganini: Jak kiedyś zacznę pisać książki, to zatrudnię Cię do korekty tekstu ;)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 października 2014 o 23:25

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
23 października 2014 o 23:21

@Ferian: Dzięki :)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 października 2014 o 23:23

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
23 października 2014 o 23:17

@LPHusarz: Skomplikowane powiązania biznesowe między prezesem i szefem, jak też wspólna infrastruktura IT były głównym powodem, dlaczego nie było sensu iść na tak daleką krucjatę. Nie byłem w stanie zaszkodzić jednemu człowiekowi tak, by nie zaszkodzić całej reszcie w tej machinie zależności. Jedna firma zarabiała dzięki drugiej. Jedyne co było dla mnie istotne, to pokazać dupkowi, że bycie dupkiem nie popłaca, oraz by zachować twarz, czego on nie potrafił.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 października 2014 o 23:18

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
15 października 2014 o 2:18

@longijoe: To nie było usunięcie danych po zakończeniu pracy jak to określiłeś. To było ich zabezpieczenie, usunięcie, oczekiwanie na przelew i przywrócenie. Za to się nie idzie siedzieć, to jest po prostu obrona własnych interesów. Gdy kontrahent nie dotrzymuje warunków umowy i nie płaci, nie jesteś zobowiązany do świadczenia usługi. Żaden też ze mnie superman i nic takiego nie twierdziłem. Nic w tej historii też nie fantazjowałem, ale widzę że ktoś tu lubi bić pianę, a nawet nie przeczytał uważnie. Niedowartościowany kolega po fachu? Nie zamierzam karmić trolla.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
14 października 2014 o 12:21

@ncc1701: Co do sprawdzania komputerów przeze mnie, to po prostu kopiowałem z nich logi i przekazywałem prezesowi. To się nazywa polecenie służbowe. Poza tym nie raz mu mówiłem co o tym myślę, aż finalnie przekazał informację o "wyrywkowych kontrolach" do powszechnej wiadomości, więc się ludzie bardziej pilnowali, a ja miałem czystsze sumienie. Zresztą, choć moralnie to jest mało fajne, to jednak mimo wszystko sprzęt był służbowy, do celów służbowych miał być używany i wedle większości interpretacji prawo stało po jego stronie. Dlaczego więc mimo wszystko tak wyszło jak wyszło? Byłem jedyną osobą, która mogła oficjalnie to robić, do mojego laptopa dostępu nie miał, a Ani obiecywał, że tego więcej nie zrobi. Tak to jest jak się ufa człowiekowi bez honoru. Zwróć uwagę, że sposób w jaki to sprawdzenie się odbyło wskazywał wyraźnie, że sprawa dotyczy nie tylko Ani ale i mnie, skoro zabrał komputer na weekend do domu w tajemnicy pred jedynym informatykiem. Więc tu raczej o formę chodzi i faktyczne powody, a nie o sam fakt. "Pisanie o prezesie w sposób niewybredny" było zdecydowanie zarzutem na wyrost. No ale do czegoś się przecież przyczepić musiał, a oficjalnie nie mógł za to, co go bolało naprawdę. Później zmienił wersję na "w ogóle moja osoba nie powinna się pojawiać w takich rozmowach", bo był zwyczajnie zakompleksionym smutnym człowiekiem, na swoim punkcie przewrażliwionym, z manią kontrolowania wszystkich wokół. Czy liczył na coś więcej? Nikt do końca nie wie, na pewno miał do Ani słabość, choć żonę i dziecko też miał. Jednakże często było widać, że jest o nią zwyczajnie zazdrosny. To był też jeden z powodów ukrywania tego. Awanse Anna osiągnęła sumienną pracą, a nie pryjaźnią z prezesem, zaręczam. Nie wiem jak takie relacje były widziane w firmie, bo nigdy wcześniej się takie nie pojawiły. Później nie było już wątpliwości ;) Oczywiście że masz rację, że szef nie musi się znać na wszystkim. Powinien jednak przy podejmowaniu decyzji kierować się rozsądkiem i dobrem firmy, a nie osobistymi uprzedzeniami i emocjami i zwykłą złośliwością. A on był skrajnie nieodpowiedzialny w swoim ignoranctwie i pewności siebie, co mogło położyć się cieniem na całej firmie, gdybym był takim samym burakiem jak on. ps. Za przeproszeniem, ten system nie był burdelem i z tego co wiem działa w niemal takiej samej formie do dziś, bezawaryjnie ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
14 października 2014 o 10:13

@inmymind: OK, a co jeśli rozmowa odbyła się ze mną, a ja komputer miałem prywatny? Wchodząc butami w prywatne rozmowy pracownika wszedł w też moje.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
14 października 2014 o 10:08

@mailme3: Nigdzie nie pisałem, że egzotyczne są same usługi na serwerach, wymieniłem je by oszczędzić dalszych pytań. Mówiłem o systemie operacyjnym, czyli konkretnie o FreeBSD z też dość egzotycznym systemem plików ZFS. ZFS znają w zasadzie tylko użytkownicy Solarisa i FreeBSD właśnie. Oba te systemy są zdecydowanie niszowe, bo w świecie serwerów ilościowo prym wiodą Linux i Windows Server. A to, że Linux jest systemem unixo-podobnym to wcale nie znaczy, ze administruje się nim tak samo jak BSD, wierz mi. Im głebiej wchodzisz, tym więcej różnic. Nie twierdzę, że to wszystko była jakaś czarna magia, ale konfiguracja całości była na tyle złożona, że wymagała zwyczajnie sporo czasu do ogarnięcia. Ciężka też znaleźć jedną osobę, kto ma w jednym palcu cały ten powyższy zestaw wiedzy. p.s. Skrót FAMP (Freebsd ,Apache, MySQL, PHP)to wariacja LAMP (Linux,Apache, MySQL, PHP), a mówiąc klasyczny miałem na myśli właśnie nieegzotyczny. o Pythonie nic nie pisałem, więc mam wrażenie że nie czytasz ze zrozumieniem.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 14 października 2014 o 10:10

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 21) | raportuj
13 października 2014 o 19:17

@longijoe: FreeBSD miałem tu konkretnie na myśli, z systemem plików ZFS, na którego snapshtach opierały się też backupy. A na tych serwerach stały między innymi: - DNS na BIND - klasyczny FAMP (FreeBSD, Apache, MySQL, PHP), a na nim strony firm, jak też rózne lokalne serwisy WWW, jak systemy rezerwacji sal konferencyjnych, forum, etc. - system pocztowy oparty na Exim, dovecot, roundcube i autorską wirtualna baze danych sprzezona z systemem greylistingu i filtrami antyspamowymi, z zaimplementowanymi współdzielonymi skrzynkami IMAP, skryptamie sieve z obsługą przez WWW i innymi cudami, nawet już nie pamiętam. - OpenVPN - SAMBA z pluginem NFS ACL do realizacji uprawnień do udziałów. - Serwer jabbera ejabberd do komunikacji firmowej - OpenLDAP - firewall oparty o PF z dodatkami - Squid Proxy z redirectorem do filtracji ruchu Pewnie było tego więcej, ale tyle na szybko sobie przypominam. Do tego jeszcze centrala Platan Sigma z nagrywarką rozmów, jedno i drugie sam programowałem, sieć strukturalną do telefonii i LAN też sam kładłem. Jak mówiłem - człowiek orkiestra :)

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 13 października 2014 o 19:21

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 15) | raportuj
13 października 2014 o 18:10

@Garrett: Gdyby nie te skomplikowane relacje biznesowe na górze, wspólna infrastruktura, przeprowadzka na horyzoncie, to prezes też by się nie zastanawiał dwa razy :) Później by się dopiero zdziwił, szukając zastępstwa. No bo jak tu okreslić wymagania chociażby ;)? p.s. Imię Ania zostało oczywiście zmienione :)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 października 2014 o 18:11

[historia]
Ocena: 27 (Głosów: 31) | raportuj
13 października 2014 o 17:47

@Morfeusz: A wiesz ile było trzeba czasu żeby to napisać?? :P

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
13 października 2014 o 17:43

@Bydle: Z tym, że on chyba myślał, że mi jakoś cholernie zależy na Tych jego pieniądzach, podczas gdy mi od dawna już chodziło tylko o zasady :)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 października 2014 o 17:48

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 23) | raportuj
13 października 2014 o 17:38

@guineaPig: Nie chciałem w żadnym razie obrażać sprzątaczek. Chciałem jedynie dać klarowne porównanie odnosnie wymaganego czasu wdrożenia w danym fachu. Wiadomo, że w każdej dziedzinie można byc specjalistą, jak i partaczem, sprzątaczki nie są z tego wyłączone

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 marca 2014 o 19:16

A skąd pewność, że takie zachowania powoduje wiek i prestiż pojazdu, a nie sposób jego prowadzenia, bo o tym słowa w tekście nie było? Ja niestety też często dostaję białej gorączki przez niektórych kierowców, choć ich płeć, rozmiar i wiek samochodu nie ma najmniejszego znaczenia.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 12) | raportuj
14 października 2013 o 9:29

Jaka była bardziej prawdopodobna wersja wydarzeń: Jechała ze swoim facetem, pokłócili się, ona wściekła powiedziała, że dalej z nim nie jedzie i ten ma ją wysadzić. Mimo sprzeciwów, że przecież jest noc i zimno, ta nie przebierając w słowach i machając rękami kazała się zatrzymać i ją wysadzić. Jako, że to nie pierwsza taka sytuacja, to facet tym razem nie zmiękł i nie zaczął przepraszać za nie do końca wiadomo co, miał dość jej fochów i faktycznie wysadził. Pojechał czekając aż ochłonie, zda sobie sprawę z tego, że ten numer już niego nie działa, zmądrzeje i zadzwoni, że ją poniosło i że może po nią przyjechać i się już uspokoiła. Nie przewidział, że panna w amoku nie upewniła się, że ma naładowaną baterię w telefonie... Ta więc gdy zdała sobie sprawę z tego, jak kretyńsko się zachowała, zaczęła łapać stopa i nieco zmieniła wersję wydarzeń.

« poprzednia 1 2 następna »